Ogłoszenie


Ninja Clan Wars - Naruto PBF

W czasach na długo przed wydarzeniami z M&A kontrolę nad światem sprawują klany ninja, wojowników o nadprzyrodzonych, unikalnych zdolnościach, które swoje siedziby mają rozsiane po wielu krajach, rządzonych przez swoich Daimyō.

Najstarsi pamiętają olbrzymie wojny, w których połączone siły rodzin siały spustoszenie, zabijając się nawzajem. Od tych wydarzeń minęło wiele lat, dziś liczba klanów drastycznie zmalała, niektóre są o krok od wyginięcia. W związku z tym panuję oficjalny, często nieprzestrzegany, rozejm, dzięki któremu świat ma odzyskać dawno utracony spokój. Wspólnymi siłami udało się odbudować prastarą Szkołę Ninja, w której każdy młody wojownik szkoli się, żeby móc w przyszłości godnie reprezentować klan.

Wszystkie posty
Wszystkie tematy
Wszyscy użytkownicy
Najnowszy użytkownik
Użytkownicy online
Goście online

Dzisiaj forum odwiedzili:


#1 2017-02-16 21:55:50

Opis otoczenia

Administrator

Zarejestrowany: 2012-07-29
Posty: 206

Sala mistrza

http://i.imgur.com/EbTMmOe.png



     Jedyne wejście do tego ogromnego pomieszczenia prowadzi przez wielką, czarną bramę.Jest ona dość masywna, dlatego trzeba użyć sporo siły by ją samemu otworzyć. W sali jest bardzo ciemnio, a jedynym źródłem światła są niebieskie płomienie zarzącę się w kamiennych czarach. Robiąc pierwsze kroki, nie widać niczego oprócz owych ognisk i potężnych kolumn, podtrzymujących wysoki strop. Jest on tak daleko, że sala wydaje się ciągnąc w nieskończoność w górę. Ten efekt był możliwy tylko dlatego, że komnata została wybudowana bardzo głęboko pod powierzchnią ziemi. Po przyzwyczajeniu się do wszechobecnego mroku, od razu w oczy rzuca się zdobiony tron, stojący na drugim krańcu komnaty. Jest on zajęty zwykle przez mistrza gildii. Za nim kryją się drzwi, prowadzące do osobistych pomieszczeń lidera, do których nie dopuszcza się nikogo.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]



Stan budynku: 100%

Offline

 

#2 2018-11-06 11:26:17

Yami

Gildia Grimoire Heart

67714712
Zarejestrowany: 2018-11-02
Posty: 35
Przynależność: Grimoire Heart
Ranga: Członek Gildi
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y14
Multikonta: Brak

Re: Sala mistrza


       Przemierzając korytarze siedziby gildii, miałem jasny cel. Było nim odnalezienie wielkiej czarnej bramy mającej doprowadzić mnie do sali mistrza i oczywiście jego samego we własnej osobie. Natrafiwszy na wrota, położyłem nań dłonie by dostać się do środka lecz me wątłe ręce miały niestety spory problem. Otwarcie wymagało użycia dużych zasobów energii lecz upór pozwolił na możliwość wkroczenia w te święte dla Grimoire Heart miejsce. Tak jak i w innych pomieszczeniach tak i tu, panowała wszechobecna ciemność a jedynymi źródłami, podświetlającymi niemrawo długi korytarz były pochodnie o niebieskim zabarwieniu. Potężne kolumny podtrzymywały strukturę, dodając jej majestatyczności i wrażenia potęgi, tak jakby odwiedzało się dom samego boga ciemności. Minęło kilka godzin zanim moje oczy przyzwyczaiły się całkowicie do mroku, jednakże ja sam ostatnimi czasy radziłem sobie dużo lepiej z przystosowaniem do niego. Stawiają kroki ciągle przed siebie, dostrzegłem zdobiony tron lecz bez postury nań siedzącej. Dopiero zbliżając się nieubłaganie, po swojej lewej ujrzałem stół. Stał przy nim mężczyzna, jakby zerkając na jedno z krzeseł. Ów mebel był okupowany właśnie przez kobietę, jak wywnioskowałem Maeve Nicole Hashvald. To do niej miałem się udać po odpowiedzi. Stając już prawie naprzeciw moim, mam nadzieję, przyszłym rozmówcą, wykonałem lekki ukłon, nie wiedząc czy tutaj takie oficjalne praktyki są stosowane.
       - Maeve Nicole Hashvald? Nazywam się Yami Torimasu, nowy członek Grimoire Heart. Souma rzekł bym przybył tutaj gdy zadałem mu kilka pytań. Twierdził że je otrzymam.
       Byłem lekko zmieszany. Nigdy przed nikim nie chyliłem głowy, choć nie byłem typem człowieka, który swoją własną nosi wysoko ponad wszystkimi. Chciałem z nią rozmawiać jak z koleżanką ale powaga tego miejsca i aura siły oraz władzy jaka ją otaczała nie pozwalała mi na takie proste zachowanie. Żeby dodać sobie otuchy, pozwoliłem magi nieco przepłynąć przez moje ciało. Odkryłem, że chwilowe jej rozluźnienie wewnątrz organizmu, poprawia mi nieco pewność siebie, tak jakby oddawała mi część samej siebie.
       - Chce zrozumieć magię. Nie miałem z nią nigdy styczności, choć wielu twierdziło od mego dzieciństwa, że przelewa się przez mnie ciemność i sprowadzam plagi. Dopiero tu na sali treningowej udało mi się jej użyć po raz pierwszy... świadomie. Chce także wiedzieć jak mogę przelać swą nienawiść na siłę by zniszczyć i zabić tych, których znienawidziłem i znienawidzę. - Zacisnąłem pięść, gdyż emocje mnie nieco poniosły. Gdy zdałem sobie z tego sprawę, szybko ją rozluźniłem i opuściłem by nie wyglądało to na groźbę wobec Maeve.


https://i.imgur.com/rV9xunO.jpg

Offline

 

#3 2018-11-06 12:48:32

Maeve Nicole Hashvald

Gildia Grimoire Heart [NPC]

Zarejestrowany: 2018-09-16
Posty: 22
Przynależność: Grimoire Heart
Ranga: Mistrz Gildii
Płeć: Kobieta

Re: Sala mistrza


    Zmarszczyłam nosek w manifestacji silnego niezadowolenia. Spojrzenie kose rzuciłam na Memliga. Mój pies wierny, jak zwykle niezbyt wyglądał na przejętego zaistniało sytuacją. Nawet to w nim lubiłam inaczej pewnie zacząłby kąsać wszystko, na około i pewnie wreszcie zechciałby spróbować, jak smakuje ręka, która go karmi a wtedy musiałbym go zabić. Jakąż szkodą niepowetowaną byłaby strata tak wiernego człowieka.
    W takich momentach jednak poważnie zmieniał się tor mych myśli i zastanawiałam się, czy czasem nie należy go uśpić. Wrażenie to rosło w tempie geometrycznym, gdy rozgarniałam widelcem, jakąś bezwładną kotłowaninę zielonych nitek, którą właśnie mi przyniósł. Dręczyło mnie również pytanie, czy aby na pewno ludzie jedzą takie rzeczy szkaradne. Bo nawet zaserwowane na srebrnym talerzu wyglądało mniej więcej tak apetycznie, jak szczur upieczony na ognisku. Nie zwykłam jadać szczurów i nie planowałam też zmian tak drastycznych w swoim jadłospisie. Zagrzebałam znowu widelcem w nieokreślonej masie.
    Miałam już wyrazić swoją opinię na ten temat, ale przerwało mi wejście nieoczekiwane. Pozbawionym wyrazu wzrokiem, podobnie, jak Memling przyjrzałam się przybyszowi. Jego twarz nie wyglądała w żadnym razie znajomo, choć mogłam się poszczycić, iż akurat ta część ciała rzadko ginęła w mrokach niepamięci. Choć z miejsca mnie olśniło, to był ten nowy chłopak, o którym mówił Soma. Trafił tutaj z tej dzikiej krainy Chinamoku, co było całkiem interesujące. Ciekawe, czy po latach bytności w tych wspólnotach plemiennych, nie wydaje mu się dziwne, że taka młoda dziewczyna wszystkim zarządza. Po jego słowach jednak wywnioskowałam, że coś innego go trapi. W sumie może nie jest, to zbyt dziwne. Sama czułbym się delikatnie mówiąc zagubiona, gdybym mieszkała tyle czasu w dziczy.
   — Istotnie, tak się nazywam, ale samo Mistrzyni wystarczy. — Odrzekłam, bez grymaszenia większego, bo też nie widziałam powodów, by go strofować. Wysłuchałam, też, co ma do powiedzenia, wygodniej rozpierając się na krześle w szczycie stołu jednocześnie krzyżując ręce pod piersiami. Faktycznie brakowało tutaj odpowiedniego przewodnika, ale jeszcze go ucywilizujemy — pomyślałam z uśmiechając się do niego lekko.
  — Być może faktycznie będę mogła Ci pomóc, na razie siadaj. — Wraz z melodyjnym poleceniem popłynął gest ręki w kierunku siedziska obok.
    Wróciłam wzrokiem do talerza i jego zawartości. Poniosłam na powrót widelec, jak z zegarmistrzowską precyzją ułożony równolegle do talerzyka. Przerzuciłam pogrzebałam znowu w masie i po raz kolejny organ węchu zmarszczył mi się odruchowo na wrażenie obrzydliwe.
   — Co to jest Memling? — Spytałam tonem już bardziej zgrzytliwym, na co twarz Memlinga wreszcie się poruszyła być może w grymasie zaniepokojenie, być może rozczarowania.
   — Algi morskie, moja Pani — odrzekł spodziewanym tonem wyjaśnienia. — Lekarz zalecał Ci je podawać, bo poprawiają działanie układu immunologicznego i limfatycznego, do tego stymulują pracę tarczycy.
  — Nie będę tego jadła, wygląda, jak pomiot, jakiejś kosmicznej cywilizacji — zawyrokowałam wreszcie w sposób, jaki zwykle nastolatki kręcą nosem na nową zabawkę, którą właśnie otrzymały — Pójdziesz do kuchni i przyniesiesz mi steka krwistego z sosem beurre blanche, do tego sałatkę z roszpunki i rukoli polane octem słodowym. Plus butelkę Les Mirables. Dla Niego…. — Spojrzałam na chłopaka badawczo. — To samo, prócz wina naturalnie.
  — Ależ moja Pani, lekarze mówili, że to złe na żołądek i… — obróciłam na niego spojrzenie zaciskając usta w wąską kreskę. — Niezwłocznie, moja Pani.
    Odprowadziłam go obserwując, jak wymaszerowuje z sali krokiem iście żołnierskim. Palcami chudymi o paznokciach ozdobnych śliwkowym kolorem zabębniłam w stół hebanowy. Stukot poniósł się echem po mej włości, jakby dla chcąc uzupełnić ten mały koncert westchnęłam sobie głośno.
  — Strasznie nadgorliwy ten mój Memling nie sądzisz? — Zwróciłam się wreszcie głosem swym melodyjnym do chłopaka — Odkąd zdecydowałam, że go jednak nie zabije trzęsie się nade mną, jakbym była, jakąś porcelanową lalką, która w każdej chwili może się potłuc. — Komizm całej sytuacji polegał na tym, że patrząc na mnie pewnie łatwo odnosiło się takie wrażenie, co łatwo mogłam ocenić choćby patrząc w lustro. Założyłam nogę na nogę wygładzając materiał białej sukni. — Obrał sobie wtedy za cel służyć mi najwierniej, jak potrafi… Uważasz, że wierność stanowi ważną wartość Yami Torimasu?


https://i.imgur.com/faK7BHa.jpg]

Offline

 

#4 2018-11-07 11:48:35

Yami

Gildia Grimoire Heart

67714712
Zarejestrowany: 2018-11-02
Posty: 35
Przynależność: Grimoire Heart
Ranga: Członek Gildi
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y14
Multikonta: Brak

Re: Sala mistrza


       Dopiero teraz gdy stałem na tyle blisko by na wyciągnice ręki móc dotknąć dłonią stołu, dostrzegłem niezwykłą urodę kobiety, która za chwile miała odpowiedzieć na me pytania a zarazem być mistrzem gildii, do której dołączyłem. Odnosiłem wrażenie, iż jej wiek nie jest liczbą dalece odbiegającą od moich własnych przeżytych lat ale różnica w doświadczeniu, takim typowo życiowym, była jednakże spora, nawet biorąc pod uwagę trudy mojego życia i wymuszone, szybsze dojrzewanie. Nie to było największym zaskoczeniem. Osobę, która zasiada na tronie, prowadząc pod sobą ludzi zawładniętych ciemnością, wyobrażałem sobie raczej w barwach czarnych, umalowaną bardzo mocno by jeszcze bardziej zaostrzyć rysy twarzy i przerażać wzrokiem swych potencjalnych wrogów lecz me oczy dostrzegały przeciwieństwo tej wizji. Delikatna kobieta o długich białych włosach, bladej cerze ubrana cała na biało. W chwili obecnej jeszcze bardziej moją głową rzucały myśli, jak w ogóle podchodzić do mistrzyni. Mimo wszystko bił z niej ogromny autorytet to też gest ręki spowodował u mnie natychmiastowy odruch i posadzenie swego przybytku na krześle. Do mych nozdrzy dopłynął silny zapach, kojarzony przeze mnie ze szlachtą, którą tak bardzo lubiłem rabować, choć podchodziłem do nich z dużą ostrożnością. Najwidoczniej Maeve uwielbiała perfumy i nie żałowała sobie tej przyjemności.
       Przed mymi oczyma rozpoczęła się scenka, gdzie to wierny pies mistrzyni dba o jej zdrowie, dopilnowując diety. To dość zaskakujący widok, gdyż nie miałem nigdy do czynienia z niewolnikami, chociaż przechodząc przez siedzibę Grimoire Heart zacząłem się dziwić jakim cudem sam tu nie trafiłem w tej roli. W każdym razie Maeve mówiła do mężczyzny z ogromną stanowczością ale nie krzyczała. Jej przychylność i chęć obdarowania poczęstunkiem wybiła mnie z tej obserwacji, zawieszając na niej swój wzrok. Miała w sobie coś hipnotyzującego, lecz jako szesnastolatek nie mogłem rozgryźć co. Nadszedł moment gdy pozostaliśmy sami a słowa wypływające z jej ust, były przeznaczone tylko dla mnie. Gdy wspomniała o oszczędzeniu życia, coś aż zawyło wewnątrz mnie. To było tak nieprawdopodobne, że drobna kobieta porównywana słusznie na pierwszy rzut oka do porcelanowej laleczki, była w stanie pokonać a nawet zabić dobrze zbudowanego mężczyznę. Najwidoczniej magia rządziła się swoimi prawami a ja chciałem dowiedzieć się jakimi. Wtedy usłyszałem pytanie. Chwila zawahania wymuszona przez namysł, wydawała rozciągać się w czasie. Być może obawa,