Ogłoszenie


Ninja Clan Wars - Naruto PBF

W czasach na długo przed wydarzeniami z M&A kontrolę nad światem sprawują klany ninja, wojowników o nadprzyrodzonych, unikalnych zdolnościach, które swoje siedziby mają rozsiane po wielu krajach, rządzonych przez swoich Daimyō.

Najstarsi pamiętają olbrzymie wojny, w których połączone siły rodzin siały spustoszenie, zabijając się nawzajem. Od tych wydarzeń minęło wiele lat, dziś liczba klanów drastycznie zmalała, niektóre są o krok od wyginięcia. W związku z tym panuję oficjalny, często nieprzestrzegany, rozejm, dzięki któremu świat ma odzyskać dawno utracony spokój. Wspólnymi siłami udało się odbudować prastarą Szkołę Ninja, w której każdy młody wojownik szkoli się, żeby móc w przyszłości godnie reprezentować klan.

Wszystkie posty
Wszystkie tematy
Wszyscy użytkownicy
Najnowszy użytkownik
Użytkownicy online
Goście online

Dzisiaj forum odwiedzili:


#1 2017-02-16 21:54:42

Opis otoczenia

Administrator

Zarejestrowany: 2012-07-29
Posty: 206

Sekcja reprezentacyjna

http://i.imgur.com/RMMPcBT.png



     Sekcja reprezentacyjna obejmuje większą część obszaru piramidy. Jest to pierwsze, a zarazem ostatnie pomieszczenie do którego mogą wejść goście, którzy i tak często się tutaj nie pojawiają. Ściany wyglądają od środka tak samo jak od zewnątrz, więc próżno szukać tu odskoczni od czarnych, bardzo wytrzymałych cegłówek. Ta część siedziby miała początkowo służyć do przyjmowania gości, lecz ostatecznie przesiadują tutaj całymi dniami głównie członkowie gildii. Sekcja podzielona jest na kilka pomieszczeń z wygodnymi, czerwonymi fotelami, stołami, przeróżnymi trunkami oraz wszelkim innym inwentarzem, potrzebnym do ugoszczenia przybyszy czy też do spędzania wolnego czasu ze znajomymi. Gildia zadbała nawet o obsługę, w postaci niebywale posłusznych niewolników, z charakterystycznymi obrożami na szyjach.

Stan budynku: 100%

Offline

 

#2 2018-10-01 14:08:01

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Sekcja reprezentacyjna

    W drodze powrotnej minąłem kilka znajomych twarzy zwykłych mieszkańców Hantō, na które w przeszłości wpadłem dostając się do Ca-Elum. Inwazja latających gadów odbiła się dużym echem na cały świat, a rząd w panice i obawą przed utratą pozycji, starannie selekcjonuje towar przekraczający granice by nie dopuścić do buntu czy powstania specyficznych ruchów zrzeszających przeciwników magii jak i zwolenników smoków. Sam coś takiego przeszedłem sześć lat temu gdy na statek, którym przypłynąłem wtargnęło wojsko bezczelnie przeszukując dobytek pasażerów i identyfikując każdego z osobna. Szczęście chciało, że moje ekhem... ukochane nazwisko było znane jednemu z nich bardzo dobrze, przez co nie miałem problemów z zejściem na ląd. Do tej pory gdy tylko sobie o tym przypomnę to wzdryga mnie na samą myśl. Dotarcie pod drzwi Grimoire Heart, nie zajęło dużo czasu, więc bez zbędnego marnowania czasu, przekroczyłem próg budynku.
    Plątałem się po wnętrzu spoglądając raz z jednego boku na drugi uważając gdzie stawiam kroki. Mimo, że gildia jako jedna z niewielu tego typu zgromadzeń albo i jedyna, była zwolennikiem niewolnictwa, to ja podchodziłem do tego z odrobiną szacunku do osób, które czy tego chciały czy nie musiały pełnić wyżej wymienioną rolę. Z drugiej jednak strony takie jest prawo, silniejszy wygrywa, a słabszy musi się podporządkować jeżeli chce przeżyć. Dlatego też nie stawałem na drodze pozostałym członkom, którzy bez wątpienia mogliby mnie rozłożyć samym uwolnieniem swojej energii. Miałem szacunek do tej zasady. Pokręciłem się z jednego miejsca na drugie. Wylegiwałem się w wygodnych fotelach czy znudzonym spojrzeniem obserwowałem półkę tutejszego baru, jednakże bezskutecznie. Nie potrafiłem sobie znaleźć zajęcia. Dlatego też ruszyłem w kierunku tablicy, a może bardziej kamiennej ściany, na której widniały ogłoszenia od brudnej roboty
    Westchnąłem.


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#3 2018-10-01 15:40:00

Maeve Nicole Hashvald

Gildia Grimoire Heart [NPC]

Zarejestrowany: 2018-09-16
Posty: 22
Przynależność: Grimoire Heart
Ranga: Mistrz Gildii
Płeć: Kobieta

Re: Sekcja reprezentacyjna

   
    Spokój i cisza. Nie tego oczekiwała wybierając się do sekcji reprezentacyjnej. Wszak tam głęboko w czeluści Piramidy Czarnej była przeważnie sama, może prócz Memlinga, ale jego drętwe odpowiedzi dawno przestały już ją bawić. Czasem trzeba było wyjść do swych ludzi, zamienić słowo lub dwa, tak zwykł czynić jej dziad, który gościł często swych podwładnych stołem suto zastawionym i rozmawiał, z nimi na tematy raz godne lepszej sprawy, raz na zwykłe i żartobliwe. Trzeba znać swoich ludzi – mawiał dziadunio. Maeve jednak wychowana twardą ręką Hareil Hashvald szczerze wątpiła, by musiała znać kogokolwiek ze swej służby.
  - Miałeś rację dziadku – powiedziała szeptem odchylając do tyłu głowę na fotelu, tak że aż jej włosy białe spłynęły niczym wodospad do podłogi samej. Przeczesała je bladymi chudymi palcami pogrążając się na powrót w myślach. Teraz gdy już odpowiedzialność – może nie taka, jaką sobie wymarzyła – spoczęła na jej barkach uświadomiła sobie, że rzecz tę robiono nie bez kozery. Oto jesteś władcą swej twierdzy, służby pełnej, ale gdy gardzisz służbą, gdy istnieje dla ciebie tylko po to, by była narzędziem twej woli, tak naprawdę w tej twierdzy jest się samą. Tutaj nie było inaczej. Wzrokiem zimnym, jak lodowce Iceberg oglądała podwładnych sunących przez sekcję, którzy owszem zauważywszy ją grzecznie pozdrawiali uniżenie. Nikt jednak nie był na tyle odważny, by podejść bez wyraźnego zaproszenia, wymienić słowo, czy wyżebrać, jakąś łaskę.
    Młoda mistrzyni miała do tej kwestii stosunek mniej więcej taki, jak zawartość jej kieliszka. Dość cierpki. W zależności od swej kapryśnej natury i swego samopoczucia raz obcowanie z ludźmi było elementem podejrzanie potrzebnym, raz pożądanym tak, jak rolnik pożąda pomoru własnego bydła. Wszystko wskazywało na to, że dziś nie ma pomoru w gospodarstwie… Umoczyła usta w lampce wina, którego nie powinna pić i przerzuciła kartki które właśnie przeglądała.
  – Może by iść do teatru… – Niemożliwe, ilość pracy i planowania w ostatnim czasie była przytłaczająca i budżet wymagał zbyt dużej uwag po tym, jak Vuko swoim życiem hulaszczym zrobił sobie z funduszy gildii kasę zapomogową. Pożałowała chwilę, że nie kazała jednak wbić tego ścierwa na pal po czym zagłębiła się znowu w kolumny cyfr rozrzucone czarnymi punktami na białym papierze. Po kilkunastu sekundach straciła zainteresowania stwierdzając, że zajmie się tym w późniejszym terminie. Oparła, więc łokieć na stole a na dłoni podbródek i zaczęła obserwować salę wzrokiem, który był tak charakterystyczny dla znudzonych panien z dobrego domu. Znalazł się jednak tą późną porą obiekt, na którym można było zawiesić oko. Milczała przez chwilę pozostając skryta przy tym jednym z nielicznych stolików ustawionych tak, że ktoś pędzący w stronę tablicy z ogłoszeniami nie mógł go zauważyć.
  – Brakuje Ci zajęcia Ryu? – Wreszcie głos melodyjny nieco ospały potoczył się po sali. Gdy już przyciągnął uwagę potencjalnego rozmówcy Mistrzyni uśmiechnęła się w sposób dość wyważony do swojego podkomendnego, by później wyprostować się, złożyć jedną rękę na brzuchu a łokieć drugiej na oparciu fotela pięścią wspierając sobie policzek. – Usiądź sobie.
    Mówiąc to wskazała wielkopańskim gestem ręką od brzucha oderwaną czerwony fotel naprzeciw siebie, przy czym wino w lampce, którą to miała w tej właśnie dłoni niebezpiecznie się zakołysało grożąc splamieniem sukni białej. Choć w słowach tych można, by się można się doszukać zakamuflowanego rozkazu, sam uśmiech wcześniej rzucony, kazał podejrzewać, że Mistrzyni akurat nic nie dolega, co mogło ku uldze zwiastować konwersację, w tonie raczej przyjemnym.

Ostatnio edytowany przez Maeve Niciole Hashvald (2018-10-01 15:40:15)


https://i.imgur.com/faK7BHa.jpg]

Offline

 

#4 2018-10-01 17:07:45

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Sekcja reprezentacyjna

    Tablica ogłoszeń z przypiętymi kartkami, mogłoby się wydawać, powinna być lekiem na brak zajęcia, tymczasem okazało się zupełnie inaczej. Zlecenia, bajońskie sumy, a także niebezpieczne zadania widniały na każdym skrawku papierku przyczepionym do ścianki, a to wszystko nie było interesujące, co po prostu do wykonania na jedno kopyto. Oczywiście z drugiej strony prawdopodobnie sam zginąłbym wykonując jedno z powyższych, więc tym bardziej nie widziałem sensu podejmowania się ich. Ceniłem swoje życie, nie ważne od kogo ono było dane, ale też nie zamierzałem pchać się prosto w paszczę lwa wiedząc, że moje szanse są nikłe. Jednakże, jeżeli spojrzy się na to pod kątem statystycznym, to prawdopodobnie wykonałem najmniejszą ilość zadań, adekwatnie do czasu od kiedy jestem w Grimoire Heart. Mimo, że nie szukam rozrywki, to stronie również od tych mniej popularnych zadań, które patrząc na mnie, powinny być odpowiednie.
    Wzruszyłem ramionami i odwróciłem się plecami do ściany, by raz jeszcze spojrzeć na twarze wszystkich tu zgromadzonych. Każdy przybył tu z jakiegoś powodu. Niektóre były mniej, a niektóre bardziej racjonalne, lecz niewątpliwie każda facjata, którą ogarniam spojrzeniem, miała jakiś cel dołączając do Grimoire Heart. Patrząc teraz z tego miejsca śmiało mogę powiedzieć, że większości udało się go osiągnąć, a są w nich członkowie, którzy przybyli dużo później niż ja.
    Rozmyślenia przerwał mi znajomy, irytująco spokojny głos, w przypadku którego wystarczy jedno słowo by włosy na skórze stanęły dęba. Odwróciłem się w kierunku skąd dochodził dźwięk niosący me imię i ujrzałem ją, Maeve N. Hashvald. Obecną mistrzynie gildii i człowieka, z którym nie warto zaczynać. W przeszłości zdarzyło mi się zamienić słów parę, lecz ani razu nie mieliśmy okazji dyskutować i osobiście nie wiem czy bym chciał. Nie wiele o niej wiem, ale skoro osoba jej postury zdobyła stołek mistrza gildii, to poza ogromną siłą musi mieć jeszcze lepsze gadane.
    Aż tak to widać? - Uśmiechnąłem się wewnątrz, zaś na mej twarzy pojawił się malutki grymas radości. Nie byłem przekonany czy wykorzystać sytuację i zażartować czy może dać sobie na wstrzymanie i po prostu nie mówić nic? Odpowiedziałem oczywiście zanim usiadłem, tak jak uczyniła to wpierw moja rozmówczyni zadając mi pytanie przed prośbą o dołączenie.
    Kiwnąłem głową po czym odsunąłem fotel wskazany dłonią przez Maeve i rozsiadłem się wygodnie, lecz nie jak w pierwszym lepszym barze, a bardziej eleganckiej restauracji. Towarzystwo tego wymagało. Opierając oba łokcie o podłokietniki i splatając palce obu dłoni na wysokości, mniej więcej, klatki piersiowej zapytałem. - Z jakiej to okazji zostałem zaproszony do stolika? - Wiedziałem o tym, że mistrzyni czasami zamienia słówko z pozostałymi członkami gdy ma dobry humor bądź jest to coś ważnego. Obserwując ją mogę śmiało powiedzieć, że bardziej chodzi o to pierwsze, jednakże zawsze musi istnieć powód do wspólnej dyskusji. Tak po prostu.


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#5 2018-10-01 19:56:31

Maeve Nicole Hashvald

Gildia Grimoire Heart [NPC]

Zarejestrowany: 2018-09-16
Posty: 22
Przynależność: Grimoire Heart
Ranga: Mistrz Gildii
Płeć: Kobieta

Re: Sekcja reprezentacyjna

   
    Mistrzyni wzruszyła ramionami, jakby chciała przez to powiedzieć nic niezwykłego. Tak i też w sumie było, bo zgodnie z wszelakim prawdopodobieństwem osoby patrzące na tablicę akurat szukały zajęcia, znaczy się nie wiedziały, co z sobą zrobić.
  – Powiedzmy, że to kobieca intuicja. – Odpowiedział melodyjny głos, tonem raczej żartobliwym. – Znalazłam Ci też widzisz zajęcie. Chyba, że dotrzymanie towarzystwa damie uważasz za niegodne swojej osoby? – Przez chwilę krótką na jej twarz wypełzł grymas rozczarowania, ale po tym, jak zniknął można wnioskować, że był jednie wybiegiem aktorskim. – Tylko droczę się z Tobą.
    Bez większego zainteresowania obserwowała Ryu, który zajął miejsce i sposób, jak to zrobił chyba wywołał aprobatę Maeve, bo pokiwała głową, jakby z jakimś ukontentowaniem. Nie uznała jednak widać odpowiedzieć na postawione pytanie. Zamiast tego spiorunowała wzrokiem niewolnika, który w środowisku tutejszych niewolnych, był czymś na wzór nowo narodzonego kocięcia, który nie dowiedział się jeszcze, że nie jest w stanie stawać w szranki ze starymi kocurami.
  – Na co jeszcze czekasz, lampka. – Głos widać miał na tyle mocy sprawczej, że nieborakowi odpłynęła krew z twarzy, po czym w podskokach pobiegł po wskazany przedmiot. Wróciwszy z nim mistrzyni odstawiając własną lampkę ruchem, jakimś emanującym gracją nalała do przyniesionego naczynia ciemnoczerwonego płynu. – Podasz mu to i nie rozlejesz po drodze ani kropli.
    Zadanie to mogło się wydawać z pozoru niewykonalne, bo niewolnik drżał, jak ta osika targana wichrem strachu, ale widać był on ta tyle dobrą motywacją, by spełnić rozkaz, co do joty. Później nie wiedząc, co z sobą począć wrócił na swe miejsce w kącie.
  – Powąchaj, napij się – zwróciła się do Ryu sposobem widać o wiele bardziej przychylnym, sama biorąc pękatą lampkę i podtykając ją sobie pod nos. – To mój drogi jest Les Mirables, rocznik X400. Najlepsze wino, jakie posiada ten kraj. Sprzedawane za tak ciężką gotówkę, że na kontynencie spotkasz jedną lub dwie butelki, na stołach najbogatszych. Nie jeden sommelier oddałby żonę i dzieci i może matkę na dokładkę żeby go spróbować. – Zaśmiała się perliście, jakby wizja ta ją rozbawiła. – Z powstaniem go wiąże się pewna ucieszna historia. Oto dwóch nędzników, którzy zakwaterowali się w porzuconej winnicy poszło do miasta i wyżebrało sobie dość sporą sumkę. Jednak wbrew temu, czego oczekujmy po pijakach nie przechlali wszystkiego, za część tych funduszy kupili balon, taki do wina. Zrobili tak, ponieważ w swym miejscu zamieszkania znaleźli krzak winorośli. Widać zachowała się, jakaś dzika odmiana i rosła nie doglądana, nie ważne. Ważne, że nędznicy byli na tyle sprytni żeby zainwestować w swój alkoholizm. Na dobre drożdże nie było ich stać, więc, pokradli z różnych źródeł i zrobili nastaw zapewne z nadzieją, że ich przebiegłość zapewni im możliwość regularnego chlania do nieprzytomności, co najmniej przez miesiąc. Traf chciał, że czas, jakiś później swe włości objeżdżał właściciel tych ziem i był to nie, kto inny, jak tylko przodek znanej Ci na pewno Feldmarszałek Lachman. Człowiek ten, podobnież ciężką rękę i bardzo niewiele cierpliwości, toteż gdy zobaczył, że ktoś nielegalnie sobie zamieszkuje jego własność, złoił tychże biedaków szpicrutą. Strasznie się zasapał od tego okładania toteż zaczął warczeć, że spragniony. Służba niewiele myśląc podała mu jedną z butelek, która stała pod ręką. Ten zaś utrąciwszy szyjkę napił się i ku zdziwieniu czeladzi nie powiesił hultajów, ale jeszcze zostawił służbę, by organizowała im wszystko, co będzie im niezbędne do wyrobu… Oto właśnie wynik tej nędznej receptury. Jak myślisz Ryu, dla czego on ich po prostu nie kazał zabić? – Zamilkła na chwilę, jakby oczekując odpowiedzi, jednak nim rozmówca zdążył się odezwać dorzuciła jeszcze, tak jakby od niechcenia. – Och może słyszałeś ostatnio, że Pani Feldmarszałek ma się stać Panią Marszałek. Będzie teraz dowodzić caałym wojskiem tego kraju.

Ostatnio edytowany przez Maeve Niciole Hashvald (2018-10-01 19:56:52)


https://i.imgur.com/faK7BHa.jpg]

Offline

 

#6 2018-10-01 23:06:42

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Sekcja reprezentacyjna

    Po pierwszym, dłuższym zdaniu, zmarszczyłem dosłownie na mniej niż sekundy brwi, dając do zrozumienia, że nie mam bladego pojęcia jak zareagować na to pytanie. Gdybym potwierdził oznaczałoby to, że oceniam się bardzo nisko, zaś gdybym zaprzeczył to... ciężko mi sobie wyobrazić co taka na pozór drobna kobieta mogłaby uczynić. Nawet nie miałem zamiaru przekonywać się o tym. Powiedzmy, że wolę się nie wychylać niepotrzebnie przed szereg, jeżeli nie muszę.
    Całe szczęście, bo już byłem lekko zakłopotany na myśl, co powinienem odpowiedzieć. - Oznajmiłem spokojnie z lekkim, cwaniackim uśmieszkiem, który trwał dosłownie chwilę. Nie jestem osobą, która uwielbia na okrągło chodzić rozweselona, ale też wiecznym smutasem nazwać mnie nie można. To nie był mój styl. Bardziej lubuje się właśnie w takich lekkich atmosferach, w których pod zasłoną drobnej mimiki twarzy można ukryć bardzo wiele, nie zdradzając tym samym o sobie zupełnie nic. A w moim przypadku był to dość wrażliwy temat, który staram się zakopać głęboko w sobie, by następnie o nim zapomnieć.
    Spojrzałem na biedaka, który został wywołany z kąta. Było mi go trochę żal, lecz nie bez powodu znalazł się tu, gdzie jest. W wielkiej piramidzie Grimoire Heart, w miejscu gdzie jego najmniejszy ruch obserwowany był przez dziesiątki par oczu potężnych magów. Miał szczęście. Na mnie w dzieciństwie mało kto skupiał tyle uwagi. Była jedynie siostra, która odeszłą w dość młodym wieku. Potem nic. Trochę się rozmyśliłem, a w międzczasie wspomniany wcześniej niewolnik, zachowując pełną ostrożność, położył przy mnie kieliszek z identycznym winem, który sączyła Maeve.
    Nawet nie śmiałbym odmówić, wina o takim mocnym zapachu. - Po czym wspólnie, niczym w jednej chwili uchyliliśmy kieliszek kosztując wspaniałego trunku. W tym samym momencie mistrzyni zaczęła opowiadać genezę Les Mirables. Po zapachu dałbym sobie rękę uciąć, że jest o wiele starsze niż sama to przedstawiła, aczkolwiek było to zwykłe przypuszczenie, które nie warte było podzielenia się ze światem. Wsłuchiwałem się w każde jej słowo, w sumie to nie miałem nic innego do roboty, a taka pogawędka była idealna do tego by zmarnować resztę czasu. Nie miałem nic przeciwko temu. Gdy ta dość dziwna historia dobiegła końca, padło niespodziewanie pytanie, na które mówiąc szczerze nie byłem przygotowany, ale gdy chciałem rozpocząć swą wypowiedź, nagle Maeve przerwała mi pytając o kolejną rzecz. Powstrzymałem swoje charakterystyczne syknięcie i wzrok skierowałem ku górze, by po chwili wziąć raz jeszcze łyk wina i odpowiedzieć na pierwsze pytanie.
    Nie mnie oceniać jego postawy. Możemy gdybać lecz wątpię czy poznamy tym sposobem jego prawdziwe motywy, które kierowały nim w tej konkretnej chwili. Gdybym był na jego miejscu, również nie odebrałbym im życia, na początku. Liczy się to jak bardzo człowiek jest użyteczny... - Trochę było mi głupio, gdyż od dłuższego czasu nie robiłem kompletnie nic. - Jeżeli to my jesteśmy Królem, bądź Królową - wskazałem dłonią w kierunku mistrzyni, tylko po to by podkreślić, że prawo do tego mają obie płci - a przed nami znajduje się jednostka zdolna do wykonywania poleceniem, to jak na tym nie skorzystać? Dyscyplina to podstawa, a władza to siła. Poza tym, gdyby ich uśmiercił od razu to nie mielibyśmy okazji pić tak dobrego wina.
    Podniosłem naczynie lekko ku górze, coś na wzór toastu i zaczerpnąłem jeszcze dwa łyki. - Co do... naszej Pani Feldmarszałek - zaakcentowałem wyraźnie słowo naszej, mając na uwadze, że po mimo przebywania za granicami Ca-Elum od sześciu lat, to nie czuje się jako obywatel tego państwa. - pierwsze słyszę o tej nominacji, lecz osobą jest dość znaną. Wystarczy wyjść na ulicę i zapytać pierwszego lepszego wieśniaka, by dowiedzieć się, że wie o kim mowa. Z resztą, tak jest w przypadku pozostałej Magnaterii... Osobiście nic do niej nie mam, nie miałem okazji ujrzeć ją na żywo i poznać, ale póki nie zmusi mnie... albo nas jako magów, do wstąpienia w szeregi jej armii i walczenia za przyziemne ideały, to może zostać mianowana nawet na samą Królową. - Przerwałem by wziąć ostatni łyk.
    A propos samej nominacji. Coś wiadomo na temat osoby, która ma zająć jej miejsce czy raczej rząd nie przewiduje niczego podobnego? - Zapytałem odstawiając powoli kieliszek na drewniany stolik. Czekałem.


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#7 2018-10-03 22:43:15

Maeve Nicole Hashvald

Gildia Grimoire Heart [NPC]

Zarejestrowany: 2018-09-16
Posty: 22
Przynależność: Grimoire Heart
Ranga: Mistrz Gildii
Płeć: Kobieta

Re: Sekcja reprezentacyjna

   
    Mistrzyni obserwowała przez chwilę swojego rozmówcę zwykłym swoim spojrzeniem, po którym ciężko było cokolwiek wywnioskować. Być może ktoś jeszcze ze słomą w butach, ledwie zwleczony z pola mógł uważać, że nie obchodzi jej, co się do niej mówi. Bardziej obyci musza wiedzieć, że ludzie pewnych magnitud, zwykli słowem lub gestem, ostrym niczym miecza cięcie ucinać frazesy, które są w ich mniemaniu są warte uwagi mniej więcej, tak samo, jak pies wychudły szwendający się po ulicy. Maeve jednak przez cały czas nic takiego nie uczyniła. Na koniec jedynie usta jej blade skrzywiły się w coś, co było bardziej wyrazem satysfakcji niż uśmiechem. Na początku tylko ruchem leniwym podstawiła sobie lampkę pod nos, by odetchnąć dziełem wspomnianych skończonych pijaków. Odsunęła po chwili go na bok.
  – Ja osobiście podejrzewam, że tak właśnie było. – Odpowiedziała po chwili odstawiając lampkę, tak by jej położenie wyznaczało róg idealnego trójkąta między butelką wina a stosem kartek spoczywających na wyrównanej kupce. – Lachman dostrzegł okazję i wykorzystał ją. Tak robią ludzie mądrzy i przedsiębiorczy. Jego zaś latorośl nie może być głupia. Tutaj na tych wyspach ludzie słabi i głupi nie potrafią sobie poradzić. W szczególności, jeśli chodzi o szlachtę…
    Zmieniła nieco pozycję prostując się. Grzebieniem chudych bladych palców przeczesała włosy, bo widać wywinęły się przy tej okazji, w sposób jakiś urągający ładowi idealnemu.
  – Co to Twojego drugiego pytania, to jeszcze nie do końca wiadomo. Obstawiam, że piękny król wybierze kogoś skoligaconego lub powinowatego Ockhama. Żeby go nie urazić. To z resztą nie ulega kwestii, że gdy tylko Magdalen Lachman dostanie w swe dłonie marszałkowski rapier wojna będzie nieunikniona. Z resztą, główny sztabowy wywiadu z jej wiernym psem Mortaisenem na czele już dawno to przygotowywał…
    Powszechnie było wiadomym, że Mortaisen szczwany lis w cieszył się łaskami Pani Feldmarszałek. Głównie za swój talent do obrotu informacją. Odpłacał jej wiernością nie tyle wojskową, co osobistą. W kraju, gdzie nie raz się słyszało, że ktoś umarł w gościnie bezpiecznej u wspólnika w wyniku na przykład upadku ze schodów, który dziwnym trafem powodował ranę kłutą brzucha, czy pleców wierność taka była dobrem wcale rzadkim. Nie z byle powodu Mortaisenowi przyglądano się uważnie i Mistrzyni Grimoire Heart nie była, jak widać wyjątkiem.
  – Pewna jestem, że bardzo chętnie, by nas widziała pod swoją komendą, o czym Pułkownik Mortaisen nie omieszkał mi wspomnieć, gdy byliśmy razem w teatrze. Wielce zadowolna byłaby widząc, jak jej salutuje, ale niedoczekanie. Nie pozwolę na taki obrót sprawy. Z resztą nie tylko ja. Reszta magnaterii nigdy się nie zgodzi na takie zachwianie równowagi. Choć prawdopodobne jest, że ktoś z niezwykle poważnymi argumentami, niekoniecznie takimi, które chce się powiedzieć na głos mógłby ich przekonać? Sytuacja stałaby się wtedy hmm… Problematyczna.
    Łatwo było sobie wyobrazić, że w przypadku takiego scenariusza, że gdyby taka sytuacja miała miejsce czas mogły się zrobić ekonomicznie trudne. Magnateria przestałby wpierać gildię zlecaniami, gdyż nie bardzo przypadłby im do gustu takie kwiatki rosnące na poletku Magdalen. Z drugiej strony ona mogłaby wtedy spokojnie ciskać gromy w Czarną Piramidę chcąc ją zmusić do posłuszeństwa.
  – Skoro jednak wojna nas nie minie… Cóż człowiek mądry zrobi wiedząc o tym?


https://i.imgur.com/faK7BHa.jpg]

Offline

 

#8 2018-10-04 10:58:35

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Sekcja reprezentacyjna

    Czas powoli leciał, a ja jedynie co musiałem robić to wygodnie siedzieć i prowadzić dyskusję z mistrzynią. Taki układ jak najbardziej mi odpowiadał. Zero wysiłku, zero niebezpieczeństw, a także zero odpowiedzialności. Mimo, że musiałem zważać na słowa, które chce wypowiedzieć to czułem się niewinny w stosunku do ich wagi. To czy chciałem palnąć głupotę zależało wyłącznie ode mnie, ale prawda była taka, że wypowiedzenie takich słów niewiele zmieni w stosunku oceny mojej postaci. Wniosek będzie jeden, muszę się jeszcze wiele nauczyć o świecie i prawach nim rządzących, lecz w przypadku gdy wszystkie odpowiedzi byłyby właściwe, to rodziłoby się pytanie, co ja właściwie tutaj robię? Wiedza to klucz do bram potęgi zaś sama siła jest tylko środkiem, którego można użyć.
    Mimo spędzonych tu okrągłych sześciu lat, Ca-Elum wydawało mi się nadal obce. Odległe. Znałem kilka osobistości mających realną władzę w kraju, wiedziałem że Król Gustaw III jest niczym więcej jak marionetką w rękach magnaterii, a teraz gdy rzekoma Magdalen Lachman dostanie w swe ręce kolejny kawałek tych wysp, jej władza umocni się jeszcze bardziej. Wcześniej nie przeszkadzało mi to zbytnio, ale jeżeli Maeve w takim świetle przedstawia sprawy, to grzechem będzie nie zareagować.
    Do awansu jeszcze trochę pozostało, więc jest czas by podjąć właściwą decyzję. - Odpowiedziałem krótko, lecz nie był to jej koniec. Potrzebowałem zebrać myśli. Być może za bardzo się tym przejmuje? W końcu to nie ja zarządzam całą gildią i gdyby Maeve szukała rady, zwróciła by się do bardziej zaufanych i doświadczonych magów niż ja sam. Może również poszukiwać odpowiedzi wśród wszystkich członków, by następnie podjąć dobry wybór. Niewykluczone, że już dawno ma przygotowaną odpowiedź, a jedyne czego pragnie w tej chwili to poznać stanowisko swoich podopiecznych. Nie wiem, nie interesuje mnie to jeszcze na tyle by analizować dogłębnie każdą możliwą opcję. Przecież jest ich dużo więcej niż te, które wymieniłem. Tylko sama mistrzyni może wiedzieć co jest prawdą, a co nie w tym przypadku.
    Gdybym chciał salutować, to prędzej dołączyłbym do regularnego wojska niż gildii magów. - Tu nie tylko o samo salutowanie chodzi. Różnica jest ogromna. Z jednej strony mamy wymóg ślepego posłuszeństwa wobec osoby, która dba wyłącznie o własną skórę, a każdy przejaw odmiennego zdania traktowany jest jako dezercja. Z drugiej strony mamy podobny twór, z tym wyjątkiem, że wykonywanie każdego polecenia zastąpione jest wolną wolą podejmowania decyzji przez każdego z osobna, mająca jeden cel. Gildie.
    Nie wiem co zrobi mądry człowiek, ale na pewno nie ruszy pierwszy do niedźwiedziej nory, wiedząc że zwierz ciągle w niej jest. Jednakże zachowanie neutralności w momencie wybuchu wojny między magnaterią może być dużo bardziej problematyczne niż opowiedzenie się po jednej ze stron. Nieprzyjemny wybór Cie czeka. - Zakończyłem wskazując dłonią na postać Maeve z lekkim kiwnięciem głowy przy ostatnim wyrazie mej wypowiedzi. Teoretycznie gildia powinna być zależna wyłącznie od Króla, lecz co z tego, skoro on sam mimo tego tytułu, tej władzy nie posiada? Z kolei czynne włączenie się w konflikt, nawet jako niezależna siła, jest jednym z najgorszych wyborów jakie można podjąć, ale zapewne mistrzyni doskonale o tym wie i nie ma sensu tego zaznaczać. Musimy czekać.


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#9 2018-10-06 20:38:01

Maeve Nicole Hashvald

Gildia Grimoire Heart [NPC]

Zarejestrowany: 2018-09-16
Posty: 22
Przynależność: Grimoire Heart
Ranga: Mistrz Gildii
Płeć: Kobieta

Re: Sekcja reprezentacyjna


    Przeniosłam spojrzenie leniwe na wnętrze sekcji, pustawej, jak na gust mój. Gdzież się oni wszyscy podziali? Może faktycznie widmo wojny wiszącej nastręczało więcej zleceń, co przekładało się na więcej pracy, ale co za tym idzie więcej funduszy dla gildii. W sumie był, to dobre, bo jeszcze nie rzucaliśmy tak długiego cienia, jak to było za czasów mego ojca. Nie mniej moment ten był już bliski, oto znowu po latach nieudolnych władania Vuko, będzie się na nas patrzeć ze strachem w oczach. Do tego jednak trzeba było wykonać krok, w przyszłość wiążący się z rzeczami bardziej przyziemnymi, bo szachownica była już rozstawiona. Teraz czas było zagrać gambitem…
    Błysnęło mi trochę w oczach rozczarowanie, gdy człowiek mój nie chwycił tego zagrania. Z drugiej strony ze względu na starz, nie można było go za bardzo winić. Wpatrywałam się też w niego przez chwilę wzrokiem gadzim, wygiąwszy blade usta w grymas niezadowolenia.
  - Byłam ciekawa, czy sam na to wpadniesz – skwitowałam, sięgając po łyk płynu czerwonego, który ściągał język niezliczoną ilością taniny i garbników. – Nie mniej widzę trzeba będzie postawić rzecz bardziej bezpośrednio. Mrotaisen umrze…
    Wypowiedziawszy ostatnie zdanie z właściwą pewnością brzmiącą w głosie melodyjnym pozwoliłam sobie przez chwilę poobserwować jego reakcję na tę rzecz oczywistą. Reszta Magnaterii nigdy nie przychyli się bezpośrednio przed Lachman, bo drżą tylko o swoją promienieje, niczym wodzowie, jakiś plemion pierwotnych. Idź daj na zgodę rękę drugiemu wodzowi zaraz Cię rozdziobią kruki i wrony i lud twój, bo widać, że jesteś ścierwem Jednak dogadać się z kimś, za plecami, tak by nikt nie widział, było rozwiązaniem o wiele lepszym.
  – Widzisz Ryu… Tylko Mortaisen mógłby przekonać innych Magnatów, by oddali naszą gildię pod skrzydła Magdalen. Kogokolwiek innego, by tam nie wysłali nie może się równać, z tą szarą eminencją. Sama Magdalen świeci zaś zbyt jaskrawo, by prowadzić z nią takie rokowania na oficjalnej stopie. Jeśli Mortaisen jest żarem papierosa wśród ciemnej nocy, ona jest całą latarnią morską. Wśród służby sprzedajnej naszego kraju nie ma nikogo, kto by nie doniósł o takim spotkaniu. Zaraz poszłaby fama, że żebrze o pomoc u innych i rychło Gustaw wystawiałby ją u siebie w sali na arlekinadach. Na to nie może sobie pozwolić.
    Wiele godzin bezsennych spędziłam na zastanawianiu się, kto jeszcze prócz Pułkownika będzie mógł ponieść tę pochodnie planu Jaśnie Oświeconej, ale tylko on mógł sobie takie pacynki przysposobić. Feldmarszałek mogła sobie wiedzieć o hakach, jakie miałby na innych, ale bez niego nie będzie w stanie ich wykorzystać a nie posiadała drugiego lisa, który tak dobrze wkradłby się do kurnika czyniąc tym samym popłoch na całe gospodarstwo.
  – Dlatego go zabijesz… – głos przybrał melodię oschłą pozbawioną współczucia. Nie bez powodu, nie było mi żal w żaden sposób Mortaisena. Może i bawił mnie niczym poeta wytrawny miłą konwersacją, ale ostatecznie nie miało to znaczenia. – To samo zrobisz z jego narzeczoną, bo może za dużo wiedzieć, opcjonalnie z jego kochankami… To, że w planie miał sobie cudzołożyć, ze mną ma akurat małe znaczenie, ale nie wykluczam, że są też inne. Jeśli ma jakieś bękarty zostawisz je w spokoju, nie widzę potrzeby, aby umierały. Najważniejsze jest jednak to, żebyśmy całą winę za śmierć, tak nieodżałowanego bohatera mogli zrzucić bezpośrednio na Radę Magii, która widać straciwszy realną władzę zaczęła się imać metod brudnych.


https://i.imgur.com/faK7BHa.jpg]

Offline

 

#10 2018-10-06 22:10:35

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Sekcja reprezentacyjna

    Było zupełnie inaczej niż przypuszczałem. Błędem było mierzenie własną miarą osoby jaką była Maeve Niciole Hashvald. Chaos, który panował w jej umyślę był poza skalą, takiego zwykłego maga jakim jestem ja. Czy czuje się rozczarowany swoją odpowiedzią? Nic z tych rzeczy. Przewidywałem, że prędzej czy później to nastąpi i nie będzie miało żadnych konsekwencji, prawda? Mogłem również być kimś kto na okrągło nawołuje bezmyślnie do ochoczej walki wykrzykując puste hasła, bez większego namysłu, a jedynie z czym bym się spotkał to z rozczarowaniem i nic więcej. Nie mierzyłem wysoko, nie chciałem być Królem i mieć własnego konia, chciałem tylko spokoju i prawdy. Prawdy ukazanej po zdjęciu płaszczyka kłamstwa, który otula każdą wspólnotę, zwaną też rodziną. Niestety, ale przeszłość wybiła na mnie swe piętno i niechęć do obrzydliwego zdjęcia rodzinnego.
    Wygląda na to, że muszę się jeszcze wiele nauczyć. - Odpowiedziałem krótko z lekką dozą cynizmu, lecz na tyle wystarczającą by mistrzyni nie musiała niczego poważnego podejrzewać czy obawiać z mojej strony. Zwykłe słowa, które równie dobrze mogły się odbić od postawy kobiety, która siedzi przede mną. Gdybym miał umieścić nas w specjalnej skali od jednego do dziesięciu, to jestem pewien, że w przypadku Maeve zabrakłoby numerka. Z drugiej strony to tylko wiedza. Zapewne gdybym wiedział o tych osobach dużo więcej niż teraz, to słowa wypowiedziane wcześniej miałyby inne brzmienie.
    Chciałem skomentować słowa białowłosej na temat Mortaisena, ale powstrzymałem się. Podnosząc delikatnie dłoń prostując wskazujący palec, na tyle by natychmiast oprzeć ją na podłokietniku i rozwiać te myśli. Rozmowa ukazała, że wypowiadanie się na tematy polityczne bez większej znajomości tego co dzieje się po wewnętrznej stronie granic jest dużym błędem. Słuchanie jest tym na czym powinienem się teraz skupić. Na tej płaszczyźnie nie jestem pewien kiedy wspomnienie o czymś jest bezpieczniejsze niż przemilczenie tego i interpretacja we własnym zakresie. Lecz z tego co wcześniej wywnioskowałem sądziłem, że to Magdalen jest osobą, którą winno się obawiać, jednakże po tym co usłyszałem od mistrzyni, to Mortaisen dzierżył to miano. Albo wystarczył jeden kieliszek by przyćmić mój umysł, albo faktycznie rozmowa jest dość zawiła.
    Lecz na tym nie koniec. Dalsze słowa wypowiedziane przez Maeve przyprawiły mnie o gęsią skórkę, doskonale ukrytą pod łachami, które miałem na sobie. Przekręciłem delikatnie głowę w lewą stronę, a na mojej twarzy namalował się grymas niezrozumienia i może osłupienia. Aż chciałem powiedzieć jedno słowo - hę - lecz zrezygnowałem z tego wpatrując się w blade oczyska próbując przewiercić je, by odkryć co się dzieje za nimi. Nie bardzo wiedziałem jak się zachować. Może i w gildii byłem już jakiś czas lecz tak ważne zadanie równie dobrze mogła zlecić komuś, kto bardziej się do tego nadaje niż... mnie. Dodatkowo wszystko ma wyglądać na bezdyskusyjne działanie Rady Magii, która przez ostatnie lata podkuliła ogon po przegranej ze smokami. Nie jestem pewien czy ja nie doceniam swoich sił, czy może mistrzyni spogląda zbyt wysoko na to co potrafię?
    Rozumiem, że jest jakiś konkretny powód, że nie zleciłaś tego komuś o wyższych kwalifikacjach niż ja? Nie ukrywam, że ryzyko w tym przypadku jest ogromne, a ja rzadko kiedy lubię działać pod wpływem stresu. Czuje się wtedy tak jakbym miał hmm... związane ręce? A próba uwolnienia ich kończy się katastrofą. - Odpowiedziałem. Nic nie dzieje się bez powodu, a wierzę lub chce wierzyć, że i ta decyzja posiadała dużo głębsze uzasadnienie, niż zwykła robota coby się nie nudzić.


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#11 2018-10-09 00:44:02

Maeve Nicole Hashvald

Gildia Grimoire Heart [NPC]

Zarejestrowany: 2018-09-16
Posty: 22
Przynależność: Grimoire Heart
Ranga: Mistrz Gildii
Płeć: Kobieta

Re: Sekcja reprezentacyjna


    Wiele nauczyć… Mimo tej całej cynizmu pomroki, można było w nich dostrzec, jakowe światełko mądrości. W końcu wielcy kronikarze tego świata nie zanotowali jeszcze przypadku, by ktoś urodził się wszechwiedzący nawet gdyby tak się stało ośmielałabym się wątpić, że przerastają intelektualnie egzemplarze trzody user bluźni wszelakiej. Pokiwałam głową i wsączyłam jeszcze parę łyków Les Mirables. Jednak odstawiając kieliszek poczułam nagle, jak coś niepokojąco narasta w tchawicy, widocznie nie spłynąwszy wraz z winem wedle pierwotnego zamiaru.
  – Mądre słowa, jednak od samej świadomości, ważniejsza jest wola – odpowiedziałam kładąc stukając paznokciem śliwkowym w chusteczkę leżącą na stole, złożoną w czworobok idealny. – Ale skoro słuchasz, widać i może posiadasz takową.
    Z nagła poczułam, że słowa więcej nie będę w stanie wypowiedzieć, toteż z wolna ruchem, jakby od niechcenia podniosłam chustę zakrywszy nią blade usta. Akurat zdążyłam to uczynić na czas, gdy kaszel suchy niepowstrzymany wyrwał się z piersi, kłócącym bólem odzywający się w mostku. Przez chwilę odgłosem dusił on oddech i przemawiał, jakby głosem charczącym głosem śmierci samej. Po sekundach paru czując, że uczucie zduszenia zelżało odsunęłam materiał nie odzywając się jeszcze ani słowem. Jednie rzuciwszy szybkie spojrzenie, czy aby czerwień, jakaś nie gorszy bieli materiału. Z ledwie maskowaną ulgą odkryłam, że nic takiego się nie stało, więc jeszcze nie mogło być, aż tak źle.
    Złapawszy oddech i ruchem sobie zwyczajnym majestatycznym odkładając materię na swoje miejsce wysłuchałam, co ów młodzieniec ma mi do powiedzenia. Choć przecież młodzieniec mogło być określeniem złym, bo przecież i różnica wieku między nami nie była tak duża.
  – Wiele warunków wpływają na człowieka stresogennie, jednak sztuką jest nauczyć się wśród nich działać. – Zbyłam supozycję, bo też tłumaczenie się w ten sposób przekonywało mniej więcej w tym samym stopniu, co napruty dyrygent bez batuty. – Ale nie martw się, mam w planie zorganizować do tego zadania grupę, bo faktycznie jest ono ważne i wymagać może więcej niż tylko jednej pary rąk. Potrzebuje są do tego potrzebni osobnicy mniej więcej tacy, jak Ty, mało rozpoznawalni, ewentualnie potrafiący dobrze swoją rozpoznawalność maskować. Mogłabym tam oczywiście wysłać chociażby Memlinga, ale finezji w nim tyle, co w rzeźniku. Skróciłby Mortaisena mniej więcej o głowę, urządził krwawe kąpielisko i wszyscy dobrze wiedzieliby, że bilety na nie można kupić w Czarnej Piramidzie. Z tego właśnie powodu zdecydowałam się na Ciebie. Chciałbym również wierzyć, że koniec końców nie pomyliłam się, przyjmując Cię w nasze szeregi, toteż z chęcią zobaczę, jak zagrasz w tym przedstawieniu.
   Pobębniłam w chusteczkę palcami miarowo, tak by zrobić przerwę chwilą w słowotoku. Rozważałam tym samym, czy aby jednak pomyłka nie wkradła się, w mój plan misterny, ale ostatecznie stwierdziłam, że nie jest to kwestia, nad którą trzeba się dłużej rozwodzić.
  – Masz jeszcze trochę czasu na odpowiednie nastawienia się do zadania. Muszę jeszcze podjąć decyzję, kogo wyznaczę na ewentualnych pozostałych członków. Gdy czas będzie odpowiedni zwołam zebranie. W swych rozmyślaniach możesz wziąć pod uwagę kwestię, że niejaki Evertsen, szlachcic, podkomendny Pułkownika, odbył dość długą i interesującą podróż, po kontynencie, z której to wrócił, jakiś czas temu. Nie jest wręcz możliwe żeby gdzieś po drodze nie odwiedził Ery. Żal byłoby nie zobaczyć przy tej okazji tej ciekawej architektury, o weźmy na ten przykład Pałac Rady Magii. – Słowa ostatnie zaakcentowałam uśmiechem delikatnym, jednak w sposób, jakiś nie wydawał się on epatować wesołością a może raczej przebiegłością.


https://i.imgur.com/faK7BHa.jpg]

Offline

 

#12 2018-10-10 12:11:15

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Sekcja reprezentacyjna

    Ulżyło mi gdy tylko mistrzyni wspomniała o specjalnej drużynie, która podejmie się tego arcyważnego zadania. Miałem kilka wątpliwości lecz musiałem je sobie dokładnie poukładać, być może nie wszystko wygląda tak skomplikowanie jakby się mogło nam wydawać, prawda? Mimo, że takie zadania były codziennością w przypadku mrocznej gildii jaką jest Grimoire Heart, to mimo wszystko podchodziłem do nich dość ostrożnie. Nie trudno jest skrócić czyjeś życie, przeprowadzić go przez wrota śmierci. Sztuką jest nie dać się złapać i rozdmuchać poczucie winy, a najlepiej obarczyć ją kogoś innego. Niewątpliwie dlatego Maeve chce całą winę zrzucić na Radę Magii, która w ostatnich latach z tego co zauważyłem nie funkcjonuje tak jak powinna.
    Poczekałem aż niedogodność opuści ciało mistrzyni albo przynajmniej stanie się na tyle mało problematyczna, że będzie można kontynuować rozmowę bez konieczności jej przekładania. Nie lubię jak omawianie ważnych kwestii należy przenieść na inny termin z powodów różnych niedogodności losu. Sam tego nie robię i staram się ciągnąć wątek do końca i tego samego oczekuje od pozostałych, nie patrząc na to kto jest moim rozmówcą. Chociaż w niektórych przypadkach mogę przemawiać przez strach, ale przynajmniej robię to świadomie nie pozwalając, by postrzegano mnie jedynie za wiernego sługusa, którym równie dobrze może być dosłownie każdy.
    Domyśliłem się, że chcesz, by wyglądało to nie tyle co z klasą, a po prostu dobrze. Gdybym miał takie samo podejście co Memling, to raczej nie rozmawialibyśmy na ten temat, prawda? - Również uważam, że w przypadku tego typu zleceń ważne jest by wykonać je w taki sposób, żeby najbardziej podejrzliwe towarzystwo odstawić na sam koniec. Zapewne Serduszka były znane z tego, że dość często i ochoczo podejmują się wszelakich morderstw na zlecenie otrzymując słoną zapłatę. Gdybym nie miał innego planu na życie to wielce prawdopodobne, że skończyłbym tak samo. Lecz ja chciałem poznać człowieka. Jeżeli ma rodzinę, chce ujrzeć dzięki jego słowom ognisko domowe. Poznać coś, czego sam nie byłem w stanie posiąść, a ostatecznie przerodziło się w nienawiść.
    Cóż, raczej nie ma potrzeby pytać o szczegóły skoro i tak zamierzasz zwołać zebranie w późniejszym czasie. Można coś zaproponować, ale z drugiej strony działania podejmowane w pośpiechu są mało efektowne i zawierają sporo błędów. Osobiście nie mam nic przeciwko takiemu podejściu. Nie czuję presji i mogę spokojnie się skupić i przygotować. - Przerwałem by dopić resztkę wspaniałego wina, które pozostało w moim kieliszku. Gdy ostatnia kropla powędrowała do mojego przełyku odstawiłem naczynie na sam środek stolika przy którym zasiadaliśmy. Mimo, że było pyszne to nie potrzebowałem więcej. Zbytnie rozpieszczanie nie zawszę popłaca.
    Rada pozwala na wpuszczanie gości z zewnątrz, nawet jeżeli pełnią ważną rolę w królestwie? Byłem przekonany, że z powodu chaosu jaki narodził się wraz z inwazją smoków, obszary pod bezpośrednią kontrolą Wielkich Magów będą zamknięte dla osób z poza rady. - Zapytałem. To w sumie ciekawe, że mimo bałaganu, który panuje w Erze, to mają czas na przyjmowanie gości z innego królestwa. Zastanawiałem się jeszcze co mistrzyni zamierza zrobić z tym faktem. Zapewne nie bez powodu wypowiedziała nazwisko podkomendnego Pułkownika, nad którym zapadł już wyrok, racja?


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#13 2018-10-16 22:00:18

Maeve Nicole Hashvald

Gildia Grimoire Heart [NPC]

Zarejestrowany: 2018-09-16
Posty: 22
Przynależność: Grimoire Heart
Ranga: Mistrz Gildii
Płeć: Kobieta

Re: Sekcja reprezentacyjna

   
    Pokiwałam głową, jakby na uznania znak, bo i faktycznie coś było w tych słowach. Choć od swoich ludzi zwykłam oczekiwać, że wszelakie powierzone sprawunki będą szyte pewną ręką i ściegiem tak równym, żeby nie było podstaw, bym mogła być niezadowolona. Nie mniej jedne igły nadają się do jednego materiału, drugie do innego, choć akurat może, to porównania tego typu są niezbyt wiarygodne, bo haftować szczerze nie znosiłam.
  – Widzisz mój Drogi Ryu – rzuciłam zaraz po tym. – Jeśli chce się być we władaniu dobrym, trzeba mieć świadomość kilku rzeczy. Między innymi tego, że jest odpowiednie narzędzie do każdego zadania, jak i odpowiednie zadanie do każdego narzędzia. Memling nigdy mnie nie zawiódł i wykonuje swoją pracę w sposób nienaganny, jak kończy postronni są widokiem zatrwożeni, bo tak właśnie działa. Dla tego ogólnie rzecz biorąc, tak masz rację, nie rozmawialibyśmy. Jako, że pochodzisz, ze szlacheckiej rodziny zdaje mi się, że wiesz, co oznacza subtelność. W niektórych przypadkach przez dobrze rozumiem bezkompromisową rzeź, w tym jednak konkretnym, dobrze znaczy wiarygodnie.
    Zbytni pośpiech faktycznie był niepotrzebny, bo i czasu mieliśmy jeszcze trochę. Nie wyznaczono jeszcze daty ceremonii mianowania a to ona jest kamieniem milowym, zza którego wychyla się niebezpieczeństwo. Bez poparcia z pozycji marszałkowskiej u innych magnatów Mortaisen będzie mógł sobie, co najwyżej potańczyć, czego z całego serca nie życzyłam żadnej damie na tej hipotetycznej sali. Wobec tego wszystkiego najważniejszym było teraz znaleźć ludzi, którzy będą umieli lawirować przy, takiej delikatnej muzyce na tyle sprawnie, że oszczędzą deptanie nie tylko partnerce, ale i wszystkim, w około. Jednego takiego już najwidoczniej znalazłam, co poprawiało mi humor w stopniu znacznym.
    Uwaga na temat pałacu Rady Magii też była cenna. Sama nie podejrzewałam, że wpuszczają tam kogokolwiek od obwiesiów z ulicy po dygnitarzy prominentnych, dla tego też odraczałam, jak się da posyłanie tam wszelkiej maści szpiegów. Nie mniej, gdy już powódź wyleje być może będą musieli otworzyć swe podwoje, by wszyscy w środku nie potonęli w zalewie podejrzeń wzajemnej nieufności i szkalowania z zewnątrz. Polityka izolacji wpędzi ich w takiej sytuacji, w jeszcze większe bagno. Bo czy człowiek, który ma coś do ukrycia nie wygląda najbardziej podejrzanie ze wszystkich? Uśmiechnęłam się słodko do własnych myśli, bo wizja ta wydawała mi się, niczym pejzaż malowniczy najlepszą ręką skreślony.
  — Raczej nie wpuszczają tam nikogo, ale tak naprawdę nie ma to nawet najmniejszego znaczenia. Otóż panienkę lekkich obyczajów znajdziesz w bordelu, ale nic nie szkodzi, by spotkać ją na ulicy, albo zamówić na wynos. Evertsen w Era mógłby nawet przygrywać na mandolinie zakochanym parom w odległości znacznej od Pałacu. Wystarczy, że wszyscy uwierzą, że ktoś od nich się skontaktował i sprzedajny Evertsen sprzedał swego mocodawcę. Najważniejsze jest, by wszyscy w taką historię uwierzyli, bo ludzie takie rzeczy, które wierzą zwykli uznawać za prawdziwe. Ty zaś, jeśli masz mi coś do zaproponowania, to się nie krępuj. Bywa, że pierwsze pomysły stają się tymi najlepszymi a po za tym – rozłożyłam ręce w geście, który wyrażał bezradność. – Najlepszy jubiler nie oszlifuje Ci diamentu, którego nie ma w posiadaniu.


https://i.imgur.com/faK7BHa.jpg]

Offline

 

#14 2018-10-18 16:42:44

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Sekcja reprezentacyjna

    Dziwne uczucie. Mało kto zwraca się w ten sposób do mnie i czułem się przez to nieswojo. W przeszłości również częściej mówiono do mnie po imieniu niżeli używając innego określenia, nieważne czy było ono miłe czy też nie. W pewnym sensie jest to nowość w moim życiu, z którą ciężko mi się oswoić. Nie twierdzę, że to niemożliwe, aczkolwiek nie od razu, potrzebuję czasu. Słowa jej może miały brzmieć dobrze, aczkolwiek bardziej odebrałem je jako przyporządkowanie mnie do określonego wzorca, niczym zwykła zmienna, która spełnia w odpowiednim czasie określone zadanie, znikając po tym. Może tak to wyglądało, ale osobiście nie uważam się za kogoś gorszego od innych, a wręcz przeciwnie. Wyjątkowego. Potrzebuje jedynie dobrej okazji by to pokazać i być może to zadanie będzie idealne do tego by udowodnić, że mam rację?
    Pochodzę aczkolwiek nie wiem czy to coś zmienia. Może i doświadczyłem bogactwa, przepychu, pewnego rodzaju dyscypliny, a także wyrafinowania, ale niewiele z tego wyniosłem do obecnego życia, które wiodę już od jakiegoś czasu. Spokój ducha i świadoma ocena sytuacji są tym, które cały czas towarzyszą mi z boku i nie ma to nic wspólnego z tym skąd pochodzę.
    Skomentowałem chcąc wyjaśnić wszelkie niedopowiedzenia na mój temat. Gdybym tylko zamienił się miejscami ze starszym bratem, to być może mistrzyni miała by rację, ale ponieważ z rodzicami spędzałem mniej czasu niż z pokojówkami czy opiekunkami, mimo że nie musieli nigdzie wychodzić, to śmiało mogę twierdzić, że ich wychowanie czy samo to skąd pochodzę niewiele tutaj znaczy. Nie lubię rozmawiać na takie tematy, a w tym przypadku dałem się wciągnąć w sieć, umyślnie bądź nie, przygotowaną przez Maeve. Co z kolei przeczy temu co powiedziałem wcześniej. Lecz jestem tylko człowiekiem i każdy z nas ma sekrety, ciemniejszą stronę osobowości, o której wolałby nie rozmawiać.
    Nadal uważałem, że pomysł z Radą, mimo bycia dobrym, posiadał co najmniej jedną wadę, która mogła mieć wpływ na powodzenie całego przedsięwzięcia. Jedni powiedzą, że to zaufanie, inni wiarygodność i choć oba terminy są poprawne, to według mnie największym szkopułem są ludzie. Może i smoki spowodowały kataklizm, o którym nam się nigdy nie śniło, ale czy w przeciwieństwie do ludzi wyrządzili więcej szkód niż oni sami? Uważam, że nie i dlatego nie powinniśmy lekceważyć ludzkiego instynktu, bo okaże się, że broń, którą władamy zadaje obusieczne obrażenia.
    Uwierzyć? Wiara potrafi płatać figle. Nie wystarczy by ktoś uwierzył w spotkanie, do którego nie doszło. Do spotkania musi dojść i muszą być przy tym świadkowie, lecz tym samym napotykamy na kolejną przeszkodę. Jest nią czas. Nie da się go cofnąć, a dość sceptycznie jestem nastawiony do poczty pantoflowej, nie bardzo jej ufam.
    Chociaż z drugiej strony było to chyba najprostsze rozwiązanie nie wymagające od nas jakiegokolwiek wysiłku czy też sprytu. Tylko jak wspomniałem, jest to ryzykowna opcja z powodu ludzi, którzy w tym przypadku są kluczową zmienną. A jak to bywa ze zmiennymi, często lubią przyjmować różne wartości, więc tak samo mieszkańcy czy to Ca-Elum, czy Minstrel mogą przyjąć postawę nie co inną niż to sobie zaplanowaliśmy.


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#15 2018-10-20 23:59:35

Maeve Nicole Hashvald

Gildia Grimoire Heart [NPC]

Zarejestrowany: 2018-09-16
Posty: 22
Przynależność: Grimoire Heart
Ranga: Mistrz Gildii
Płeć: Kobieta

Re: Sekcja reprezentacyjna

   
    W sposób ulotny przemknęło mi przez myśl, że podwładny mój poczuł się trochę uprzedmiotowiony, ale widać nie zbuntował się zbytnio. Oto, co sobie ceniłam, ten ruch jednostajny, który sprawa, że słońce zachodzi na wschodzie a zachodzi na zachodzie. Jednak słysząc jego słowa machnęłam jedynie ręką, jakbym odganiała coś niekoniecznego, dokuczliwego, co właśnie pląta się wokół mej twarzy. Nie widząc na razie potrzeby artykulacji sięgnęłam po kieliszek i zaciągnąwszy się zapachem opróżniłam go do reszty, z wyrazem ukontentowania, odkładając puste naczynie.
  – Mylisz się — powiedziałam składając wolne już ręce na podołku. Nie dokładałam jednak do melodii tych słów kakofonii niezadowolenia. Jednie zaprzeczenie zdawkowe. – Choćbyśmy się tego zapierali rękoma i nogami, marginalizowali, niczym słabą adnotację recenzenta, to wciąż ono tam jest. Nie sposób od tego uciec, powiedzieć, że jest nie istotne, bo tak naprawdę całe życie dźwigamy brzemię swych rodziców i swego urodzenia, swego wychowania. Piękna jest wizja człowieka, który jest tabula rasa. Jednak jest zwyczajnie nieprawdą, doświadczenia nasze, z tego okresu są tak usilnie zakorzenione, że nie sposób od nich uciec. Dla tego na przykład jedni w takowych przypadkach zachowują się tak a inni w innych, inaczej. Batów, które zniesie chłopski grzbiet szlachcic nie zdzierży, choćby i swój rapier nosił na konopianym sznurze… Nie mów, więc proszę, że niewiele wyniosłeś chociażby z wyrafinowania. Ot siedzisz sobie tutaj ze mną i klecisz całkiem zgrabne odpowiedzi, całkiem zgrabnymi zdaniami. Chłop ze stodoły poszczyciłby się podobną umiejętnością? Nie…
    Westchnęłam sobie ciężko po tym monologu iście teatralnym. Czasem miała skłonności do popadania w takowe, może dla tego właśnie, że dorastałam, w otoczeniu sztuki wielkiej. Nie mniej zaniepokoiło mnie to, że oddech ten przydługi zakończył się, jakimś rzężeniem nieprzyjemnym, charczącym z mego wnętrza, jak człowiek, któremu właśnie pętla zaciska się wokół szyi. Odczekałam chwilę, czy napad suchotniczy nie powróci a przekonawszy się, że jednak na chwilę obecną wszystko, jest w porządku, jak najlepszym odezwałam się znowu.
  — Zmienna ludzka, jest niczym nowym i zawsze stanowi problem. Gdyby człowiek był bardziej dwuwartościowy wszystko byłoby o wiele prostsze. Nie mniej nie jest… Dla tego wszystko musi wyglądać, tak żeby Ci, co zobaczą, to uwierzyli. Jeśli zajdzie, taka potrzeba muszą się znaleźć ludzie, którzy z pełną powagą poświadczą, że takie spotkanie widzieli… Wiadome, że nie wszyscy będą do tego skłonni, ale sytuację poprowadzicie tak, że uwierzy większość, na czele z wszystkimi dostojnikami Ca-elum. W krótce znajdę Ci, jakiś tam kompanów, do tego czasu wszystko już sobie pewnie przemyślisz.
    Rzuciłam spojrzenie niewolnikowi, który teraz, już potulny, jak dobrze wychowany kundel rozlał wino, do obydwóch lampek. Niechętnie ujęłam w dłonie papier z kupki idealnie ułożonej. Kręciło się w głowie od ogromu tego cyfr oceanu, w którym trzeba było wreszcie utonąć.
  — Miło się rozmawiało. — Wyrzekłam wreszcie przenosząc spojrzenie z kartki na swojego rozmówcę. — Tak, jak miło z Twojej strony, że zechciałeś dotrzymać damie towarzystwa w czasie przerwy. Nie mniej możesz tu jeszcze posiedzieć i napić się wina, podczas, gdy będę zajmować się swoimi obowiązkami. Nie będzie mi to przeszkadzać. Ach i jedno. Liczę, że nie poczuję się rozczarowana swą decyzją. Bardzo nie lubię rozczarowań. — Z tym zdaniem wypowiedzianym bardziej do siebie niż do kogokolwiek zagłębiłam się na powrót w rzędy cyfr czarnych na tle białym.


https://i.imgur.com/faK7BHa.jpg]

Offline

 

#16 2018-10-21 13:23:30

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Sekcja reprezentacyjna

    Być może masz rację, lecz za wcześnie bym zmienił swe zdanie na ten temat. Zbyt wiele lat trzymałem w sobie tę złość, którą w odpowiednim momencie zamierzam przelać na fikcyjny model szczęśliwej rodziny. Jeżeli faktycznie dzięki nim coś zawdzięczam to obawiam się, że jest za późno by sięgnąć po to i spojrzeć z zupełnie innej perspektywy. Tak samo niewolnik po latach upokorzeń, zniewag, wykonywanych rozkazów z powodu strachu nie przebaczy swojemu oprawcy, tak ja nie jestem w stanie tego zrobić osobom, które wydały mnie na świat.
    Nie wyobrażam siebie, wracającego po wielu latach do rodzinnej posiadłości i z uśmiechem na twarzy i rozłożonymi rękoma by powiedzieć jedno proste słowo - przepraszam. Nie lubię przegrywać. Tak samo jak władca nie odda swej władzy konkurentowi, tak ja nie zamierzam przyznać się do porażki. Ucieczka była swego rodzaju ciosem między żebra, który miał przede wszystkim zaboleć. Siostra z powodu niskiej wrażliwości na energię magiczną zmarła w młodym wieku, starszy brat również zaczynał miewać objawy z powodu swojego niskiego układu odpornościowego, zaś ja byłem niczym promyk w tym ciemnym tunelu, niestety dostrzeżony o wiele za późno. Była to po części wina historii mego rodu, dzięki której zyskał w przeszłości ogromną pozycję. Niemniej byłem jej przeciwnikiem, to co większość uważała za coś wspaniałego i wartego poświeceń, dla mnie było zwykłą zarazą, która musiała zniknąć z powierzchni ziemi.
    Dosyć jednak rozmyślania o tym, co już dawno straciło na wartości. Dla mnie liczyło się jedynie to co jest teraz i ewentualnie co może być później. Najważniejsze obecnie było skupienie się na zadaniu, które przyjdzie mi i kilku innym magom zrealizować w nieokreślonym bliżej czasie. Mimo wszystko nadal byłem pod lekkim szoku. To co planuje mistrzyni było czymś większym niż zwykłym zabójstwem. Gildie w pewnym rodzaju są niezależną instytucją, która z przyczyn dość oczywistych, nie wyciąga rąk w kierunku władzy ludzi normalnych. Maeve planuje złamać tą zasadę i wyrwać Grimoire Heart z szeregu. Dokładniejszych motywów nie znałem, nie chciałem ich poznać, nie teraz. Postanowiłem brać w tym udział, by pewnego dnia przekonać się na własne oczy czy było warto. Odpowiedzi są dwie i wierze, że jedna z nich jest tą prawdziwą, ale niekoniecznie musi być dobrą.
    Postaramy się nie zawieść Twoich oczekiwań. - Odparłem krótko. Może faktycznie za bardzo wyolbrzymiam problem, który w rzeczywistości nie jest aż tak istotny jakby się mogło zadawać. Nie ukrywam, że była to decyzja oparta o własne doświadczenia i mocno odbiegała od obiektywnej opinii. Sięgnąłem po kieliszek, który ponownie napełnił się za sprawą polecenia białowłosej, by wziąć łyków kilka rozkoszując się ostatni raz dzisiejszego dnia tym wspaniałym smakiem. Szczęście czy może przeznaczenie, że gildia dysponowała tak wspaniałym trunkiem, którego zazdrościć mogą niejedni dostojnicy tego świata? Aczkolwiek każdy łyk kojarzył mi się z przeszłością, którą chciałem zamknąć niczym zakazaną księgę, odkładając ją na starą półkę by szybko nie sięgnąć po nią ponownie. Dopiłem do połowy i odstawiłem naczynie.
    Nie zamierzam rozpraszać Twojej uwagi od spraw ważniejszych niż moje towarzystwo, dlatego pozwolę sobie na odejście. - Kiwnąłem delikatnie głową i powolnym ruchem odsunąłem siedzisko, tak by nie narobić większego hałasu niż był aktualnie w budynku i robiąc dużo większy ukłon ruszyłem w kierunku wyjścia z Piramidy. Wykwintne wino nie było czymś co chciałbym pić na okrągło, potrzebowałem zapomnieć smaku przeszłości.

[z/t » Hantō » Karczma]


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#17 2018-11-20 17:55:07

Yami

Gildia Grimoire Heart

67714712
Zarejestrowany: 2018-11-02
Posty: 35
Przynależność: Grimoire Heart
Ranga: Członek Gildi
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y14
Multikonta: Brak

Re: Sekcja reprezentacyjna


        Przybyłem do pomieszczenia za sprawą Maeve, dość pewnie przekraczając próg. Nieco zwątpiłem gdy ujrzałem masę innych współczłonków gildii i choć prawdopodobnie prawie nikt nie zwrócił na mnie uwagę, to miałem wrażenie jakoby każde oczy były skierowane na mnie a każde słowo wypowiedziane w rozmowie przy trunku, dotyczyło się mnie. Uczucie to zeszło, gdy dostrzegłem tablicę z kartkami przypiętymi do tablicy. Obrałem sobie to za cel, powoli stąpając po podłodze gildii, jeszcze nieprzyzwyczajony do otoczenia. Stałem twarzą w twarz z ogłoszeniami, lecz zerkałem przez bark, doglądając czy tym razem nie wystawiłem się na widok pozostałych. Właściwie byłem ciekaw czy już pierwszego dnia, ktoś podejdzie do mnie by zagadać albo wyzwać na pojedynek ale w obecnej chwili obeszło się bez takich ekscesów. Niewolnicy przemykali pomiędzy stołami, dolewając trunku magom i podając jadło. Co niektóre ładniejsze dziewczęta, zaczepiane były przez ów czarodziei, nie przeciwstawiając się ich rozochoceniu. Wróciłem wzrokiem na tablicę, by wyłapać coś, co nada się na moje pierwsze zlecenie w Grimoire Heart.


https://i.imgur.com/rV9xunO.jpg

Offline

 

#18 2018-11-27 09:43:09

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 125

Re: Sekcja reprezentacyjna

Misja prosta - Yami - #1

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

    Po rozmowie z mistrzynią, Yami postanowił spróbować podjąć się jakiegoś zlecenie, by nie siedzieć bezczynnie w sekcji głównej pośród pozostałych członków, którzy według niego, bacznie obserwowali każdy jego ruch czy skinięcie palcami. Jak najbardziej mógł mieć takie wrażenie, każdy nowy członek jest bacznie lustrowany przez pozostałych, którzy chcą przede wszystkim ocenić, na podstawie samego wyglądu, potencjał maga i orzec dla samego siebie czy będzie z niego pożytek czy też nie. Może i nie jest to właściwe podejście, ale tak wyglądają sprawy w Grimoire Heart. To jak się prezentujesz świadczy o tym jakim magiem jesteś postrzeganym przez innych. Jedynie nieliczne jednostki wychodzą poza ten schemat i nie ograniczają się do samego wizerunku nowego członka, lecz osób takich jest garstka, lecz ta niewielka grupa można by powiedzieć, zalicza się do grona najpotężniejszych magów.
    Rozmowy jak to pogaduszki często prowokują osoby trzecie do takiego, a nie innego działania. Tak samo było w tym przypadku. Yami mógł słyszeć jak kilka osób zaczęło rozmawiać na temat ogłoszeń i przechwalać się swoją siłą i wyczynami, ale cel był jeden. Drażnić nowego członka, by po chwili z powrotem pomęczyć sługusów, których w piramidzie Grimoire Heart jest pełno. Natomiast w oczy czarnowłosego rzuciło się pierwsze zlecenie z brzegu, którego treść brzmiała następująco.

Praca szuka ludzi. Każdy komu niestraszna fizyczna praca w towarzystwie, niekoniecznie sympatycznym, chcąc zarobić trochę grosza, stocznia w Hanto oferuje zajęcie. Do obowiązków kandydata będzie należało załadunek, a także ewentualny rozładunek wszelakich skrzyń i worków na nowo wybudowany statek Ser Douglaza. Zbiórka <data która wskazuje na dzisiaj> przy głównym wejściu do stoczni o godzinie 18:00. Spóźnialskim mówimy nie.

    Niezbyt przyjaźnie napisane ogłoszenie, ale przynajmniej zostało jasne powiedziane czego oczekuje się od ochotnika i gdzie powinien się zebrać. Dodatkowo zostało jeszcze kilka godzin więc Yami mógł zastanowić się czy podejmuje się zlecenia czy może szuka jakiegoś innego, które może okazać się bardziej ekscytujące ale i zdecydowanie niebezpieczniejsze.

Offline

 

#19 2018-11-27 11:36:51

Yami

Gildia Grimoire Heart

67714712
Zarejestrowany: 2018-11-02
Posty: 35
Przynależność: Grimoire Heart
Ranga: Członek Gildi
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y14
Multikonta: Brak

Re: Sekcja reprezentacyjna


       Jest i pierwsze zlecenie, które wpadło mi w oko. Przez krótką chwilę wpatrywałem się w kartkę, doczytując warunki umowy i szczerze mówiąc wykrzywiłem usta w lekkim grymasie. Ogłoszenie to można było wywiesić gdziekolwiek i każdy pospolity człowiek dałby sobie radę, jeżeli jego kondycja jest wystarczająca do tego typu zadania. Już chciałem odpuścić i poszukać czegoś bardziej godnego maga gdy właściwie pojąłem, że w obecnej chwili jedyne co mnie odróżnia od zwykłego mieszkańca Ca-Elum to fakt, że ów magię posiadam. Jestem tak świeży w tych klockach, że nawet nie jestem pewny, czy moje zdolności są w stanie położyć lepiej wyszkolonego woja a co dopiero ścierać się z podobnymi do mnie. Złapałem dłonią za kartę i zerwałem ją z tablicy by nieformalnie przypieczętować rozpoczęcie misji. Od czegoś musiałem zacząć a portfel sam się nie wypełni od wpatrywania się w sufit czarnej piramidy. Z drugiej strony może ten kto wystawiał ogłoszenie, zdawał sobie sprawę, iż zadanie to może wykraczać po za zwykły załadunek i dlatego też znalazło się to w siedzibie gildii. Westchnąłem cicho, chowają kartkę do kieszeni i rozglądając się po sekcji. Szukałem jakiejś user bluźni mapy, która podpowie mi, gdzie w ogóle jest to całe Hanto. Miałem bowiem kilka godzin na dotarcie do tego miejsca i kompletnie zero świadomości, że znajduje się prawie pod nosem ale skąd mogłem wiedzieć skoro nie jestem tutejszy. Na szczęście przewody w głowie zatrybiły i port do którego miałem się udać stał się dziwnie znajomy. Przebywając na archipelagu, nie rzadko można było usłyszeć te nazwę. Wskazywała ona przecież samo serce gospodarki Ca-Elum a prawdą jest, że niedaleko tego serca się przecież znajduje. Bez zbędnego pośmiewiska, w razie gdybym musiał faktycznie przyglądać się mapie o ile znalazłbym ją, wybyłem z siedziby by udać się na swoją pierwszą misję.

Z/T - > Hanto - > Stocznia


https://i.imgur.com/rV9xunO.jpg

Offline

 

#20 2019-02-03 18:11:42

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Sekcja reprezentacyjna

    Droga powrotna przebiegła całkiem spokojnie. Incydent, który zdarzył się w karczmie prawdopodobnie był czystym zbiegiem okoliczności i los chciał żebym to właśnie ja doprowadził całą sytuację do końca. Nie przeszkadzało mi to zbytnio biorąc pod uwagę, że poziom mojego zaangażowania nie był duży, a w większości jak nie w całości, zależny był od tego, że i moja własność została skradziona. Koniec końców wszystko wróciło do normy, a sam właściciel zapewne na długo zapamięta minione wydarzenia, chociaż przez większość czasu był nieprzytomny. Zastanawiała mnie jeszcze kwestia magicznej lacrimy, którą znalazłem w piwnicy, jednakże nie ma potrzeby skupiać się na czymś, co nie dotyczy bezpośrednio mojej osoby. Jeżeli chłop ciemny chce puścić z dymem cały swój dorobek życia, proszę bardzo, nikomu nie będę tego zabraniał, żeby tylko zrobił to w chwili gdy ja będę daleko od epicentrum.
    Do budynku wszedłem nie co ze zmęczoną gębą. Dopiero teraz sobie uświadomiłem, że złożyłem zamówienie, którego koniec końców nie zrealizowałem. Żyć jakoś trzeba, a funkcjonować z pustym żołądkiem nie życzę nawet największemu wrogowi. Przynajmniej dostałem nauczkę, którą zapamiętam do końca życia... albo przez jakiś czas. Jeżeli chcę się stołować w spokoju i ciszy, to lepiej wybrać wykwintną restaurację gdzie wśród zepsutej elity i pseudo szlachciców można dokończyć sprawy natury ludzkiej, niżeli po taniości wybrać pierwszą lepszą karczmę pełnej brudu i zwierzyny.
    Sekcja reprezentacyjna jak zwykle żyła swoim własnym życiem, którego osobiście nijak nie mogłem polubić. Był akceptowany, lecz zwolennikiem niewolnictwa nie jestem. Silny również dlatego nie widziałem żadnego powodu by spróbować coś z tym zrobić, biorąc pod uwagę fakt, że mówimy tu o swego rodzaju tradycji, z której słynie Grimoire Heart. Życie jeszcze mi się nie znudziło bym chciał rzucać się z motyką na słońce i zostać publicznym wrogiem numer jeden. Nawet jeśli mógł głos dotarłby do paru głów, to wystarczy jeden ruch by sprowadzić mnie z powrotem do parteru, w który przypada mi od dość dłuższego czasu. Westchnąłem i ruszyłem po prostu dalej przed siebie szukając wolnego miejsca.


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#21 2019-02-03 21:31:35

Straznik 7

Strażnicy

Zarejestrowany: 2019-02-03
Posty: 22

Re: Sekcja reprezentacyjna

Misja prosta tradycyjna dla Ryu #1
Upojna noc


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

    Memling wyglądał, jakby dzień dzisiejszy jednak nie był dniem dobrym. Osobom, które były członkami tej samej instytucji, do której on sam należał nie była to rzecz niespodziewana. Człowieka tego niezwykle postawnego, gburowatość, małomówność i spojrzenie, które przychodziło na myśl obojętność zmieszaną z zdegustowaniem sprawiały wrażenie, że nawet święto największe pełne radości i fajerwerków, dla niego jawi się, jako kolejny raz gdy trzeba się zmusić i wstać z łóżka. Tak, więc zapracował sobie, całkiem słusznie na reputacje człowieka całkowicie wyzutego z jakiegokolwiek poczucia humoru. Tylko osobniki względnie nowe, ewentualnie pozbawione całkowicie szacunku dla własnego życia z Memlingiem tematy takie poruszali.
    Nie było więc nic dziwnego, że morze ludzkie, zgromadzone, jak to o tej porze, w sekcji reprezentacyjnej po prostu się przed nim rozstępowało. Nikt nie miał ochoty zaczepiać jegomościa ani zadawać mu pytań o samopoczucie, czy co tam się ostatnio, w jego życiu zdarzyło ciekawego. On sam był z tego powodu, w pewien sposób ukontentowany, gdyż mógł realizować przydzielone mu zadania, bez żadnych elementów dystrakcjnych. Zadanie zaś było nad wyraz proste, odszukać pewnego człowieka.
    Tonem nie wskazującym na przychylność zadał pytanie niewolnikowi, który odpowiedział najszybciej, jak to leżało w jego możliwościach poznawczych po czym udał się wprost we wskazanym przez niego kierunku. Rzucając tylko komendę żeby rzeczony popychl przyniósł mu wody z plastrem cytryny. Wiele wody w rzekach świata nie upłynęło, gdy znalazł tego kogo szukał. Poczucie dobrze spełnionego obowiązku zawsze działało na Memlinga kojąco, choć mało kto miał szansę o tym wiedzieć, bo przecież nie dzielił się powszechnie z takimi refleksjami. Czy Ryu Tokisada mógł mieć podobne odczucia, co do tego spotkania nie sposób było stwierdzić.
  — Przysyła mnie moja Pani — powiedział, bez specjalnych ogródek i Ryu, jako człowiek, który spędził w Czarnej Piramidzie, jakiś czas mógł sobie doskonale zdawać sprawę, że tytuł moja Pani może odnosić się tylko do Mistrzyni tego prześwietnego przybytku. — Niezbyt dobrze się czuje, toteż poprosiła bym, ja przekazał Ci, co następuje.
    Rozmowa widać nie miała potrwać długo, bo Memling nie uznał za stosowne usiąść. Wedle wszelakiego prawdopodobieństwa będzie ona faktycznie tylko i wyłącznie przekazaniem tego, co Mistrzyni miała do przekazania. Myśl taką mógł również nasuwać suchy i dość sprawozdawczy ton, którym posługiwał się rozmówca.
  — Wpłynęło do nas dość intratne zlecenia i moja Pani bardzo wyraźnie podkreśliła, że mam je przekazać Tobie i tylko i wyłącznie Tobie. Baron Metzengehter, który już wielokrotnie korzystał z naszych usług wystosował do Mistrzyni list w dość pokornym tonie. Żali się w nim, że jego córka została pobita. Baron, więc prosi, by rzeczonym oprawcą się zająć za co oferuje oczywiście wynagrodzenie. Szczegóły masz poznać na miejscu w posiadłości Barona znajdującej się w centrum Hanto. Tutaj pojawia się pytanie, czy przyjmiesz zlecenie, czy mam przekazać mej Pani, że odmawiasz jej prośbie? — Po krótkiej ledwie zauważalnej pauzie dodał. — Powiedziała, że jeśli się zdecydujesz, najlepiej, byś za pomocą tego, jak się obrazowo wyraziła śmiecia ludzkiego, dał odstraszający przykład grozy, że nie tak traktuje się rodziny naszych przyjaciół. Zdaje się, że dość mocny nacisk położyła na słowie odstraszający… Ale mógł to być wynik nagłego ataku migreny.

Offline

 

#22 2019-02-05 12:50:37

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Sekcja reprezentacyjna

    Nim dotarłem do wcześniej upatrzonego sobie miejsca, by w spokoju nacieszyć się kawałkiem dnia i odpocząć, spostrzegłem jak Memling, jeden z magów Grimoire Heart, zmierza w moim kierunku. Już wcześniej miałem okazję przekonać się o jego charakterze dlatego jak pozostali nie zamierzałem mu w najmniejszym stopniu grodzić drogi. Nawet dobrze by się złożyło gdyby potraktował mnie jak powietrze. Stało się zupełnie inaczej i wspomniany jegomość obrał sobie na cel moją osobą. Gdy tylko stawił się przede mną spojrzałem w jego zmęczone ślepia i mogłem jedynie zgadywać o co chodzi, lecz okazało się że pełnił, wyjątkowo dzisiaj, rolę posłańca z powodu niemożności zdrowotnej mistrzyni.
    Oh. - Skomentowałem krótko stan mistrzyni. Niby jeden wyraz, niby dwie literki a siła z jaką zostały wypowiedziane znaczyły więcej niż setki słów, które można by było wysłać w liście życzącym szybkiego powrotu do zdrowia. W moim przypadku nie oznaczały niczego dobrego. Jeżeli moja intuicja nie zawodziła mnie w tym przypadku, to byłem pewien że jest sprawa, której niestety nie mogę porzucić, nawet jeśli miałbym taką możliwość.
    A więc słucham. - Odpowiedziałem czekając na wieści jakie Memling miał mi przekazać w imieniu Maeve. Ostatnio nasza rozmowa tyczyła się zabójstwa polityka dlatego mam nadzieję, że nie chce poruszyć tej kwestii właśnie teraz, gdyż moje przygotowanie do tego zadania jest na tym samym poziomie co ma reputacja. Niemniej okazało się, że to coś zupełnie innego aczkolwiek sprytnie uderzonego we mnie. Mogłem zgadywać, a pobudek było wiele, lecz uznałem, że jest to pewnego rodzaju test, sprawdzian czy egzamin. Jak zwał tak zwał. Mistrzyni doskonale wie o mojej przeszłości i podejściu do... rodziny, dlatego być może chce bym zrobił pierwszy krok, w którym spalę jeden z wielu mostów na mojej drodze.
    Westchnąłem.
    Odmówić raczej nie wypada. Zobaczę co mogę wskórać w tej sprawie. W jakiej dokładnie części centrum położona jest posiadłość barona?  - Zapytałem chociaż głowę bardziej zapychała mi wizja zadania. I nie mam na myśli tutaj samego pozbycia się problemu. Konfrontacja z rodziną szlachecką na podstawie moich doświadczeń może nie być łatwa a sam stosunek do głowy rodziny może bardziej utrudnić niżeli pomóc. Nie mniej spróbuje powstrzymać niechęć jaka we mnie drzemie i odstawić ją na bok.


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#23 2019-02-06 19:33:53

Straznik 7

Strażnicy

Zarejestrowany: 2019-02-03
Posty: 22

Re: Sekcja reprezentacyjna

Misja prosta tradycyjna dla Ryu #2
Upojna noc


   Na wypływającą z ust Ryu sylabę wierny pies mistrzyni tylko pokiwał głową, jakby na zgodę, w jakimś porozumieniu milczącym. Ze wszystkich ludzi Maeve on zdawał się wiedzieć najlepiej, że gdy Mistrzyni doskwierało coś poważnego, życie jej podwładnych potrafiło się stać tak wesołe, jak stypa w domu pogrzebowym. Logicznym było, więc, że czym szybciej tamta wróci do zdrowa, tym szybciej wszyscy będą mogli sobie pozwolić na oddech ulgi. Bardzo cichy oddech nawiasem mówiąc.
    Jak widać równie niewesoło mogłaby być, gdyby cała sprawa, miała się tyczyć wcześniej z Mistrzynią rozmowy, ale Memling się nawet o niej nie zająknął, co znaczyło, że albo nie wiedział, albo wszystko jeszcze było w fazie planowania, gdzie będzie najlepiej przesunąć pion najbardziej do sytuacji odpowiedni. Czy więc sprawa, z którą przychodził teraz była równie istotna? Czy może była to jednie decyzja podjęta pod wpływem chwili i dostępnych środków? Nawet, jeśli Memling, to wiedział widać traktował tę kwestę, z taką samą wylewnością, jak każdą inną, żadną znaczy się.
  — Jak już znajdziesz się koło obelisku skręć w ulicę Księcia Zygfryda. Poznasz od razu, stoją tam bogate i zadbane domy. Ten, który jest obiektem naszego zainteresowania znajduje się koło dość majestatycznego muzeum sztuki nowoczesnej. Baron podobnież lubi te okrutne bohomazy. Mniejsza o szczegóły, znaczy powinieneś tam trafić bez, jakiś większych problemów.
    Położył rękę, na swojej katanie i już się obracał na pięcie, jakby miał właśnie zamiar zbawić wszystkich od swojego towarzystwa, ale zatrzymał się naglę, jakby sobie przypomniał o rzeczy, jakiejś niezwykle ważnej, która wymaga niezwłocznego wyjaśniania.
  — Aaa Ryu, jeszcze jedno, rada koleżeńska — ściszył głos, jakby ktoś w tym gwarze miał nagle ich podsłuchiwać. — Mam nadzieję, że ona wcześniej wszystko ojcu powiedziała, ale jeśli nie… To będziesz musiał sam z nią porozmawiać… Problem w tym, że dziewczęta, w jej sytuacji raczej nie przejawiają chęci do współpracy, w szczególności, z obcymi mężczyznami. Niewykluczone, że będziesz nią musiał trochę potrząsnąć żeby czegokolwiek się dowiedzieć. — Wyrażenie trochę potrząsnąć, bardzo dziwie w ustach tego człowieka uznawanego za rzeźnika. — Jeśli będziesz musiał, to postaraj się…. Nie przesadzić.
    Wypowiedziawszy te słowa machną ręką, jakby w geście pożegnalnym i racząc Ryu uśmiechem kwaśnym, jakby dla ukoronowania swojego wywodu. Ruszył przez tłum w stronę wyjścia podążając, w jakimś bliżej nieokreślonym sobie tylko znanym kierunku. Najprawdopodobniej z powrotem do Sali Mistrza, by tam ze stoicką cierpliwością znosić humory migreniczne swojej Pani. Widać dla obu magów Czarnej Piramidy, to kojące popołudnie zapowiadało się nad wyraz pracownice.

Offline

 

#24 2019-02-09 16:06:11

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Sekcja reprezentacyjna

    Czekałem aż Memling wydusi z siebie jakiekolwiek informacje odnośnie miejsca zamieszkania zleceniodawcy. Jestem cierpliwym człowiekiem a sama obecność kogoś takiego jak On nie bardzo mi przeszkadzała. Być może dlatego, że zarówno ja ani on nie mieliśmy żadnego większego interesu do siebie, a jedynie wykonywaliśmy polecenia naszej mistrzyni. Jednakże powoli zacząłem się dziwić zachowaniu pozostałych. Oczywiście sam miałem już kilka razy okazję stanąć, nie tyle co twarzą w twarz, a w towarzystwie Memlinga i choć wtedy jego obecność wydawała się dość przytłaczająca, tak teraz brakuje mi tej aury. Jednakże tego czego się nauczyłem była ostrożność. Nie lekceważyłem go ani na moment, a na pewno nie chciałem by tak to odebrał.
    Dostałem to czego chciałem i gdy miałem już zmierzać ku wyjściu rozmówca zatrzymał mnie jeszcze na chwilę dając mi, jak to określił w zabawny sposób, koleżeńskiej rady. Początkowo nie byłem pewny o co chodzi. Wszak skoro zlecenie wpłynęło, to wydawało się dość oczywistym, że o wszystkim wie ojciec rzekomej poszkodowanej, jednakże po chwili namysłu zdałem sobie sprawę, że mogło wydarzyć się coś zupełnie innego, co zakryte zostało płaszczem kłamstwa. To jedynie utwierdzało mnie w przekonaniu, wyciosanym przez własne doświadczenie, że rodziny szlacheckie to jedne z najbardziej zepsutych grup społecznych.
    Westchnąłem i spuściłem delikatnie głowę ku ziemi. Miałem dziwnie przeczucie, że czeka mnie jeszcze bardziej irytujące zadanie niż to, które wykonałem w karczmie. Nie mniej, skoro zostałem nominowany, a może raczej przydzielony do jego wykonania, to nie mogłem od tak odmówić. A dokładniej mówiąc, nie miałem wyjścia.
    Kiwnąłem głową na znak zrozumienia słów i ostrzeżenia, które przekazał mi Memling i udałem się w kierunku wyjścia, by według wskazówek udać się do centrum. Swoją drogą nigdy nie byłem w muzeum sztuki. Choć zapewne, jak to zostało powiedziane, bohomazy nie sprawią, że zmienię zdanie. Pewnie prędzej usnąłbym gdzieś w kącie niżeli wyciągnął coś pożytecznego i wartościowego od kilkunastu pociągnięć pędzla zachowanych w ramce i powieszonych na ścianie.

[z/t » Hanto » Centrum]

Ostatnio edytowany przez Ryū (2019-02-09 16:07:30)


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 
/* */

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.fpus.pun.pl www.inkwizycja.pun.pl www.szuszu.pun.pl www.tibiafun.pun.pl www.grafa-cs.pun.pl