Mage Guild Wars

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Gry

Ogłoszenie


Ninja Clan Wars - Naruto PBF

W czasach na długo przed wydarzeniami z M&A kontrolę nad światem sprawują klany ninja, wojowników o nadprzyrodzonych, unikalnych zdolnościach, które swoje siedziby mają rozsiane po wielu krajach, rządzonych przez swoich Daimyō.

Najstarsi pamiętają olbrzymie wojny, w których połączone siły rodzin siały spustoszenie, zabijając się nawzajem. Od tych wydarzeń minęło wiele lat, dziś liczba klanów drastycznie zmalała, niektóre są o krok od wyginięcia. W związku z tym panuję oficjalny, często nieprzestrzegany, rozejm, dzięki któremu świat ma odzyskać dawno utracony spokój. Wspólnymi siłami udało się odbudować prastarą Szkołę Ninja, w której każdy młody wojownik szkoli się, żeby móc w przyszłości godnie reprezentować klan.

Wszystkie posty
Wszystkie tematy
Wszyscy użytkownicy
Najnowszy użytkownik
Użytkownicy online
Goście online

Dzisiaj forum odwiedzili:


#1 2018-10-11 11:39:16

Opis otoczenia

Administrator

Zarejestrowany: 2012-07-29
Posty: 206

Północne Tereny Hantō

https://i.imgur.com/ILMAlqh.jpg



    Północne tereny Hantō w przeciwieństwie do reszty miasta nie są aż tak bardzo zabudowane, udekorowane i zadbane jak to w przypadku szlacheckich posiadłości. Są to głównie obszary przeznaczone dla tych mieszkańców, którzy za kamiennymi murami posiadają własne ziemie, na których zatrudniają społeczeństwo niższej klasy, by nie tylko dać im zarobić, ale również wzbogacić swój portfel. W większości są to drewniane, piętrowe domki pokryty płytkami wykonanymi z czerwonej kamienia, specjalnie barwionego. Ulice w większości pokryte kamieniem, lecz gdzie nie gdzie można natrafić na gołą ziemię, która po deszczowych dniach zamienia się w niewielkie błoto utrudniając poruszanie się.
    W żadnym przypadku nie można powiedzieć, że północną dzielnicę zamieszkują osoby biedne, których nie stać na porządną kamienice w centrum Hantō. Jeżeli przyjrzeć się każdemu po kolei, to często można spotkać tu mieszkańców klasy szlacheckiej, którzy po prostu posiadają bądź wynajmują drugi dom w celach zarobkowych. Ponoć sam Kanclerz Koronny posiada na tych ziemiach całkiem ładną posiadłość, do której zjeżdża podczas dłuższych urlopów.
    Po drugiej stronie muru, do której tylko przez bramę można się dostać znajdują się pola uprawne, sprawiedliwie wydzielone dla każdego właściciela. Prawo w Hantō jest bardzo proste, im więcej zapłacisz tym większą powierzchnię otrzymasz. Dlatego Ci najbogatsi mogą się pochwalić niekiedy polem o wielkości małego miasteczka. Można doszukiwać się w tym plusów i minusów, ale bez wątpienia jest to dobre źródło zarobku nie tylko dla pracujących mieszczan, ale i gospodarki królestwa.
    Ostatnim obiektem wartym uwagi jest wieża strażnicza wykonana w całości z kamienia, na szczycie której przymocowana jest duża flaga z godłem Ca-Elum po środku. Plotka głosi, że zanim zatwierdzono projekt, Feldmarszałek Lachman aż cztery razy odrzucała propozycję z powodu najmniejszego niedociągnięcia w postaci złej barwy czy niewymiarowych elementów. Sama strażnica stanowi najwyższy punkt w tej części miasta i składa się z kilku pięter mogących pomieścić łącznie pół tysiąca żołnierzy. Można znaleźć tam kwatery generalskie, koszary czy chociażby sektor treningowy. Niektórzy z mieszkańców nazywają ją małym zamkiem z powodu swoich rozmiaru, lecz by wejść do środka trzeba spełniać jeden, ważny warunek. Być żołnierzem Ca-Elum.

Stan budynków: 100%

Offline

 

#2 2018-10-12 21:46:03

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 125

Re: Północne Tereny Hantō

Zadanie specjalne - Seda - #6

    Dziewczyna podziękowała po czym opuściła sklep z wyposażeniem i ruszyła w kierunku północnych terenów, które wyglądem kontrastowały z resztą częścią miasta. Jak najszybciej opuściła tereny gildii, by przypadkiem mężczyzna, u którego zaopatrzyła się w dość ostry nóż, nie odkrył, że zostawiła po sobie obierki po jabłku. Choć prawdę mówiąc, prędzej czy później i tak to odkryje, a to czy będzie miał okazję raz jeszcze spotkać się z Sedą zależy tylko i wyłącznie od niej samej. Podczas drogi myślała by wynająć powóz, który okazałby się o wiele szybszym środkiem transportu niż marsz, oszczędzając przy tym dużo energii i czasu, a ten w tym przypadku był bardzo ważny. Dziewczyna raczej nie widziała siebie, szwendającej się po nocach między ulicami Hantō.
    Do północnej części miasta prowadziła jedna ścieżka. Główna ulica, która w kilka wyjątkowych dni w ciągu roku potrafiła zamienić się w scenę dla wszelkiego rodzaju parad, wystaw czy straganów z różnościami niespotykanymi nigdzie indziej niż w Ca-Elum. Staranie rozglądała się dookoła szukając psa, który byłby zgodny z opisem, który podał mężczyzna. Po drodze minęła kilka czworonogów, ale żaden nie odpowiadał temu, którego szukała, lecz do jej uszu doszły odgłosy szczekania. Jedno pochodziło gdzieś z lewej strony, która pełna była niewielkich uliczek tworzących sieć dróg między poszczególnymi budynkami. Zaś dwa pozostałe z rozwidlenia, które prowadziło w prawo. Również z tamtych okolic Seda mogła usłyszeć coś na wzór głośnego uderzenia połączonego z głośnym rżeniem koni. Przechodni, których mijała zaczęli nerwowo biec w tamtym kierunku chcąc dowiedzieć się co dokładnie się stało.

Offline

 

#3 2018-10-13 11:01:14

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Północne Tereny Hantō

Szłam bez końca, nie potrafią znaleźć tego, czego szukałam. W sumie nie spodziewałam się, że od razu znajdę psa. Jednak tliła się we mnie mała nadzieja, że to z pozoru łatwe zadanie zostanie szybko zakończone powodzeniem. Tak się niestety nie stało. Żaden pies jednak nie pasował do opisu. Przynajmniej pogoda dopisywała.
Po jakimś czasie usłyszałam szczekanie dochodzące z bocznych uliczek. Z innej strony natomiast dochodziły odgłosy rżenia i innego zamieszania. Postanowiłam pobiec w prawo [szybkość 44] by najpierw zbadać tą sprawę. Uderzenie było dość głośne i niepokojące. Może stało się coś poważnego.
Spróbowałam przecisnąć się przez tłum gapiów. Osoba z moim wzrostem ma trudności by dostrzec cokolwiek z nad głów innych ludzi, więc musiałam się wepchać na chama. Moja zabójcza siła [siła 10] mi w tym pomogła. Ciekawe czy uda mi się przedostać na sam przód gapiów i zobaczyć co się stało.

Ostatnio edytowany przez Seda (2018-10-13 11:02:49)

Offline

 

#4 2018-10-13 12:56:22

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 125

Re: Północne Tereny Hantō

Zadanie specjalne - Seda - #7

    Seda zainteresowana zamieszaniem, które przyciągnęło sporą część gapiów, postanowiła sama sprawdzić co takiego się stało. Początkowo nie było problemu by przedzierać się przez dość szeroką ulicę, po tym jak dziewczyna skręciła w prawo zauważyła, że pozostali mieszkańcy zainteresowani wydarzeniem zwalniają i gromadzą się na kolejnym zakręcie, do którego było mniej więcej kilkadziesiąt metrów. Po drodze członkini Lamia Scale minęła kilka psiaków, które niestety nijak miały się do opisu, z którym zapoznała się wcześniej. Wszystkie na raz zaczęły szczekać zagłuszając wszystko to co działo się na ulicy.
    Gdy dobiegła do dość pokaźnej grupy ludzi zaczęła się powoli przedzierać na przód. Początkowo szło jej bardzo dobrze, a dzięki swojemu niewielkiemu rozmiarowi nie miała problemów w przeciskaniu się między poszczególnymi osobami. Trudności pojawiły się w momencie gdy dotarła prawie na sam początek. Z przodu znajdowała się niewielka grupa szlachciców, którzy wraz ze swoją ochroną uniemożliwiali przejście do przodu. Jedynie dzięki niewielkim prześwitom między nimi, Seda była w stanie ujrzeć dwa zniszczone wozy, martwego konia i dużą ilość straży miejskiej, która nie tylko sprawdzała zajście, ale i pilnowała tłumu, by nie doszło do czegoś poważnego.
    Każdy zadawał to samo pytanie, a odpowiedzi było brak. Dodatkowo szczekanie i wycie zwierząt nie wiele pomagało, a wręcz przeciwnie. Niektórych już zaczęły irytować.

Offline

 

#5 2018-10-14 17:22:59

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Północne Tereny Hantō

Udało mi się przedrzeć przez większość tłumu. W pewnym momencie jednak nie miałam możliwości przejścia dalej. Spróbowałam mimo to spróbować zobaczyć co się stało. Niestety zbyt wiele nie zobaczyłam. To co trafiło do moich oczu i tak nie było niczym szczególnym. Nie zobaczyłam Tymoteusza w tym zamieszaniu, więc chyba nic tu po mnie.
Wycofałam się z tłumu i spróbowałam jeszcze raz rozejrzeć dookoła. Szukałam czegoś, na co mogłabym wejść i ocenić sytuację w góry. Może jakieś skrzynie albo murek. Cokolwiek na co mogłabym się wdrapać. Nie wiem na co liczyłam. Miałam tylko nadzieję, że nie znajdę tu Tymoteusza.
Jeśli nie zauważyłam szukanego przeze mnie psa postanowiłam pobiec w kierunku drugiego zdarzenia, czyli w stronę wąskich uliczek. Stamtąd także dochodziły jakieś niepokojące odgłosy, a przeze wszystkim szczekanie. To oznaczało, że jest tam pies. Szansa była mała, że jest to ten, którego szukam, ale nie zaszkodziło sprawdzić.

Ostatnio edytowany przez Seda (2018-10-14 17:23:13)

Offline

 

#6 2018-10-14 19:12:55

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 125

Re: Północne Tereny Hantō

Zadanie specjalne - Seda - #8

    Nie mogąc ujrzeć nic więcej Seda postanowiła poszukać jakiegoś niewielkiego wzniesienia, czy to w postaci naturalnej czy sztucznej jak skrzynia, beczka czy powóz. Wygrzebała się z powrotem na sam koniec tłumu, który był prawie dwa razy większy niż za pierwszym razem i zaczęła się rozglądać. Poszukiwania nie trwały długo, a już przy pierwszym spojrzeniu członkini Lamia Scale mogła zauważyć kilka skrzyń rozłożonych pod jednym ze słupów, które stały przed budynkiem sklepu. Były różnej wielkości, ale zdecydowanie nadawały się na obserwatorium biorąc pod uwagę, że kilka dzieciaków z ulicy zdążyło już je wykorzystać do tego samego o czym pomyślała dziewczyna.
    Gdy tylko wspięła się na najwyższą skrzynkę i spojrzała na to co dzieje się za tłumem i strażnikami, którzy pilnowali porządku ujrzała, że doszło do poważnego incydentu, w którym ucierpiały dwa wozy, bogato zdobione. Jeden z koni leżał na ziemi i nie wydawał z siebie żadnych oznak życia, a weterynarz, który go pilnował wykonał gest dłońmi mówiąc, że zwierzę nie żyje. Gdy strażnicy zaczęli powoli podnosić poszczególne części zniszczonego wozu, Seda mogła zauważyć jak między kołami znajduje się dość sporych rozmiarów pies leżący na boku, z czerwoną obrożą i czymś niewielkim, odbijającym światło na jej środku. By uzyskać więcej szczegółów Seda musiała się zbliżyć do miejsca wypadku, lecz jak to zrobić?

Offline

 

#7 2018-10-14 19:46:09

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Północne Tereny Hantō

Udało mi się znaleźć punkt obserwacyjny. Z gracją niedźwiadka wdrapałam się na skrzynie by móc w końcu przyjrzeć się wypadkowi. Teraz widziałam dużo więcej, niż wcześniej. Rozglądnęłam się i pierwszym co ujrzałam to dwa zniszczone powozy i koń. Z tego co pokazywał weterynarz czy inny rzeźnik zwierze było martwe. Pewnie go przerobią na kiełbasę czy inne podroby. Nigdy nie jadłam koniny, ale spróbowałabym.
Oglądając dalej miejsce zdarzenia zobaczyłam psa. Wyciągnęłam kartkę. Zwierzę było podobne do tego z rysunku. Spróbowałam dostrzec czy pies na szarą sierść na tylnej łapie, tak jak powiedział sprzedawca no i czy w ogóle oddycha. Zmrużyłam oczy, skupiając całą swoją uwagę na zwierzęciu. Równocześnie próbowałam też wymyślić jak mogę się do niego dostać. O ile to jest Tymoteusz.
Postanowiłam zaryzykować i spróbować. Weszłam ponownie w tłum w miejscu, gdzie był on najmniejszy i próbowałam przedostać się do środka. Gdy dotarłam do linii strażników miejskich pilnujących miejsca zdarzenia odezwałam się do nich.
- Tam chyba leży mój pies! Możecie mnie przepuścić?! Chodzi o tego czarnego między wozami z czerwoną obrożą! - krzyknęłam z udawanym zdenerwowaniem i przejęciem. Dobrze, że nie było widać moich oczu, które okazywały zniesmaczenie sceną i lekką pogardę. Wtedy mógłby łatwiej zauważyć, że kłamię. Noszenie dużych czarnych szkieł jest takie wygodne!

Offline

 

#8 2018-10-15 18:49:19

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 125

Re: Północne Tereny Hantō

Zadanie specjalne - Seda - #9

    Dziewczyna nie miała większych problemów z wdrapaniem się na skrzynie, które wcale nie były jakiś wielkich rozmiarów. Zwykłe paki, w których można było trzymać cenne ozdoby bądź warzywa czy owoce. Choć na tych terenach zapewne najczęściej tym co można spotkać w środku będzie zboże. Wszak pola rozciągnięte za murem stanowią ponad połowę spichlerzu Hantō, a trzeba zaznaczyć, że miasto do najmniejszych nie należy.
    Zeskoczyła i podbiegła najszybciej jak tylko mogła do miejsca, w którym ludzi było jak najmniej by móc bez przeszkód przedrzeć się do pierwszego rzędu. Oczywiście takie miejsca występują po bokach, gdzie w tym przypadku musiała przedzierać się między jednym grubasem, a śnieżną białą ścianą, która zostawiła niewielkie ślady na ubraniu Sedy. Najbliższy strażnik stał kilka metrów przed nią, ale usłyszał krzyk dziewczyny. Zanim jednak zdążył podjąć jakąkolwiek reakcje skonsultował się z weterynarzem, który doglądał stanu w jakim znajduje się psiak. W tym czasie członkini Lamia Scale mogła poczuć na sobie spojrzenia kilku wpływowych ludzi w mieście i nie miały ze współczuciem nic wspólnego.
    Strażnik kiwnął jedynie głową i dał znak, że Seda może podejść bliżej. Oczyszczono drogę do uwięzionego zwierzęcia na tyle by dziewczyna mogła mu się przyjrzeć i ewentualnie podjąć jakąś decyzję. O wyciągnięciu go nie było mowy, a przynajmniej nie teraz. Utkwił między jednym, a drugim kołem, sierść na tylnej łapie będącej innej barwy niż reszta była całkowicie zmiażdżona, zaś z przedniej, na której leżał wychodził kawałek kości. Dodatkowo ostatnią poważną raną, choć trochę podejrzliwą, była uszkodzona szyja, ale nie wyglądało jak pozostałe obrażenia. Na widok Sedy podniósł odrobinę głowę, ale na nie wiecej niż kilka centymetrów. Wydał z siebie coś na wzór wycia, ale prawdopodobnie było to szczekanie na obcą osobę, lecz z powodów rozległych ran nie był w stanie zrobić niczego innego. Stan był poważny i nic nie zapowiadało tego, że poprawi mu się.
    Weterynarz stał obok czekając aż będzie w stanie przekazać wiadomości, miał ze sobą kartkę, na którą co chwilę spoglądał w momencie gdy Seda patrzyła na czworonoga. Być może sprawdzał czy nie doszło do pomyłki, albo po prostu opisał szczegółowo obrażenia i sytuacje, w jakich mogły powstać. Czekał najpierw na znak dziewczyny.

Offline

 

#9 2018-10-15 19:46:59

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Północne Tereny Hantō

Udało mi się. Strażnik kupił moje kłamstewko i przepuścił mnie. Nie była to jednak pora na świętowanie. Przemknęłam obok szlachciców, którzy nie wyglądali na zbyt szczęśliwych. Miałam im ochotę pokazać brzydki palec, ale nie chciałam wyjść na jakąś zbuntowaną smarkulę. Mogę jeszcze ściągnąć okulary i postraszyć ich moimi oczami, ale nie chcę by mnie wzięli za jakiegoś młodocianego mrocznego maga z nielegalnej gildii, bo najpewniej tak bym właśnie wyglądała.
Podeszłam bliżej psa, jednak przestałam się zbliżać, gdy zaskomlał, czy też wydał z siebie bardzo żałosny dźwięk, który chyba miał mnie przestraszyć. Ściągnęłam okulary by mu się lepiej przyjrzeć. Nie jestem w tym aż tak dobra jak moja matka, ale starałam się jak najlepiej ocenić obrażenia futrzaka *). Ogólnie nie wyglądało to dobrze. Szkoda tylko, że nikomu ze szlachciców nic się nie stało. Ta rana na szyi wyglądała zbyt podejrzanie. Aż miałam ochotę im coś zrobić, ale zrezygnowałam z tego pomysłu. Zbyt dużo świadków.
- Czy... jest szansa, że z tego wyjdzie? Jeżeli udałoby się go wyciągnąć spod wozów. - zapytałam weterynarza ostrożnym tonem pełnym wahania. Zupełnie jakbym nie chciała znać odpowiedzi. Chciałam jednak wiedzieć co ma do powiedzenia ten mężczyzna, czyli ktoś bardziej doświadczony ode mnie. Ja dawałam psu małe szanse na wyjście z tego. Nawet jeśli przeżyje, to będzie kaleką do końca życia, a wątpię by Viktoria mogła się nim wtedy opiekować.

*) profesja medyk

Offline

 

#10 2018-10-15 20:55:00

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 125

Re: Północne Tereny Hantō

Zadanie specjalne - Seda - #10

    Stan czworonoga zwanego Tymoteuszem najlepiej opisywał sam widok. Najmniejszy kontakt w krytycznych miejscach mógłby doprowadzić do ogromnego bólu, który byłby w tym momencie torturą niż faktyczną pomocą. Sede zaciekawiła rana na szyi, która wyglądała jakby ktoś lub coś próbowało wyrwać kawałek skóry. Mocno nadszarpnięta, lecz nadal trzymająca się reszty ciała. Krew była wszędzie. Dziewczyna chciała ocenić jak bardzo rozległe są obrażenia lecz bez możliwości przeniesienia go w lepsze miejsce musiało jej wystarczyć to, co udało się dostrzec poprzednio. Obie łapy były niezdolne do funkcjonowania, brak możliwości samodzielnego przełykania pokarmu, a także liczne zadrapania i stłuczenia.
    Chciała się dowiedzieć czy jest jakaś szansa na wydostanie go i ustabilizowania stanu, w którym się znalazł z niewiadomego powodu. Mężczyzna spojrzał na niego, a po chwili na Sede. Zwinął kartki pod pachę i spokojnym głosem przemówił. - Obawiam się, że nie. Tylna łapa została zmiażdżona, zbyt wiele naczyń popękało, a dodatkowo stracił wiele krwi zanim trafił pod koła. Jeżeli chcemy go wyciągnąć to musimy najpierw pociąć koła między którymi leży, a wielce prawdopodobne jest, że zajmie to zbyt wiele czasu. - Przerwał na chwilę. - Skoro jest Pani właścicielką psa, to musi podpisać zgodę na uśpienie. Z takim stanem nic nie jesteśmy w stanie zrobić, a prawdopodobnie zostało mu kilkanaście minut nim wyzionie ducha. Do Pani należy decyzja. - Zapytał czekając na reakcję członkini Lamia Scale.

Offline

 

#11 2018-10-16 10:11:53

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Północne Tereny Hantō

Przyglądałam się psu i równocześnie wysłuchiwałam tego, co miał do powiedzenia specjalista. Widok był żałosny. Po wysłuchaniu wszystkiego co weterynarz miał do powiedzenia, spełniły się moje przypuszczenia. tak jak się obawiałam. Zwierzę musi bardzo cierpieć. W tym momencie nie potrafiłam mu pomóc. Mogłam tylko skrócić jego cierpienia. Nie wiem, czy właścicielka psa mi wybaczy i mnie zrozumie, ale to było chyba najlepsze wyjście.
- Nie jestem jego właścicielką, ale wiem kto nią jest. Zabiorę psa do jego domu. Niech psiak odpocznie. - odparłam łagodnym tonem, jakbym mówiła o czymś miłym i przyjemnym. Decyzja nie była łatwa i musiałam działać nim zacznę się wahać.
Zwróciłam się ku psu, kucając i przysuwając bardzo powoli bliżej niego.
- Tymoteusz... zabiorę cię do domu... do Viktorii... pójdziesz ze mną...? - mówiłam czule do psa, skupiając na nim swoje przenikliwe, nietypowe spojrzenie. Gdy skończyłam mówić aktywowałam swoje oczy (*). Chciałam skrócić jego cierpienia. Zamierzałam zabrać jego duszę i umieścić w lalce, którą mam w plecaku. W ten sposób będą się mogli zobaczyć po raz ostatni i pożegnać.
"Może Viktoria mi wybaczy."

(*) Potencjał magiczny = 12

Offline

 

#12 2018-10-16 14:20:04

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 125

Re: Północne Tereny Hantō

Zadanie specjalne - Seda - #11

    Może i Seda chciała jak najlepiej dla zwierzęcia, lecz przedwczesne ukazanie prawdy nie należało do najroztropniejszych decyzji. Mężczyzna na początku wysłuchał tego co powiedziała, kiwnął głową i pogrążył się w smutku z powodu tego co zaszło. Dopiero po chwili uświadomił sobie co właśnie usłyszał i bezzwłocznie zawołał jednego ze strażników, którzy byli zajęci odgradzaniem drogi dla ale lekarzy, którzy przybyli opatrzyć rannych znajdujących się wewnątrz wozów. Lecz nim ten zdążył dobiec do Sedy, ona zdążyła za pomocą swojej magii przenieść duszę zwierzęcia do lalki, którą ukrywała w torbie. Pojawiło się delikatne światło dochodzące z jej wnętrza lecz ze względu zamieszania, jakie powstało było ono niezauważalne dla osób trzecich.
    Strażnik podszedł i złapał członkinię Lamia Scale za ręce i przeciągnął do tyłu. Opór był bezcelowy gdyż samym uściskiem udowodnił, że dziewczyna nie ma najmniejszych szans. W tym samym czasie z tłumu wybiegła osóbka ze słomianym kapeluszem, Seda miała okazję poznać ją wcześniej, w sklepie w którym zaopatrzyła się w ten o to nóż, ukryty w pokrowcu. Minąwszy strażników podbiegła do martwego już psa i złapała za głowę opłakując jego stan. - Co się stało?! - Zapytała, a w głosie jej można było wyczuć smutek i żal. - Może Pani udowodnić, że jest jego właścicielką czy może kolejną oszustką? - Odpowiedziawszy wskazał palcem na Sedę, która była trzymana przez strażnika, który to zatrzymał się gdy weterynarz wspomniał o oszustwie.
    Viktoria rozpoznała dziewczynę ze sklepu, do którego wparowała jak do siebie i natychmiast podbiegła z zapłakaną twarzą. - Dlaczego?! Dlaczego podszyłaś się pode mnie?! Co się tutaj stało, dlaczego Tymoteusz musiał odejść?! Dlaczego? - Zapytała ledwo wypowiadając słowa, widok był ciężki, a przynajmniej dla niej. W tym samym czasie weterynarz podbiegł pod zwierzaka potwierdzając słowa wypowiedziane przez Viktorię. Niektórym tutaj zgromadzonym zrobiło się żal dziewczyny, zaś w kierunku Sedy powędrowały spojrzenia niezrozumienia i pogardy ze strony tłumu.

Offline

 

#13 2018-10-16 19:17:20

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Północne Tereny Hantō

Po porwaniu duszy psa założyłam okulary przeciwsłoneczne z powrotem na nos. Akurat w tym momencie postanowiła wrócić właścicielka Tymoteusza. Uważam, że postąpiłam dobrze. Zaoferowałam psu szybkie i w miarę bezbolesne odejście, z młoda kobieta nie musiała się przyglądać cierpieniu przyjaciela. Nie wiem po co te całe oburzenie ze strony innych osób. Technicznie nawet nie skłamałam. Prawdę można łatwo nagiąć.
- Powiedziałam, że to "chyba" mój pies. - odparłam spokojnie. Oczywiście strażnik próbował pokazać jaki to on nie jest silny, a ja nie stawiałam oporu. Nie było sensu się z nimi wykłócać.
- Próbowałam ci pomóc w poszukiwaniu Tymoteusza i zobaczyłam to co ty... - odparłam cicho do Viktorii, wskazując głową na martwe już zwierzę, leżące w kałuży krwi pomiędzy wozami.
- ...przykro mi. - dodałam szeptem, jakbym się bała spłoszyć dziewczynę. W obecnym stanie raczej nierozsądne byłoby przyznanie się, że ukradłam psu duszę. Kiedyś jednak z pewnością jej powiem, jak już trochę ochłonie.
Na razie kierowała swoją złość na mnie, jakbym to ja doprowadziła Tymoteusza do takiego stanu. Jednak to wszystko ludzie, którzy myślą, że są dobrzy, a magowie to najgorsze zło. Nie widzą tego, że to oni są często źródłem bólu, a w okrucieństwie prześcigają sami siebie. Ludzie są dla mnie jakby odrębną rasą. Nie uważam, że są gorsi gatunkowo, ale lepsi z pewnością nie są. Często dzikie zwierzęta są lepsze od nich.
- Gdybym miała taką moc, to chętnie wymieniłabym życie właścicieli powozów na życie Tymoteusza. Ale nie potrafię tego zrobić... przepraszam. - odparłam poważnie ściszonym tonem, żeby słyszała mnie tylko Viktoria i pobliski strażnik. Za co przepraszałam? Sama nie wiem. Pewnie za to, że nie jestem w stanie tego zrobić, a mam na to ogromną ochotę. Wymienić życie za życie. Albo odebrać je jednej osobie, a uratować inną. Niestety jeszcze tego nie potrafię. Jednak Tymoteusz przetrwa, a właściciele wozów kiedyś sczezną.

Offline

 

#14 2018-10-17 12:21:08

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 125

Re: Północne Tereny Hantō

Zadanie specjalne - Seda - #12

    Czy Seda aby na pewno nikogo nie okłamała? Odpowiedziała dość dobrze gdyż Viktoria przez chwilę nie wiedziała dlaczego w ogóle przerzuca całą swą złość na obcą jej osobę. Być może na siłę szukała winnego by nie czuć, że głównym sprawcą całego zamieszania jest ona sama? Raz w przeszłości uciekł jej pies z powodu zaniedbania, którego się dopuściła i na pewno nie chciała czuć się tak drugi raz. Zapewne poczuła się lepiej gdy usłyszała, że ktoś próbował jej pomóc, ale czy to coś wprawdzie zmienia? Została sama i pewnie trochę czasu minie zanim znów stanie na nogi. Kiwnęła jedynie głową na znak zrozumienia, pochylając ją delikatnie do przodu, a łzy pod wpływem grawitacji opadały na ziemię. Bez słowa odwróciła się w kierunku psa i powróciła do niego próbując nawiązać rozmowę z weterynarzem, choć tego Seda już nie była w stanie usłyszeć.
    Strażnik, który odpowiedzialny był za pilnowanie Sedy odprowadził dziewczynę w kierunku tłumu wypychając lekko gdy dotarli na miejsce. Ludzie, którzy stali na przeciwko zrobili dla niej miejsce choć spojrzenie pogardy ani na chwilę nie opuszczało członkini Lamia Scale. Cóż niewątpliwie ludzie byli tą gorszą rasą, która w większości sprawia problemy. Idealnym przykładem jest cała ta sytuacja, w której najpierw byli przepełnieni gniewem z powodu psa, który spowodował wypadek, a następnie towarzyszyła złość z powodu zachowania Sedy, które dotyczyły wcześniej wspomnianego zwierzęcia. Być może to tylko mieszkańcy Ca-Elum tacy się wydają? Cóż dziewczyna nie otrzymała żadnych słów na pożegnanie, być może nie był to jeszcze koniec lecz kto wie? Zdecydowanie miała wolny wybór odnośnie tego co zrobi teraz.

Możesz w tym przypadku zakończyć sesję zmieniając lokację na jaką chcesz, a możesz też poczekać i być może wywiąże się jakaś krótka rozmowa fabularna odnośnie tego co się stało. Wybór należy od Ciebie. Powiem tyle, że cel główny został wypełniony, a ja mogę podziękować za udział

Offline

 

#15 2018-10-18 11:50:22

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Północne Tereny Hantō

Westchnęłam. Dłuższą chwilę obserwowałam jeszcze Viktorię. Nie winiłam jej za to jak się zachowała. Rozumiałam i czekałam cierpliwie aż się choć trochę uspokoi. Nie musiałam czekać długo. Strażnik zaczął mnie wtedy prowadzić poza miejsce zdarzenia, więc nie miałam już okazji porozmawiać z dziewczyną. Mogłam poczekać aż skończy, ale w sumie nie chciałam z nią teraz rozmawiać. Może kiedyś powiem jej prawdę, ale nie dzisiaj, kiedy rany były dla niej zbyt świeże.
Postanowiłam pójść w przyjemniejsze miejsce, gdzie nikt nie będzie się na mnie tak wrogo gapił jak Ci wszyscy ludzie. Ignorując ich spojrzenia postanowiłam przejść się po Hantō. Miałam nadzieję, że znajdę w mieście jakiś przyjazny przybytek, w którym odpocznę i poczekam na brata.

[z/t > Ca-Elum > Hantō > Karczma]

Offline

 

#16 2021-07-07 11:40:44

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Północne Tereny Hantō

    Przemierzając razem obraz Hantō jaki malował się nam przed oczami, wywiązała się niemała dyskusja, rozmowa. Wszak jak już wspomniałem wcześniej, nie było mi dane przedstawić się odpowiednio, a może raczej pochłonięty chęcią dowiedzenia się czegoś więcej, po prostu nie zwróciłem na to uwagi. Z innej też strony nie widziałem sensu wyjawiać swego imienia przed osobami, które nie są ściśle powiązane z mym zadaniem, jednakże wychodzi na to, że z Davem będzie mi dane współpracować nieco dłużej. Odpowiedzi na pytanie, czy ja jestem skazany na niego, czy on na mnie, nie znałem.
    - Ryū. Wystarczy Ryū. - Odparłem krótko spoglądając przed siebie, by drogę widzieć w całej swej okazałości. Zdania odnośnie omówionego planu działania, będąc jeszcze w Gildii Kupieckiej, miałem i nie. Duma szlachecka u każdego jest inna, a jeżeli mowa o kimś bardzo wpływowym, kimś kto darzył ogromną niezgodę do swego rywala, to reakcja na zaproponowane rozwiązanie może być zgoła inna niż nam się wydaje. Oczywiście, chociaż mogę się mylić, Liegt będzie chciał takiej konkurencji, w której to jego syn będzie gwiazdą wieczoru. Zapewne identyczna sytuacja z jego rywalem może się wywiązać. Wtedy to znajdziemy się na początku, bez żadnych konkretów. - Może i rozwiązanie, które padło pasuje nam wszystkim, ale oczekuje, niechętnie chciałbym podkreślić, że mości Liegt będzie zgoła innego zdania. - Przerwałem na chwilę. - Tutaj trzeba przyznać, że mordobicie w tradycyjny, chłopski sposób jest mało widowiskowe, a dodatkowo nie rozwiąże zupełnie nic. Może i panicz jest dobrze zbudowany, siły w ramionach ma jak niejeden mąż, ale to nie ona definiuje kto dłużej stoi na nogach. - Odparłem.
    Westchnąłem.
    Prawda była taka, że to co sobie ustaliliśmy w karczmie może zderzyć się z ogromną ścianą niezgody ze strony tych, którzy wyciągają w naszą stronę woreczek z pieniędzmi. Cóż, nic nie można z tym zrobić. Odkąd przyjęliśmy rolę najemników, to pozostało nam jedynie wykonać powierzone nam zadanie. Jednakże sama realizacja niekoniecznie musi iść zgodnie z planem Pana. Podobnie jak ze służbą na dworach. Cel mają prosty, jednakże to od nich zależy jak go wypełnią. W tym przypadku również liczyłem na pewną swobodę pod kątem podejmowanych decyzji. W moim interesie leży, by to strona Liegta zwyciężyła. Nic innego.
    - Propozycja pojedynku na miecze nie wydawała się zła. Oczywiście jak wspomniałem, jej tradycyjny i honorowy przebieg, to już historia. Jednakże nie widzę żadnych przeciwskazań, by dwaj młodziki wyrządzili sobie jakąś szkodę. Magów specjalizujących się w medycynie jest sporo, nie zdziwiłbym się jakby Ci więksi kupcy mieli takie jednostki na własne skinięcie palca. Tak to przynajmniej wyglądało tam skąd pochodzę. - Dodałem. Po chwili powróciłem myślami do rozmowy o walce wręcz czy siłowaniu. - Strzelenie sobie po mordzie nie jest złe, ale w naszym przypadku, tak jak zostało to wspomniane, będzie trzeba dorzucić coś dodatkowo. W końcu będzie to rywalizacja między innymi kupiecka, to może jakiś element z tym związany? - Zapytałem. - Nie wiem w czym gustuje zarówno panicz jak i Pan Liegt. - Przez chwilę myślałem o jakiś zawodach, za każdy cios, ten który pierwszy drgnie będzie musiał płacić za każdy taki przypadek. Albo sumować tę kwotę i przenosić z jednego na drugiego w zależności czy wymiękły im już nogi. Aczkolwiek to dobre dla plebsu, tutaj mamy do czynienia z nieco inną klasą.
    Ciężko mi było ocenić, jakie rozwiązanie będzie dobre. Równie idealnym pomysłem wydawało mi się, po prostu dać im broń z jedną kulą i niech strzelą do siebie. Kto trafi ten wygrywa. Ale wątpię, by ktokolwiek zgadzał się z tą wizją, niby okrutna ale przynajmniej szybka. Północne Hanto od zawszę, a przynajmniej od momentu gdy na stałe zawitałem w Ca-Elum, wydawało mi się trochę inne. Jakby oderwane od tego co dzieje się w pozostałej części miasta. Ziemie te bardziej przypominały małe państwa-miasta, których właścicielami byli kupcy i szlachcice. Mogli poczuć pewnego rodzaju autonomię, choć z doświadczenia wiem, że im więcej człowiek ma wolności, którą może zwiększać swym dobytkiem, tym bardziej jest oderwany od rzeczywistości. Zobaczymy jak w tym przypadku będą się sprawy miały.


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#17 2021-07-11 19:01:32

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 108

Re: Północne Tereny Hantō

Misja prosta — Seda, Cromwell, Ryū — post 9. — część Ryū

    — No właśnie — zawtórował Dav, waląc dłonią o czoło — szable, odrobina krwi, to by było coś, co dało by paniczom satysfakcje, a pięści…no szkoda gadać.
    — Ci dwaj. Mamy szczęście, bo zdają się nie znać do końca możliwości swojego kandydata. Słyszałem bowiem, że Vergeil lubuję się w używaniu rapiera z lewakiem. Natomiast nasz Matthijas to mistrz szabli. Jednak jakie to ma znaczenie, gdy pojedynek ma odbyć się gołe pięści. W każdym razie ten Vergeil to zwykły lizydupiec. Jest garbaty i wygląda na słabego. Myślę, że Matthijas z łatwością sobie z nim poradzi.
    Docieraliście właśnie do olbrzymiej posiadłości, która przypominała mały pałac a nie zwykły kupiecki dom. Od przodu piękne wykończone kolumny, marmurowe palisady i kreatywne zdobienia. Całkiem spore okna, przyozdobione od wewnątrz śnieżnobiałą zasłoną. Weszliście na posesję przez wysoki na dwa metry mur, a tak właściwie to znajdującą się tam bramę. Mężczyzna, który kontrolował każdego, który wchodził i wychodził z tego miejsca, pomachał wam, rozpoznając prawdopodobnie sługę Liegta. Pierwsze, co rzuciło się w oczy, po przekroczeniu granicy oddzielającej posiadłość od drogi miejskiej, był niczego sobie plac, na którym spokojnie mogły zmieścić się cztery pełnych rozmiarów dorożki. Budynek, który widać już było z dala, z bliska dopiero pokazywał swój majestat i wielkość. Zaskakujące były też szczegóły drobnych zdobień na całej jego fasadzie. Był to budynek wolnostojący, z lewej i prawej strony kierowały się wąskie, niepozorne, polne ścieżki. Główne wejście składało się z dwuczłonowych, drewnianych drzwi, okutych żelazem. Za klamki stanowiły dwie okrągłe kołatki.
    Klassin podszedł do głównego wejścia i uderzył kołatką o drzwi. Po chwili wyszła z nich ubrana jak pokojówka, młoda, blond włosa kobieta. Uśmiechnęła się łagodnie w waszą stronę i zachęcającym gestem wskazywała wnętrze budynku.
    — O, to pan Klassin. Zapraszamy, zapraszamy. Panicz już czeka.
    — Dziękuję, niezwłocznie do niego się udamy. Jakby mogła być pani taka miła, poproszę o dwie herbaty, dla mnie i mojego wspólnika — spojrzał na maga, by przekonać się o jego reakcji. W końcu herbaty mógł tak naprawdę sobie nie życzyć, czyż nie?
    — Już szykuję — odparła służka, po czym zniknęła we wnętrzu budynku.
    Dav wszedł do środka, zdejmując z siebie płaszcz. To wtedy po raz pierwszy Ryū ujrzał jego pełną sylwetkę. Był całkiem nieźle zbudowany, lecz nic nadzwyczajnego. Miał na sobie stary, zmęczony czasem wojskowy mundur o ciemniejszych i bardziej stonowanych kolorach niż można było się tego spodziewać po obecnym wojsku Ca-elum. Rzucił swój płaszcz na marmurowy stolik, który stanowił jedyną ozdobę przedsionka, w którym się znajdowali. Następnie przekroczył kolejne drzwi i udał się wzdłuż korytarza.
    — Wreszcie będziemy mieć chwilę, by porozmawiać, gdy tylko uporamy się z kwestią panicza — odwrócił się jeszcze na moment, poprawiając nieco kołnierz — Zaraz zobaczysz jaki jest panicz na własne oczy, nie krępuj się jeśli będziesz chciał go przetestować… w końcu nasze zdanie polega na poprowadzeniu go ku zwycięstwu. Szkoda tylko, że nie zobaczysz pewnie jego przeciwnika aż do jutra rana, ten to ma postawę… phi.

Ostatnio edytowany przez Straznik 3 (2021-07-11 19:07:11)

Offline

 

#18 2021-07-13 15:06:12

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Północne Tereny Hantō

    Mężczyzna jedynie przyznał mi rację w związku ze wspomnieniem o walce na szable. Nie miałem okazji, jak do tej pory, poznać osobiście umiejętności panicza, którym będziemy musieli się zająć, więc podchodziłem mocno sceptycznie ze wszystkimi pochwałami odnośnie jego szermierki. Pole bitwy weryfikuje to, na ile ktoś się czuje mistrzem w danej dziedzinie, a nie puste słowa osób trzecich.
    Zbliżaliśmy się powoli do posiadłości, co warto zaznaczyć na samym początku, ta różniła się trochę od wszystkich tych, które ją otaczają. Czy natomiast wyróżniała się na tle całego regionu miasta? Raczej wątpię, są ludzie bogaci, którzy świecą swoim dobytkiem na wszystkie strony świata, ale są też ludzie przy których majątek wychodzi poza wszelkie, ludzkie wyobrażenie. Oni zaś z kolei siedzą cicho, nie chwalą się. Tak przynajmniej było w moim przypadku.
    Splunąłem na ziemie.
    Za każdym razem, kiedy pomyślę o przeszłości, na plecach mych pojawiają się znikąd ciarki. Przerażenia? Strachu? A może ekscytacji? Nie mam pojęcia. Pewne jest, że uczucie którym darze niegdyś dom, dzisiaj nie ma nic wspólnego z dobrem. Strażnik przepuścił nas bez problemu, zgaduję więc że to zasługa Dava, skoro nawet żadnego przeszukania, czy konfiskaty broni nie było. Jednakże czy można być aż tak ufnym człowiekiem? Człowiek codziennie doznawał czegoś nowego.
Gdy przekroczyliśmy ogromny plac, a u naszych stóp jawiły się ogromne, potężne, drewniane drzwi, Klassin podszedł bliżej, by następnie stukając w nie kołatką, rozniósł echo, które rozniosło się w odległości najbliższych metrów. Stałem wyprostowany rozglądając się dookoła, dosyć niepozornie. Delikatny zwrot głowy w prawo, następnie w lewo prowadząc oko to granic oczodołu. Byłem przygotowany w razie niezapowiedzianych kłopotów, jeżeli te miałby w ogóle nastąpić. Po chwili ogromne wrota rozwarły się, a naszym oczom ukazała się jedna z pokojówek, która wpuściła nas do środka. W przeciwieństwie do mężczyzny, ja niczego nie zostawiłem na parterze. Nie było takiej potrzeby. Lecz, to na co zwróciłem uwagę jest wojskowy mundur, który nosił mężczyzna. Ciężko mi stwierdzić czy takie są jeszcze w służbie, ale jeśli tak, to oznaczałoby, że Liegt jest nieco większym graczem niż przypuszczałem wcześniej. Nie jestem pewien czy w ogóle ktokolwiek może sobie pozwolić na służącego jako członka armii królestwa wsyp.
Ruszyłem za nim. Mimo, że były ważniejsze tematy do rozmów, to zapytałem, bez ogródek. - Służysz czy już masz to za sobą? Mundur nie różni się aż tak bardzo od tych, które można ujrzeć na dzisiaj. A struktury wojskowe są nieznane dla takich śmiertelników jak ja. - Zapytałem z ciekawości. Współpraca z władzami może okazać się złym pomysłem, jeżeli chciałem wykonać misję mistrzyni, jednakże na osądy jak na razie za wcześnie. Poczekam.
    - Same superlatywy. Interesujące. - Odparłem na słowa mężczyzny.


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#19 2021-07-21 00:10:23

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 108

Re: Północne Tereny Hantō

Misja prosta — Seda, Cromwell, Ryū — post 10. — część Ryū

    — Nie, nie, nie — rzekł Dava, kierując się nieubłaganie najpierw wzdłuż korytarza, a następnie wchodząc na piętro schodami dla służby — Mundur to tylko pamiątka. Kiedyś służyłem, ale… był to raczej krótki epizod w moim życiu. Po za tym to stary mundur. Właśnie przez takich jak ty, którzy tego nie rozróżniają muszę ukrywać swój strój. Z jednej strony… ach nieważne, ludzie wciąż zawracają o to gitarę.
    Z obydwu stron mijaliście miliony drzwi. Większość była zamknięta, a te które nie były… był lekko uchylone, lecz przy tym tempie wciąż za mało uchylone, by dało się zobaczyć, co znajdowało się za nimi. W końcu Dav zatrzymał się przy jednych, a następnie delikatnie zapukał, stając lekko z boku, by nie przestraszyć panicza, gdyby tak na przykład nagle miał wychodzić, nie wiedząc jeszcze o gościach.
    — Panicz jest w świetnej formie, ale to też czyni go aroganckim na tyle, że nie chce się przygotowywać do tego pojedynku. Może Ty dasz radę go przekonać?
    Po drugiej stronie słychać było dźwięk odsuwanego krzesełka, który dość pokaźnie zaszurało po  podłodze. Następnie gnieciony papier i uderzenie w coś miększego niż ściana. Matthijas kazał wam jeszcze chwilę na siebie poczekać. Dav się kompletnie tym nie przejmował. Trwał w bezruchu z kamiennym wyrazem.
    — Proszę! — rozległ męski, dumny głos, po minucie czy dwóch. Wyrwał on Klassina z zaklęcia skamienienia i pozwolił mu sięgnąć za klamkę.
    Pracownik Liegta wszedł pierwszy, lecz szybko ustąpił miejsca, towarzyszowi, jakby chciał, by ten wysunął się przed niego.
    — To mój pomocnik i Twój drugi sekundant, mag z Grimoir Heart, Ryū.
    Matthijas, to znaczy niczego sobie postawy młokos o kwadratowej szczęce i ulizanej blond czuprynie, zdawał się zupełnie nie zwracać uwagi na to, co się dzieje. Zamiast tego bazgrał piórem po papierze znad swojego biurka. Chociaż za nim znajdowało się pokaźnym rozmiarów okno, nie przeszkadzało mu to w posiadaniu włączonej lampki przy prawym boku. Po kątach natomiast walało się kilka zwiniętych w kulki kawałków papierów. Po prawej znajdowała się zielona, luksusowa kanapa, a po lewej komoda, a na niej kwiaty w kilku wazonach. Pomieszczenia nie było zbyt rozległe. Można powiedzieć, że jeszcze jedna osoba ustawiłaby się obok was, a nie mielibyście już takiej pełnej swobody ruchów, jaką mieliście wówczas.
    —     Acha. I? — odrzekł panicz, lecz nosa nie wyściubił znad swoich zapisków — Co ustaliliście, pojedynek będzie u nas, tak?
    Dav spojrzał wymownie na maga.

Ostatnio edytowany przez Straznik 3 (2021-07-21 00:10:51)

Offline

 

#20 2021-08-03 18:26:57

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Północne Tereny Hantō

    Jest ciężko. Rezydencja w środku wydaje się być dużo większa niż w rzeczywistości. Drzwi ciągną się za drzwiami, korytarz za korytarzami. Czuje się jakbym błądził po miejscu gdzie czas i przestrzeń przestały funkcjonować w jakikolwiek sposób. Zaś ja sam utknąłem po środku niczego, błądząc w nieskończoność po jednym korytarzu otwierając przed sobą po raz kolejny te same wrota. Czekając jakby z niecierpliwością na pomocną dłoń. Dłoń, która wyciągnie mnie z tego transu i pozwoli wrócić do rzeczywistości zachowując przy tym wszystkie zmysły w takiej postaci, w jakiej zastałem je dzisiaj rano.
    Z tego, mogłoby się wydawać transu, wydostał mnie po części Dav, który to odpowiadał na moje wcześniejsze pytanie, a także uchylił rąbka tajemnicy odnośnie charakteru młodego szlachcica. Skrzywiłem się na twarzy delikatnie. To był najgorszy tym człowieka, z którym można współpracować w jakiejkolwiek sprawie. Są dumą, pozycją której nie zgarnął sam, a także samym swoim byciem, potrafi spieprzyć nawet najprostsze sprawy. Doskonale to znam to z autopsji. Nie bez powodu postanowiłem postawić żelazną kurtynę między starym światem, a nowym, oddzielając je od siebie bezpowrotnie, trafiając jedynie czasami na małych uciekinierów, których to trzeba stłamsić nie czekając chwili dłużej. 
    W końcu dotarliśmy do finalnego pomieszczenia, w którym znajdował się młody. Raczej bez powodu nie zatrzymalibyśmy się czekając na pozwolenie przekroczenia progu, choć będąc szczerym, to z chęcią bym tam wparował z buta nim cała ta farsa o byciu klasy wyżej się rozpocznie. To było nieuniknione. Kiwnąłem głową w momencie gdy były wojak przedstawił mnie, nie liczyłem na to samo i oczywiście się nie myliłem. Nim jednak Matthijas wypuścił ze swych ust cokolwiek, postanowiłem, że odrobinę się rozgoszczę, jakby bym u siebie. Trochę celowo, trochę nie, nie mniej obserwowałem swym okiem człowieka, z którym to przyjdzie mi współpracować. Podszedłem do bliżej leżących na ziemi papierów podnosząc jeden z nich, chcąc zerknąć co znajduje się w środku. Następnie skierowałem swój wzrok na blondyna. - Nie. - Odpowiedziałem krótko.
    Zrobiłem dłuższą przerwę wracając na wcześniejsze miejsce, czyli te u boku starca. Spojrzałem raz jeszcze na kwadratowego blondwłosego dziedzica i westchnąłem, po czym kontynuowałem. - Pojedynek ma się odbyć na Wzgórzu Guriany, dodatkowo bez udziału broni białej... w sumie jakiejkolwiek broni. - Chwila ciszy. - Będzie to spektakularna walka, ukazująca prawdziwą siłę, determinacje, koncentracje, weryfikująca pracę w stresie... potyczka na pięści. Ewentualnie siłowanie. - Ubarwiłem nieco nadchodzący występ, ale to i tak bez znaczenia. Patrząc na niego nie powinien mieć jakichkolwiek problemów, chyba że cała ta sylwetka jest wyrobiona wyłącznie na pokaz, a pod spodem zamiast góry mięśni będzie wata. Jednakże o tym, być może przekonam się zaraz.
    Skończywszy czytać, o ile było to możliwe, bazgroły młodego Matthijasa, zwinąłem kartkę w kulkę i rzuciłem obok siebie.


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#21 2021-08-08 16:19:27

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 108

Re: Północne Tereny Hantō

Misja prosta — Seda, Cromwell, Ryū — post 11. — część Ryū

    Chłopak spoglądał na ciebie uważnie, gdy jak gdyby nigdy nic zlekceważyłeś jego prezencję i sięgnąłeś po zawinięty kawałek papieru. Zgrabnym ruchem udało ci się odwinąć jego zawartość.
   

„Droga, najpiękniejsza Aarden. Tyś jak kwiecie, co latem wiosną wybija się urodą pośród łąki jest najpiękniejsze lśni na tle pozostałych”

    — No i co żeście spartolili takie proste polecenie. Dav, do Ciebie mówię głównie — pełne rezerwy spojrzenie poszybowało również w kierunku maga, lecz paniczyk tym razem jedynie przełknął dużym gulem ślinę. — Teraz będzie trzeba odwołać wszystkich, których już zaprosiłem na moje zwycięstwo. Hm... Guriana, tak?
    Matt zaczął pocierać się majestatycznie po brodzie, jego wzrok odpłynął w kierunku pomiędzy wami a nim, utknąwszy w nicości. Nie przejął się nawet, że przez przypadek, tym ruchem, rozlał część atramentu na papier, po  którym niedawno pisał.
    — Tak czy siak zwycięstwo mam w kieszeni w uczciwej walce przeciw temu garbusowi. W takim razie sporządzę wam listę adresów i poinformujecie ich, kiedy odbędzie się pojedynek. Nie chciałbym, by ta walka obeszła się bez echa. No i… Zastanówcie się jak bardzo mam go pobić, bo chyba nie liczyliście, że szlachetnie urodzeni będą walczyć do utraty przytomności, czyż nie?
    Dav szturchnął cię po kryjomu ramieniem, patrząc z przerażeniem w stronę paniczyka. Nie można się dziwić, gdyż ten z kolei spoglądał na was wyraziście: z wyższością i dozą szydery w głosie wymawiał ostatnie zdania.
    — Tak jest, panie Matthijasie. Zrobimy, co będzie konieczne — po krótkiej pauzie i oczekiwaniu w niepewności na reakcję kompana, zabrał głos służalczym tonem były żołnierz. Ukłonił się przy tym pod kątem czterdziestu pięciu stopni. Następnie w tym ukłonie czekał aż jakąś akcje podejmie mag.


____
Dav green | Matthijas FFCC00

Offline

 

#22 2021-08-21 11:47:08

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Północne Tereny Hantō

    Przewróciłem oczami gdy było mi dane zerknąć na atrament, którym to Matthijas malował litery na kartce papieru. Miał tyle odwagi wy wyzwać na pojedynek syna innego szlachcica, a zwykła rozmowa z dziewczyną przynosi mu tyle trudu? Być może to ja jestem po prostu zbyt bezpośredni, a większość spraw ludzkich jest dla mnie trywialna? Z innej strony, tak działa właśnie świat. Świat ludzi, którym z kieszeni klejnoty sypią się na drogę w setkach. Sam w końcu kiedyś do tego świata należałem, jednakże życie te, które aktualnie prowadzę choć zdecydowanie uboższe, to pozwoliło mi wyzbyć się tych dziwactw, którymi po czacie zacząłem gardzić.
    Reakcja blondyna trochę mnie nie tyle co rozczarowała, co zdenerwowała. Coraz bardziej jego osoba zaczyna przedstawiać roszczeniowego gówniarza, który powinien dostać wszystko, czego sobie zapragnie. Musiałem ukrócić tę wizję, czułem że to mój obowiązek. - Zrobiliśmy wszystko co leżało w naszym zakresie. To nie my pośpiesznie zwołaliśmy całą zgraję, do miejsca, które jeszcze nie było potwierdzone przez obie strony. - Odpowiedziałem chłodno. Miałem wrażenie, że Dav cały czas zgrywa tego, który powinien się bać, zamiast okazywać w jakimś stopniu swój autorytet. W końcu kiedyś był mieczem, dziś wydaje się zniszczoną tarczą.
    Wykonałem kilka kroków w przód, aczkolwiek nie w kierunku Matthijasa. Bardziej w stronę okna, a to gdzie ono się znajdowało już mnie nie interesowało. Zatrzymałem się przed samą framugą spoglądając przed siebie. Blondyn był pewny siebie, zbyt pewny siebie. To nie mogło się dobrze skończyć. Zbyt wiele przypadków znam gdzie zlekceważenie swojego przeciwnika kończyło się srogą porażką. Na słowa o poinformowaniu gości, czy znajomych o nowym miejscu pojedynku, jedna brew podniosła się tak wysoko, że omal nie oderwała mi się od twarzy. Starzec jak zwykle przytaknął, lecz ja nie zamierzałem iść po jego śladach. Odwróciłem się w kierunku młodego, nie wykonując przy tym żadnego innego zbędnego ruchu.
    - Nie. Sam ich poinformuj albo zleć to komuś innemu. Nie jesteśmy tu by wykonywać Twoje każde polecenie, więc przejdźmy od razu do sedna. Jaka jest geneza tego pojedynku? Bo Twoja pewność siebie wydaje mi się zbyt optymistyczna, a nie mam ochoty wysłuchiwać zrzędzeń starego, bo Ty zlekceważyłeś swojego przeciwnika. - Wypowiedziałem słowa stanowczo dając wyraźnie do zrozumienia, że nie ma w tym pomieszczeniu ludzi lepszych i gorszych. Nie odwracałem wzroku, nie chowałem rąk za siebie ani nie kierowałem swej głowy na wszystkie strony. Bacznie spoglądałem na Matthijasa dając mu jasny znak, że jak chce bawić się w wielkiego Pana, to nie ze mną. Dzisiaj może i mamy współpracować, ale kto wie, może za dni kilka jego głowa będzie musiała spocząć na mym ostrzu?


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#23 2021-08-22 17:19:16

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 108

Re: Północne Tereny Hantō

Misja prosta — Seda, Cromwell, Ryū — post 12. — część Ryū

    Syn kupca wodził wzrokiem na magiem, gdy ten tak swobodnie przemieszczał się po pomieszczeniu. Oczy sugerowały jedno, czego ukryć nie zdołał zbyt dobrze — strach. Być może, gdyby to nie był ktoś z Grimoire Heart, a jeden z jego sług, czy nawet zwykły pomocnik, którego w te strony zabrałby Dav, sytuacja wyglądałaby by wówczas zgoła inaczej.
    Zimny pot zleciał po szyi młodzieńca. Ten młody mężczyzna, z opaską na oku, miał coś w sobie, coś w sposobie mówienia, spokojnym chodzie lub spojrzeniu, co sprawiało, że wyglądał na człowieka niebezpiecznego.
    Dochodząc do okna Ryū miał ponadto okazję obejrzeć drugą stronę budynku. Za obszernym placem, których granic po bokach nie było widać bez wychylenia się przez okno, znajdowały się ogrody. Tuziny różnego kwiecia, żywopłotów, ułożonych w coś na gust labiryntu oraz jednakowej wysokości wąskie drzewa. Wszystko to odpowiednio zadbane, ich ogrodnik odwalił kawał dobrej roboty.
    — A więc po co tu jesteście? — mimo przełykania w tamtej chwili większej guli i wytężonych zmysłów, Matt próbował zachować swoją wzniosłą postawę godną osoby o „wyższym” stanowisku — Jeśli wolno spytać.
    — Ge-geneza? Jest on po to, by każdy mógł zobaczyć jakim tchórzem i słabeuszem jest ten garbus, Ver. Miałem nadzieję oszpecić go trochę, tak by Aar nie chciała się więcej z nim widzieć, ale cóż… najwyżej po prostu wytłumaczę mu kilka kwestii przykładając mu je bezpośrednio do twarzy.
    Panicz wstał. Spróbował spojrzeć Ci w oczy. Udało mi się to na kilka sekund, lecz potem przeszedł, od strony z dala od Ciebie, wokół biurka i zerknął na wciąż kłaniającego się Dava.
    — Zatem znajdź mi kogoś, kto to zrobi — rzekł w kierunku swojego sługi — ja, osobiście, nie mam na to czasu ani ochoty. Inaczej zawiadomię ojca.
    Były wojskowy podniósł się. Uśmiechnął się i spojrzał na maga. Następnie znów na panicza.
    — Nie sądzi panicz, że powinien „pokazać” na co go stać szanownemu Ryū? Bycie świadomym Twoich umiejętności z pewnością pomoże nam w dalszych negocjacjach. Wszakże na razie tylko ustaliliśmy rodzaj i miejsce pojedynku.
    — Niby w jaki sposób? I co to ma związanego z walką z garbusem. Nie ważne jak przyjdzie mi walczyć, ten ciamajda nie ma ze mną szans.
    Spojrzenie Dava skierowane zostało z powrotem na maga.


____
Dav green | Matthijas FFCC00

Offline

 

#24 2021-09-01 12:47:41

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Północne Tereny Hantō

    Spoglądałem cały ten czas nieco surowym spojrzeniem swego jednego oka w kierunku blondyna. Czy czułem jakiś gniew z powodu jego postawy? Tak. Czy chciałem mu uzmysłowić jak powinien się teraz zachować? Tak. Czy uważałem, że w tej chwili najlepszym argumentem będzie ten siłowy? Nie, a przynajmniej nie teraz. Matthijas jest tym typem człowieka, który wzbudza we mnie najwięcej negatywnych emocji. W końcu przypomina mi społeczeństwo, do którego lat kilka temu sam należałem, u którego doświadczyłem jak wygląda takie życie i wystarczy jedna chwila by w imię interesów i tradycji, coś tak błahego jak więzy przestały istnieć. Być może on miał to jeszcze przed sobą, albo już dawno za sobą ostając się jako ten jedyny zwycięzca, tej brutalnej gry.
    Mogłem jedynie zgadywać i liczyć na szczęście. Lecz te wszystkie lata jakie spędziłem w Grimoire Heart, a także w okresie przejściowym nauczyły mnie jednego. Liczyć można wyłącznie na siebie, a iluzji, które otaczają nas każdego dnia jest o wiele za dużo. Matthijas wydawał się żyć w jednej z tych baniek, w przypadku których wystarczy mała igiełka, by świat, który sobie wykreował runął niczym domek z kart na silnym wietrze.
    Rola igiełki przypada mnie, nauczony doświadczeniem, które sam przeżyłem czuje się zobowiązany, do prostowania, a niekiedy wymierzania sprawiedliwości. Tej samej, której mi czasem nie było dane doświadczyć.
    Rozluźniłem się lekko, a spojrzenie ponownie skierowałem na krajobraz rozpościerający się za szklanym oknem. Zrobiłem chwilę przerwy, by zebrać wszystkie myśli, a także odrobinę się uspokoić. - Magowie są niczym najemnicy. Niektórzy nawet przyrównują ich do rodziny, można się z tym zgodzić, ale należy mieć na uwadze fakt, że odbywa się to wszystko bez zobowiązań. - Zrobiłem krótką przerwę i spojrzałem na blondyna. - Jednak trzymajmy się wersji z najemnikami. - Dopowiedziałem krótko. Mój ton, a także postawa zaczęła powoli przypominać tę znaną z wojska. Wyprostowana sylwetka, uniesiona głowa, słowa wypowiadane z pewnością bez krzty zawahania. Kontynuowałem. - W gildiach mamy swoją rolę, a także pełnimy określone zadania. Jednym z nich jest godne reprezentowanie naszej przynależności. To w jaki sposób z kolei to robimy, zależy całkowicie od nas. Niektórym zależy na opinii, mimo że przez świat jesteśmy postrzegani jako Ci źli, inni zaś tak jak ja, bardziej skupiają się na skuteczności, nie patrząc na nic innego. - Odwróciłem swoje ciało w kierunku Matthijasa. Zrobiłem kilka kroków do przodu chcąc być pewnym, że to co chcę mu teraz przekazać, na długo utkwi w jego głowie. - Jesteśmy tu, a przynajmniej ja, po to by mieć pewność, że Twój pojedynek zakończy się zwycięstwem. Jednakże ja, potrzebuję mieć tą pewność, a jak na razie bardzo daleko do tego. Nie interesuje mnie wysłuchiwanie przeróżnych epitetów na temat Twojego przeciwnika, bo widzisz... - Skierowałem swoje spojrzenie na podłogę, a kąciki mych ust delikatnie się uniosły. - Nie ma nic bardziej straconego niż zbytnia pewność siebie. Wystarczy jeden ruch, by jutrzejsze spotkanie nie miało miejsca. Jeden ruch by o pewnym dziedzicu zrobiło się głośno, chociaż przez chwilę. - Powróciłem do poprzedniej postawy, lecz zacząłem chodzić po pomieszczeniu, a słowa me rozchodziły się dookoła. - Jeżeli już wcześniej między wami doszło do zgrzytu. Jeżeli wcześniejsze wasze spotkania, które kończyły się mniejszą bądź większą awanturą, były zainicjowanego nie przez Ciebie, to znak że powinieneś się czegoś obawiać. Pies który szczeka najgłośniej, niekoniecznie jest zdolny do czegoś innego. - Zatrzymałem się.
    Zerknąłem na krajobraz znajdujący się za oknem, do którego tym razem miałem niemałą odległość. Chciałem zerknąć na pogodę, na porę dnia, ocenić ile czasu jeszcze zostało. Gdy to uczyniłem, ponownie zmniejszyłem odległość między mną a Matthijasem. Gdy oddzielała nas niewielka odległość zatrzymałem się spoglądając mu prosto w oczy. - Chce wiedzieć czy jesteś gotowy podjąć walkę na każdych warunkach. Czy wyprowadzisz pewne uderzenie gdy przeciwnik Twój będzie trzymał gardę? Czy nie zawahasz się zranić? Czy nie zawahasz się okaleczyć? A gdyby było to konieczne, to wykonać kończące uderzenie? Bo jak na razie ciężko znaleźć mi odpowiedzi na te pytania. Jedynie co widzę to paniczyka, który chowa się pod niewidzialnym płaszczykiem swego ojca. - Odparłem spoglądając na blondyna.


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#25 2021-09-02 01:17:59

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 108

Re: Północne Tereny Hantō

Misja prosta — Seda, Cromwell, Ryū — post 13. — część Ryū

    Chociaż słowa te mogły nie paść bezpośrednio z ust maga, żądał on raczej posłuszeństwa i spełnienia własnych kryteriów przygotowania od panicza. Rzeczy przytoczone przez niego powinny być oczywiste jak to, że magowie w tych czasach traktowani są jak zwykli najemnicy, a część z nich poprzez utrzymywanie wysokiej jakości świadczonych usług chce podnieść renomę swoją lub swojej gildii. Jednak to, co dla syna kupca było w przekazie najważniejsze, to że z tym oto Ryū nie należy żartować. Czy to niezachwiana postawa, chłodne spojrzenie, odpowiednie dobrane gesty, aż w końcu, przynależność do mrocznej gildii, która szczyci się złą reputacją, sprawiły, że Matthijasowi na moment zamknęła się gęba i zaczął przyglądać się maszerującemu to tu i tam magowi.   
    Oczy przyszłego uczestnika pojedynku, zwracały się raz za razem na swojego sługę, Dava. Mężczyzna w starym, podniszczonym mundurze natomiast patrzył zafascynowany na Ryū i przytakiwał mimochodem. Nie uspokajało to bynajmniej chłopca.
    Za oknem biło mocno słonce. Trudno było na jego podstawie ocenić porę dnia, tym bardziej nie będąc blisko okna. Gdyby jednak wyszedł na zewnątrz, co być może niedługo uczyni, mag przekonałby się, że jest środek dnia, a co za tym idzie, jeszcze sporo czasu na treningi. O ile jeden dzień treningów mógł w ogóle w czymś pomóc.
    — W takim razie może wyjdźmy na zewnątrz — ton chłopaka się zmienił, był bardziej formalny. Zerknął też na Dava — Jednak pamiętaj, że w przeciwieństwie do Ciebie nie jestem najemnikiem, a własnymi rękoma pewnie nigdy nikogo nie zabiję. Nie spodziewaj się, bym pokonał Cię w pojedynku. Na szczęście mój przeciwnik pewnie też nie.
    Do pokoju w tamtej chwili weszła również pokojówka. Miała przy sobie tace, a niej trzy filiżanki i dzbanuszek herbaty. Zastanawiające było, jak otworzyła sobie drzwi pomimo zajęcia obu rąk.
    — Świetnie się składa. Herbatę zaniesiesz, gdzie Ci zaraz powiem, ale poza tym przekażesz list Georgowi.
    Matthijas chyba nie porzucił planu zdobycia pewnego pogłosu tym pojedynkiem, gdyż mogłeś zobaczyć, jak w pośpiechu zaczyna kreślić na kartce, którą wyciągnął z szuflady, jakieś nazwiska. W tym celu używał swojego długiego czarnego pióra i umieszczonej w biurku dziurze z atramentem. Nie zaszkodziłoby mu uzmysłowić, że długopis dawno temu już został wynaleziony, chociaż może szkoda czasu, jak lubi się męczyć.
    Po zapisaniu dwóch kartek formatu mniej więcej A5, tak na oko 8 nazwisk na stronę, jednostronnie, znów się wyprostował. Czekał na odpowiedź maga, a jeśli ten już zaczął mówić, gdy pisał, poczekał aż skończy i zastosował się do jego prośby. Oczywiście Dav będzie mu towarzyszył, gdziekolwiek się udadzą. Będzie też czekała tam na nich herbata. List, przy okazji przechodzenia obok pokojówki, odłoży delikatnie na tacy.


_______
Jeśli chcesz przetrenować Matthijasa możesz to zrobić na zewnątrz (na ogródku z drugiej strony budynku; okno na nie wskazywało). Przygotowania(lub nie) opisać w kolejnym poście. Jeśli masz pomysł na jakieś szalone ćwiczenia, które postawi życie/zdrowie na szali chłopaka to możemy to pociągnąć postowo nieco dłużej (lub omówić na konsach). W przeciwnym wypadku Matthijas wysłucha wszystkiego co masz mu do powiedzenia i przyłoży się do treningu. Następnie możesz opisać, że udajesz się na wzgórze Guriany następnego dnia rano. O jego położenie możesz się zapytać chociażby Dava. Zewnętrzna strona murów -> LINK
Matthijas FFCC00

Offline

 

#26 2021-09-03 20:24:17

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Północne Tereny Hantō

    Pewność siebie w jego głosie lekko mnie zaskoczyła. Kto by pomyślał, że w tak krótkim czasie, choć dla wielu nic to nie znaczy, nastąpiła niewielka zmiana wewnątrz blondyna. Być może w końcu zrozumiał, że przedstawienie, które traktuje jak rozrywkę mając na celu zwiększenie jego prestiżu czy chociażby samopoczucia, należy traktować bardziej poważnie. By funkcję, którą pełni odpowiednio podkreślić, choć nie było to nic dużego, raczej znany wyłącznie z tego, że był synem kupca, musiałem użyć do tego nie co innych środków, niż zwykła pogadanka.
    Matthijas musiał zrozumieć, że w pojedynku tym nie tylko reprezentować będzie siebie i swoje widzimisie, które większość ma w kompletnym poważaniu, ale również nazwisko. To ono zostaje po nas najdłużej i choćbyśmy chcieli się wyrwać z tych szponów jak najdalej, to jednak z własnego doświadczenia wiem, że nie jest to możliwe. Choćbyśmy dysponowali siłą stu chłopa, to raz zaciśnięte dłonie, trzymają do końca. - A więc dobrze. - Odparłem krótko i zwróciłem się sylwetką w kierunku Dava. - Robić tego nie zamierzałem, to zwykła strata czasu, lecz w porządku. Jak można inaczej ujrzeć tę chęć wygranej, tę determinację, jak nie na placu boju. - Dopowiedziałem, a następnie zaczekałem aż blondyn skończy bazgrać nazwiska na kartkach papieru, które jak mogę zgadywać mają być swego rodzaju publicznością.
    Przewróciłem oczami, a raczej jednym, odsłoniętym. Choćbyśmy się starali nie wiadomo ile, to niektórych nawyków rodzin szlacheckich się nie zmieni. Nie mniej, nie mogłem skupiać się wyłącznie na Matthijasie. Jeden dzień treningu nic nie zmieni, dodatkowo wprowadzanie jakieś ekstremalnej zmiany, tylko na kilka godzin, może spowodować więcej szkody niż pożytku, a znając dobrze życie szlacheckie, miałem ku temu dość solidne przeczucie. Podszedłem bliżej mężczyzny odzianego w mundur, lecz stanąłem bokiem. Tak by jednym ruchem głowy o dziewięćdziesiąt stopni móc spojrzeć na blondyna, a robiąc powrót kierować swe spojrzenie na starca. Lecz to na nim chwilowo ma uwaga utknęła. - Czy coś nam wiadomo na temat delegacji obu stron? Zgaduje, że takie wydarzenie, choć komiczne, to zapewne nie obejdzie się bez obecności nie tylko samych uczestników i im najbliższych, ale również straży, dobrze wyszkolonej straży. Czy mamy się czego obawiać, na tym jakże neutralnym gruncie? - Zapytałem, na następnie spojrzałem kątem oka na panicza, upewniając się czy już skończył. Jeżeli tak, to odsunąłem krok do tyłu, po czym dynamicznym ruchem ręki, wskazałem by ten prowadził na zewnątrz. - Chodźmy. - Dodałem.


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#27 2021-09-04 18:40:17

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 108

Re: Północne Tereny Hantō

Misja prosta — Seda, Cromwell, Ryū — post 14. — część Ryū

    — Nikt nie powinien wiedzieć o miejscu pojedynku oprócz nas i najbliższych znajomych paniczach, więc nie… nie spodziewałbym się żadnych „niedogodności”. A co do straży — mężczyzna przybliżył się do maga, prawie szepcząc — myślisz, że Pana Liegta stać na straż, która by chodziła za każdym widzimisię Panicza. Myślę, że nie przykłada aż takiej wagi do syna, w końcu jedyne co zrobił to zapewnił minimum, czyli nas dwóch.
    Dav odchrząknął i wrócił na swoje miejsce. W między czasie Matt skończył pisać i zaciekawionym spojrzeniem, niewinnym spojrzeniem z lekko otwartymi ustami przeleciał po waszych twarzy. Na końcu skupił się na pokojówce, która wciąż stała w przejściu. Zrobił, co zamierzał, czyli powierzył jej list. Ruszył jako pierwszy przechodząc przez drzwi. Zaraz za nim wyszedł Dav. Z kolei pokojówka schowała się do wewnątrz, by być ostatnią, która opuści pomieszczenie. Uśmiechała się do Ciebie z przymrużonymi oczami.
    Ramię w ramie z Davem szedł panicz, który z pewnych powodów postanowił trzymać się jak rzep blisko służącego. Wróciliście tą samą drogą, którą tu weszliście, na parter, a z niego korytarzem prosto i po jednym zaledwie skręcie znaleźliście się na zewnątrz. W ten sposób zdawać mogło się, że budynek jest cieńszy niż na to wyglądał z zewnątrz, a olbrzymia fasada to jedynie iluzja wielkiego bogactwa.

    Na zewnątrz znajdował się mały odaszony taras, który podtrzymywany był przez kolumny. Dosłownie 2x2 m, tylko tyle by wyjść z budynku i zaraz po pokonaniu dwóch niskich schodków znaleźć się na placu z kolorowej cegły ułożonej w miszmasz. Po obu stronach znajdowała się jeszcze ściany budynku, lecz nad wami znajdowało się już czyste niebo. Idąc dalej czekał na was ogród, który zaczynał się kilkoma metrami przykoszonej trawy, a czym dalej w las tym więcej było na nim ozdób w postaci pomnika czy dwóch z żywopłotu, pięknego kwiecia czy w końcu drzew cyprysów i widzianego z góry labiryntu.
    Panicz wyszedł na środek placu. Przewrócił kilka razy głową i naciągnął palce. Spojrzał na maga i uśmiechnął się. Podwinął rękawy i zaczął lekko podskakiwać. Gdy wreszcie skończył tę krótką „rozgrzewkę”, stanął wygodnie, rzucił wzrokiem niepewnie na Dava a potem na Ryū. Zacisnął pięści na wysokości klatki.
    — Dobra. Dawaj. Tylko delikatnie.
    Dav z kolei stanął obok wejścia, zszedłszy z tego podwyższenia nazwanego wcześniej tarasem. Rozstawił nogi i ustawił ręce razem na wysokości czułego miejsca jak jakiś nabuzowany bodyguard. Brakowało mu tylko ciemnych okularów Sedi.  Zaczął bacznie obserwować wszystko, co będzie się działo.


___________
Dav green | Matthijas FFCC00

Offline

 

#28 2021-09-12 21:04:12

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Północne Tereny Hantō

    - To niech odda stołek w takim razie. - Odpowiedziałem na słowa Dava. Z jednej strony miał rację, a jakby się rozejrzeć bardziej, to wystarczy jedna osoba, która byłaby w stanie zakończyć życie młodego Panicza. W końcu o normalnej porze wygląda na to, że jedynie starzec może się tu kręcić, a poza tym to drzwi otwarte. Z drugiej zaś, być może jest to sytuacja chwilowa. W końcu bójka, w której udział mamy wziąć może być jedynie zasłoną, na coś większego i poważniejszego. O tyle ważnego, że fundusze, które pochłania prywatna straż mogą być lokowane na zupełnie inny cel niż ochrona własnego syna.
    Westchnąłem.
    Przypomniały mi się intrygi zza dworu, lat kilka temu. Przewróciłem jedynie okiem swym i dotrzymując kroku blondynowi jak i Davowi szedłem w kierunku placu.  Nie zwracałem tym razem uwagi na korytarze, którymi przechodziliśmy. Nie zwracałem uwagi na obrazy i ozdoby, które swą unikalnością i zapewne pięknem, którego dostrzec nie jestem w stanie, umilały nam drogę. Gdy w końcu wyszliśmy na zewnątrz wziąłem głęboki wdech i spojrzałem ku górze. Sekundę później znów mój wzrok skupiony był na osobach przede mną. W ciągu tej jednej sekundy, choć jest to niewiele, chciałem dostrzec głębię w tym wszystkim. Może był to jakiś test, którym ocenianym nie jestem ja czy Dav, a właśnie Matthijas? Zdarzało mi się słyszeć o tym, lecz nigdy doświadczyć na własnej skórze, czy też być świadkiem. Jednak opinię na temat ten musiałem sobie wyrobić, czy to w przypadku osoby Matthijasa, czy Liegta.
    W końcu dotarliśmy na miejsce. Rozejrzałem się dookoła, przestrzeń choć nie zwalała z nóg swą wielkością, to była idealna, do krótkiego sparingu, gdyż nie przewiduje bym musiał tu zabawić więcej niż kilka minut. Blondyn postanowił potraktować to poważne? Zobaczymy. Odczekałem aż Matthijas zakończy swą krótką acz śmieszną rozgrzewkę i przyjmie odpowiednią postawę. Wiele się po nim nie spodziewałem toteż zbytnio nie przejąłem się tym co zobaczyłem. Na jego znak gotowości poluzowałem nadgarstki, by następnie z pokrowca wyciągnąć jeden nóż i natychmiast rzucić nim w kierunku blondyna (Szybkość Broni Miotanej: 40), lecz nie celowałem w niego. Broń rzuciłem w taki sposób by przeleciała kilkanaście centymetrów od głowy. Po rzucie odczekałem dwie lub trzy sekundy, błyskawicznie ruszyłem w jego stronę (Szybkość: 60) by skrócić dystans jak najszybciej, a następnie używając pięści wykonałem zamach podbródkowy z tą samą prędkością.
    - Cała uwaga na przeciwniku. - Dodałem gdy znalazłem się przed blondynem. W walce jeden na jednego należy przede wszystkim pilnować swojego przeciwnika, trzeba było mu to uświadomić. Matthijas nie spodziewał się czegoś takiego w walce na pięści. Dobrze zdawałem sobie z tego sprawę, życie to nie jest prosta linia. Dodatkowo jego spojrzenie jedynie utwierdzało mnie w tym przekonaniu, a mimo to cudem udało mu się uniknąć sztyletu, odsuwając głowę w bok, a również odskakując w desperacji (Reakcje: 20). Prawda taka, że nigdy nie był moim celem, dlatego decyzja choć dobra, to może zbyt pochopna.
    Atmosfera stała się zdecydowanie cięższa, a mimo to na tym się nie skończyło. Usłyszałem za sobą szmer przesuwanych butów. Zgaduje, że moje ruchy mogły zaniepokoić starca, w końcu niemal zabiłem swojego klienta. Chłopak w czasie, który mu dałem zdążył na powrót odzyskać równowagę. Zanim jednak coś zdążył powiedzieć w jednej chwili znalazłem się koło niego. Miał on na tyle czasu, by dokładnie obserwować moje ruchy, a po poprzednim numerze zdecydowanie zaczął brać to na poważnie, tak jakby od tego zależało jego życie. Lecz tym razem pozytywnie mnie zaskoczył, przynajmniej ten jeden raz. Odskakując wykonał unik, ale nie starał się uciec, a szykował się do kontrataku. Uśmiechnąłem się, ale nie z tego co miało nastąpić. Prosty zmierzający w moją twarz, a następnie podbródkowy, identyczny do tego, którym ja chciałem uraczyć buźkę jego (Szybkość: 15, Siła: 15).
    Jednak nic takiego nie mogło się wydarzyć. W momencie zwiększenia dystansu przez blondyna, ja uczyniłem to samo, nie tylko dorównując, ale i przewyższając go tempem (Reakcje: 40). Tym razem nie atakowałem, przynajmniej nie od razu. Złapałem jego dłoń (Siła: 30), która chciała soczyście posmakować mojej twarzy, a następnie obserwując jego ruchy skierowałem ją w dół, w kierunku nadchodzącej drugiej dłoni od dołu. Cel był prosty, zablokować jego uderzenie jego własną dłonią. - Pamiętaj, że ciało przeciwnika może posłużyć również jako Twoja broń. - Dopowiedziałem. Wykorzystałem drugą rękę, która była wolna. Formując raz jeszcze pięść, zrobiłem niewielki zamach i skierowałem ją w stronę Matthijasa, lecz nie twarzy, a łokcia (Szybkość: 50).
    Tym razem mu nie odpuszczałem, tak jak poprzednio. Kiedy on odskakiwał, ja starałem się robić coś zupełnie przeciwnego w tym czasie. Tak jak sądziłem, udało mi się powstrzymać jego atak doprowadzając do sytuacji na moją korzyść. Oczywiście były próby siłowania się i zaskoczenia mnie, lecz najwidoczniej Matthijas sobie darował, gdyż chwilę później poczułem jak jego dłoń staje się zupełnie bezwładna. Jego próba uniku również nie zakończyła się pomyślnie, gdyż zamiast odskoczyć, to postanowił polecieć na plecy. Zatrzymałem swój atak, a także puściłem go patrząc jak upada. Nie było sensu kontynuować. Dopiero później podałem mu pomocną dłoń, by czym prędzej wstał. To był koniec. Otrzepał się z kurzu, a za moimi plecami pojawił się starzec. - I jak? Co sądzisz o tym całym pomyśle z bitką? - Zauważyłem uśmiech na jego twarzy, ale reszta ciała nie zdradzała jego zamiarów, a przynajmniej nie w taki sposób bym mógł bezpośrednio odgadnąć.
    Westchnąłem.
    Udałem się w kierunku gdzie na samym początku posłałem swój nóż. Gdy do odnalazłem schowałem go ponownie do wnętrza pokrowca. Broń choć tania, to przydatna, a ja nie zamierzałem robić żadnych przystanków u handlarzy. Po około minucie wróciłem do towarzystwa spoglądając wpierw na Mattijasa, nieco rozczarowanym wzrokiem. - Jest w lepszym stanie niż sądziłem, choć nie ma podstaw ku zadowoleniu. Braki widać gołym okiem i to nie z powodu różnicy między nami. - Przerwałem. Spoglądając wysoko na czubek posiadłości. Myślałem. Oparłem obie dłonie na biodrach i milczałem przez pewien czas. - Jak przypuszczałem, w tak krótkim czasie wojownikiem się nie stanie. Z resztą to niemożliwe. Jednakże, jeżeli Twój przeciwnik - wskazałem palcem na blondyna kierując również wzrok - walczy gorzej od Ciebie, to masz duże szanse na wygraną. - Następnie splotłem ramiona przed klatką piersiową i kontynuowałem spoglądając co chwilę na starca i Matthijasa, jednakże częściej na tego drugiego. - Celowo zacząłem tak, a nie inaczej. Jeżeli przestaniesz skupiać się na osobie przed Tobą, to pojedynek może zakończyć się bardzo szybko. Nie obawiaj się broni, która zmierza do Ciebie, ani z której celuje. To jest dalej pojedynek jeden na jednego i jeżeli będziesz poświęcał dostateczną ilość uwagi na swoim przeciwniku, to nie tylko nie zatracisz się w otoczeniu, ale również będziesz wstanie dobrze zareagować. No i przede wszystkim nie bój się uderzyć, ani nie skreślaj całego pojedynku z powodu jednego błędnego ruchu. Wcześniej mogłeś wykorzystać swoje nogi to jakiegokolwiek sparowania uderzenia. To że czeka Cię walka wręcz, nie oznacza, że tylko i wyłącznie pięści są dozwolone. W końcu nie przypominam sobie byśmy ten aspekt jakoś szczególnie omówili, a jedynie wspomnieli o formacie. - Dodałem. Jednak w przypadku ostatniego zdania spojrzałem na Dava, gdyż sam nie byłem pewien co do tego, pamięć mam dobrą, ale wolę nie skupiać się na rzeczach mało istotnych.
    Następnie zrobiłem dwa kroki w tył obracając swoje ciało w kierunku bramy. Odwróciłem jedynie głowę w stronę starca pytając przy okazji. - Wzgórze na które mamy się jutro udać, nie jest jakoś za miastem? - Zapytałem.


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#29 2021-09-14 18:23:35

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 108

Re: Północne Tereny Hantō

Misja prosta — Seda, Cromwell, Ryū — post 15. — część Ryū

    Większość ludzi mogło co najwyżej pomarzyć o jakiejkolwiek eskorcie, ale dla Ryū wychowanego w bogatej rodzinie nie robiło to wrażenia. Wręcz zdziwiony był, że przydzielono do ochrony zaledwie dwie osoby. Nie wiedział jednak nadal wiele o Liegtach, a przecież mimo wybuchowego charakteru Matthijasa wcale nie musieli posiadać wielu wrogów ze względu na ogładę ojca. Nie powiedziane też, że panicz był jedynym synem. O ile Liegt cieszył się całkiem dobrą reputacją i zarabiał dobre pieniądze swoją działalnością, co było widać po obecności służby i wystroju posiadłości, wciąż pozostawał tylko, albo aż, zwykłym kupcem. Daleko mu było do pozycji chociażby hrabiego. Z kolei Hantō nie należało do miejsc na tyle groźnych, by realnie obawiać się ataku kogokolwiek prócz drobnych złodziejaszków. W końcu ulice nieustannie patrolowała również straż. Chociaż mag jeszcze tego mógł nie wiedzieć, miejsce ich pojedynku również należało do raczej bezpiecznych, mimo że znajdowało się poza murami miasta. Wzgórze Guriany położone było nieopodal posterunku straż, a wszelkie większe poruszenie na nim doskonale było widać z wież strażniczych, w których patrolowali odpowiedzialni za spokój w mieście zbrojni.
    Niebawem różnicą między członkiem rodu Tokisadów, a Liegtem uwydatniła się jeszcze bardziej, pokazując na co stać każdego z nich w walce. Faktem było, że lata w służbie Białej Damy zahartowały jego ciało i uczyniło szybszym, zwinniejszym. Jednak nie tylko fizyczne możliwości stanowiły tutaj barierę, bowiem nawet on nie był na tyle szybki, by bez żadnej taktyki zabawić się przeciwnikiem. Wykorzystał element zaskoczenia, by dać swojemu klientowi pierwszą lekcję. Następnie pokazał mu z bliska błędy jakie popełnia w sposobie ataku. Całość zakończyła się dość szybko, bezsprzecznym zwycięstwem maga. Jednak czy o zwycięstwo tu chodziło?
    Dav spiął się lekko i podszedł do dwójki po skończonym sparingu tak szybko jak mógł bez wzbudzania podejrzeń. Gdyby syn Liegta zmarł po tym rzucie nożem na jego oczach… nie skończyłoby się to dla niego zbyt kolorowo. Chociaż Ryū kryty miał plecy w postaci potężnej Gildii, też niepowiedziane, że uszedłby w jednym kawałku. Na pewno ucierpiałaby reputacji GH. Stary służący rozumiał, że mag nigdy nie podjąłby się takiej śmiałej próby na serio, ale na wszelki wypadek wszedł między tę dwójkę.
    — Dokładnie. Postaram się jutro zabrać oficjalnie głos w tej sprawie i tuż przed pojedynkiem wygłosić zasady. Paniczu, słuchaj wówczas uważnie, jeśli nie wspomnę nic o nogach, czy chwytach, czy czymś jeszcze, znaczy że będzie to dozwolone, a nasze dwójka poświadczy o tym po pojedynku — zwrócił się również do blondyna, pozwalając sobie na wskazanie go palcem jak to uczynił przed chwilą Ryū.
    Mag jakby nigdy nic odwrócił się w kierunku wyjścia. Za nim stali lekko zmieszani tym wszystkim służący i panicz.
    — Za miastem. Nieopodal wschodniej prawy. Znajdują się tam ruiny klasztoru, widać je z daleka. Możesz też poczekać przy bramie i wybrać się z nami o poranku.
    Po tych słowach, oglądając się czy Mathijas również za nimi podąża (na co liczył), ruszył za magiem. Po wejściu ponownym do posiadłości wykonał gest, który przywołał pobliską pokojówkę, inną niż poprzednio. Kobieta odprowadziła Ryū do wyjścia po drugiej stronie budynku. Kolejnie trzasnęła donośnie frontowymi drzwiami i tyle ją widziałeś. Stałeś przed bramą do posiadłości, nic szczególnego się tam nie działo.


_________
Dav green
Następny post Mury obronne
MAPKA lokacji, dla rozjaśnienia na koniec

Offline

 

#30 2021-09-15 21:21:17

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Północne Tereny Hantō

    Westchnąłem.
    Co prawda jestem tu od niedawna, ale po tym co zobaczyłem, jeżeli faktycznie przeciwnik tego blondyna jest dużo słabszy niż on sam, to jutrzejszy pojedynek powinien pójść bez problemu. Jeżeli zaś dysponuje nieaktualnymi informacjami, albo zlekceważy tego młodzika, to niestety ale nic już nie będziemy w stanie zrobić. Zwyczajnie od początku skazany był na porażkę. Jeden dzień treningu niczego nie zmieni. Otrzymał ode mnie wskazówki, które mogą okazać się przydatne, zaobserwował moje ruchy, które może spokojnie powtórzyć podczas pojedynku, wie jak ważny jest element zaskoczenia na przykładzie rzuconego noża. Teoretycznie to powinno wystarczyć. Specjalny trening dzień przed wydarzeniem pogorszyłby jedynie sytuację, a nawet mogłoby dojść do urazu, co ostatecznie skreśliłoby jego szanse na zwycięstwo.
    Wzruszyłem ramionami.
    Bardziej interesowało mnie to, co powiedział starzec. Coraz bardziej byłem przekonany, że pojedynek synków może być pretekstem do czegoś innego, co odgrywa się na dużo większej scenie. Nic nie wiedziałem o Liegtu. Nawet nie wiem jak jak wygląda, więc gdybym zapragnął rozejrzeć się po posiadłości, to prawdopodobnie minąłbym się z nim nie zdając sobie z tego sprawy. Nasza dwójka i pokojówki jako ewentualna pomoc w nagłym wypadku? Niestety, ale to jest najmniej logiczne i racjonalne zachowanie, z którym nie mogę się zgodzić.
    Dlatego też powinienem rozejrzeć się bardziej po samym wzgórzu, być może tam znajdę odpowiedzi na pytania, które mnie męczą. Jeżeli wszystko z zasadami zostanie przeprowadzone pomyślnie, to powinniśmy mieć jakąś przewagę, jednak to zależy po części od Dava, a po części od samych uczestników. Właśnie... od kiedy zacząłem używać formy "my"? Przecież sam pojedynek należy do tych najmniej interesujących spraw, które chciałbym załatwić.
    - Udam się na wzgórze, tam się jutro spotkamy. - Odparłem nim jeszcze nie zdążyłem zniknąć poza posiadłością. Pokojówka miła, aczkolwiek poczułem na swych plecach niewielki chłód w momencie gdy zamknęła za mną wielkie wrota. Kto wie, może w innych okolicznościach poczułbym się bardziej poruszony tym faktem? W każdym bądź razie nie było sensu dłużej marnować swojego czasu tutaj. Ruszyłem.

[z/t -> Mury obronne]

Ostatnio edytowany przez Ryū (2021-09-15 21:21:47)


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 
/* */

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.undefeated.pun.pl www.buuu.pun.pl www.sna.pun.pl www.techniak.pun.pl www.clan-olimp.pun.pl