Ogłoszenie


Ninja Clan Wars - Naruto PBF

W czasach na długo przed wydarzeniami z M&A kontrolę nad światem sprawują klany ninja, wojowników o nadprzyrodzonych, unikalnych zdolnościach, które swoje siedziby mają rozsiane po wielu krajach, rządzonych przez swoich Daimyō.

Najstarsi pamiętają olbrzymie wojny, w których połączone siły rodzin siały spustoszenie, zabijając się nawzajem. Od tych wydarzeń minęło wiele lat, dziś liczba klanów drastycznie zmalała, niektóre są o krok od wyginięcia. W związku z tym panuję oficjalny, często nieprzestrzegany, rozejm, dzięki któremu świat ma odzyskać dawno utracony spokój. Wspólnymi siłami udało się odbudować prastarą Szkołę Ninja, w której każdy młody wojownik szkoli się, żeby móc w przyszłości godnie reprezentować klan.

Wszystkie posty
Wszystkie tematy
Wszyscy użytkownicy
Najnowszy użytkownik
Użytkownicy online
Goście online

Dzisiaj forum odwiedzili:


#1 2017-02-16 21:41:52

Opis otoczenia

Administrator

Zarejestrowany: 2012-07-29
Posty: 206

Gildia kupiecka

http://i.imgur.com/S0gSTrY.png



     Niekwestionowane centrum światowego handlu - to stwierdzenie wystarczy, by opisać zwięźle ten gigantyczny budynek. Przybywają tutaj handlarze z najdalszych zakątków znanego świata, by dobijać najważniejszych transakcji handlowych. Lecz nie trzeba być zamożnych kupcem, by dobić targu w tym miejscu. Pełno tutaj mniejszych i większych sklepów, w których można dostać praktycznie każdy legalny towar. Oczywiście przyciąga to wielu złodziei lecz nie mają oni szans z profesjonalnie wyszkoloną ochroną. Strażników jest tutaj wręcz za dużo ale ich obecność odstrasza nawet najchciwszych kryminalistów.

Opisujemy jak wchodzimy do sklepu, rozmowę ze sprzedawcą, złożenie zamówienia, przekazanie zapłaty oraz opis naszego wyjścia ze sklepu. Następnie edytujemy kp *dopisujemy przedmioty i odpisujemy pieniądze*

Targowisko Miasta Hantō

Nazwa przedmiotu - Cena


Katana - 15.000 Klejnotów
Łuk - 8.000 Klejnotów
Scyzoryk - 2.000 Klejnotów
Nóż - 3.000 Klejnotów
Gigantyczny Topór - 20.000 Klejnotów
Miecz - 10.000 Klejnotów
Bicz - 5.000 Klejnotów
Kusza - 80.000 Klejnotów
Miecz dwuręczny - 20.000 Klejnotów
Włócznia - 17.000 Klejnotów
Drewniany kij - 5.000 Klejnotów
Łańcuch - 4.000 Klejnotów
Metalowy kij - 8.000 Klejnotów
[Srebrny Klucz] Sazankurosu - Crux - 35.000 Klejnotów
[Srebrny Klucz] Hakuchō - Deneb - 50.000 Klejnotów
Lacrima - 10.000 Klejnotów
[Srebrny Klucz] Sutairasu - Caelum - 80.000 Klejnotów
Magiczny list - 1.000 Klejnotów
Magiczna bazooka - 100.000 Klejnotów
Magiczny rewolwer - 70.000 Klejnotów
Magiczne kolory - 8.000 Klejnotów
Świetlisty flamaster - 8.000 Klejnotów
Paraliżujące szpony - 15.000 Klejnotów
Kula - 15.000 Klejnotów
Magiczne okulary -  16.000 Klejnotów
Plecak - 5.000 Klejnotów
Płaszcz ogrzewający - 8.000 Klejnotów
Zbroja na tors - 30.000 Klejnotów
Pochwa na katanę/miecz - 10.000 Klejnotów
Pokrowiec na nóż - 8.000 Klejnotów
Szalik - 10.000 Klejnotów
Futerał na klucze - 7.000 Klejnotów
Torba - 3.000 Klejnotów
Zestaw malarski - 6.000 Klejnotów
Drewniana fajka - 4.000 Klejnotów
Zestaw medyczny - 8.000 Klejnotów
Bandaż - 4.000 Klejnotów

Stan budynku: 100%

Offline

 

#2 2018-10-01 13:10:07

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Gildia kupiecka

    Gildia kupiecka w Hanto jest jedyna w swoim rodzaju, prawdopodobnie nie ma takiego drugiego miejsca, które cieszyłoby się taką popularnością jak właśnie to. Nie tylko rozmiar jest imponujący, ale również ceny, które w przypadku innych sklepów są trochę niższe, a to wszystko dzięki strategii właścicieli, którzy zaskarbili sobie zaufanie swoich klientów. Mogliby nawet zniżyć ceny o połowę, a i tak zarabialiby więcej niż zwykły, lokalny sklep umiejscowiony gdzieś w dużym mieście. Tylko czy ma to sens? Nikt nie narzeka, nikt się nie skarży na jakoś produktów oraz przede wszystkim nikt nikogo nie okrada, a przynajmniej od czasów, które ja pamiętam.
    Mijałem strażników przedzierając się przez tłum ludzi chcących wydać swoje ciężko zarobione pieniądze na przedmioty, które będą mniej lub bardziej użyteczne. Zatrzymałem się przed budynkiem, który na szyldzie miał wygrawerowane dwa miecze skrzyżowane ze sobą po środku, zaś na drugim końcu tarcze, prawdopodobnie drewnianą, ale nie mnie to oceniać. Grunt, że sklep jest dobrze widoczny i umiejscowiony, co pozwala szybko dotrzeć na miejsce bez niepotrzebnego błądzenia wśród tych wszystkich ludzi...
    Wszedłem do środka gdzie ujrzałem gabloty z różnorakim rodzajem broni białej. Krótkie, długie, drzewcowe a także wyposażenie umożliwiające swobodne ich przechowywanie. Podszedłem do lady, za którą stał mężczyzna pracujący tutaj. Spojrzałem na niego, on na mnie po czym westchnąłem. Jednym okiem zbadałem wszystkie przedmioty znajdujące się za szkłem pod ladą, by po chwili złożyć zamówienie. Nie miałem dużo, a chodzić bez uzbrojenia w dzisiejszych czasach może zaprowadzić mnie do grobu. Nigdy nie wiadomo kiedy kolejny ruch antymagów wybuchnie akurat w Ca-Elum, a mordobicie na gołe pięści to nie jest to, co preferuje.
    Nóż. Jedna sztuka, a także pokrowiec. Również jedna sztuka. - Po wstępnych oględzinach, a także przymierzaniu, wyciągnąłem z kieszeni jedenaście tysięcy klejnotów i położyłem na ladzie. Odwróciłem się powoli i ruszyłem w kierunku drzwi wejściowych uzbrajając się wcześniej w nowo nabyty produkt. Nóż schowałem do jednej z kilku niewielkich kieszonek w pokrowcu i wyszedłem, zmierzając w kierunku gildii. Ku jakiemuś zajęciu.

[z/t » Grimoire Heart » Sekcja reprezentacyjna]


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#3 2018-10-06 09:42:38

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Gildia kupiecka

Nadal się ciężko zastanawia co ją przygnało do tego kraju. A tak, miała dostarczyć jakiś pakunek. Misję wykonała, a więc co tu dalej robiła? Jak na każdą bardziej lub mniej porządną kobietę przystało, pokusiła się na pójście na zakupy, a przynajmniej sprawdzenie, co mają co zaoferowania.
Z początku nie podobały jej się spojrzenia tutejszej ludności, zupełnie jakby miała na czole napisane, że nie jest stąd. Może to jednak była tylko jej wyobraźnia. Może tutejsi ludzi po prostu nikogo nie lubili. Albo jej nie lubili bo miała czerwoną kurtkę i okulary przeciwsłoneczne na nosie. Kto ich tam wie. Mimo to Gildia Kupiecka wydawała się być najbezpieczniejszym miejscem w Hanto, więc mogła się choć trochę zrelaksować.
Wyciągnęła jabłko i weszła do sklepu z bronią. Popatrzyła co mają co zaoferowania, a następnie sprawdziła ceny. Aż parsknęła śmiechem.
- Zabijanie wychodzi taniej od życia. - burknęła pod nosem rozbawiona. Niezbyt przejmowała się czy ktoś ją usłyszał. Podeszła do sprzedawcy.
- Jeden nóż i pokrowiec na niego. - odparła, kładąc na ladzie 11.000 klejnotów. Sprzedawca nic nie odpowiedział, tylko dał jej przedmioty i schował kasę.
Po schowaniu przedmiotów udała się w swoją stronę.

Ostatnio edytowany przez Seda (2018-10-07 14:04:01)

Offline

 

#4 2018-10-07 19:35:47

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 125

Re: Gildia kupiecka

Zadanie specjalne - Seda - #1

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

    Seda po wykonaniu prostego zadania udała się do gildii kupieckiej, miejsca w którym swoją bazę ma większość jak nie wszystkie markety w Hantō. Jest to nie tylko największe centrum handlowe na całym kontynencie, ale również najtańsze pod względem większości produktów tu dostępnych. Nic w tym dziwnego. Tutejsi właściciele mają tak duży ruch, że śmiało mogą obniżać ceny swoich produktów robiąc konkurencje pozostałych lokalom rozlokowanym w pozostałych krajach. Dziewczyna o wyjątkowych oczach udała się do sklepu z wyposażeniem bojowym, by zaopatrzyć się zapewne w podróż do domu. Raczej o swoje bezpieczeństwo na tym skrawku ziemi nie musiała się obawiać gdyż patrole lokalnej milicji nie tylko były częste, ale i liczne. Dlatego nawet dla najlepszego złodziejaszka gildia kupiecka jest wyzwaniem niemożliwym do realizacji.
    Właściciel zaśmiał się odrobinę na słowa Sedy. Splótł ręce na wysokości klatki piersiowej i oparł je o pokaźnych rozmiarów brzuchol. - Od zawszę tak było, ale koniec końców człowiek mentalnie nie wytrzymuje. - Odparł krótko po czym podał towar, o który prosiła. Nóż starannie schował do pokrowca, zaś sam przedmiot zawinął wokół paska, który był częścią akcesoria by zajmował jak najmniej miejsca. Gdy Seda chciała opuścić budynek, drzwi nagle zostały otworzone przez niewiele niższą dziewczynę niż ona sama. Na głowie miała słomiany kapelusz, lekko zniszczony przy każdej stronie. Ubrana była w zwykłe robocze ciuchy, brudna koszula w kratkę zawinięta pod łokcie, a także długie, szerokie spodnie koloru brązowego. Z dziurą na lewym kolanie.
    Łysolcu! Nie widziałeś mojego psa?! - Krzyknęła w kierunku sprzedawcy po tym jak zamknęła drzwi. Mężczyzna popatrzył na nią po czym westchnął i odpowiedział. - Znowu Ci uciekł? Ostatnim razem leżał pod drzwiami mojego domu i nie chciał odejść póki nie dałem mu wielgachnego kawałka mięsa. Karmisz Ty go czasami?! - Ta, z kolei delikatnie się zarumieniła ze wstydu i spuściła delikatnie głowę w dół. Jej głos odrobinę przycichł. - Miałam wiele spraw wtedy na głowie i po prostu zapomniałam. - Po chwili przerwy powróciła do wcześniejszego tonu. - A Tobie się to nigdy nie przytrafiło?! Już musisz mi wypominać jedyną wpadkę?! Co?! - Wszystko działo się naprzeciwko Sedy więc ta mogła czuć się lekko zakłopotana? Choć niewątpliwie całą sytuacja wyglądała dość komicznie.

Offline

 

#5 2018-10-08 18:13:55

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Gildia kupiecka

Miała zamiar wyjść ze sklepu, ale oczywiście los, czy też inna siła, miały inne plany. Zrobiła krok w bok w ostatnim momencie, żeby nie dostać drzwiami. Nie wyglądałoby to dobrze, gdyby znokautowało ją dziecko, bo się zamyśliła, chociaż w tym momencie nie myślała o niczym.
- ... - milczała, chwilę wpatrując się przez kilka sekund we właścicielkę słomkowego kapelusza. Niestety nawet okulary przeciwsłoneczne które nosiła na nosie nie ocaliły ją od tego widoku. Jej dusza prawie uleciała z ciała.
"Kyaaaaaaaaaa~! Brudas!" - jej umysł zapiszczał przeraźliwie, widząc dziewczynkę.  Odsunęła się kilka dodatkowych kroków do tyłu. Nie, żeby jakoś bardzo brała się brudu... po prostu go nie lubiła i unikała. Jakby miała alkohol, albo jakiś inny środek odkażający to w tym momencie zaczęłaby pryskać nim dziewczynkę i całe wnętrze sklepu.
Nie zamierzała wtrącać się w rozmowę. Dla niepoznaki wyciągnęła z plecaka duże jabłko i niedawno zakupiony nóż. Postanowiła go przetestować, więc powoli obierała owoc, przysłuchując się jednym uchem rozmowie. Na razie nie usłyszała nic ciekawego. W końcu co jest ciekawego w tym, że jakaś dziewczynka zapomniała nakarmić psa, a potem go gdzieś zgubiła.
"Biedne zwierze, nie dziwię się, że uciekło." - pomyślała, przewracając oczami. Nikt nie mógł jednak tego zobaczyć, gdyż miała na nosku okulary przeciwsłoneczne - jej cudowna bariera pomiędzy światem brudu i jej paskudnymi oczami.

Offline

 

#6 2018-10-08 20:08:23

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 125

Re: Gildia kupiecka

Zadanie specjalne - Seda - #2

    Członkini Lamia Scale zrobiła kilka kroków po tym jak do budynku wparowała nieznajoma twarz, która zaczęła natychmiast wydzierać ryja na biednego sprzedawcę. Jednakże można by odnieść wrażenie, że zarówno on jak i kobieta znają się bardzo dobrze, a z pozoru wyglądająca kłótnia jest niczym innym jak przyjacielską rozmową. Trudno powiedzieć czy łączą ich jakieś większe relacje niż jedynie znajomość, lecz nie powinno to zaprzątać głowy naszej bohaterce.
    Hehe. Daj spokój, tylko się droczę. - Roześmiał się mężczyzna gładząc swego wąsa spoglądając na byłą klientkę, która postanowiła przemilczeć całą rozmowę i wyciągnąć sobie owoc, którym mogła ocenić skuteczność nowego nabytku. Można powiedzieć, że nóż był wykonany ze stali najwyższej jakości. Bez problemu przeciął skórkę jabłka i wszedł głębiej niczym nóż w masło, nie zostawiając żadnego niedociągnięcia. Mogła być z siebie zadowolona lub przynajmniej z tego na co wydała pieniądze.
    Dziewczyna spojrzała groźnie na sprzedawce lecz w jej oczach nie było widać ani krzty złości czy rozczarowania. Bardziej można było ujrzeć smutek, żal i delikatna rozpacz z powodu utraty, być może tymczasowej, najlepszego przyjaciela człowieka. Zerknęła na chwilę w kierunku lekko zniszczonej podłogi po czym ponownie zwróciła się do mężczyzny.
    Żarty żartami, ale wcześniej Pan Tymoteusz jak uciekał to zwykle znajdował się po kilkunastu minutach. Wystarczyło go tylko zawołać, a on po chwili przybiegał... - Mężczyzna westchnął po czym oparł się o ladę. - Kończę za kilka godzin. Wtedy będę mógł sprawdzić czy ktoś z moich znajomych go nie widział, ale do tej pory musisz sobie radzić sama. Poczekaj trochę. Może znalazł sobie... ekhem... partnerkę? Jakby nie patrzeć to mamy teraz ten sezon... - Roześmiał się delikatnie pod nosem. Jeżeli faktycznie miał rację, to nie ma się czym przejmować a całe zamieszanie było zbędnym aktem zamartwiania się o zwierzę, które prędzej czy później i tak może wrócić. Ale co jeśli nie?
    Dziewczyna zrobiła się lekko czerwona na twarzy po czym cichym głosem przemówiła. - Ummm... No dobrze... - Następnie opuściła budynek zostawiając dwójkę samą. Sprzedawca usiadł na krzesełku po czym oparł brodę o dłoń i przemówił w kierunku Sedy. - Przepraszam za nią, ale odkąd jest sama to ciągle z nią problemy. Mam nadzieję, że nie sprawiła żadnych kłopotów? - Zapytał martwiąc się o opinie swojego sklepu.

Offline

 

#7 2018-10-08 20:54:25

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Gildia kupiecka

W spokoju, niespiesznie sprawdzała ostrość swojego nowego zabytku. Można powiedzieć, że była bardzo zadowolona z zakupu. Skórka z jabłka została obrana płynnym ruchem. Bez trudu pokroiła owoc, a obierki...? Dobrze że sprzedawca nie zauważył, że zostały rzucone na ziemię, za jednym z regałów. Same spadły pod wpływem grawitacji, a kosza tu nigdzie nie było. Wystarczyło lekkie przesunięcie nogą i nikt nic nie widział. Żadnych dowodów. A jabłuszko zostało w spokoju skonsumowane, a nóż wytarty i schowany.
Spojrzała przez okulary na mężczyznę z wąsem dopiero po chwili. Nie sądziła, że się do niej odezwie, dlatego udzielenie mu odpowiedzi zajęło jej chwilę.
- Ah... nie. - odparła szczerze na pytanie. W końcu dziewczynka nie zrobiła nic złego, tylko zastawiała wyjście ze sklepu.
- Odkąd jest sama... nie ma rodziców, ani opiekunów? - zapytała nieco beznamiętnie. Jakby w dzisiejszych czasach była to norma. No może nie tyle norma, co nikogo to już nie dziwiło.
Bardziej zaskakujące było to, że Seda wdała się w rozmowę na temat psa. Co ją do tego tknęło? Po prostu nie miała nic lepszego do roboty. Niezbyt lubiła zwierzęta, ale chciała jakoś zabić czas, dopóki jej brat nie przybędzie. Umówiła się z nim w tych okolicach, ale czas spotkania jeszcze nie nadszedł, więc nie zaszkodzi jej zainteresować się tą sprawą. Może jeszcze coś na tym zyska.

Ostatnio edytowany przez Seda (2018-10-08 20:56:38)

Offline

 

#8 2018-10-09 11:42:15

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 125

Re: Gildia kupiecka

Zadanie specjalne - Seda - #3

    Po tym jak Seda niekulturalnie ukryła obierki za jednym z wielgachnych regałów sklepu, poprzedzając ten czyn użyciem antonimu, odparła dość spokojnie, informując mężczyznę, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Ten jedynie westchnął z ulgą i zabierał się już za czyszczenie blatu, a także broni, która znajdowała się pod nim. To właśnie dzięki jego codziennej pielęgnacji, członkini Lamia Scale mogła zakupić tak elegancko wyglądający nóż. Lecz Seda zaciekawiona ostatnią wypowiedzią sprzedawcy, postanowiła się dowiedzieć trochę więcej. Aktualnie i tak nie miała co z sobą zrobić, a skoro mężczyzna będzie w stanie pomóc dopiero za kilka godzin, to równie dobrze sama może na coś się przydać, przynajmniej tak twierdziła.
    Facet podumał przez chwilę po czym zabrał się do polerowania. Spojrzał na dziewczynę i odparł. - Rodzice odeszli gdy była jeszcze dzieckiem. Może tego nie widać, ale jest od jakiegoś czasu dorosła... z tym, że nie radzi sobie czasami. - Odłożył jeden przedmiot, by po chwili sięgnąć po kolejny i kontynuować swoją wypowiedź. - Miała wcześniej partnera. Ładna z nich para była, ale koniec końców zostawił ją dla jakiejś szlachcianki z Minstrel. Nie pamiętam skąd dokładnie pochodziła... - Uśmiechnął się delikatnie pod nosem. - Trochę śmieszna historia, bo po pół roku chciał wrócić do niej, a ta pogoniła go psem, o którego dzisiaj pytała.
    Odłożył kolejny przedmiot pod ladę i wyszedł zza niej by następnie udać się do jednego z regału przy którym stała Seda. Na szczęście nie był to ten sam pod który znajdowały się jej obierki. Mogła być spokojna, do czasu oczywiście. Wyjął z niej długi, srebrny miecz, z czerwonym kryształem przy rękojeści i położywszy go na ladzie, na specjalnym materiale zaczął starannie wycierać by samemu przypadkiem się nie skaleczyć.
    Ten zwierz jest jedyną pamiątką po nich, dostała go na... - podrapał się po głowie i spojrzał głupkowato na sufit - w sumie nie pamiętam już na którego dokładnie urodziny, ale otrzymała go od swoich rodziców. Dlatego tak nerwowo zareagowała... - Odparł.

Offline

 

#9 2018-10-09 19:28:09

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Gildia kupiecka

Stałam sobie grzecznie, pilnując miejsca zbrodni, w którym leżały obierki z jabłka. Wysłuchałam uważnie sprzedawcy, starając się wyłapać jak najwięcej. Dowiedziałam się, że dziewczyna jest obecnie sama, a pies jest jej jedynym towarzyszem. Potrafiłam zrozumieć poddenerwowanie niezbyt czystej właścicielki czworonoga.
"Ciekawe jak bardzo ja zaczęłabym szaleć, gdyby zgubił się mój brat..." - ta myśl przez chwilę krzątała się po moim umyśle, ale nie na długo. Musiałam wysłuchać do końca tej krótkiej historii.
Ciśnienie mi się nieco podniosło, gdy sprzedawca zbytnio zbliżył się do miejsca zbrodni. Przydeptałam butami na wszelki wypadek obierki, stając na nich. Na szczęście mężczyzna nie podszedł aż tak blisko i niczego nie zauważył. Niestety obierki przykleiły się do podeszwy butów i chwilę zajęło odklejenie ich. Musiałam do tego użyć krawędzi szafki, o którą potarłam podeszwę. Oczywiście w taki sposób by nikt niczego nie zauważył.
- Hm... psiak wydaje się mądry... mogę spróbować go poszukać, ale muszę wiedzieć czego dokładnie szukam. Imię, wiek, ulubione miejscówki, wygląd. Potrzebuję od pana więcej szczegółów. Albo chociaż informację gdzie znajdę właścicielkę psiaka. - powiedziałam od niechcenia, ale poważnym tonem. Bardziej brzmiałam na zmęczoną, albo znudzoną. A znudzona byłam. Czekaniem, więc mogę zabić trochę czasu.

Offline

 

#10 2018-10-09 20:35:31

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 125

Re: Gildia kupiecka

Zadanie specjalne - Seda - #4

    Sprzedawca spojrzał na dziewczynę z lekkim niedowierzaniem. Prawdopodobnie była albo pierwszą osobą, która zaproponowała pomoc, albo jedną z nielicznych, które chcą jej udzielić. Prawda jest taka, że Ca-Elum wcale nie jest takie przyjazne na jakie wygląda. W przeciwieństwie do pozostałych królestw, władzę na wyspach w rzeczywistości sprawuje magnateria, która często nijak dba o losy mieszkańców, a swoją władzę wykorzystują w prywatnych celach niż budowaniu lepszego jutra. Dodatkowo obecność mrocznej gildii wcale nie napawa entuzjazmem mieszkańców, wręcz odwrotnie. Większość z nich żyje w strachu gdyż w każdej chwili mogą znaleźć się na celowniku, co w przypadku Grimoire Heart, wcale nie było takie trudne.
    Mężczyzna oparł się oburącz o blat i spojrzał dziewczynie w oczy. Przeczesał sobie palcem wąsa po czym po chwili dumania odezwał się mówiąc w dość ostrożny sposób. - Interesujące. Jesteś pierwszą osobą od bardzo dawna, która postanawia zrobić coś dobrego dla tej dziewczyny. - Przerwał polerowanie i zajrzał pod blat do jednej z kilku szuflad. Chwilę mu zajęło grzebanie w niej, ale koniec końców wyciągnął kawałek kartki, a także zniszczony, lekko nadgryziony ołówek zakończony gumką. Zaczął coś bazgrać, a w międzyczasie udzielał dalszej odpowiedzi.
    Mieszka na obrzeżach miasta, gdyż tak bliżej ma do rodzinnej farmy, z której się utrzymuje. Lecz zapewne w tym momencie i do końca dnia nie znajdziesz jej tam. Jest zbyt przejęta. Możesz go poszukać na własną rękę chociaż to trudne zadanie. Może być dosłownie wszędzie. Zwierz jest cały czarny, wysoki na pół metra z wąskim pyskiem i odstającymi uszami. Na tylnej łapie ma brązową sierść, zaś na szyi nosi czerwoną obroże ze srebrnym wisiorem w kształcie kości... - Gdy skończył podszedł do Ciebie wręczając Ci kartkę, na której znajdował się koślawy rysunek psa, a także numer 37 i 3/4.
    Bawi się Pan Tymoteusz III Głośny, ale na samo Tymoteusz również zareaguje. Jej dom znajduje się na północ stąd, numer zapisałem na kartce. - Dodał na zakończenie i wrócił za ladę.

Offline

 

#11 2018-10-10 18:36:55

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Gildia kupiecka

Spojrzał się na mnie ze zdziwieniem, co najmniej jakbym już mu znalazła i przyprowadziła tego psa. Przecież nawet nie zaczęłam szukać. Nikt nie powiedział, że mi się uda. W końcu znalezienie psa w takim mieście to nie jest łatwe zadanie, tym bardziej, że tutejsza ludność nie wygląda zbyt przyjaźnie. Pewnie za darmo mało kto mi pomoże, co też by tłumaczyło zdziwienie sprzedawcy.
- Przecież nic jeszcze nie zrobiłam... - mruknęłam nieco ponuro. Potem zaczął coś rysować, więc zaczęłam się temu przyglądać. Na malarza to on się nie nadaje, ale potrafię sobie wyobrazić o co mu chodzi.
- Tymoteusz, hn? - mruknęłam pod nosem, bardziej do siebie niż do mojego rozmówcy. - No dobra... Więc udam się na początek na północ. Zacznę od okolicy, w której mieszkają. Może już wrócił do domu. - odparłam, przyglądając się jeszcze przez chwilę kartce, po czym ją schowałam do kieszeni kurtki.
Poczekałam na to, czy ma coś jeszcze do powiedzenia. Jeżeli nie miał to udałam się ku wyjściu. Nie mam przy sobie kompasu, ale mniej więcej potrafiłam określić kierunek geograficzny, więc udałam się na północ. Przynajmniej mam taką nadzieję.

Offline

 

#12 2018-10-10 19:38:16

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 125

Re: Gildia kupiecka

Zadanie specjalne - Seda - #5

    Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem na słowa wypowiedziane przez członkini Lamia Scale. Mogła jedynie podejrzewać o co mu chodzi, lecz pewności stuprocentowej nie miała. Sprzedawca odłożył broń na swoje miejsce przyglądając się jej przez kilka sekund po czym zwrócił się w kierunku Sedy. - Wydaje Ci się. Liczy się sama deklaracja pomocy. Viktoria nie ma łatwo. - Chodziło oczywiście o dziewczynę, która była tu chwilę temu. Nie przedstawiła się, ani wcześniej nie mówili sobie po imieniu, lecz Seda bez problemu mogła zrozumieć o kogo dokładnie chodzi. - Oczywiście głównie to za sprawą jej charakteru, ale dobra z niej dziewczyna... - Wrócił za ladę zasiadając na drewnianym stołeczku i otwierając przy tym pewną książkę, prawdopodobnie coś z gatunku fantastyki by umilić sobie czas oczekiwania na kolejnego klienta. - Myślę, że to dobry pomysł na udanie się w tamte strony. Jak opuścisz tereny Gildii Kupieckiej to udaj się w kierunku wysokiej wieży. Z tego miejsca jest dobrze widoczna... Cóż pozostaje mi życzyć Ci powodzenia i nie mam tu na myśli samych poszukiwań. - Uśmiechnął się pod nosem i zaczął czytać nie zauważając jak Seda opuszcza budynek. Musiała to być naprawdę wciągająca lektura.
    Gdy dziewczyna opuściła obszar, o którym wspominał sprzedawca i rozejrzała się dookoła była w stanie ujrzeć wysoką, kamienną wieże na szczycie której widniała wbita flaga wraz z godłem Królestwa Ca-Elum. Zapewne była to pewnego rodzaju struktura obronna, która miała za zadanie strzec terenów wysuniętych najbardziej na północ, na których ponoć rolnicy maja swoje pola. Zanim Seda się obróciła, kamienna budowla znajdowała się za jej plecami, dlatego teraz mogła z łatwością odgadnąć kolejne kierunki jeżeli miała na to ochotę.
    Droga była bardzo długa i pieszo zajmie zapewne ponad godzinę, lecz mogła również skorzystać z usług tutejszych przewoźników. Posiadali oni pojedyncze wozy mogące pomieścić maksymalnie cztery osoby zaprzęgane przez dwa identyczne konie, wszystkie tej samej rasy. W samym Hantō takich przewoźników było kilku dlatego ludzie chętnie za niewielką opłatą skracali sobie podróże z jednego punktu do drugiego.

W następnym poście daj z/t do Północne Tereny Hantō

Offline

 

#13 2018-10-11 18:47:05

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Gildia kupiecka

Uśmiechnęłam się lekko do mężczyzny. Jego słowa były bardzo pomocne. Teraz przynajmniej wiedziałam, gdzie szukać północy i nie zgubię się jak Tymoteusz. Najprawdopodobniej. Chociaż nie wiem czy w ogóle uda mi się znaleźć psa w tak dużym mieście. Pewnie pełno tu biega czworonogów, a ja go jeszcze muszę czymś skusić. Tym jednak będę się martwić później, bo wątpię, żebym go w ogóle znalazła, albo jest już w domu.
- Dzięki. Możliwe, że do zobaczenia. - odpowiedziałam mężczyźnie i wyszłam ze sklepu. Raczej go już nie obaczę, biorąc pod uwagę, że za regałem zostawiłam swoje śmieci z jabłka, ale on nie musi o tym wiedzieć.
Nie zastanawiając się jednak dłużej nad tym ruszyłam w stronę wysokiej wieży. Z początku myślałam nad wynajęciem bryczki, ale zrezygnowałam, gdy sobie przypomniałam ile klejnotów mi zostało w portfelu. Szłam więc pieszo na północ, a po drodze kupiłam jeszcze 3 paróweczki, które schowałam do plecaka. Jak znajdę psa to go tym skuszę, a jak nie znajdę to zjem.
Idąc drogą rozglądałam się w poszukiwaniu psa i tak właśnie mijał mi czas.

[z/t > Ca-Elum > Hantō > Północne Tereny Hantō]

Offline

 

#14 2018-10-17 16:12:46

Mikoto

Gildia Fairy Tail

Zarejestrowany: 2018-01-30
Posty: 92
Przynależność: Fairy Tail
Magia: Jedna zwykła
Ranga: Członek gildii
Płeć: M
Rok urodzenia: Y21
Multikonta: -

Re: Gildia kupiecka

     Ceny w Magnolii były absurdalnie wysokie dlatego młody wróżek wybrał się w podróż tylko po to, aby zakupić parę rzeczy za bardziej rozsądną cenę. Nawet doliczając koszty podróży jakie musiał ponieść to i tak nie równało się to temu ile za te kilka rzeczy musiałby zapłacić w Magnolii. Dlaczego ceny jakie trzeba było zapłacić za dokładnie ten sam przedmiot, aż tak bardzo się różniły? Chłopaczyna nie był w stanie tego zrozumieć nie ważne ile czasu nad tym myślał. Nie miało to żadnego sensu i tyle. Co prawda mógł po prostu nie kupować nic w tamtym mieście, ale podróż za każdym razem kiedy będzie czegoś potrzebował? Brzmiało to naprawdę upierdliwie. Pewnie większość ludzi woli po prostu zapłacić więcej niż tłuc się tyle drogi, aby kupić coś w lepszej cenie. Mikoto obawiał się, że i on wkrótce może zacząć myśleć w ten sposób. Tak, to było naprawdę upierdliwe, aby wlec się taki kawał po kilka drobiazgów. Może nie powinien być takim sknerą? W końcu w każdej chwili może podjąć się jakiegoś zlecenia i trochę zarobić. Zobaczy się następnym razem. Póki co poszfędał się trochę po sklepach. Ostatecznie kupił tylko dwa noże i pokrowce do nich. Cóż, przynajmniej miał wycieczkę. Wkrótce ruszył w drogę powrotną.

Nóż x2 (2x 3.000) + Pokrowiec na nóż x2 (2x 8.000). W sumie 22.000

z/t, Fiore -> Fairy Tail -> Sala główna

Offline

 

#15 2019-01-01 19:38:42

Mizuki

Gildia Fairy Tail

66349893
Zarejestrowany: 2018-10-12
Posty: 134
Przynależność: Fairy Tail
Ranga: Członek Gildii
Rok urodzenia: Y14
Multikonta: Brak

Re: Gildia kupiecka

Po ukończonym treningu udałem się do Hantō, a następnie do gildii kupieckiej. Od jakiegoś czasu miałem zamiar zaopatrzyć się w parę rzeczy, niestety ceny w Magnolii były bardzo wysokie, a przynajmniej jak dla mnie. Czego innego się spodziewać po osobie, która wcześniej zwyczajnie zabierała sobie co było potrzebne. Całe szczęście mimo początkowej niechęci, wysłuchałem opowieści podróżników, którzy zmierzali do Magnolii. To właśnie dzięki nim dowiedziałem się o miejscu, w którym właśnie się znajduję. Budynek wyglądał całkiem okazale, zwłaszcza patrząc na jego ogromne rozmiary.
Zacząłem przechadzać się po różnych sklepach, patrząc zarówno na towary jak i obecną tu ochronę. Oczywiście nie miałem zamiaru nic kraść, ale pewnie nawet, jeśli miałbym takie plany to byłyby one niemożliwe do zrealizowania. Ilość obecnych tu strażników była zdecydowanie zbyt duża. Pozostawało mi, więc rozejrzeć się za tym, po co tu przyszedłem. Pierwsza na liście był sklep z bronią. Było tu wiele fantastycznych rzeczy, lecz ja wolałem coś bardziej przyziemnego i nie zwracającego dużo uwagi.
-Poproszę nóż, pokrowiec… i scyzoryk.-ostatnie dodałem dopiero po dłuższej chwili przyglądając się obecnemu towarowi. Przez wiele lat właśnie te rzeczy były moją główną bronią, więc czemu by nie wrócić do dawnych nawyków. Niestety to z czego kiedyś korzystałem już dawno zostało gdzieś wyrzucone, dlatego potrzebowałem nowych rzeczy. Sprzedawca podał mi wymienione przedmioty, patrząc tak jakby czekał na wypowiedzenie przeze mnie słów typu włócznia albo katana. Niestety musiałem go zawieść i oddaliłem się z nowymi rzeczami, po przekazaniu mu 13.000 klejnotów. Jakoś nie byłem chwilowo przekonany do takiej broni, zwłaszcza, gdy magia dawała mi również wiele możliwości. Próba dyskretnego przejścia gdzieś z włócznią na plecach musiałaby być strasznie ciężka.
Pomijając już temat broni, musiałem uda się do jeszcze jednego miejsca. Miałem zamiar zaopatrzyć się w plecak, nawet jeśli teraz nie miałem zbyt wielu rzeczy to jednak noszenie ważniejszych rzeczy w rękach mogłoby być uciążliwe. Z tym sprawa poszła o wiele szybciej, pokazałem jedynie na interesującą mnie rzecz i podałem za nią pieniądze. Było tu wyjątkowo dużo klientów, więc nie mieli zbytnio czasu na zajmowanie się każdym z nich. Wspomnianym przedmiotem, był sporej wielkości plecak o ciemnej barwie. Wolałbym się nie wyróżniać za bardzo z tłumu, więc zapewne był to całkiem dobry wybór.
Po tym wszystkim udałem się ponownie w podróż do Magnolii, w końcu nie miałem tu zbyt wiele do roboty. Może nawet skuszę się na jakąś misję? Najłatwiejsze raczej nie wymagają zbyt wielkiego wysiłku. Miałem jeszcze trochę czasu na pomyślenie o tym, jednak jedna rzecz była pewna… Wydawanie pieniędzy było czymś nieco dziwnym dla mnie, zwłaszcza jeśli chodzi o bronie.

-23.000 Klejnotów

z/t -> Fiore -> Tereny Fiore

Ostatnio edytowany przez Mizuki (2019-01-03 16:47:26)


http://i64.tinypic.com/xfw8eb.jpg

Offline

 

#16 2019-01-05 09:51:54

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 97

Re: Gildia kupiecka

Misja prosta - Seda - post #14

     - Nie musisz się tym przejmować. - odpowiedział mężczyzna kiedy Seda wspomniała o przeprosinach. Wcześniej faktycznie poczuł się dotknięty tym, że mogła przez pomyłkę wziąć go za jednego z bandytów, ale po zastanowieniu doszedł do wniosku, że jej podejrzliwa reakcja była jak najbardziej na miejscu. Dlatego właśnie nie uważał, aby jakiekolwiek przeprosiny były tutaj potrzebne. Na słowa dziewczyny, że zostanie w miejsce i być może jeszcze się spotkają jedynie kiwnął głową, a widząc że Seda nie czeka na żadną odpowiedź po prostu zajął się swoimi sprawami - czyli bandytami. Wyglądało na to, że miał zamiar ich gdzieś zabrać. Seda mogła to zauważyć kiedy zatrzymała się na moment przy swojej laleczce, aby wyciągnąć z niej duszę, aby przenieść ją w inne naczynie.
   Po tym zgodnie ze wskazówką Arthura opuściła teren świątyni udając się do gildii kupieckiej. Tam bez większych problemów udało się jej odnaleźć człowieka o którym Arthur wspomniał. I faktycznie wystarczyło, aby powiedziała Sam'owi, że przysłał ją tutaj Arthur, a ten zniknął gdzieś prosząc grzecznie, aby poczekała na ławeczce przy jego małym kantorku. Po kilkunastu minutach pojawił się z powrotem wręczając jej obiecaną rekompensatę. Grosz z pewnością się jej przyda, bo noga teraz kiedy adrenalina już opadła zaczynała jej dokuczać. Powinna się udać do szpitala, aby ktoś ją obejrzał. Albo chociaż sama się nią zająć jeśli posiadała niezbędne do tego umiejętności.

Koniec misji. Gratuluję pomyślnego ukończenia, bo sam przez kilka chwil myślałem, że będzie z Tobą krucho.
Nagroda jak zwykle do odebrania po zaakceptowaniu przez administracje podsumowania, które wstawię prawdopodobnie dziś.
Jesteś wolna fabularnie.

Offline

 

#17 2019-01-13 12:22:47

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Gildia kupiecka

    Podróż z karczmy nie zajęła dużo czasu, a ja osobiście nie zwracałem uwagi na ludzi, których mijałem w drodze tutaj. Nie interesowali mnie, wydawali się nudni, a ich życie cechowała monotonność. Nie chciałem tak skończyć. Nie zamierzałem być taki sam. Mimo wszystko balansowałem blisko tej granicy. Przez wiele lat pobytu w Ca-Elum i w samym Grimoire Heart nie zrobiłem nic co by wykraczało poza moje kompetencje bądź intencje. Nie widziałem potrzeby, by udzielać się bardziej od pozostałych członków gildii. W końcu mistrzyni miała swych wiernych przydupasów, którzy tak samo jak ja, obawiali się jej, lecz wiernie niczym psy czuwali i usługiwali na każdą zachciankę.
    Trudno mówić w moim przypadku o jakimś alternatywnym scenariuszu. Prawdopodobnie gdyby potrafiła czytać w myślach i stała tuż obok mnie, to natychmiast zniżyłbym się do poziomu wspomnianych wcześniej sługusów. Taka prawda. Możemy mówić co chcemy, ale w rzeczywistości ulegamy tym, którzy mają wystarczająco dużo siły, by zebrać wokół siebie owieczki i nimi kierować. Pod tym względem cieszę się, że to nie ja. Nie nadaje się do tej roli. Zbyt dużo wymaga od człowieka, a presja jest ogromna. Miałem swoje cele do zrealizowania i wolałem być na usługach innych niż samemu wydawać polecenia.
    Z rozmyśleń wybudziła mnie ta sama morda sprzedawcy sklepu, który specjalizował się we wszelkiego rodzaju broniach, zbrojach czy tarczach. Spojrzałem na pokrowiec przywiązany do mojej nogi, a następnie na asortyment ułożony przede mną, po czym mąciłem swym okiem w celu znalezienia czegoś bardziej praktycznego niż niewielki nóż. Potrzebowałem broni, która sprawdzi się w większości, jak nie wszystkich, rodzajach terenu. Dzisiejsza przygoda w karczmie pokazała, że zwykłym nożem mogę co najwyżej obrać jabłko.
    Jeden nóż i katana razem z pochwą. - Rzuciłem odpowiednią ilość klejnotów po czym nóż schowałem do pokrowca, zaś katanę razem z pochwą przywiązałem sobie do pasa sprawdzając czy aby na pewno wszystko trzyma się jak najmocniej. Następnie wyszedłem na plac główny kiwając jedynie głową na do widzenia.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

z/t » Grimoire Heart » Sekcja reprezentacyjna

Ostatnio edytowany przez Ryū (2019-02-03 17:41:30)


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#18 2019-01-15 10:53:09

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 97

Re: Gildia kupiecka

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Misja prosta drużynowa - Seda & Cromwell - post #1

     Jak zwykle gildia kupiecka w Hanto była pełna życia. Sprzedawcy zachęcali do odwiedzania ich sklepów i stoisk głośno nawołując przechodniów. Jednak nie samym handlem żyła gildia kupiecka. Można tu było też nająć najemników czy dało się też zauważyć mężczyznę rekrutującego do armii. Miały tu miejsce najróżniejsze interesy zarówno te zgodne z prawem jak i te nie do końca legalne. Mimo wszystko miejsce było raczej spokojne, czy żeby użyć bardziej odpowiedniego słowa - bezpieczne. Jeśli pojawiało się jakieś zamieszanie szybko pojawiali się strażnicy, aby jak najszybciej sprawę zacząć. Przynajmniej dbano o porządek w ciągu dnia tak jak teraz.
   Mimo to w obszarze wyznaczonym na przeróżne rozmowy i negocjacje jeden z mężczyzn nerwowo spoglądał w kierunku jakichś zatarć kiedy tylko coś się działo. Wyglądał na raczej strachliwego. Był to mężczyzna w średnim wieku, raczej pulchny, jego okrągłą twarz pokrywał krótki zarost. Jego nietypowe kręcone włosy wyglądały dość śmiesznie. Miał porządne odzienie, a na jego pulchnych palcach lśniło kilka sygnetów. Wyraźnie wywodził się z wyższych kast społecznych. Obok niego siedział chudy łysy mężczyzna, zapewne najemnik-ochroniarz. Był to jeden z mężczyzn, który dał ogłoszenie do magicznych gildii i czekał na pojawienie się maga, który miał zająć się jego zadaniem. To do niego zostanie pokierowany ktoś, kto w punkcie informacyjnym zapyta o pana van Diijka.
   Tymczasem w innej części tego samego obszaru siedział siwy mężczyzna w podeszłym wieku z długą białą brodą. Siedział wyprostowany w ogóle nie zwracając uwagi na otoczenia. Wydawał się raczej skromnie ubrany, nie nosił żadnych ozdób, jednak jego nienaganna postawa i silna prezencja świadczyła o tym, że nie przywykł do przyjmowania rozkazów, a raczej ich wydawania. On podobnie jak van Diijk złożył ogłoszenie i czekał, aż ktoś na nie odpowie. Podobnie jak wcześniej wspomnianemu mężczyźnie jemy również towarzyszyła jedna osoba. Nie można jednak było dostrzec ani płci, ani wyglądu tej osoby. Skrzętnie ukrywała to pod luźnym płaszczem i kapturem zaciągniętym głęboko na głowę. Każdy kto zapyta o Rolanda zostanie skierowany do jego stolika.

Offline

 

#19 2019-01-15 12:44:52

Cromwell

Gildia Raven Tail

Zarejestrowany: 2018-11-27
Posty: 63
Przynależność: Raven Tail
Ranga: Członek Gildii
Płeć: M
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Nihil

Re: Gildia kupiecka

   
    Podróż, jak to podróż morska usypia człowieka. Nie przeczę, że istnieją osobnicy czujący, we własnym przekonaniu zew wielkiej wody i uwielbiają się przez całe miesiące szlajać po dowolnej krypie osiągając tym uczucie podobne do życiowego spełnienia. Ja jednak widzicie jednak wolałem solidny grunt pod stopami a nazywanie mnie szczurem lądowym zbywałem wzruszeniem ramion. To nie tak, że przeszkadzała mi morska woda walająca się wszędzie, nie chodzi o wiatr zimny walący w twarz, gdy tylko wyjdzie się na pokład. Ja po porostu nie znosiłem tego wiecznego kołysania, sprawiającego, że gdy leży się w łóżku treść żołądka przesuwa się do gardła.
    Domyślacie się zatem, że z ulgą przywitałem dobrze znaną kamienną drogę i gwar miasta, który był mi w swej znajomości o wiele milszy niż szum fal. Spacerowałem sobie teraz zatłoczonymi uliczkami, mijając dostatnio ubranych przechodniów. Odkąd pamiętam Ca-Elum było synonimem bogactwa. Kraj ten już wcześniej dobrze prosperujący, nie wyniszczył swojej gospodarki wymachiwaniem szabelką na smoki. Postawę taką, jako materialista w każdym calu traktowałem z największym uznaniem, bo na wszelakie marnotrawstwo miałem ochotę jedynie plwać gęstą śliną.
    W tłumie tym miałem nadzieję dojrzeć coś, co będzie można sprzedać w gildii, jako przydatną informację, bo humory Cotaarda były nie do przewidzenia i być może mogło mu się nie spodobać samowolne opuszczenie Fiore. Nie mniej Mistrz w całej swej wielkości nie mógł nic poradzić, na to, że wszystko drożało a żyć było za coś trzeba a ja wierzcie mi, bardziej od marnotrawstwa nie znosiłem tylko biedy. Toteż perspektywa zainkasowania paru klejnocików, na kromeczkę chleba i cienkie winko wydało mi się perspektywą niezgorszą. Tym bardziej, ze zleceniodawca miał być człowiekiem, jak to mój znajomek się wyraził, o dużych możliwościach finansowych.
    Gdy doszedłem wreszcie na miejsce interesów pokiwałem sobie głową z uznaniem. Opłacało się tu uzganiać sprawy finansowe było to widać na pierwszy rzut oka. Porządek i poczucie bezpieczeństwa nieodzownie sprzyjały interesom, ponieważ kupiec, którego towary są bezpieczne jest kupcem szczęśliwym i też chętnie płaci podatki, czy też wszelaki koncesje. Zaś mądry kupiec wie, że bezpieczeństwo własnego towaru jest sprawą najważniejszą, to też nie szkoda mu na to gotówki. Na czym też z resztą zarabia państwo i tak wszyscy stają się bogatsi, wystarczy trochę porządku.
    Nie może to być jednak ład całkowity, gdyby taki zapanował ludzie mojego pokroju straciliby prace. Znudzony Pan w punkcie informacyjnym chyba nie zdawał sobie z tego sprawy. W ogóle chyba średnio wiedział, jak się obchodzić z klientami, gdyż na me grzeczne pytanie zdecydował się tylko odburknąć coś w stylu „tam”. Powziąłem szybkie postanowienie, że za tę, obsługę przystępną nie dam mu przedartego klejnota napiwku a gdyby zaczął się o niego dopominać, jeszcze powiedziałbym parę słów nieprzychylnych o jego profesjonalizmie rynsztokowym. Ponieważ jednak nie odezwał się ani słowem udałem się krokiem lekkim we wskazaną stronę.
    Stając przed wskazanym jegomościem, może niezbyt elegancko, ale za to gestem raczej swojskim włożyłem ręce do kieszeni. Uczyniłem tak, by uczynić atmosferę mniej oficjalną, ponieważ ruch nerwowy człowieka zdawał się zdradzać, że jest on niebywale zdenerwowany, z jakiegoś powodu. Odrobina pewnego rodzaju elementu półoficjalności pomaga rozładować napięcie i ułożyć dobry grunt pod interes.
— Dzień doby Panie van Djik. — Odezwałem się wreszcie przywołując oblicze kupca, który chce sprzedać właśnie najlepszy towar, jaki ma. — Nazywam się Neil Cromwell i być może już Pan wie, że jestem, jak to się mawia przyjacielem przyjaciół. Pewien z moich znajomych doniósł mi, iż ma Pan problem, który wymaga rozwiązania.

Offline

 

#20 2019-01-16 21:56:13

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Gildia kupiecka

W gildii kupieckiej można znaleźć wiele rzeczy. Zaraz po tym jak opatrzono ją w szpitalu, udała się w poszukiwaniu Artura. Popytała dookoła i nakierowano ją w odpowiednim kierunku. Powiedziała kto ją przysłał i dostała zapłatę.
Udała się na zakupy, by roztrwonić ciężko zarobione pieniądze. Weszła do sklepu z bronią. Zakupiła to co ją interesowało, następnie udała się do sklepu z wyposażeniem medycznym. Za resztę pieniędzy zakupiła trochę bandaża i zestaw medyczny.

Zakupy:
- 9 sztuk noży
- kusza
- zestaw medyczny
- 2 sztuki bandaży
Koszt łącznie: 123.000 klejnotów

Jej pobyt w tym miejscu nie zakończył się tylko na zakupach. Podsłuchała grupkę ludzi, mówiących o pewnym ogłoszeniu. Zainteresowała się nim na tyle, że poświęciła mu chwilę by je odnaleźć i poczytać. Trochę czasu zajęło jej dowiedzenie się gdzie szukać zleceniodawcy, czy też kogoś, kto zajmował się owym ogłoszeniem. Poszła więc w miejsce, gdzie miała właśnie znaleźć swojego nowego pracodawcę. Nie pogardzi pieniądzem, który może zarobić w tym jakże nieprzyjaznym miejscu. W dodatku miała nadzieję, że owy człowiek pomoże jej w czymś innym. Przysługa za przysługę.
Udała się we wskazane miejsce, w które pokierowało ją przeznaczenie, czy też los. Podeszła do kogoś, kto wyglądał na ochroniarza.
- Ja w sprawie ogłoszenia. - powiedziała cicho, patrząc spod okularów na rozmówcę, która równie dobrze mogła być po prostu służącym, a nie żadnym ochroniarzem. Gdy została przepuszczona dalej spojrzała na swojego niedoszłego pracodawcę.
- Chcę poznać szczegóły odnośnie ogłoszenia, które pan zamieścił. - odparła spokojnie, patrząc na swojego nowego zleceniodawcę, oczekując od niego wyczerpującej odpowiedzi.

Ostatnio edytowany przez Seda (2019-01-16 21:58:56)

Offline

 

#21 2019-01-17 10:24:40

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 97

Re: Gildia kupiecka

Misja prosta drużynowa - Seda & Cromwell - post #2

     Cormwell przybył do Ca-elum z jasno określonym celem. Jego podróż do najprzyjemniejszych nie należała gdyż nie był największym zwolennikiem żeglugi, ale musiał znieść tą drobną niedogodność, aby zarobić jak to sam w myślach określił na kromkę chleba. Najważniejsze jednak, że bezpiecznie dotarł do celu, a po drodze nie natrafił na żadne nieprzyjemności pokroju ataku piratów. Znalazł się w Hanto i od razu zgodnie z informacjami jakie posiadał udał się do gildii kupieckiej. To właśnie tam miał odnaleźć mężczyznę, który według jego informacji potrzebował pomocy. W czymś co można było określić jako punkt informacyjny dowiedział się gdzie szukać owego mężczyznę.
   Zaczął od przywitania się w reakcji na co van Diijk zerknął w kierunku towarzyszącego mu mężczyzny o ogolonej głowie. Nim jednak zdążył powiedzieć lub zrobić coś poza ponownym spojrzeniem i skinieniem w kierunku Cormwell'a mroczny mag przedstawił się i wyjaśnił swoje motywy. Wtedy wyraz twarzy szlachcica rozluźnił się nieco, a także Cormwell mógł usłyszeć jak mężczyzna wypuszcza z ulgą powietrze.
   - W rzeczy samej. Proszę siadać panie Cormwell. - powiedział wskazując miejsce na przeciwko siebie. Stało tam proste krzesło. Zwyczajne drewniane krzesło bez udogodnię typu poduszki na siedzeniu. - Napije się pan czegoś? - zapytał.
   Tym razem nim mroczny mag zdążył odpowiedzieć pojawiła się kolejna osoba. Młoda dziewczyna zaczepiła łysego mężczyznę, który towarzyszył van Diijkowi. Wystarczyło jedno spojrzenie na niego, aby rozwiać wątpliwości, że był to zwyczajny służący. Jego wygląd idealnie odzwierciedlał typowego zaprawionego najemnika, chociaż może nie należało od razu oceniać po wyglądzie? Słowem sie jednak nie odezwał wskazując skinieniem na swojego pracodawcę. Podobnie jak przy pojawieniu się Neil'a van Diijk zareagował nerwowym spojrzeniem, ale słysząc, że dziewczyna jest tu w sprawie ogłoszenia ponownie się rozluźnił.
   - Oczywiście, oczywiście. Proszę siadać pani..? - powiedział wskazując Sedzie miejsce obok łysego mężczyzny. Kiedy magowie już usiedli (bądź nie, zależne to od nich) szlachcic z lekkim uśmiechem zaczął mamrotać pod nosem. - Nie spodziewałem się więcej niż jednej osoby. Ale może się to okazać całkiem fortunne... - szybko zrozumiał, że magowie zapewne czekają na jego wyjaśnienia.
   - Wybaczcie, zanim zaczniemy, napije się pani czegoś? - zapytał Sedę. Wyraźnie chciał zadbać o to, aby jego czuli się komfortowo. Widocznie należał do tych co uważają, że zadowolony pracownik to wydajny pracownik.

Offline

 

#22 2019-01-19 21:14:36

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Gildia kupiecka

Van Diijk wyglądał dość komicznie w oczach Sedy. Na szczęście spojrzenie pełne powątpiewania z nutą rozbawienia schowane było za przyciemnianymi okularami. Miała pełne prawo oceniać wygląd swojego przyszłego pracodawcy, bo dla niej wyglądał na takiego, który mógłby próbować ją oszukać lub bynajmniej coś zataić. Wygląd może mylić, tak samo pozory, jednak nie zaszkodzi dmuchać na zimne, tym bardziej, że w obecnych czasach nie wszędzie patrzy się przyjaźnie na magów. Trauma z dzieciństwa pozostała, dlatego do każdego woli podchodzić ostrożnie.
Pomimo niezachęcającego wyglądu jednego z obecnych mężczyzn, pozostał jeszcze inny nieznajomy. Blondwłose ciacho, na którego widok zmarszczyła brwi. Tutaj jednak tkwił inny problem, gdyż nie każdy ma predyspozycje do współpracy z innymi - a tych Sedzie z pewnością brakuje.
Postanowiła usiąść na wolnym miejscu, pomimo iż więcej było "przeciw", niż "za" jeżeli chodzi o podjęcie się tego zadania. Zrobiła to jednak z nieukrywanym niezadowolenie, poprzez głośne westchnięcie. Mogło to jednak zostać odebrane jako zmęczenie po podróży.
- Mówcie mi Sedi. Chętnie napiję się schłodzonej wody z nutą cytryny i mięty. - odparła uprzejmym tonem, nie chcąc wypaść jeszcze gorzej w oczach obecnych mężczyzn. Nie da się jednak ukryć jednego - nie ujawniła swojego prawdziwego imienia, a lekko je przekręciła.
A napój nawet jeżeli otrzymała, to go nie piła, a nie odmówiła z czystej uprzejmości. No i miała wrażenie, że pączuszek z bujnym lokiem - jak zaczęła w myślach nazywać przyszłego pracodawcę - nie zacznie mówić, dopóki nie zrobią dokładnie tego, co sobie zaplanował. Ma tylko nadzieję, że nie ominie ich żaden istotny szczegół, który może kosztować ją zdrowie lub życie.

Offline

 

#23 2019-01-20 18:15:11

Cromwell

Gildia Raven Tail

Zarejestrowany: 2018-11-27
Posty: 63
Przynależność: Raven Tail
Ranga: Członek Gildii
Płeć: M
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Nihil

Re: Gildia kupiecka


    Na dosłownie sekundę poczułem napięcie, jak nieprzyjemne chlaśnięcie biciem po plecach. Zasadzka — słowo, błyskawica przelatująca nagle, jakby z od góry do dołu wszystkich myśli. Przez moment jeden jedyny byłem gotowy cisnąć czarem morderczym w głowę ochroniarza, gdy to van Dijk obracał się do niego, jakby chciał wydać polecenie, że oto właśnie śmierci mojej się oczekuje. Nic takiego na szczęście się nie stało i mogłem winić chyba jednie swą podejrzliwość wrodzoną. Tak to chyba już jest, że ludzie zajmujący się takimi interesami, jak ja mają skłonności do przesadnego wietrzenia podstępu we wszystkim, co się dzieje. Nie jest jednak, to coś w tylu prześladowczej manii, karzącej wypatrywać człowieka za węgła starającego się w skrytej cichości obserwować każdy swój ruch… To raczej postawa, którą wykazują na ten przykład drwale, wiedząc, ze jeśli źle się zamachną mogą przypadkiem pozbawić się jednej kończyny.
    Prawda jednak byłą taka, że bez nogi da się żyć a będąc całkiem martwym, jakkolwiek prozaicznie, to brzmi, nie żyje się, w ogóle, toteż z ulgą niewypowiedzianą przyjąłem, że miejsce to nie zmieniło się nagle w sklep rzeźnicki. Stało się jednak coś innego mniej oczekiwanego. Oto nagle do miejsca, gdzie mają być omawiane poważne interesy wchodzi osoba trzecia. Wpierw wziąłem ją za jakiegoś członka rodziny zleceniodawcy i przestraszyłem się, że głównym celem mojego pobytu tutaj będzie pilnowanie, jakiejś rozkapryszonej panienki. Nie była to najmilsza wizją, ale rychło okazało się, że chowająca się zza okularami kobieta jest tutaj z tej samej przyczyny, co ja. Uwagę przykuwało jej dość powściągliwe zachowanie. Nie mniej nie uznałem za celowe tego komentować.
— Jestem Neil Cromwell i zdaje się, że jestem tutaj w tym samym celu… — Obdarzyłem przybyszkę uśmiechem uroczym i usiadłem na wskazanym krześle zakładając nogę na nogę. Zastanawiałam się przez chwilę, czy nie skorzystać z okazji i nie połechtać podniebienia, jakiś trunkiem mocniejszym. Ot sławnym w całym świecie Les Mirables, choć z drugiej strony cena tego trunku była tak skandaliczna, że jakoś powątpiewałem, by mego pracodawcę stać było na takie rarytasy. Wzięły jednak górę względy praktyczne. Jeśli przyjdzie się udać gdzieś na salony nie zrobi się najlepszego wrażenia otoczony, alkoholowym zapaszkiem.
— Cafe au lait poproszę. Tylko bez ani nawet ziarenka cukru. — Nie mieściło się w mej wyobraźni szerokiej całkiem, jak można profanować smak kawy czymś takim, jak słodziki.
    Przeniosłem wzrok na powrót, na wcale ładną, acz powściągliwą kobietę imieniem Sedi a zaraz po tym na mojego pracodawcę. Zdarzało mi się współpracować z innymi i wychodziło mi to całkiem znośnie, ale była na tym wspaniałym obrazku czarna plama, o której nie mogłem nie wspomnieć.
— Ja Panie van Diijk nie mam nic przeciwko współpracownikom, w szczególności tak urokliwym. — Machinalnie poprawiłem krawat, gdyż zdało mi się, że się obluzował. — Ale tylko do momentu, gdy mojego honorarium nie dzieli się na dwa, czy w każdej innej dowolnej proporcji. Wie Pan na pewno, że przyjacielem przyjaciół nie zostaje się ot tak sobie i zwykłem sobie cenić swoje usługi. Myślę również, że i dla Panny Sedi, takie niedocenienie byłoby delikatnie mówiąc uwłaczające. Broń boże, ja tu się nie staram Pana obrazić, ale wszak my ludzie interesu wiemy, że najlepiej prowadzi się je na przejrzystym gruncie, co Pan rozumie wnioskując po Pana zachowaniu. Nie mniej, czas to pieniądz i faktycznie, czym szybciej poznamy szczegóły tym szybciej będziemy mogli dojść do, jakiegoś konkretnego porozumienia.

Offline

 

#24 2019-01-27 11:46:57

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 97

Re: Gildia kupiecka

Misja prosta drużynowa - Seda & Cromwell - post #3

Kiedy magowie już usiedli przy stole i wyrazili chęć skorzystania z oferty van Diijka ten przywołał krążącą w pobliżu panią z obsługi zamawiając napoje i dwójka magów wkrótce otrzymała to co sobie zażyczyła. Wtedy też mężczyzna miał zamiar opowiedzieć w czym rzecz, zaczął jednak od rozwiania wątpliwości Neila.
   - Oczywiście od początku nie myślałem nawet o czymś takim panie Cornwell. - powiedział i nie nie wyglądało na to, że zrobił to ze względu na uwagę mrocznego maga. - Nagroda pozostanie taka sama, nie mam zamiaru dzielić jej na dwie części. Kiedy wszystko się skończy każde z was może liczyć na tą samą nagrodę nieważne czy jest przyjacielem przyjaciół. - tu skinął w kierunku krukona - Czy zwykłym najemnikiem. Tak więc proszę się nie niepokoić, zarówno pan jak i pani Sedi zostanie odpowiednio wynagrodzona za swój wysiłek. - wyjaśnił spokojnie licząc, że w ten sposób rozwiał wątpliwości Neila. Zaraz też przeszedł do samego sedna sprawy .
   - Choć być może bardziej pasowałoby określenie poświęcony czas? W gruncie rzeczy bowiem być może nie będzie wymagało od państwa niczego poza czujnym okiem. - zaczął. - Chcę was prosić, aby wasza dwójka wybrała się do opery, w której mój syn będzie miał coś w rodzaju schadzki. Dlatego właśnie wydaje mi się, że obecność pani Sedi może się okazać szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Nie dość, że co dwie pary oczu to nie jedna to wydaje mi się, że dzięki towarzystwu pani Sedi, że tak powiem  lepiej wtopicie się w tłum. Samotna osoba bardziej skupiająca się na otoczeniu niż sztuce mogłaby wzbudzić podejrzenia. Wolałbym, aby wasza obcość tam nie została zauważona ani przez mojego syna ani przez kogoś kto chciałby jakoś wpłynąć na jego spotkanie. Mam bowiem poważne podejrzenia, że coś takiego może mieć miejsce. I o to właśnie w tym chodzi - chcę te podejrzenia potwierdzić bądź im zaprzeczyć, a jednocześnie zapewnić bezpieczeństwo mojemu jedynego dziecka gdyby moje przypuszczenia okazały się prawdziwe. - wyjaśnił mówiąc powoli. Dał magą kilka chwil, aby przeanalizowali to co właśnie usłyszeli po czym przemówił po raz kolejny - Czy macie może jakieś wątpliwości odnośnie tego co usłyszeliście? - zapytał, aby upewnić się czy magowie zrozumieli to czego od nich wymagał bądź odpowiedzieć na ich inne pytania jeśli takie się pojawią.

Offline

 

#25 2019-01-31 21:35:31

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Gildia kupiecka

"Urokliwa? Ja?" - pomyślała z lekkim niewodiwrzaniem. Uniosła brew, patrząc zza okularów na Cromwell'a. Nie spodziewała się usłyszeć takich słów z jego ust, co wprawiło ją w lekkie zakłopotanie. Nie była pewna na ile jego słowa są szczere, a na ile po prostu próbuje się wkupić w jej łaski pustymi, słodkimi słówkami.
Postanowiła jednak nie zagłębiać się bardziej w ten temat, przynajmniej na razie. Musiała skupić się na zadaniu i pokrętnym tłumaczeniu pracodawcy. Nie była zbytnio zadowolona z tego co usłyszała.
- Nadal jednak nie rozumiem, dlaczego do tego zadania są potrzebni akurat magowie. - odparła socho w stronę pracodawcy, gdy ten przestał mówić i zadał pytanie. Ryzyko zdawało się być większe, niż nagroda była tego warta.
- Czy jest coś, czego nam pan nie mówi? - zadała pytanie, które w obecnym świetle zdawało się być retoryczne. Dla Sedy było oczywiste, że van Diijk im czegoś nie mówi.
"A może magowie są dla niego zwykłymi sprzątaczami, czy innymi sługusami." - przeleciało jej przez myśl. Po co narażać człowieka, kiedy można rzucić na pożarcie maga-śmiecia. Na tą myśl, zmarszczyła lekko brwi, co mogło zostać odebrane jako dezaprobata na słowa pracodawcy.

Offline

 

#26 2019-02-03 16:20:23

Cromwell

Gildia Raven Tail

Zarejestrowany: 2018-11-27
Posty: 63
Przynależność: Raven Tail
Ranga: Członek Gildii
Płeć: M
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Nihil

Re: Gildia kupiecka


    Więc jednak o niańczenie chodziło. Westchnąłem ciężko z pożałowaniem, bo obraz oglądany z bliska nagle stracił kleimo arcydzieła a zaczął przypominać bohomaz, który wyszedł z pod ręki, nie tyle malarza, co człowieka, który całe życie ruchem zamaszystym wrzucał węgiel na palenisko. Gdyby to jeszcze faktycznie o kobietę chodziło, jakiejś urody nieprzeciętnej, niczym poranek wiosenny, można by się zapatrywać na sprawę z perspektywy znacznie lepszej a tu okazywało się, że mieliśmy być parą przyzwoitek.
  — Wyborna Panie  van Djik — stwierdziłem upijając łyk kawy, który aromatem mocnym raczył nozdrza i smakiem przyjemnym mleczno–gorzkim rozlewał się po jamie ustnej, by spłynąć swobodnie do gardła. Chociaż to zacierało delikatnie posmak przekazanej przez zleceniodawcę informacji. — Bywałem w różnych miejscach na świecie, ale tylko wy, ludzie Ca-Elum serwujecie tak doskonałą cafe au lait, doprawdy nie mam pojęcia, jak to robicie.
    Przysłuchując się jego słowom i sącząc sobie po łyczku napój wyborny, nasunęła mi się refleksja, że sprawa cała, jest jak ta kawa. W najlepszych restauracji w Magniolii, serwują za ciężko zarobioną krwawicę, jakąś wybieloną padakę. Tutaj włazi się do pierwszego lepszego domu i już w filiżaneczce porcelanowej z talerzykiem zgrabnym dostaje się kawę, jak ten sen złoty. Gdzie tkwi sekret? Takie pytanie się rodzi, jeśli przez pryzmat szkła powiększającego spojrzeć, na zjawisko takowe. Podobne zaś usilne wrażenie odnosiłem słuchając mojego pracodawcy, gdy to opisywał, za jaką to sielankę, jest nam w stanie oddać swoje wytargowane chyżo pieniądze. A targować to on się musiał umieć, gdyby nie było odwrotnie byłby ze trzy razy chudszy i nie mógł sobie pozwolić na ciuszki takie ekstrawaganckie. Reasumując można, by podejrzewać, że Pan van Djik chce nam wcisnąć danie, które ładnie pachnie, ale kucharzowi na porannym kacu zadrżała ręka i wsypał tam tyle szafranu, iż w smutnej rzeczywistości nie przechodzi ono przez gardło.
   Problem był również drugiego rodzaju, oto znajdowaliśmy się na terenie, na którym operowała pewna Pani siedząca sobie na tronie w czarnej piramidzie. Rzeczona kobieta mogła, by być bardzo niezadowolona, że jacyś magowie obcy pałętają się po jej terenie… O uszy mi się obiło, że swoje niezadowolenie okazuje w sposób wręcz śmiertelnie poważny, toteż bliskie spotkanie, z jakimś jej poplecznikiem, mogłoby się skończyć mało wesoło. Jednak, jak to w interesach bywa skoro się powiedziało A to trzeba powiedzieć B, tym bardziej, że moja przyszła współpracowniczka zwróciła uwagę na problem.
  — No właśnie Panie van Djik, jakież to niebezpieczeństwo okrutne ma czyhać na Pana syna w operze? — Spytałem zakładając nogę na nogę i pociągając kolejny łyk kawki i odstawiwszy z brzękiem filiżankę ciągnąłem dalej. — Bo przecież jeśli, by szło tylko i wyłącznie o taką grozę, jak zbałamucenie go przez rzeczoną niewiastę nie potrzebowałby Pan Nas. Wystarczałby, jak zgaduję zwykła przyzwoitka. Będę szczery, jeśli ma się zrobić poważanie to musimy wiedzieć, jak poważnie będzie. Nie z grzesznej ciekawości, ale z punktu praktycznego. Lepsze przygotowanie daje o wiele większe szanse na powodzenie zlecenia, na którym, tak panu zależy… Toteż proszę powiedzieć szczerze? Czy obawia się Pan o zdrowie lub życie syna? Jeśli sztuka będzie marna, to cóż taką niespodziewaną niedogodność z bólami, ale dam radę znieść, jednak na ten przykład niespodziewany nóż w brzuchu znacznie utrudnia mi znoszenie czegokolwiek. Powiem więcej, napalenia mnie bardzo uzasadnioną obawą, że już niczego nigdy nie będę musiał znosić.

Offline

 

#27 2019-02-09 11:32:49

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 97

Re: Gildia kupiecka

Misja prosta drużynowa - Seda & Cromwell - post #4

     - Muszę panu przyznać rację. - mężczyzna zgodził się z Neilem. - Sam również bywałem to tu to tam i nigdzie napój ten nie smakował mi jak w Ca-Elum. Chociaż wydawało mi się, że bardziej chodziło tu o moje przyzwyczajenie. Jeśli jednak i pan uważa podobnie, a - proszę mnie poprawić jeśli się mylę - nie jest pan stąd to jednak coś więcej niż moje przyzwyczajenie. W każdym razie nie potrafię odpowiedzieć na pana pytanie. - wasz zleceniodawca z uśmiechem przyznał się do niewiedzy. - Czy to sposób przygotowania, a może powodem są składniki... - zaczął zastanawiać się na głos.
   To Seda przypomniała o powodzie tego spotkania i za jej sprawą rozmowa z pogawędki na temat kawy wróciła na główny cel.
   - Zaszło chyba jakieś nieporozumienie, poszukując osób do zajęcia się moim problemem nie zaznaczałem, że zależy mi na tym, aby ochotnicy posiadali umiejętności magiczne. Naprawdę było tak napisane w ogłoszeniu? - zapytał. - Jeśli tak to ktoś musiał popełnić błąd, albo źle zinterpretować to co mówiłem... - mężczyzna zachmurzył się. Widocznie perspektywa, że ktoś coś spartolił nie specjalnie przypadła mu do gustu.
   - Nie pani Sedi. - odpowiedział na drugie pytanie dziewczyny. - Nie ma czegoś co bym przed wami ukrywał. Jak wspomniałem mam pewne podejrzenia, że coś może się wydarzyć. -po tym przeniósł spojrzenie z Sedy na Cornwella. - Nic tak radykalnego nie powinno się wydarzyć panie Cornwell. Proszę mi wierzyć, że gdybym miał uzasadnione podejrzenia co do bezpieczeństwa mojego dziedzica w tym spotkaniu to w ogóle bym do niego nie dopuścił. Po prostu podejrzewam, że ktoś może chcieć wpłynąć jakoś na to spotkanie. I jak wspomniałem - możliwe, że nic się nie wydarzy, ale wolę dmuchać na zimne jak to się mówi. Niestety nie mogę dać wam jakichkolwiek dokładniejszych informacji czego się spodziewać, bo zwyczajnie tego nie wiem. - po raz kolejny van Diijk przyznał się do swojej niewiedzy.

Offline

 

#28 2019-03-07 22:11:39

Cromwell

Gildia Raven Tail

Zarejestrowany: 2018-11-27
Posty: 63
Przynależność: Raven Tail
Ranga: Członek Gildii
Płeć: M
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Nihil

Re: Gildia kupiecka


    Zaśmiałem się wcale wesoło, w sposób dźwięczny nad wyraz. Ot widać zleceniodawca rozgrzebał kwestię tyleż zabawną, co nieokreśloną. Bo czy mogłem uważać się za rodowitego syna Ca-Elum? Przecież choć potrafiłem całkiem zręcznie udawać akcent tutejszy nie czyniło mnie to w żadnym stopniu rdzennym tych ziem mieszkańcem. Ponownie sprawa zależała, od punktu widzenia…
  — Uzna to Pan pewnie, Panie van Djik za zabawne. — Odpowiedziałem biorąc następny łyk kawy i uśmiechając się gdy już skosztowawszy odstawiłem porcelanową filiżankę na talerzyku porcelanowym. — Odpowiedź brzmi tak i nie. Urodziłem się tutaj w Hanto, ale większość życia spędziłem na kontynencie, pod okiem mego ojczyma również kupca. Choć mam wrażenie, że gdybym przedstawił się, jako wyspiarz większość wyspiarzy obiłoby mi twarz bez chwili zawahania. Zbyt dużo spędziłem czasu tam. Zbyt dużo, na tyle dużo, że nie jestem integralnym elementem tego społeczeństwa, tak przecież różnego.
    Brwi lekko mi się zmarszczyły, bo zdawało mi się, że jeśli już ktoś zdał sobie tyle trudu by wystosować do mnie list mag w jakiś sposób musiał być potrzebny. Tu jednak rzeczywistość skrzeczała, jak kawałek porcelany potłuczonej szorujący o inny podobny skorupek. Nie zmieniało to faktu, że zadanie było raczej z miary tych wykonalnych, przy których nie trzeba będzie się napocić i zysk przyjdzie sobie, tak łatwo, jak przyrządzenie tego, jak najmniej wyrafinowanego dania, jakim jest bułka z masłem. Nie trzeba będzie się napocić a pieniążki same wpadną do kiesy. Ponieważ pieniążki, które łatwo przychodzą są rzeczą bezwzględnie dobrą, to i zlecenie to nie mogło być złe. Oto właśnie przykład prostego logicznego rozumowania.
    Przeważał też fakt, że po wypowiedzi bogacza okrągłego rzecz w sposób kalejdoskopowy odmieniła swą postać. Trzeba byłoby się martwić gdyby chodziło, o jakieś niebezpieczeństwo mordercze, które wychylając swój łeb zębaty zza rogu mówi jednoznacznie, że zaraz gryźć będzie. Tutaj jednak nie chodziło o niebezpieczeństwo, ale o to, by mu ewentualnie zapobiec. Znaczyło to mniej więcej, że niebezpieczeństwa wcale mogłoby nie być… Już się kotłowała w moim umyśle kalkulacja zimna, gdzie czynniki mówią, iż pójdzie się do opery całkiem za darmo w towarzystwie panny całkiem urodziwej i jeszcze wpadną za to pieniądze do kieszeni…
  — W świetle tego wszystkiego ja zlecenie przyjmę. — Odpowiedziałem po czym wziąłem kolejnego łyka kawy przepysznej i odstawiwszy porcelanę spojrzałem na mą przyszłą choć może niedoszłą współpracownicę. — Panna Sedi, jak się na całą sprawę zapatruje? Wizyta w operze w dobrym towarzystwie z nutą dodatkowego obowiązku jest ucieszną perspektywą, czy może raczej ku mojemu żalowi nie lubi Panna opery? To chyba okazja żeby się do niej przekonać tym bardziej, że Pan van Djik zdaje mi się zleceniodawcą godnym zaufania.
    Grubas tłusty pewnie komplement połknie, jak pelikan rybkę świeżo zagarniętą. Tym lepiej dla nas, bo klejnoty jeszcze bardziej kiesę obciążały po wszystkim.
  — Bilety ma Pan przygotowane, czy może musimy się w nie zaopatrzyć sami? I proszę mi powiedzieć, jakaż to opera, ja co prawda jestem zwolennikiem ogromnym tego rodzaju sztuki, ale Pan pewnie, jak ja człowiek interesu rozumie, że coś się lubi nie może ostatecznie przesądzać o inwestycji. Och, co ja mówię Pan, to wie, gdyby Pan nie wiedział nie zatrudniałby Pan Nas… Jak Panno Sedi, spędzimy ten wieczór pracowicie we własnym towarzystwie?

Offline

 

#29 2019-03-13 09:52:50

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Gildia kupiecka

Przysłuchiwała się rozmowie w skupieniu, nie mając zbyt wiele do dodania. Cromwell zdawał się być na tyle ogarnięty w temacie, że potrafił sam wypytać o wszystkie szczegóły zlecenia. Na tym się jednak nie skończyło, gdyż potrafił także zabajerować pracodawcę miłą gadką i nawet próbował mu się przypodobać. Te dwie ostatnie rzeczy były czymś, na co Seda by się nie zdobyła. To był jeden z głównych czynników, dla których warto było mieć blondyna jako partnera w tej misji. Mogło się mieć wrażenie, że wszystko jakoś samo się potoczy prostym torem.
Zdobyła się na delikatny uśmiech, gdy w jej kierunku padło pytanie.
- Aż wstyd się przyznać, ale jeszcze nigdy nie byłam w operze. Zawsze jednak jest ten pierwszy raz. - odparła nieco cieplejszym tonem niż wcześniej.
- Poprosiłabym jeszcze o zdjęcie syna. - złożyła na koniec krótką prośbę w kierunku van Diijka, nie tłumacząc się. Mogłoby się wydawać, że ta prośba jest logiczna i uzasadniona, bo muszą przecież wiedzieć jak wygląda ich cel. Jednak ciekawe było jak to odbierze ich pracodawca i czy był przygotowany na taką okoliczność.

Offline

 

#30 2019-07-25 17:53:14

Straznik 9

Strażnicy

Zarejestrowany: 2019-07-24
Posty: 29

Re: Gildia kupiecka

Misja prosta drużynowa - Seda & Cromwell - #5

     Van Diijk odchrząknął, zasłaniając usta dłonią zaciśniętą w pięść. Sięgnął do kieszeni i wydobywszy z niej dwie koperty, przesunął je na stole w kierunku rozmówców. Zabezpieczone były lakową pieczęcią z mało znanym, szlacheckim herbem odciśniętym na obydwu zaproszeniach imiennych. Zaadresowane były do Pana Liova Ravakevila i Panny Niru Herigat. Z obydwue unosiła się lekka woń perfum o słodkim zapachu truskawek.
     - Dzięki uprzejmości mojej znajomej ceniącej sobie dyskrecję ponad wszelkie cnoty... - rzekł van Diijk uśmiechając się szelmowsko - Udało mi się pozyskać te dwa imienne zaproszenia dla członków sąsiadujących ze sobą rodów. Ravakevilowie i Herigatowie są mało znanymi rodami leżącymi na obrzeżach królestwa - wyjaśnił lakonicznie - Ryzyko dekonspiracji jest zatem bliskie zeru.
     Zapadła chwilowa ciesza. Cromwell z Sedą słusznie ocenili, że ich rozmówca nie skończył jeszcze wypowiedzi. Nieco zbyt nachalnie, jak na dobre wychowanie przystało, ocenił ich aparycję i o ile przy mężczyźnie jedynie skinął głową, to przy oglądaniu Sedy zmarszczył brew.
     - Jest to dla mnie krępujące... Ale będziemy musieli panią przebrać. Czerwień jest zbyt... krzykliwa, jak na standardy Ce-Elum.
     Wyciągnął z drugiej kieszeni niewielką wizytówkę, a następnie podał ją Sedzie.

Usługi krawieckie
Aenka Rifekir
ul. Magiczna 8

     - Aenka jest moją dłużniczką. Niech powoła się panna na moje nazwisko, Aenka spełni wszystkie zachcianki.

Kolejnego posta piszecie tutaj: http://www.mageguildwars.pun.pl/viewtopic.php?id=2015
...chyba, że macie jeszcze jakieś pytania
Jak nie, to opiszcie w poście swoje przygotowania, Narisa opracuj swoją nową kieckę (krawcowa uszyje tylko białą/szarą/czarną, dość prostą, z niedużym dekoltem), ale oczywiście nie zmuszam ;v

Ostatnio edytowany przez Straznik 9 (2019-07-25 18:00:02)

Offline

 

#31 2021-06-19 14:46:41

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Gildia kupiecka

Niestety nie tego się spodziewała. O ile pachnące zaproszenia były mile widziane, to na komentarz dotyczący jej ubioru westchnęła ciężko. Spodziewała się, że nie każdemu spodoba się jej krzykliwa kurtka, ale zdziwiło ją, że kimono, które obecnie miała na sobie, nie zdało egzaminu. Nie zamierzała się kłócić w tym zakresie. Przecież nie kazali jej się rozebrać, tylko przebrać w sukienkę, więc nie zamierzała robić z tego dramatu.
Wzięła wizytówkę oraz swoje zaproszenie. Zapoznała się z zawartością i schowała do plecaka, w bezpieczne miejsce.
- Jeszcze trochę czasu nam zostało, ale skoro mamy jeszcze zdobyć dla mnie sukienkę, to lepiej się pospieszmy. - powiedziała, nie mając ochoty przebywać dłużej w towarzystwie zleceniodawcy, chociaż z pewnością jeszcze się spotkają. Ochoczo powędrowała we wskazane miejsce, gdzie miała znaleźć krawcową z polecenia.

[z/t > Ca-Elum » Hantō » Centrum]

Offline

 

#32 2021-06-19 15:30:29

Cromwell

Gildia Raven Tail

Zarejestrowany: 2018-11-27
Posty: 63
Przynależność: Raven Tail
Ranga: Członek Gildii
Płeć: M
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Nihil

Re: Gildia kupiecka

    Grymas niezadowolenia wykrzywił mą twarz na niestrzeżony ułamek sekundy. Prawdziwe było stare porzekadło, że jeśli chciało się coś zrobić dobrze trzeba było zrobić to samemu… Teraz zaś przez własnego pracodawcę trzeba było skroić siebie na miarę wyspiarzy, co jedynie było płotkiem, o którego można było się przewrócić. Gdybym miał jeszcze trochę czasu może i wdałbym się w dyskusję na temat różnic między wyspiarzami na gruncie etnologii, ale silenie się na coś, co pewnie nie dałoby rezultatu, jest tylko marnotrawieniem czasu. Kiwnąłem tylko, więc na znak zgody milcząc, gdy Nasz gospodarz zasugerował, że strój mojej towarzyszki jest nieodpowiedni do sytuacji. Wizyta u krawcowej nagle stała się nieodzowna.
    Oczywiście, by to uczynić nieodzowne było również opuszczenie pomieszczenia, toteż w mało eleganckim pośpiechu dopiłem kawę zapewniając dobroczyńcę, że będzie zadowolony z wyników naszego postępowania, które będzie zasługiwało jeszcze zaiste na premię… Niech się upewni tłuścioch, że towar, który sobie kupił jest dobry. Po tym wyszedłem zaraz za moją towarzyszką na ulicę. Wysłuchawszy jej słów pokiwałem smętnie głową.
  — Istotnie Panno Sedi — powiedziałem ruchem skrzętnym chowając zaproszenie do fraku wewnętrznej kieszeni. Zaraz potem wspinając się na place w lakierki obute przeciągnąłem się swobodnie, uśmiechając się przy tym szeroko.  — Szkoda, spacer w taki piękny dzień byłby zaiste rozkoszą. Cóż na podziwianie widoków nie starczy czasu.

[z.t -> Ca-Elum, Hanto, Centrum]

Offline

 

#33 2021-06-21 22:31:10

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Gildia kupiecka

    Idąc za Vivanną wzrok swój kierowałem raz na stragany rozstawione po jednej stronie, kolejno na dużo większe obiekty, w których zapewne wyjątkowe skarby się kryły. Od czasu do czasu również me czujne oko zatrzymywało się na samej postaci kobiety, próbując tym samym, niczym świder, po buszować wśród jej myśli, mając na celu znalezienie informacji o tym, jak mogła zepsuć tak, jak to nazwała, proste zadanie. Z drugiej strony kim że jestem by móc oceniać innych? Zapewne i mi w niedalekiej przyszłości zdarzy się moment zawahania, moment słabości przez co hańbą okryje nie tylko siebie, ale i całą gildię. Chcąc to powstrzymać, człowiek winien uczyć się na błędach, lecz nikt nie wspomina, czy działa to na zasadzie cudzych.
    Gildia kupiecka, jak to miała w swoim zwyczaju, powodowała że działo się tu dużo i głośno. Przekrzykujący kupcy, zdenerwowani mieszkańcy, drobni złodzieje, a także straż wymachująca swą bronią w kierunku podejrzanych. Wszystko wyglądało tak samo... Nie przypominam sobie sytuacji, w której Hanto przeżywałoby jakąś zapaść ponieważ jeden magnat uraził drugiego podczas robienia interesów. Aż trudno uwierzyć, że mówimy o jednym z miejsc Ca-Elum, które na stałym lądzie dość często potrafi być na językach innych.
    - Więc? Jakim cudem zawaliłaś tak proste zadanie jak pilnowanie dziecka? Bo aż trudno mi sobie to wyobrazić. - Próbowałem po części zagaić rozmowę gdy będziemy zbliżać się do docelowego miejsca, jednocześnie chcąc wyciągnąć jakiekolwiek informacje o ewentualnej przeszkodzie, na którą natrafiła ostatnio. Vivanna jest o wiele dłużej w gildii niż ja, posiada zapewne dużo większe doświadczenie, dlatego tym bardziej byłem zaintrygowany tym, co się wtedy wydarzyło.


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#34 2021-06-21 22:50:27

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Gildia kupiecka

  Poranek dnia kolejnego. Dzień zapowiadał się wspaniale, dopóki nie przypomniałam sobie z kim mam się dzisiaj spotkać. Rano jeszcze miałam trochę czasu dla siebie, więc prócz codziennych porannych czynności przeszłam się po mieście. Posprawdzałam okoliczne szpitale, kliniki, cmentarz, więzienie, kostnicę czy inne domy pogrzebowe. Na szczęście nie znalazłam tam tego, który się zgubił, czy też poszedł pozwiedzać jak było napisane w liściku. Mam tylko nadzieję, że rzeczywiście nie popija drinków w piramidzie mrocznej gildii, czy co to była za dziwna budowla.
   Przy Gildii Kupieckiej znalazłam się przed czasem. Korzystając z chwili czasu porozglądałam się po okolicy. Mocno wierzyłam w to, że nie będę dzisiaj sama na misji dla van Dijika. Długo jednak nie spacerowałam i skierowałam się na miejsce spotkania. Postanowiłam poczekać siedząc. Mój dzisiejszy strój uszyty był z czarnego aksamitu, ze względu na to że się aż tak łatwo nie brudził no i łatwo się go czyściło. Na wypadek gdyby pojawiły się ślady krwi - na przykład mojego pracodawcy. A biorąc pod uwagę, że uzbrojona jestem po zęby, krew może polać się bardzo łatwo. Oczywiście miałam na sobie również moją czerwoną kurtkę. Jeżeli znowu ktoś będzie kazał mi się przebrać to go poślę do nieprzyjemnego miejsca, albo po prostu sobie pójdę.
   Cierpliwie czekałam. Chcę już mieć tą misję za sobą. Wypatrywałam Neila. Na jego widok się z pewnością uśmiechnę i przywitam. Jednak na widok pracodawcy już pewnie tego nie zrobię. Chociaż przywitać się wypada. Nie spodziewałam się, że będzie nas więcej. Więc siedziałam sobie w nieświadomości i zastanawiałam co też mnie może dzisiaj spotkać.

Offline

 

#35 2021-06-22 11:59:29

Cromwell

Gildia Raven Tail

Zarejestrowany: 2018-11-27
Posty: 63
Przynależność: Raven Tail
Ranga: Członek Gildii
Płeć: M
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Nihil

Re: Gildia kupiecka

    Z wyjściem zwlekałem maksymalnie, jak tylko się dało. Prawda pójście tam oznaczało spotkanie z Sedi, ale również spotkanie z grubasem przebrzydłym van Djikiem. Może by mu tak powiedzieć, że wzywają mnie, jakieś pilne sprawy natury tak konieczniej, że ich konieczność wynika z innych logicznie z nią związanych konieczności jeszcze bardziej koniecznych. Była to oczywista głupota… Konieczność nie może być mniej konieczna, ponieważ nie byłaby koniecznością.
    Ciekawy jestem, czy by się na to nabrał. Jego synalek pewnie tak. Choć może za nisko ich jednak ceniłem. Problem ten jednak ginął w gwarze i ruchu, który zwykle tutaj panował. Tak wiele ludzkich dusz dążących tylko do jednego celu, zarobkowania. Tak oto rodziło się bogactwo z działania właśnie i zabiegania o własne interesy. Mimo wszystkiego, co o tym państwie można złego było powiedzieć podobało mi się tu. Przez moment nawet przemknęła mi myśl niebezpieczna, żeby tutaj zostać. Komfort tej wizji nagle jednak uległ, jakieś dziwnej degradacji, gdy zaraz się dodało dwa do dwóch i z tego równania wyszło, że trzeba będzie wtedy żyć ukrywając się przed czujnym okiem piramidy.
    Zignorowałem kloszarda, który właśnie narzucał mi się, żeby dać mu pieniążka. Niech się chociaż pocieszy tym, że go nie kopnąłem, jak to zdaje się zwykło się czynić w tej okolicy. Starając się, jak najszybciej oddalić się od zapachu, którym promieniował zbliżyłem się właśnie do kantorku van Djika.
  — Sedi… — powiedziałem i z uśmiechnąłem się promienie do mej towarzyszki, która już tu czekała. — Jak widzisz nie umarłem potknąwszy się na schodach ani z żadnego innego śmiercionośnego powodu.
    Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że przyjdzie tutaj tak wcześnie. Czyżby tak tęskno jej było do naszego zleceniodawcy? Nie, to nie było możliwe, przecież z rozmowy wczorajszej wynikało, że darzy go sympatią mniej więcej tak, jak morową zarazę. Cóż może po prostu załatwiała coś innego na mieście… Z drugiej strony nie był, to w żaden sposób mój problem.

Offline

 

#36 2021-06-23 01:04:27

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 108

Re: Gildia kupiecka

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Misja prosta — Seda, Cromwell, Ryu — post 3. (dla Sedy i Cromwella jest to post 1.)

Cześć dla Sedy i Cromwella

    W gildii kręciło się jak zwykle sporo osób. Niektórzy mniej, niektórzy bardziej podejrzani. Tego dnia to miejsce wyglądało tak, jakby dało się tam znaleźć robotę na każdą łapę — tyle różnorodnej gawiedziarni się tam znalazło. Zaczynając od kilku gustownie ubranych magnatów grających w kości, na typach, od stóp do głów zasłaniającym się w płaszczem kończąc.
    Seda przybyła na miejsce dość wcześnie, więc nie miała jeszcze problemu ze znalezieniu miejsca do siedzenia, nawet takiego zdala od innych ludzi. Było to jednak bez znaczenia, gdyż siedząc sobie tak dłuższą chwilę, mogła dostrzec, że co raz więcej osób wchodzi do budynku aniżeli z niego wychodzi. W końcu i przy niej zaczęło robić się tłoczno. Niektóre napalone męskie gęby nawet próbowały złapać z nią kontakt wzrokowi. Jeśli w ogóle było to możliwe przez te ciemne okulary, które wciąż nosiła.
    Dźwięki odsuwanych krzeseł, lanego piwa i głośnych śmiechów stały się naturalnym szumem tego miejsca. Jednak nawet on nie powstrzymał maga z Lamia Scale przed dojrzeniem tego dwumetrowego, z barami większymi od głowy, przyodzianego od pasa w górę jedynie w kilka pasów, który trzymały na sobie kawałki skąpego opancerzenia, mężczyzny zmierzającego w jej kierunku. Z piwem w jednym ręku, drugą ręką poprawiając swoją ledwo wystającą z krzywizny czaszki fryzurę. Wasze spojrzenia zetknęły się, a przynajmniej on miał takie wrażenie. Na jego nieszczęście drogę zaszedł mu, znany dobrze święcącookiej, blondyn.
    Gdy wreszcie usiedliście razem przy jednym stoliku, w waszym kierunku zaczął kierować się jeszcze kto inny. Miał na sobie szarą koszulę, wąskie brązowe spodnie, a w ręku trzymał kufel ze szmatą w środku. Położył przed wami kawałek papieru, który śmiało można było nazwać listem.

Niestety nie mogłem zjawić się osobiście, gdyż mam dziś ręce pełne roboty. Jest to też powód, dla którego potrzebowałem waszej pomocy. Wierzę, że poradzicie sobie z tym zadaniem, tak samo jak poradziliście sobie z poprzednim, nawet i bez moich dodatkowych uwag. Wręcz jestem o tym przekonany!
Przejdźmy zatem do szczegółów:
Jak wiecie, mój syn przyjął wczoraj wezwanie na pojedynek. Postąpił słusznie, stając w obronie swojej miłości i ja go w tym wspieram. Jest to sprawa niecierpiąca zwłoki, gdyż ukazanie zawahania poprzez zwlekanie z ustaleniami odbiłoby się negatywnie na jego reputacji, ale także i mojej. Wypełnicie za mnie obowiązek jego trenera, świadka, sekundanta i czego tam jeszcze będzie trzeba.
Dałem już znać ojcu szanownego Matthijasa de Liegta, że wydarzenie ma mieć miejsce jutro z samego rana na wzgórzy Guriany. Do tej pory powinniście ze stroną przeciwną uzgodnić warunki i odnaleźć mojego syna, któremu już przykazałem, by rozpoczął swoje przygotowania w pobliskiej świątyni pod nadzorem jednego z kapłanów. Wierzę, że Vergeil ma szansę zwyciężyć.

Podpisano https://64.media.tumblr.com/c1e6e7d299bd15c4706fbb8812499641/05a62b3c87d29cae-de/s250x400/3001fc2c3a260cd66acabffabbbe4f4e617344e3.png

Cześć dla Ryū

    Tymczasem Ryū dopiero zmierzał na miejsce. Po drodze zagadał jeszcze do swojej koleżanki po fachu, która skrzywiła się raz jeszcze, słysząc kierowane w swoją stronę pytanie.
    — Zobaczysz go, to się sam przekonasz. Poza tym to już nie takie do końca dziecko, a raczej młody paniczyk. — Viviana przewróciła oczami. — Jak nie chcesz mieć problemów jak ja, to upewnij się, że temu paniczykowi nikt nawet nie śmie spojrzeć w oczy, a uwierz mi… to taki typ, który Ci tego zadania specjalnie nie ułatwi. No dobra. Ja się już żegnam. Może trudno w to uwierzyć, ale ten sam Liegt zatrudnił mnie do innego zadania. To był w sumie jeden z powodów, dla których byłam taka wkurzona — pomachała do kolegi, szybko stawiając kroki w boczną uliczkę, uśmiechając się chyba pierwszy raz tego dnia; że to był sztuczny uśmiech, to już nie było takie istotne.
    Mag z Grimoire Heart sam jeden dotarł do Gildii Kupieckiej. Zanim wszedł do środka, zauważył wiele osób, które pasowałyby do opisu skrytego mężczyzny, który dała mu Vivana. Kręcili się w okolicy, rozmawiając ze sobą. Jeden z nich, w zielonym kapturze i takim samym materiale zasłaniający jego całego, stał oparty niedaleko wejścia do budynku. W środku panował straszny gwar. Nikt nawet już nie zwracał uwagi na kolejną nową postać. Zależnie czy Ryū był tam wcześniej więcej niż kilka razy, mógł zauważyć, że ludzi również było więcej niż zazwyczaj. Mogło to oznaczać, że szykuje się jakieś większe zlecenie albo z drugiej strony, nie oznaczać zupełnie nic.

Offline

 

#37 2021-06-23 20:25:34

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Gildia kupiecka

  Wpatrywałam się beznamiętnie w powiększający się tłum, zza ciemnych okularów. To była moja ściana pomiędzy nimi z mną i czułam się z tym lepiej. Oczywiście mój spokój chciał zaburzyć nieprzyjemnie wyglądający golas. Udałam jednak że go nie widzę. Może da mi wtedy spokój. Nie zostałam jednak zaczepiona, a raczej uratowana.
  - Cromwell, witaj. Rzeczywiście... i bardzo się cieszę, że Cię widzę. - odparłam, uśmiechając się do niego ciepło. Był niczym rycerz na białym koniu.
   Zaraz po naszym powitaniu zawitał do nas kurier z listem. Ze zdziwieniem otworzyłam list i zaczęłam czytać. Nie sądziłam że van Dijik jest na tyle zajętym człowiekiem, że nie będzie mu się nawet chciało z nami spotkać.
   Zacisnęłam usta, znając już nasze zadanie. Nie będzie ono ani miłe ani łatwe. Rezultat może być różny i wcale niezależny ode mnie, co mi się nie podobało. Nie wiem co inni widzieli w pojedynkowaniu się o rękę ten Panny. Była w ogóle tego warta? Albo czy była zainteresowana? Tego nie wiem, ale strasznie mnie irytowało całe to przedstawienie.
   Podałam list Neilowi, by mógł się zapoznać z treścią.
   Nie mam pojęcia czego młody van Dijik mógł się nauczyć od kapłanów, ale wątpię by miało to jakąś dużą wartość bojową. W ogóle nie wiedziałam jak ma wyglądać taki pojedynek. Aż sięgłupio było przyznać, ale co ja mogę poradzić, jak nigdy nie byłam świadkiem czegoś takiego. Może będą grali w szachy?
  - Co myślisz? Podejmujemy się tego? - zapytałam swojego blond partnera. Sama nie byłam do końca pewna, czy chcę podjąć się tego zadania, więc zrzuciłam to na męskie barki. Potrzebna była męska decyzja.
   Jeżeli się zgodził na wykonanie misji to zadałam drugie pytanie. - Może odwiedzimy młodego van Dijika i zapytamy jak on sobie wyobraża ten pojedynek? Wiesz... czy oby na pewno powinien brać do ręki broń...? Bo może da się to rozwiązać w jakiś inny, milszy sposób....? - zapytałam niepewnie. Mam nadzieję, że się nie wygłupiłam. Może jednak pojedynki nie odbywały się tu z użyciem broni, a jakiejś żarliwej modlitwy? To by dopiero było, że wygra ten który lepiej zarymuje wymyślony przez siebie psalm. To by wyjaśniało pobyt w świątyni. Na takie przedstawienie z chęcią bym popatrzyła. Dostarczyłoby to więcej rozrywki niż typowe mordobicie w wykonaniu dwóch kochasiów.

Offline

 

#38 2021-06-23 22:28:39

Cromwell

Gildia Raven Tail

Zarejestrowany: 2018-11-27
Posty: 63
Przynależność: Raven Tail
Ranga: Członek Gildii
Płeć: M
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Nihil

Re: Gildia kupiecka

    Od razu człowiekowi lepiej, gdy słyszy tak ciepłe powitanie. — Usiadłem sobie na miejscu obok, odwzajemniwszy się uśmiechem swoim najlepszym założyłem nogę na nogę. — Mnie również miło Cię widzieć.
    Bez podobnego afektu powitałem kuriera, który widać nie znał podstawowych zasad wychowania. Już miałem powiedzieć, że nie jestem zainteresowany jego ulotką, ale zorientowawszy się tylko, że to list zmilczałem.
  — Cafe au lait, poproszę, tylko bez cukru. — Zwróciłem się do niego, gdyż to, że pucował szmatą kufel było dla mnie jednoznaczne z tym, że jest reprezentantem tutejszego proletariatu. Po pierwsze bardzo potrzebowałem kawki, po drugie nie chciałem z wiadomych przyczyn, żeby ten choć namaszczony przez zleceniodawcę, przysłuchiwał się, co mówimy o zleceniu.
    Sam zaś ze skupieniem godnym lepszej sprawy począłem obserwować reakcję Sedi, na które zaczęła przyswajać treść korespondencji. Jednak po jej reakcji można było wysnuć wniosek, że treść ta przyswajalna, jest w tym samym stopniu, co litr soku z cytryny. Skłamałbym mówiąc nieprawdę, że nie zaniepokoiła mnie ta jej chmurna reakcja. Począłem więc spodziewać się najgorszego. Do tego nie miałem kawki, to jeszcze pogarszało sytuację.
    Gdy podała mi korespondencję rozłożyłem ją sobie i wyciągając się nieco na siedzisku począłem przebiegać wzrokiem od linijkę po linijce marszcząc czoło raz po raz. Jednak dobrze, że nie piłem kawki w tym momencie, pewnie wyplułbym ją na tę korespondencję, co byłoby niepowetowanym marnotrawstwem. Zachciało im się stawać w szranki… Przypomniałem sobie swój pomysł prześwietny, żeby tę pannę poderwać na złość młodemu van Djikowi… Co też mnie podkusiło, żeby mieć w tym względzie, jakiekolwiek skrupuły. Wtedy żadnego problemu tego typu, by nie było… Rzuciłem dość delikatnie list na blat i zastanawiałem się chwilę patrząc w sufit.
Przygnieciony ciężarem decyzji posłałem wymowne spojrzenie w stronę mojej rozmówczyni. Coś w stylu niemego pytania — jak mogłaś mi to zrobić? Po czym westchnąłem sobie głęboko.
  — Z tego, co wiem sekundanci ustalają warunki pojedynku… Tutaj nie jest wymienione, kto sekundantem strony przeciwnej jest, więc możemy jak na razie sobie ustalić na przykład, czy wolimy raczej festyny, czy też raczej romantyczne spacery w świetle gwiazd… Tak naprawdę, to nie wiem jaka jest, że tak powiem, istota tego burdelu. Co się stało w tedy w toalecie? Dla czego musiało to mieć takie a nie inne konsekwencje? Co na ten temat ma do powiedzenia sam zaineresowany? — Rozłożyłem ręce w geście bezradności i przez chwilę liczyłem, że jakiś cudowny głos niebiański odpowie mi na te wszystkie pytania. Pokiwałem głową, jakbym chciał sam się do czegoś przekonać.  — Hmm ja bym to wziął, bo to mogą być dobre i łatwe pieniądze… Na moją odpowiedzialność oczywiście, jeśli będzie to doświadczeniem jakimś strasznym, postaram się Ci to jakoś wynagrodzić. Umowa stoi?

Offline

 

#39 2021-06-24 17:46:56

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Gildia kupiecka

    Moje rozstanie z panną Vivan było szybkie i bezproblemowe, co bardzo mi odpowiadało. Powiedziała co miała przekazać i sobie poszła, rozwijając swoją karierę jako mag, wykonując o ironio, zlecenie dla tego samego człowieka. Nie wiedziałem co dokładnie siedzi jej w głowie, aczkolwiek byłem w stanie stwierdzić, że nie jest chyba najlepiej. Skoro czynu złego dokonać chciała, nie przeszłemu, a obecnemu zleceniodawcy, to nie wiem co powinienem myśleć na ten temat. Przewróciłem jedynie oczami, a następnie udałem się do środka, gdzie spotkanie było przygotowane.
    Wnętrze było inne niż oczekiwałem, nie przywykłem do tak dużej ilości towarzystwa, nawet jeśli nie zamierzam z nimi zbijać kufli. Westchnąłem. Rozejrzałem się dookoła, ludzi było więcej niż zwykle, co wcale mi nie ułatwiało zadania. Na szczęście gildia kupiecka to nie tylko stragany, a również wszelakie przybytki ułatwiające odreagowanie czy odstresowanie. Albo zwykłe zabicie czasu. Główny budynek nie był inny, ponieważ wewnątrz niego znajdował się bar, przy którym każdy mógł, wydając kilka klejnotów, zatopić się w alkoholu. A przynajmniej większość tak robiła, patrząc w przeszłości na klientelę. Jak mam kogoś znaleźć, to zdecydowanie wolę szukać tu niż na zewnątrz. Ruszyłem w tym kierunku. Barmana poznałem od razu, dlatego też nie tracąc czasu zacząłem wypytywać o osóbkę, z którą mam się spotkać. - Dzień dobry. Mylę się, czy dzisiaj jest ruch nieco większy niż zwykle? - Zapytałem.
   Mężczyzna, jak dobrze pamiętam od zawszę był bezkonfliktowy. Pomagał, problemów nie robił. Czy to mi, czy komuś innemu. Chociaż prawdę mówiąc nieczęsto jestem w tych stronach, a jak już to bardziej służbowo niżeli prywatnie. Tak jak teraz. Barman spojrzał wpierw na mnie, następnie na dłonie, które świeciły pustką. - Ano jak widać. Podać coś? - Odparł. Spojrzałem na ścianę błądząc wzrokiem po skarbie, którego znaleźć nie mogłem. Nie zamierzałem nic zamawiać jednakże informacja w dzisiejszych czasach potrafi swoje kosztować, a każdy doskonale sobie zdaje sprawę, że w takich miejscach jak to, gdzie słyszy się szepty i rozmowy, każde zdanie jest na wagę złota. Jednakże... Westchnąłem jedynie i dodałem, jakby od niechcenia - Wodę, a jak nie ma, to coś bez alkoholu. Cokolwiek. - Następnie obróciłem głowę, by raz jeszcze przyjrzeć się towarzystwu. Nie widząc nikogo, kto pasowałby idealnie do opisu Vivany, zapytałem po raz kolejny barmana - Nazwisko Liegt, mówi coś Panu? Mam się tutaj z nim spotkać, albo z kimś od jego świty, ale w tym tłumie ciężko mi rozpoznać kogokolwiek jego klasy.
    W międzyczasie rozglądałem się raz na lewo, raz na prawo. Być może czujne me oko wychwyci sylwetkę Liegta nim człowiek za ladą zdąży cokolwiek wydusić z siebie. Niestety, informacje od kobiety były niewystarczające bym sam mógł bezproblemowo stwierdzić, jak wygląda mój rozmówca, a strzelać nie zamierzałem. Strzelać można gdzie indziej, albo w coś innego... albo w kogoś. W każdym bądź razie mężczyzna sięgnął po całkiem sporą szklankę spod blatu. Odwrócił się i zaczął nalewać do niej wody z kranu.  Wysłuchawszy co miałem do powiedzenia, postawił mi napój przed twarzą. - Pan Liegt. W takim razie jesteś tym magiem, na którego czeka mężczyzna przed wejściem. Taki w zielonym płaszczu. - rzekł, po czym znów wzrok skierował w dół, na moje ręce. Zaraz jednak zawołał go ktoś inny z klienteli, więc nie tracąc czasu zostawił mnie i ruszył go obsłużyć.
    Wspaniale. Łyków kilka wziąłem, a następnie zostawiłem przy szklance kilka klejnotów, co by nie zostać posądzonym o kradzież i zostawić złą opinię na swój temat. Mogę narzekać, ale prawda jest taka, że ja do takich ludzi nie należę, a za robociznę trzeba płacić, czy to mi ktoś albo ja komuś. Powstałem i skierowałem swe ciało w kierunku wyjścia. Stał tam mężczyzna, ubrany w zieleń. Co prawda widziałem go wcześniej jak wchodziłem do środka, lecz za nic nie przyszło by mi do głowy, że ktoś taki pokroju Liegta, co zdążyłem się już nasłyszeć o nim, będzie sobie stał przy drzwiach, jak gdyby nigdy nic. Wzruszyłem jedynie ramionami i skracałem dystans między nami. Jak już wcześniej wspomniałem, zdziwiony być mogę, lecz nie oceniam. Po chwili znalazłem się tuż przed nim, nim jednak pierwsze słowo zdążyłem wydukać, pochyliłem delikatnie do przodu głowę na znak przywitania. - Skłamałbym mówiąc, że zgaduje. Jestem tu by posprzątać po mojej... towarzyszce, która jak słyszałem, nie poradziła sobie najlepiej, prawda Panie Liegt? - Przemówiłem czekając na jego reakcje. Stanie w przejściu nie bardzo mi pasowało, aczkolwiek nie ja w tej chwili rozdawałem karty i jedyne co mi pozostało, to podporządkowanie się.

W następnym poście odliczę sobie odpowiednią ilość klejnotów za szklankę wody, jak dostanę informacje ile była warta.


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#40 2021-06-27 00:17:30

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 108

Re: Gildia kupiecka

Misja prosta — Seda, Cromwell, Ryu — post 4.

    Kelner, czy tam barman, jak zwał tak zwał, posłusznie pokłonił się i ruszył po kawkę. Pozwolił dwójce magów na spokojnie porozmawiać o swoim zleceniu, lecz nie na „osobności”. O to mogło być trudno w tym tłumie, który jak na złość postanowił się tego dnia zebrać. Ruszył prosto do lady. Nie zajął się jednak laniem kawy, lecz szepnąwszy słówko koledze po fachu, ruszył dalej w kierunku frontowych drzwi…

    Tymczasem wracając do maga z GH, który sprawnie zinfiltrował budynek baru, dowiedział się też, gdzie szukać osoby, która wprowadzi go w zdanie, ale… już niestety błędnie ocenił tożsamość mężczyzny odzianego w zieleń. Szerokie usta otworzyły się w uśmiechu. Nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
    — Vivana wcale nie nawaliła. Po prostu mój pan jest trochę… zbytnim perfekcjonistą — ozwał się niski, basowy głos. Jego ręce zawędrowały ku górze. Chwycił za kaptur na wysokości szyi, jakby chciał go zaraz ściągnąć. W tym momencie drzwi otworzyły się, na co mężczyzna na chwilę znieruchomiał, bacznie obserwując, kto z nich wychodzi.
    Ten sam człowiek, który niedawno przyniósł list Sedzie i Cromwellowi, pojawił się tym razem przed Ryū i tajemniczym nieznajomym. Ukłonił się delikatnie, wykonał zachęcający gest dłonią, po czym zawrócił do środka. To co dodatkowo rzucało się w oczy, to fakt, że wciąż miał ze sobą szmatę do wycierania kufli, lecz sam kufel odłożył gdzieś po drodze.
    — Chodź za mną. Zaraz wszystko Ci wyjaśnię. — Mężczyzna powstrzymał się przed odsłonieniem twarzy, po czym wyminął (Szybkość: 30) mrocznego maga w drodze do wnętrza baru.
    W środku czekał już wspomniany małomówny gość. Wskazał im stolik, przy którym siedziała kobieta w ciemnych okularach i ktoś, o długich blond włosach, którego twarzy z ich perspektywy nie można było porządnie dojrzeć. Zakapturzony mężczyzna ruszył w kierunku tej dwójki, a barman z kolei wrócił do swoich obowiązków.

    Po krótkiej chwili cała czwórka znalazła się przy jednym stole. Nieznajomy ujawnił swoją twarz. Był siwym mężczyzną o poważnych rysach. Dobrze znanym między innymi Sedzie, na którego niemal wpadła podczas poprzedniej misji w operze.
    — Miło mi poznać. Jestem Dav Klassin i będę reprezentować szanownego Pana Liegta — przeszedł do rzeczy bez zbędnych ceregieli — Potwierdźcie, jeśli mam przyjemność z właściwymi osobami.
    Pojawił się również kelner, który postawił na blat przy Cromwellu zamówioną przez niego kawę.
    — To będzie 300 klejnotów — dodał po cichu, stojąc tuż obok swojego klienta.


____
Ryū - woda kosztowała Cię 100 klejnotów.

Ostatnio edytowany przez Straznik 3 (2021-06-27 00:24:11)

Offline

 
/* */

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.fpus.pun.pl www.inkwizycja.pun.pl www.szuszu.pun.pl www.grafa-cs.pun.pl www.naruto-center-pbf.pun.pl