Ogłoszenie


Ninja Clan Wars - Naruto PBF

W czasach na długo przed wydarzeniami z M&A kontrolę nad światem sprawują klany ninja, wojowników o nadprzyrodzonych, unikalnych zdolnościach, które swoje siedziby mają rozsiane po wielu krajach, rządzonych przez swoich Daimyō.

Najstarsi pamiętają olbrzymie wojny, w których połączone siły rodzin siały spustoszenie, zabijając się nawzajem. Od tych wydarzeń minęło wiele lat, dziś liczba klanów drastycznie zmalała, niektóre są o krok od wyginięcia. W związku z tym panuję oficjalny, często nieprzestrzegany, rozejm, dzięki któremu świat ma odzyskać dawno utracony spokój. Wspólnymi siłami udało się odbudować prastarą Szkołę Ninja, w której każdy młody wojownik szkoli się, żeby móc w przyszłości godnie reprezentować klan.

Wszystkie posty
Wszystkie tematy
Wszyscy użytkownicy
Najnowszy użytkownik
Użytkownicy online
Goście online

Dzisiaj forum odwiedzili:


#1 2013-07-13 01:26:13

Opis otoczenia

Administrator

Zarejestrowany: 2012-07-29
Posty: 206

Port

http://i.imgur.com/H4U9x6w.png



      Na uboczach miasta, znajduje się już lekko mniej popularny port niż Hargeon. Dlaczego mniej popularny? Odpowiedź jest bardzo prosta, mianowicie nie posiada dużej ilości podpisanych paktów morskich, za czym idzie mało rozbudowana sieć handlowo morska. Towary są przekazywane w mniejszej ilości, lecz jednak nie zmienia to ich jakości ! Świeże ryby wędrują prosto do stoisk lub do barów czy karczm. Jednak przejdźmy do samego serca tego miejsca. Port to terytorium zaludnione, pełne dziwnych ludzi, pijaków, złodziei i rabusiów. Trzeba mieć oczy dookoła głowy, jeżeli chcesz popłynąć do innego miasta, to uważaj byś nie wpakował się przypadkiem w rejs do krańca twego życia.

Stan budynku: 100%

Offline

 

#2 2018-10-09 12:25:39

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 125

Re: Port

Misja prosta - Mikoto - #11

    Mikoto przez całą drogę badał fotografię, która była dołączona do zlecenia. Mimo, że narzekał na brak szczęścia to trzeba przyznać, że przez całą drogę gapiąc się na kawałek kartki papieru, nie wpadł na nikogo ani też nic złego mu się nie przytrafiło. Bardziej wyglądało to tak jakby mieszkańcy specjalne schodzili mu z drogi, chociaż może faktycznie to wszystko to jedynie zbieg okoliczności?
    W każdym bądź razie po upływie kilku minut dostał się do portu. Wychodząc z długiej, szerokiej uliczki natrafił na ogromny plac, za którym rozpościerało się błękitne morze. Na samym końcu znajdowały się doki, przy których cumowało już kilkanaście większych jak i mniejszych statków. Okręty rybackie, prywatne jachty, a także pasażerskie. Dodatkowo, co nie było żadną niespodzianką w dzisiejszych czasach w porcie znajdował się jeden z okrętów wojennych Królestwa Fiore. Był największy z pośród wszystkich tu zebranych, wykonany z ciemnego drewna, a także stalowych wzmocnień na burtach, rufie i dziobie. Trzy wysokie maszty, a na każdym z nich zawinięte żagle, na których dało się ujrzeć herb czerwony herb Fiore, na białym płótnie. Mimo, że często można spotkać tu podobne jednostki, to mimo wszystko mieszkańcy Magnolii co chwilę spoglądali na to, na co idzie większość ich pieniędzy z podatków. Robiło wrażenie.
    Przed portem, w bezpiecznej odległości tak by nie przeszkadzać w załadunku i rozładunku marynarzom, znajdowały się stragany z tym, co można tu spotkać w największych ilościach. Różnego rodzaje ryby, homary czy inne owoce morza. Ceny również były zachęcająca gdyż w przeciwieństwie do barów i różnego rodzaju karczm, tu otrzymywaliśmy surowy produkt i nie trzeba było płacić za robociznę kucharza.
    Mikoto postanowił zacząć od zaułków, gdyż to tam najczęściej koty trafiają by wyjadać resztki ze śmietnika. Zawitał więc do pierwszego lepszego, który znajdował się niedaleko jego pozycji startowej. Był długi i słabo oświetlony. Po obu stronach znajdowały się duże kubły na śmieci, a także różnego rodzaju kartony, część z nich przesiąknięta wilgocią. Do jego uszu docierał dźwięk charakterystyczny dźwięk stukania puszki o puszkę, a także ciche miauczenie co najmniej trzech kotów. Wszystkie te dźwięki dochodziły z kosza oddalonego o kilkanaście metrów, w połowie zniszczonego przez czas i zapewne tutejszych bezdomnych.

Offline

 

#3 2018-10-09 12:57:26

Mikoto

Gildia Fairy Tail

Zarejestrowany: 2018-01-30
Posty: 92
Przynależność: Fairy Tail
Magia: Jedna zwykła
Ranga: Członek gildii
Płeć: M
Rok urodzenia: Y21
Multikonta: -

Re: Port

     Jak zapewne każdy kto wchodził na ten plac pierwszym na co spojrzał mag z symbolem Fairy Tail na ciele był port czy raczej statki w nim dokujące. Nie trudno odgadnąć, że statkiem który wzbudzał największe zainteresowanie był okręt wojenny królestwa Fiore. Tak samo było z Mikoto. Spojrzał w kierunku imponującego statku i przyglądał mu się przez kilka, może kilkanaście sekund. Mógł robić wrażenie szczególnie na ludziach morza, ale zielonowłosy do nich nie należał. Po tych kilku chwilach jakie poświęcił na podziwianie okrętu stracił zainteresowanie i wrócił do pierwotnego celu w jakim się tu znalazł. Pospieszne spojrzenie po placu, aby rozeznać się gdzie co jest i zlokalizować miejsce, w którym zacznie swoje poszukiwania. W następnej chwili wkroczył już do najbliższej z bocznych uliczek w poszukiwaniu kota.
   Tak jak się spodziewał właśnie w takich miejscach składowane były odpadki. Zgodnie z jego przewidywaniami takie miejsca byłe idealnym miejscem dla kotów i innych zwierząt na poszukiwanie jedzenia. Potwierdzały to odgłosy dobywające się z pobliskiego śmietnika. Słysząc miauczenie nie miał wątpliwości jakie zwierzęta buszowały w koszu na śmieci. Nie zwlekając dłużej ruszył w tamtym kierunku, aby przekonać się czy jednym z futrzaków był ten, którego sam poszukiwał. Kiedy już zbliżył się do pojemnika ostrożnie zajrzał do jego wnętrza. Robił to niechętnie, bo jednak grzebanie w śmieciach niczym przyjemnym nie było, ale był na to przygotowany. W końcu jeśli był tam kot, którego poszukiwał to trzeba było go stamtąd wyciągnąć. Dobrze byłoby też nie wystraszyć futrzaków dlatego starał się podejść i zajrzeć do śmietnika ostrożnie. Raczej łatwiej było złapać kota kiedy siedział w jakimś niewielkim zamkniętym miejscu niż ganiać za nim po ulicach. Jednak jak wspomniano nim przyjdzie czas na łapanie należało sprawdzić czy był tam kot, którego poszukiwał.

Offline

 

#4 2018-10-09 20:52:30

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 125

Re: Port

Misja prosta - Mikoto - #12

    Chłopak nie poświęcił dużo czasu, by podziwiać jak jednej z wielu wspaniałych budowli, którą stworzyły ludzkie ręce. Najzwyczajniej w świecie nie interesowało go to na tyle, by musiał zatrzymać i przyjrzeć się obiektowi dokładnie, od deski do deski. Z drugiej strony skupił się na zadaniu, które w tym momencie było najważniejsze. Jeżeli szybciej wykona zlecenie, to szybciej otrzyma zapłatę i być może nie będzie musiał wysłuchiwać zrzędzenia Alexa, który już dzisiaj wystarczająco się naprzykrzył młodemu wróżce.
    Jedno trzeba było zaznaczyć. Albo miał do tego smykałkę, albo szczęście, którego wcześniej się wypierał. Pierwsza alejka i można powiedzieć, że połowa sukcesu za nim. Słyszalne odgłosy miauczenia mogły sugerować, że wewnątrz dużego kubła na śmieci może znajdować się kot, które poszukuje. Ostrożnie podszedł, nie chcąc wystraszyć czworonogów, a gdy był na miejscu powoli otworzył wieko by zajrzeć do środka. Na samym początku w oczy rzucały się tylko same śmieci i resztki jedzenia, a także wymiociny o kolorze zielonym. Lecz gdy wytrzymał na tyle długo w smrodzie jaki wydobył się po zajrzeniu do środka, a także nie obrzydził go sam widok, to mógł ujrzeć jak w prawym bliższym rogu jest ogromna dziura przeżarta rdzą, a przy niej leży jedne, cały czary kot i kilka małych kociaków przyssanych do matki. Nic więcej.
    Wygląda na to, że mimo obiecującego początku Mikoto jednak miał pecha i musiał zacząć szukać gdzieś indziej. Może był wcześniej sobie to wyobrazić, a może nie, ale powinien być przygotowany na dużo więcej takich widoków dzisiejszego dnia. Kocur, którego szukał mógł być dosłownie wszędzie, a szukanie go jest identycznie do szukania igły w stogu siana. Lecz w tej właśnie chwili, w tym konkretnym momencie, do jego uszu doszedł krzyk mężczyzny, a następnie kilka stuknięć. - Parszywe kocisko! Oddawaj tą rybę! Straż! Gdzie jest straż?! - Odgłosy wyraźnie dobiegały od jednego z rozstawionych straganów.

Offline

 

#5 2018-10-10 10:49:43

Mikoto

Gildia Fairy Tail

Zarejestrowany: 2018-01-30
Posty: 92
Przynależność: Fairy Tail
Magia: Jedna zwykła
Ranga: Członek gildii
Płeć: M
Rok urodzenia: Y21
Multikonta: -

Re: Port

     Znalezienie kota w jakiejś śmierdzącej uliczce było przejawem szczęścia? Mikoto szczerze wątpił, może gdyby znalazł w ten sposób tego jednego kota, którego poszukiwał mógłby uznać to za przejaw szczęścia. Prawdę mówiąc nie był optymistą i nie wierzył, że jego poszukiwania zakończą się kiedy podniesie pokrywę śmietnika, ale musiał sprawdzić i się upewnić.
   - Taa, fart jak diabli. - burknął zmierzając w kierunku placu. To nie tak, że był podłamany faktem, że nie znalazł kocura. Od początku wiedział, że znalezienie kota nie będzie łatwe. Miasto było spore, a jego jedyną poszlaką była wcześniejsza wskazówka Alexa, w którą i tak nie wierzył. Jak najbardziej więc pasowało tu stwierdzenie, że znalezienie kota było równie łatwe co znalezienie igły w stogu siana. Wiedział to od samego początku, ale nie pomyślał o jednym - co jeśli sierściuch umknie jego spojrzeniu i trafi do miejsca, które Mikoto wcześniej sprawdził? Myśląc o tym stracił co nieco swojej motywacji. Mimo wszystko nie miał zamiaru się jeszcze poddawać. Kiedy wrócił na plac miał zamiar ruszyć do kolejnego zaułka.
   Wtedy właśnie coś przykuło jego uwagę. Czy raczej był to ktoś, a nie coś. Jakiś mężczyzna od strony stoisk z owocami morza wydzierał się. Mikoto był w stanie domyślić się, że jakiś futrzak nabroił mu na jego straganie, ale nawet jeśli... Czy ten facet był jakiś opóźniony czy co? Wzywał straż, bo kot ukradł mu rybę? Musiał być naprawdę głupi. Bardziej z ciekawości jak ten nierozgarnięty typ wygląda niż z powodu zainteresowania całym rabanem Mi-chan spojrzał w tamtym kierunku.

Offline

 

#6 2018-10-10 11:32:34

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 125

Re: Port

Misja prosta - Mikoto - #13

    Nie można powiedzieć, że zielonowłosy nie odniósł sukcesu. Natrafił na pewną poszlakę, która być może w przyszłości, a przynajmniej do czasu realizacji zadania, okaże się bardzo pomocna. Każdy głupi domyśliłby się, że znalezienia zwierzaka w tak wielkim mieście graniczy z cudem. Gdyby tylko porozmawiał ze staruszką, która według Alexa znajdowała się w budynku, którego posiadłość Mikoto opuścił równie szybko co się pojawił, to być może dysponowałby wystarczającymi informacjami, które ułatwiłyby mu poszukiwania. Ulubiony przysmak, czy chociażby notka na temat jego wcześniejszych zachowań. Mimo wszystko musiał sobie teraz radzić sam i mógł jedynie pluć w brodę, że nie spróbował.
    Wyszedł z uliczki, by zbadać kolejne zakamarki portu, który nie był taki mały jakby się mogło wydawać. Wnet do jego uszu dotarły krzyki jednego ze sprzedawców narzekającego na sierściucha, który podwędził jedną, soczystą rybkę. Lecz zanim Mikoto postanowił skupić się na tym konkretnym miejscu, wpierw krótko podsumował wspomnianego wcześniej handlowca według jego własnej opinii. Jeżeli był to pojedynczy przypadek to zielonowłosy nie pomylił się, lecz co jeśli takich sytuacji było tutaj zdecydowanie więcej a bezdomne koty zaczęły wadzić mieszkańcom magnolii? Gdy tylko skierował głowę w tamtym kierunku, zauważył jak czarno-biały kot śmignął mu przed oczyma wskakując w uliczkę, którą wróżek wcześniej sprawdzał. Zwierz był zbyt szybki, by chłopak mógł mu się przyjrzeć więc nie był w stanie wyłapać niczego charakterystycznego, co by przybliżyło go do końca zadania.
    Po chwili podbiegła straż do stoiska mężczyzny lecz wyglądało na to, że nie mają czasu albo i chęci, na poszukiwania jednego, biednego kota. W interesie sprzedawcy leży to, żeby zabezpieczył swój towar przed niepożądanymi gośćmi.

Offline

 

#7 2018-10-10 12:50:53

Mikoto

Gildia Fairy Tail

Zarejestrowany: 2018-01-30
Posty: 92
Przynależność: Fairy Tail
Magia: Jedna zwykła
Ranga: Członek gildii
Płeć: M
Rok urodzenia: Y21
Multikonta: -

Re: Port

     O dziwo straż pojawiła się przy stoisku krzykliwego sprzedawcy. Magnolia musiała być naprawdę spokojnym miejscem skoro straż pojawiła się - i to w dodatku tak szybko - z powodu zamieszania jakie narobił jakiś sprzedawca kiedy kot zwędził mu rybę. Chłopaczyna nie spodziewał się takiego rozwoju sytuacji i był to dla niego mały szok. Wyglądało jednak na to, że ostatecznie strażnicy nie mieli zamiaru interweniować. Tak jak Mikoto przypuszczał ganianie za kotem nie było zajęciem dla straży. Jednak sam fakt ich pojawienia się był zaskakujący. I dawał chłopaczynie do myślenia. Co ważniejsze jednak dla samego maga Fairy Tail on sam miał coś czym powinien się zająć. Nie był w stanie przyjrzeć się kotu z rybą mimo tego, że ten przebiegł niedaleko. Nie przypuszczał, aby był to szukany przez niego zwierzak, ale i tak zdecydował się to sprawdzić. Odwrócił głowę licząc, że zdąży jeszcze sierściucha zobaczyć. Teraz kiedy już oddalił się od miejsca zbrodni i nikt go nie ścigał być może się zatrzyma. Wtedy Mi-chan jednym spojrzeniem mógłby stwierdzić czy był to jego cel czy nie. Gorzej jeśli kiedy się obróci po zwierzaku nie będzie śladu. Wtedy znów wolno ruszyłby wgłąb zaułka. Rozejrzeć się czy kot nie schował się w jakimś zakamarku oraz czy była tu jakaś inna droga ucieczki, którą mógł podążyć. Zanim jednak ruszyłby w ślad za kotem sprawdził kosz. Wcale mu się nie uśmiechało ponownie narażać się na ten smród, ale trzeba było sprawdzić czy kot, który go minął nie był głową rodzinki, która za dom obrała sobie kosza na śmieci. Nie miał pojęcia o zwyczajach kotów, ale może tak własnie było? Samica opiekowała się młodymi, a samiec dostarczał pożywienia? Nie żeby jakoś specjalnie go to interesowało. Jedynym co chciał sprawdzić to czy kot, który go minął właśnie tam się skrył i co ważniejsze czy był to zwierzak, którego szukał.

Offline

 

#8 2018-10-10 19:15:58

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 125

Re: Port

Misja prosta - Mikoto - #14

    Pojawienie się straży w tak szybkim tempie jak to zauważył Mikoto nie było niczym dziwnym. Zwłaszcza jeżeli zielonowłosy weźmie pod uwagę fakt, że przecież stacjonowała tu jednostka, która prawdopodobnie czekała na załadunek i dalsze rozkazy. Z resztą gdyby tylko chciał spojrzeć na rozciągające się morze byłby w stanie zauważyć część floty Królestwa Fiore na wschodzie, która pilnowała granic wedle rozkazu króla. W normalny dzień prawdopodobnie reakcja strażników byłaby trochę inna lecz nie dzisiaj.
    Mikoto raz jeszcze udał się do alejki, z której wyszedł by przekonać się, że zwierzę, które mu czmychnęło koło nosa nie jest przypadkiem tym, które musi znaleźć. Jego podejrzenia jak najbardziej były właściwie, ale co jeśli zlecenie nie tyczy się męskiego przedstawiciela, a kocicy? Na podstawie samej fotografii ciężko określić płeć, a Alex podczas przekazywania informacji mógł o czymś takim zapomnieć sądząc, że zielonowłosy porozmawia ze staruszką, by przypadkiem nie doszło do jakiegoś nieporozumienia. Ponownie podszedł do śmietnika otwierając staranie pokrywę. Ujrzał ten sam widok co wcześniej lecz tym razem dwukolorowy kocur siedział obok nich, a pomiędzy nimi znajdowała się skradziona rybka. Jeżeli wróżek przyjrzał się dokładnie ujrzał podobne znaki charakterystyczne jak na fotografii. Ta sama barwa ogona, ta sama plamka, a także ciemna obroża. Niestety gdy tylko zwierzę wyczuło obecność Mikoto, wyciągnął swoje pazury, a także nastroszył się spoglądając na agresywnym wzrokiem na wróżka.

Offline

 

#9 2018-10-11 08:49:39

Mikoto

Gildia Fairy Tail

Zarejestrowany: 2018-01-30
Posty: 92
Przynależność: Fairy Tail
Magia: Jedna zwykła
Ranga: Członek gildii
Płeć: M
Rok urodzenia: Y21
Multikonta: -

Re: Port

     - Huh? To ten kot. - zabrzmiało to trochę jak pytanie, ale Mikoto był niemal w stu procentach pewny, że znalazł zgubę. Niemal, bo zawsze mogło się zdarzyć, że znalazł identycznie wyglądającego kota, który też zdecydował się na wypady do dzielnicy portowej chociaż miał dom i właściciela gdzieś w mieście. Jednak szansa na coś takiego była niezwykle niska i zielonowłosy spokojnie założył, że był to właśnie ten kot, którego poszukiwał. Z takim przekonaniem nie zastanawiał się nad niczym i zwyczajnie włożył łapkę do kosza starając się sięgnąć sierściucha. Kompletnie nie przejmował się jego agresywną postawą. Nie dlatego, że nie był w stanie wyobrazić sobie tego, że kot będzie bronił swojego terytorium i go zaatakuje. Przeciwnie, domyślał się, że coś takiego może się stać. Po prostu był pewny, że był w stanie znieść i zignorować ból jaki mógł na niego sprowadzić kot za pomocą swoich pazurów. Tak, nawet jeśli kot go zaatakuje miał zamiar to zignorować i go po prostu złapać, wyciągnąć z kosza i razem z nim w łapkach opuścić tą śmierdzącą alejkę. Kocur pewnie nie byłby takim obrotem spraw zadowolony, ale Mi-chan nie miał najmniejszego zamiaru się tym przejmować. Jeśli tylko udałoby mu się go złapać to trzymałby go mocno nie pozwalając na ucieczkę.

Offline

 

#10 2018-10-11 16:15:35

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 125

Re: Port

Misja prosta - Mikoto - #15

    Zielonowłosy bez zastanowienia oznajmił, że odnalazł zgubę, o którą prosiła staruszka. Wystarczy rzucić okiem na grafikę kota umieszczoną na zleceniu, by stwierdzić, że futrzak, który jeży się przed nim jest właśnie tym kotem. Tak przynajmniej wydawało się wróżkowi i nikt nie był w stanie wpłynąć na jego decyzję. Twierdzi, że szczęście go opuściło, albo i nawet nigdy nie zawitało, tymczasem okazuje się, że nie musi tracić całego dnia na badanie doków, a bądźmy szczerzy. Takich rozmiarów zwierzę potrafi schować się dosłownie wszędzie i to w takich miejscach o których Mikoto nie ma zielonego pojęcia.
    Wyciągnął rękę w kierunku kota, lecz nim palce go sięgnęły, chłopak mógł poczuć jak niewielki pazur zatapia się w jego środkowym palcu rozcinając skórę od opuszka po pierwszą chrząstkę patrząc od czubka. Co dziwniejsze owe pazury wcale nie należały do czarnucha, który był ważny dla zleceniodawczyni. Była to czarna kotka, która chcąc chronić swoje małe postanowiła zaatakować pierwsza. Polała się krew, a chłopak mógł poczuć jak ciepła ciecz spływa mu w dół. Piekło, lecz chłopak nie cofnął się tylko chwycił tą samą dłonią czarno-białego zwierza i przybliżył ku siebie. Ten również nie zamierzał zostać bierny i wydziergał swój podpis na zewnętrznej stronie dłoni rysując trzy długie kreski, z których również zaczęła się sączyć krew. Na szczęście zadrapania ominęły żyły, i nie doszło do niczego poważnego. Zaczął się wierzgać aż w końcu gryźć swymi małymi ząbkami, lecz na tyle mocno by zadać kolejny, większy ból.
    Lecz Mikoto nie zadbał o jedno. Był pewny swojej siły, swoich możliwości lecz nie mógł być pewien swojej odporności. Kot pani Felicii był brudny, zaś chłopak chwycił go ranną dłonią, powodując, że bakterie ze zwierzęcia znalazły się w miejscach zadrapań. Z początku nie czuł żadnej zmiany, lecz po kilku minutach cała dłoń zaczęła pulsować zaś koło ran zaczęła gromadzić się ropa podbarwiona za ciemno za pomocą jego własnej krwi.

Offline

 

#11 2018-10-11 17:22:01

Mikoto

Gildia Fairy Tail

Zarejestrowany: 2018-01-30
Posty: 92
Przynależność: Fairy Tail
Magia: Jedna zwykła
Ranga: Członek gildii
Płeć: M
Rok urodzenia: Y21
Multikonta: -

Re: Port

     Dla Mikoto nie miało większego znaczenia, który kot go podrapał. Był na coś takiego przygotowany i nie miał zamiaru pozwolić, aby go to powstrzymało. Jego celem było wyciągnąć kota i mu się to udało. Zdawał sobie sprawę, że mógł być przy tym bardziej ostrożny o czym przypominało boleśnie pulsujące zadrapanie na dłoni. Początkowo nie zwracał na to uwagi i postanowił po prostu się stad zwinąć. Złapał kota za skórę na grzbiecie i z łapką lekko wyciągniętą do przodu, aby sierściach nie zatopił w nim ponownie kłów albo pazurów ruszył w drogę powrotną. Został nieprzyjemnie zaskoczony kiedy spojrzał na swoją łapkę w miejscu gdzie kot zostawił ślady swoich pazurów. Początkowo chciał to zignorować, ale po kilku minutach pulsujący ból przybierał na sile i chciał sprawdzić o co chodzi. Jak się okazało z raną zaczęło dziać się coś niedobrego, naprawdę kiepsko to wyglądało. Bolało i w ogóle, ale po tym jak zobaczył co się z jego dłonią dzieje naprawdę się zaniepokoił. Będzie musiał odwiedzić jakiegoś doktora, aby to obejrzał. A wizyta u lekarza oznaczała, że będzie musiał pożegnać się z częścią swoich pieniędzy, a być może nawet wszystkimi? Spojrzał gniewnie na kota, którego cały czas trzymał w drugiej dłoni. Nie zatrzymał się jednak, ani nie miał zamiaru niczego mówić. Przecież gadanie do kota i tak nie miało najmniejszego sensu. Chciał po prostu jak najszybciej załatwić sprawę i pozbyć się tego sierściucha.
   Mi-chan nie znał jeszcze miasta zbyt dobrze i choć zmierzał do gildii to wracał dokładnie tą samą drogą więc misja budynek z numerem 69. Kiedy tylko go zobaczył znów narosła w nim ochota, aby za to co go spotkało karę poniósł zwierzak, którego teraz niósł. Przyspieszył starając się uspokoić. Żeby zrobić to co planował musiałby poczekać do nocy, aby nikt go nie widział. W tym momencie w ogóle nie żałował tego parszywego sierściucha. Po prostu nie miał ochoty czekać biorąc pod uwagę jak szybko stan jego łapki się pogorszył. Minął budynek zmierzając prosto do budynku gildii.
   Kiedy udało mu się już dotrzeć na miejsce chciał odszukać siostrę. Złapał kota z ogłoszenia i mógł zakończyć zlecenie, ale nadal nie miał najmniejszej ochoty znów trafić na dziewczynę, która mu przeszkodziła. Szczerze mówiąc nie miał na nic ochoty, ale nie chciał, żeby jego wysiłek poszedł całkiem na marne. Dlatego właśnie jak tylko odszukał swoją starszą siostrę starał się jej szybko wyjaśnić co go spotkało dzisiejszego dnia i poprosić o to, aby to ona zajęła się ostatnią częścią zlecenia. Jeśli się nie zgodzi będzie miał spory problem... Wierzył jednak, ze siostrzyczka go nie zawiedzie i spełni jego prośbę. Gdyby tak się stało razem z nią ruszyłby w kierunku domu zleceniodawczyni niosąc kota. Nie chciał w końcu, żeby musiała użerać się z tym brudnym i prawdopodobnie śmierdzącym futrzakiem. Miał zamiar przekazać go jej dopiero kiedy byliby prawie na miejscu. Oczywiście wcześniej uprzedzając ją jaki jest nieznośny i kłopotliwy. Zapewne po tym jak pokaże jej jak wygląda teraz jego podrapana dłoń z pewnością zachowa odpowiednią ostrożność. Po tym jak przekaże jej kota pozostanie mu jedynie czekać.

Offline

 

#12 2018-10-12 20:45:25

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 125

Re: Port

Misja prosta - Mikoto - #16

    Mikoto za bardzo wyolbrzymiał obrażenia jakie doznał podczas zabierania kota ze śmietnika. Faktycznie wyglądało to groźnie i w przypadku zlekceważenia mogło zagrozić jego życiu, lecz zakażenie rany wdarło się na wewnętrznej stronie środkowego palca, którym bezpośrednio dotknął brudnego zwierzaka. Można to porównać to niewielkiego rozcięcia, na które sypiemy ziemię zamiast zabrać się za dezynfekcję. Na szczęście zielonowłosy pomyślał by zacząć używać drugiej dłoni nie narażając się na poważniejsze infekcje zadrapania. Jeżeli uda się do lekarza w przeciągu dwóch dni, to wszystko powinno być w jak najlepszym porządku.
    Spoglądał gniewnie na zgubę, która była odpowiedzialna za to wszystko. Nie znając dokładnej topografii miasta wrócił tą samą drogą, którą wcześniej pokonywał lecz w momencie gdy zbliżał się do budynku, w którym powinna mieszkać Felicia, nie zatrzymał się. Postanowił udać się do gildii by tam przekazać wszystko swojej siostrze. Nie tylko to co się stało, ale również samo zlecenie. Nie chciał raz jeszcze spotkać młodej dziewczyny, która wcześniej uniemożliwiła mu wejście do środka. Gdy mijał budynek zauważył, że na podwórku, poza wspomnianą wcześniej czarnowłosą, która zajmowała się różami, tuż przy kamiennej ścieżce, siedziała na wózku starsza kobieta, opatulona dość sporą warstwą ubrań, zaczynając od swetrów, po zimowe kurtki. Rozmawiały ze sobą i nawet nie zwróciłyby uwagi na to, jak Mikoto przechodzi obok domu, gdyby nie głośne miauczenie kota, które zwróciło uwagę staruszki.
    Czy to mój Garfield? Garfield! Magdaleno, spójrz! To on! - Krzyknęła staruszka, po czym dziewczyna, z którą musiał mierzyć się wcześniej Mikoto odwróciła się i spojrzała z lekką dezorientacją na zielonowłosego. Poczuła się trochę głupio, biorąc pod uwagę fakt, że wcześniej wygoniła wróżka, gdyż nie ufała jego intencjom. Z drugiej strony Mikoto również był zdania, że to wszystko jest jednym wielkim żartem i zamiast uwierzyć i spróbować, to jeszcze bardziej skomplikował sobie zadanie. Dziewczyna podeszła bliżej wycierając brudne dłonie o kawałek szmatki. - Umm... Przepraszam... - Nie wiedziała jak dokładnie powinna się zachować, było jej głupio, że wcześniej tak potraktowała chłopca. Dodatkowo ujrzała zlecenie, które trzymał w drugiej dłoni i szybko połączyła fakty. - Czyli jednak mówiłeś prawdę... Chyba za bardzo mnie poniosło wtedy. Mogę wiedzieć gdzie go znalazłeś? Pani Felicia martwiła się o niego, a ja kilka razy próbowałam go poszukać, ale nie starczyło mi czasu dlatego wracałam z pustymi rękoma. - Lecz zanim Mikoto zdążył powiedzieć choć jedno słowo, kobieta wróciła po staruszkę pomagając jej podjechać wózkiem do zielonowłosego.

Jeżeli nie decydujesz sie na rozmowę z dziewczyną to daj z/t -> Sala główna FT

Ostatnio edytowany przez Straznik 1 (2018-10-12 21:20:43)

Offline

 

#13 2018-10-12 23:03:11

Mikoto

Gildia Fairy Tail

Zarejestrowany: 2018-01-30
Posty: 92
Przynależność: Fairy Tail
Magia: Jedna zwykła
Ranga: Członek gildii
Płeć: M
Rok urodzenia: Y21
Multikonta: -

Re: Port

     Mi-chan od samego początku nie miał zamiaru zatrzymywać się przy domku z ogłoszenia. Jedynie przelotnie spojrzał w kierunku budynku z numerem 69. Tyle jednak wystarczyło, aby udało mu się zobaczyć dziewczynę z wcześniej. Tym razem nie była na zewnątrz sama, towarzyszyła jej jakaś staruszka - prawdopodobnie właścicielka kota i jednocześnie zleceniodawczyni ogłoszenia, które trzymał. Nic to jednak nie zmieniało. Został stąd przegoniony i nie miał zamiaru wracać, aby wypełnić zadanie. Przeciwnie, na ich widok jedynie wzbierała w nim złość i miał ochotę sprawić, że kot nigdy do właścicielki nie wróci. A przynajmniej nie cały i zdrowy. Dlatego po prostu przyspieszył chcąc jak najszybciej minąć dom.
   Oczywiście jednak kota naszła ochota na szczególnie głośne miauczenie co nie umknęło jego właścicielce. W jakiś sposób ta od razu kota rozpoznała. Co to za porypana akcja? - spytał samego siebie w myślach. Dalej jednak szedł naprzód nawet nie odwracając się w kierunku starszej pani i zupełnie ignorując jej słowa. Dziewczyna nazwana Magdaleną również zwróciła na niego uwagę. Nawet zaczęła zbliżać się do płotu. W odpowiedzi na to Mi-chan nie zrobił zupełnie nic. Dopiero kiedy się odezwała zmusił się do zatrzymania w miejscu. Powoli odwrócił głowę w jej kierunku. Tylko głowę, bo jedyne co planował to na nią spojrzeć. W jego zielonych oczach odbijała się całkowita obojętność. Obojętność na jej przeprosiny, kolejne słowa jak i samo jej istnienie. Cały czas z tym samym chłodnym spojrzeniem nie pasującym dziecku w jego wieku po prostu wysłuchał co miała do powiedzenia. Chociaż to była po prostu maska. Nie wiedział na ile umiejętnie udało mu się ją przybrać, ale chyba nieźle? Albo przynajmniej udało mu się ukryć złość jaką czuł względem tej dziewczyny? Tak, był prawie w stu procentach pewny, że nie łypał na nią tak jakby chciał ją zabić. W końcu nie nienawidził jej aż tak bardzo, żeby chciał jej śmierci. Nie, na pewno udało mu się to ukryć i przybrać obojętny wyraz twarzy. Przecież gdyby jego spojrzenie było otwarcie wrogie to jakoś by zareagowała.
     W każdym razie po wyrzuceniu z siebie kilku zdań dziewczyna odeszła od ogrodzenia. Widocznie nie oczekiwała żadnej odpowiedzi. I słusznie, bo Mikoto nie miał jej nic do powiedzenia. Po tym jak się oddaliła po prostu ruszył dalej. Nie spoglądał już w stronę domu i nie widział, że dziewczyna podeszła po prostu do staruszki, aby pomóc jej podjechać do niego. Z resztą nawet gdyby to zobaczył niczego by to nie zmieniło. I tak nie miał zamiaru marnować więcej czasu. Po prostu tak jak planował ruszył wzdłuż ulicy i kiedy dotarł do jej końca skręcił w kierunku gildii. To właśnie budynek Fairy Tail był jego celem. Nawet po ponownym spotkaniu twarzą w twarz z dziewczyną imieniem Magdalena i samej zleceniodawczynie niego cel się nie zmienił. Chciał odnaleźć siostrę, opowiedzieć o tym co go spotkało i poprosić o to, aby to ona oddała kota i wypełniła zlecenie. W końcu coś takiego jak reputacja czy sława jaką zdobywali magowie za wykonywanie misji w najmniejszym stopniu go nie obchodziła. Jedyne co zmieniło się w jego planie to to, że tym razem miał zamiar przekazać sierściucha siostrze i poczekać na nią z dala od tego domu. Oczywiście nadal miał zamiar ostrzec ją o paskudnym charakterze zwierzęcia.

z/t -> Fiore -> FairyTail -> Sala główna

Ostatnio edytowany przez Mikoto (2018-10-13 18:34:07)

Offline

 

#14 2018-10-27 13:49:00

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 97

Re: Port

Misja tradycyjna prosta - Lilianna - post #2

     Dotarcie do portu nie obfitowało w żadne ciekawe wydarzenia, no może nie licząc tego, że jakiś dzieciak wpadł na nią kiedy przechadzała się aleją główną Magnolii. Przez chwilę mogło wydawać się jej, że chłopaczek zacznie płakać, po po tym jak na nią wpadł odbił się i upadł na ziemi, ale nic takiego się nie stało. Dziecko wstało, otrzepało się i grzecznie dziewczynę przeprosiło, po chwili pojawiła się też jego mama, która również dziewczynę przeprosiła i razem z dzieckiem odeszła w przeciwnym kierunku.
   Po tym bez kolejnych przygód tego pokroju bez problemu dotarła do portu. Dzień był ładny i słoneczny, przyjemnie spacerowało się ulicami Magnolii. Chociaż stało się to mniej przyjemne kiedy dotarło się już do portu, gdzie zewsząd docierał do niech zapach ryby. Żadna nowość w miejscu takim jak to, ale była to nieprzyjemna odmiana od takiej wcześniej wspomnianej Alei Głównej. Cóż poradzić, trzeba było to jakoś znieść. Z resztą nie był to rekreacyjny spacerek tylko misja, można było przymknąć oko na małe niedogodności. Poza tym kiedy Lili dotarła do portu natrafiła na poważniejszy problem niż zalatująca ryba. Miała co prawda dokładny adres napisany na ogłoszeniu, ale nie potrafiła odnaleźć tej konkretnej ulicy. Nie wszystkie były odpowiednio oznaczone, tylko te ważniejsze bliżej centrum miały tabliczki mówiące jak dana ulica się nazywała. I wśród nich nie było tej, której dziewczyna szukała. Znaczyło to, że sklep, do którego zmierzała znajdował się na jednej z mniejszych, pobocznych uliczek. Tych za to było całkiem sporo i jeśli miała zamiar sprawdzać każdą po kolei to jeśli szczęście nie będzie jej sprzyjało to poszukiwanie mogło zabrać sporo czasu. Przy odrobinie pecha nawet do wieczora. Może na rynku była jakaś mapa, dzięki której łatwiej uda się jej odnaleźć swój cel? Na planie z pewnością wszystkie uliczki były odpowiednio oznaczone. Chociaż był też znacznie prostszy sposób na odnalezienie sklepu niż studiowanie mapy...

Offline

 

#15 2018-10-27 16:00:52

 Lilianna

Gildia Fairy Tail

68906504
Skąd: Trójmiasto
Zarejestrowany: 2018-10-22
Posty: 256
Przynależność: Fairy Tail
Magia: Hikari no Maho
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Brak

Re: Port

Mogła się tego spodziewać, że kiedy tu dojdzie zapach ryb będzie nieprzyjemny dla jej nosa. Skrzywiła się nieco. Wpadka z chłopakiem i jej mamą nie przejęła się specjalnie, znaczy bardziej się martwiła, że chłopak się jej rozpłacze czy coś, ale nic do takiego nie doszło. Więc się cieszyła. Spojrzała jeszcze raz na misje i adres jaki został podany. Wszystko się zgadzało oprócz tego, że samej nazwy ulicy tutaj nie było.
-No okej to... co teraz? - podarła się po głowie. Pierwsze co jej przyszło do głowy, to po prostu zapytanie się pierwszej lepszej osoby o drogę. W końcu ktoś kto tu przychodzi musi znać mniej więcej to miejsce i uliczki jakie się tutaj znajdują.
-Hej! Przepraszam, psze pana - zapytała jakiegoś mężczyznę w średnim wieku. Był po zakupach, a w środku miał nic innego jak ślicznie pachnącą świeżą rybkę.
-Szukam ulicy, morskiej. Jest tu taka uliczka? - zapytała. Wyjęła z kieszeni ładnie zapakowany kawałek papieru i pokazała mu. Może on jej pomoże? W sumie jeżeli nie to zacznie pytać po prostu innych, którzy może wiedzą na ten temat coś więcej. To miejsce nie jest duże, chyba. Ktoś tu na pewno zna to miejsce.


Aktualny ubiór Lili:
-> Dopasowane spodnie w odcieniu ciemnego granatu, bluza zawiązana na biodrach, koszulka na ramiączkach z dekoltem w serek, trampki na nogach.
-> Na ramionach założony ma płaszcz, który jest w odcieniu ciemnego fioletu
-> Na prawym udzie przymocowany pokrowiec na sztylet.
=> Kolor Magii Lili https://i.imgur.com/h3UdVjI.jpg


Voice line Lilianna

https://i.imgur.com/Tr1XLpr.jpg
(Kliknij w obrazek, tam jest kp ;2)

Offline

 

#16 2018-10-27 16:47:49

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 97

Re: Port

Misja tradycyjna prosta - Lilianna - post #3

     Pierwszy przechodzień, którego zaczepiła wróżka zamrugał zaskoczony. Chyba nie spodziewał się, że ktoś zapyta go o drogę i wydawał się z tego powodu nieco zakłopotany.
   - Wybacz dziecko. - odpowiedział po chwili. - Nie mogę ci pomóc. Sam nie wiem co gdzie tu się znajduje. Jestem w mieście tylko przejazdem. Spróbuj zapytać kogoś innego. - po tym skinął jej głową i ruszył w swoją stronę. Po kilku krokach zatrzymał się, aby rzucić dziewczynie jeszcze spojrzenie przez ramię. Wyglądało na to, że naprawdę żałuje, ale nie potrafił jej pomóc. Zaraz też ruszył dalej i zniknął w tłumie.
   Dziewczyna jednak się nie zniechęciła i próbowała zapytać kolejną osobę. Ta odpowiedziała, że pierwszy raz słyszy o takiej ulicy. Kolejna, jakaś staruszka stwierdziła, że owszem jest tu taka ulica, ale nie potrafiła sobie przypomnieć gdzie. W sumie wyglądała na naprawdę starą i nie było w tym nic dziwnego, pewnie nawet imion swoich dzieci nie pamiętała. W sumie zaczepiła pięć osób nie uzyskując żadnych odpowiedzi zanim trafiła na postawnego mężczyznę. Miał około trzydziestki, pokaźną brodę i żuł coś co sprawiało, że jego ślina była brązowa. Tak, mogła powiedzieć jakiego koloru ma ślinę, bo co kilka sekund spluwał pod nogi. I nawet gdyby z tego powodu Lili jakoś krzywo na niego patrzyła nie przejmował się tym zbytnio. Co jednak najważniejsze facet wyglądający na marynarza był w stanie dokładnie poinstruować dziewczynę jak trafić na ulicę, której szukała. Wyjaśnił jej to na tyle dokładnie, że podążając jego instrukcjami bez większych problemów trafiła na miejsce. No przynajmniej tak się jej wydawało. Znalazła się w wąskiej uliczce, na końcu której stały śmietniki cuchnąc okrutnie. W porównaniu z tym smrodem zapach ryb w porcie był całkiem przyjemny. Faktycznie mniej więcej na środku długości ulicy widniał szyld mówiący, że jest tu sklep zaopatrzony w najświeższe rybki i pieczywo. Biorąc pod uwagę okolicę można było mieć wątpliwości co do tej świeżości, ale nie przyszła tu na zakupy więc nie powinien być to dla niej jakiś poważny sklep. Oby tylko był to sklep, o którym mowa w ogłoszeniu, bo żadnej tabliczki z nazwą ulicy nie widziała. Pozostało jedynie wejść i zapytać.

Offline

 

#17 2018-10-27 17:08:51

 Lilianna

Gildia Fairy Tail

68906504
Skąd: Trójmiasto
Zarejestrowany: 2018-10-22
Posty: 256
Przynależność: Fairy Tail
Magia: Hikari no Maho
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Brak

Re: Port

Nooo dobra tak właściwie mogło być gorzej, chyba. Kilka osób nie wiedziało kompletnie gdzie powinna iść, ba! Nawet nie wiedziała, że taka ulica w tej okolicy jest. Rozłożyła ręce, ale okazało się, że jest dla niej ratunek! Postawny mężczyzna wiedział gdzie powinna iść. Skrzywiła się jak pluł na ziemię jakąś brązową śliną. Fuuuj, obrzydlistwo.
-Dziękuję panu bardzo - ukłoniła się i poszła w wskazanym kierunku. Noo dobra droga to nie należała do najmilszych, ale kiedy była na miejscu czuła się zbita z tropu. Zatkała sobie nos, smród był nie do zniesienia aż oczy jej łzawiły. Jedyne co dostrzegła to szyld sklepu. Nie było tu nic innego więc może chociaż tam dowie się czegoś konkretniejszego. Poszła tam i weszła do środka. Rozejrzała się dookoła.
-Haaalo? Jest tu ktoś? Ja przyszłam w sprawie ogłoszenia... - rzekła i rozglądała się na boki w poszukiwaniu kogokolwiek. Jakiś sprzedawca powinien tu być. Poszła w stronę blatu i jeżeli nikogo tam nie było, a był jakiś dzwoneczek czy coś to zadzwoniła nim w nadziei, że ktoś się tu zjawi i jej pomoże. Teraz tak sobie pomyślała, że sprzątanie kibli to nawet miłe zajęcie w porównaniu z tymi zapachami.


Aktualny ubiór Lili:
-> Dopasowane spodnie w odcieniu ciemnego granatu, bluza zawiązana na biodrach, koszulka na ramiączkach z dekoltem w serek, trampki na nogach.
-> Na ramionach założony ma płaszcz, który jest w odcieniu ciemnego fioletu
-> Na prawym udzie przymocowany pokrowiec na sztylet.
=> Kolor Magii Lili https://i.imgur.com/h3UdVjI.jpg


Voice line Lilianna

https://i.imgur.com/Tr1XLpr.jpg
(Kliknij w obrazek, tam jest kp ;2)

Offline

 

#18 2018-10-27 17:28:29

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 97

Re: Port

Misja tradycyjna prosta - Lilianna - post #4

      Lili idąc za wskazówkami marynarza udało dotrzeć się na miejsca. Prawdopodobnie. I pierwszą myślą jaka przyszła jej do głowy kiedy już tu dotarła, było to, że może sprzątanie publicznych toalet wcale nie byłoby takie złe. Skoro jednak zaszła już tak daleko to może jakoś uda się jej już dotrwać do końca. Ruszyła w kierunku drzwi, nad którymi wisiał szyld sklepu i weszła do środka.
   W porównaniu do okolicy wnętrze budynku było całkiem porządne. Było tu czysto, towary stały równo poukładane na pułkach i co najważniejsze nie można było odczuć nieprzyjemnego zapachu jaki roznosił się na zewnątrz. Ogólnie pierwsze wrażenie było jak najbardziej pozytywne. Lili weszła do środka, acz zrobiła to raczej niepewnie nie widząc nikogo w środku. Od razu spróbowała więc kogoś zawołać dając znać o swojej obecności. Nie było potrzeby używać żadnego dzwoneczka (właściwie i tak nic takiego na ladzie się nie znajdowało), bo w odpowiedzi na jej zawołanie rozległa się odpowiedź gdzieś z wnętrza sklepu. Czy raczej kantorka, bo dochodziło to zza drzwi znajdujących się za ladą.
   - Już już, już idę~ - zawołał ochrypły głos. Minęły jednak dobre dwie minuty zanim w drzwiach pojawił się nieco otyły mężczyzna w fartuchu o ogolonej głowie. Rozejrzał się pospiesznie po sklepie i kiedy dostrzegł Lili odezwał się do niej. Jak wspomniano głos miał ochrypły, ale mimo to nie brzmiał jakoś przykro dla uszu. - Możesz powtórzyć co mówiłaś złotko, nie słyszałem dokładnie. - jego bujny wąs śmiesznie podskakiwał z każdym wypowiedzianym przez niego słowem.

Offline

 

#19 2018-10-27 17:54:37

 Lilianna

Gildia Fairy Tail

68906504
Skąd: Trójmiasto
Zarejestrowany: 2018-10-22
Posty: 256
Przynależność: Fairy Tail
Magia: Hikari no Maho
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Brak

Re: Port

No dobra jednak ktoś tu był. Aleluja! Już była przekonana o fakcie, że będzie tutaj sama, a co gorsza nie będzie tutaj żadnego kierownika czy sprzedającego. Kolejne poszukiwania nie były by jej specjalnie na rękę w tej mało pachnącej dzielnicy.
-Oh Witam. Nazywam się Lili, to pan dał zgłoszenie do Gildii? - spytała entuzjastycznie podchodząc do blatu. Uśmiechnęła się przyjaźnie po czym z kieszeni wyjęła kawałek papieru i pokazała mężczyźnie. Zrobiła to prawą dłonią więc mógł on zobaczyć na jej zewnętrznej części różowy znak Fairy Tail.
-Ja w tej sprawie - dodała. Miała nadzieję, że to tutaj. Jak nie będzie musiała szukać dalej. To męcząca sprawa. Szukanie jednej uliczki, która jest Bóg wie gdzie to wyzwanie. A nuż ten mężczyzna będzie wiedział coś na ten temat, jak nie to jakieś wskazówki? Cokolwiek co jej pomoże będzie dobre.
-Może mi pan pomóc? - spytała. Ten sklep, to miejsce, póki co jest jej jedynymi wskazówkami co do miejsca gdzie ma się odbywać misja.


Aktualny ubiór Lili:
-> Dopasowane spodnie w odcieniu ciemnego granatu, bluza zawiązana na biodrach, koszulka na ramiączkach z dekoltem w serek, trampki na nogach.
-> Na ramionach założony ma płaszcz, który jest w odcieniu ciemnego fioletu
-> Na prawym udzie przymocowany pokrowiec na sztylet.
=> Kolor Magii Lili https://i.imgur.com/h3UdVjI.jpg


Voice line Lilianna

https://i.imgur.com/Tr1XLpr.jpg
(Kliknij w obrazek, tam jest kp ;2)

Offline

 

#20 2018-10-28 08:19:17

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 97

Re: Port

Misja tradycyjna prosta - Lilianna - post #5

     Mężczyzna pokiwał twierdząco głową, na tyle energicznie, że jego bujny wąs po raz kolejny się zatrząsł. Jako, że potwierdził nie było potrzeby pokazywać mu zlecenia, ale dziewczyna i tak to zrobiła. Może tylko po to, aby pokazać symbol gildii wytatuowany na jej dłoni? Mężczyzna faktycznie to zauważył, ale nie wyglądał na zaskoczonego. Może swoje zlecenie dał tylko do Fairy Tail i nikt inny niż członek tej gildii nie mógł pojawić się w tej sprawie? Nie wspomniał o symbolu na dłoni Lili, ale dla niej najważniejszym chyba było to, że znalazła miejsce, którego szukała. Prawdopodobnie.
   - To raczej ja mam nadzieję, że będziesz w stanie mi pomóc panienko. - odpowiedział na jej kolejne pytanie. Podobnie jak poprzednio wąs na jego twarzy podskakiwał z każdym wypowiedzianym słowem. - Sam nie wiem co za łachudra kradnie moje towary. Początkowo myślałem, że to jakieś szkodniki, bo znika tylko żywność, ale to na pewno nie to. - stwierdził z niezachwianą pewnością w głosie. - I myślę, że ten złodziejaszek obserwuje mój sklep, bo zawsze kiedy zostawałem po godzinach nic się nie działo. Nie widzę innego wytłumaczenia, musi obserwować jak zamykam sklep i przychodzi tylko kiedy nikogo nie ma w środku. - dodał po czym uderzył pięścią w otwartą dłoń. - I mało wybredny, nie bierze najlepszych czy najdroższych smakołyków. Może to jakiś żebrak? - zapytał, acz raczej było to rozmyślanie na głos niż pytanie. W końcu skąd wróżka miała to wiedzieć. Trzeba jednak przyznać, że podzielił się sporą ilością informacji z dziewczyną.
   - W każdym razie... Chcę, żebyś dowiedziała się kto za tym stoi panienko. A najlepiej schwytała złodzieja na gorącym uczynku, żebyśmy mogli oddać go w ręce straży. - powiedział w końcu czego oczekuje. Miał nawet sugestię jak dziewczyna mogła do zadania się zabrać. - Może po prostu zostaniesz w sklepie na noc i zaczaisz się na niego? Nawet jeśli obserwuje sklep to umknie mu to, że jeden z klientów nie wyszedł ze sklepu. Więc kiedy zobaczy, że wychodzę i zamykam drzwi nie będzie niczego podejrzewał. Jak myślisz, to dobry pomysł? - zapytał spoglądając na czarodziejkę.

Offline

 

#21 2018-10-28 11:51:07

 Lilianna

Gildia Fairy Tail

68906504
Skąd: Trójmiasto
Zarejestrowany: 2018-10-22
Posty: 256
Przynależność: Fairy Tail
Magia: Hikari no Maho
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Brak

Re: Port

-To zadanie nie może być trudne - rzekła i lekko wzruszyła ramionami.  Nie spodziewała się niczego skomplikowanego przecież nie będzie musiała walczyć. Te misje nie na tym polegają.
-Skoro to może jakiś żebrak to chyba nie się o co denerwować - rzekła unosząc brew do góry.  W sumie w tej chwili mogła jedynie zgadywać kto to mógł być tak naprawdę.
-No okej, po to tu jestem by się zająć tym zadaniem w końcu - rzekła pewnym tonem głosu. Co prawda nie wiedziała co ją czeka, ale to tylko czas pokaże.
-W sumie to całkiem niezły o ile nie obserwuje sklepu 24/7. Można spróbować. Tylko gdzie jest to jedzenie? Ma pan pewnie jakiś składzik czy coś - dodała. Plan mógłby wypalić, czajenie się na bandytę to nie jest jej jakieś ulubione zajęcie, ale co poradzić. Jak mus to mus. Zobaczymy co wyniknie z tego całego zamieszania.


Aktualny ubiór Lili:
-> Dopasowane spodnie w odcieniu ciemnego granatu, bluza zawiązana na biodrach, koszulka na ramiączkach z dekoltem w serek, trampki na nogach.
-> Na ramionach założony ma płaszcz, który jest w odcieniu ciemnego fioletu
-> Na prawym udzie przymocowany pokrowiec na sztylet.
=> Kolor Magii Lili https://i.imgur.com/h3UdVjI.jpg


Voice line Lilianna

https://i.imgur.com/Tr1XLpr.jpg
(Kliknij w obrazek, tam jest kp ;2)

Offline

 

#22 2018-10-28 12:46:39

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 97

Re: Port

Misja tradycyjna prosta - Lilianna - post #6

     - Nie ma się co denerwować? - łysy sprzedawca wyraźnie się poddenerwował stwierdzeniem wróżki. - Jak to nie ma co się denerwować kiedy każdego dnia ten łachmyta kradnie coś za co musiałem zapłacić? Jak to nie ma się co denerwować kiedy z każdym dniem kolejne towary znikają za sprawą tego parszywego złodzieja i porządny obywatel na tym traci? Co innego żebrać i dostać jałmużnę, a co innego bezczelnie kraść. - mężczyzna musiał się nieźle zdenerwować, bo po swoim monotonnym kazaniu zrobił się czerwony i potrzebował chwili na złapanie oddechu. Dopiero po dłuższej chwili odpowiedział na kolejną kwestię.
   - Tak, mam tu składzie. Myślę, że tam powinnaś poczekać na zamknięcie sklepu. A gdzie jest jedzenie? No przecież, że na półkach, różnego rodzaju żywność to to czym handluje. - stwierdził wskazując na regały wypełnione różnymi artykułami. Od marynarskich racji żywnościowych zaczynając na pieczywie kończąc. Można było tu znaleźć chyba wszystko. Dokładnie zapakowane sery, napoje w dziwnych butelkach czy bardziej podstawowe materiały pokroju worków czy mniejszych opakowań na przykład mąki czy cukru. I to właśnie zawartość tych regałów znikało każdej nocy. Może nie w dużych ilościach jak dodał jeszcze wąsacz, ale dodając jedną zgubę do drugiego licząc, że trwało to już jakiś miesiąc faktycznie straty mogły być spore.
   Po tym sprzedawca zaprowadził dziewczynę na wcześniej wspomniane zaplecze. Miała tam proste krzesełko, na którym mogła sobie usiąść i mały kwadratowy stolik. Poza tym była tam masa różnych skrzynek i pudeł poustawiana jedno na drugim. Nie były podpisane, ani w żaden sposób oznaczone więc nie sposób było odgadnąć co znajdowało się w środku. Po tym jak mężczyzna powiedział, że powinna tutaj poczekać do zamknięcia i nie kręcić się po samym sklepie wyszedł z kantorka zostawiając Lili samą. I tak dziewczyna musiała spędzić kilka godzin czekając na zamknięcie. Przez ten czas jej najpoważniejszym problemem będzie pewnie zabicie nudy w jakiś sposób. Może drzemka była dobrym pomysłem skoro miała czuwać w nocy? Właściwie nie miała zbyt wiele innych możliwości w tym wypełnionym niczym ciekawym pomieszczeniu.

Offline

 

#23 2018-10-28 15:47:22

 Lilianna

Gildia Fairy Tail

68906504
Skąd: Trójmiasto
Zarejestrowany: 2018-10-22
Posty: 256
Przynależność: Fairy Tail
Magia: Hikari no Maho
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Brak

Re: Port

-Przepraszam, przepraszam, nie chciałam pana urazić w żadnym wypadku! - rzekła przepraszającym tonem. Aż się zarumieniła z wstydu. Ukłoniła się nisko w geście przepraszającym. Palnęła coś bez zastanowienia i to wcale nie było mądre z jej strony. Opuściła głowę i westchnęła zrezygnowana. Mogła ugryźć się w język, nie sądziła, że mężczyzna AŻ tak mocno się zdenerwuje na jej słowa.
-No dobrze... poczekam... - rzekła i wzruszyła lekko ramionami. Do zmroku jeszcze daleko więc spędzi tutaj zapewne sporą część dnia. Na oko pół dnia albo dłużej.
Poszła na zaplecze za zleceniodawcą i dostrzegła, że miała tam dla siebie mało miejsca. Jakieś krzesło i stolik. Lepsze to niż nic, nie? Cóż jakoś uda jej się wytrzymać do nocy. Spojrzała jak odchodził, cóż po godzinie to już prawie jajo znosiła z nudów. W końcu zdecydowała się zdrzemnąć, może wtedy w nocy będzie bardziej aktywna i nie przegapi momentu kiedy złodziej przybędzie na miejsce. Oparła głowę o jedną z skrzyń i zamknęła oczy, nogi miała skrzyżowane tak samo jak dłonie na klatce piersiowej, kij leżał na ziemi by nie przeszkadzał, a jednocześnie nie narobił jej specjalnie dużo hałasu. Zasnęła. Lecz sen jej był czujny, słyszała każde głośniejsze słowo zleceniodawcy czy skrzypiące deski. Nie przyszła tu dla zabawy, a zarobieniu paru drobnych. Nasłuchiwała więc wszystko dookoła niej.


Aktualny ubiór Lili:
-> Dopasowane spodnie w odcieniu ciemnego granatu, bluza zawiązana na biodrach, koszulka na ramiączkach z dekoltem w serek, trampki na nogach.
-> Na ramionach założony ma płaszcz, który jest w odcieniu ciemnego fioletu
-> Na prawym udzie przymocowany pokrowiec na sztylet.
=> Kolor Magii Lili https://i.imgur.com/h3UdVjI.jpg


Voice line Lilianna

https://i.imgur.com/Tr1XLpr.jpg
(Kliknij w obrazek, tam jest kp ;2)

Offline

 

#24 2018-10-29 11:33:47

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 97

Re: Port

Misja tradycyjna prosta - Lilianna - post #7

     Widząc jak mężczyzna zareagował dziewczyna szybko przeprosiła za swoje nierozważne słowa na co wąsacz bąknął coś o tym, że złodziejstwo w każdej postaci jest złe i skoro zrozumiała to w porządku po czym zaprowadził ją na zaplecze po czym sam wrócił do głównego pomieszczenia.
   Przez pierwszą godzinę Lili po prostu siedziała nudząc się niemiłosiernie. Słyszała kilkukrotnie jak ktoś wchodził do sklepu robił zakupy i wychodził. W końcu jednak tak nużące siedzenie sprawiło, że zasnęła. Jej sen nie był jednak na tyle czujny jak się jej wydawało. Kiedy zamknęła oczy oddając się w objęcia morfeusza nie słyszała niczego. Odpłynęła kompletnie i nie docierało do niej nic. W sumie w kantorku i tak nic się nie działo, a rozmowy w samym sklepie za zamkniętymi drzwiami były na tyle ciche, że nie były w stanie dotrzeć do jej pogrążonego we śnie umysłu.
   - Hej pobudka. Zaraz zamykam więc może powinnaś się przygotować? - powiedział wąsacz potrząsając dziewczynę za ramię. To wystarczyło, aby dziewczyna oprzytomniała i kiedy mogła zauważyć, że zasnęła na kilka godzin. Sądząc po znacznie głębszych cieniach zapewne powoli zapadał już zmierzch. Nie mogła być pewna, bo w kantorku nie było żadnego okna, ale nawet pomijając słowa sprzedawcy, który mówił o zamknięciu nie trudno było się tego domyślić. Po tym jak Lili się przebudziła wąsacz znów wyszedł do głównego pomieszczenia, aby przygotować wszystko do zamknięcia, a dziewczyna miała kilka minut, aby się przygotować na nocną wartę. Musiała między innymi postanowić czy na złodzieja zaczai się w pomieszczeniu z towarami czy może raczej będzie nasłuchiwała wszystkiego z kantorka, aby złapać go na gorącym uczynku.
   Po tych kilku minutach mężczyzna przyszedł jej powiedzieć, że wychodzi i zostawia sklep w jej opiece. Wyszedł zamykając za sobą drzwi na klucz. W ten sposób dziewczyna została sama w pogrążonym w mroku sklepie. Było tu jedno okno, ale ostatnie promienie słońca tego dnia nie były w stanie go dosięgnąć więc musiała poruszać się po omacku. Oczywiście mogła zapalić sobie jakąś lampkę, ale wtedy złodziej mógłby wiedzieć, że ktoś jest w środku i nie zjawić się tej nocy. Wtedy po prostu zmarnowałaby czas i musiałaby spędzić kolejny dzień na tym zadaniu.

Offline

 

#25 2018-10-29 12:30:47

 Lilianna

Gildia Fairy Tail

68906504
Skąd: Trójmiasto
Zarejestrowany: 2018-10-22
Posty: 256
Przynależność: Fairy Tail
Magia: Hikari no Maho
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Brak

Re: Port

Jak zasnęła sądziła, że wszystko słyszy, ale pomyliła się. Kiedy sen ją zmorzył to nie słyszała kompletnie nic. Słowa mężczyzny spowodowały, że się obudziła. Zamrugała oczami i wyciągnęła się mocno. Ziewnęła głośno aż jej kości strzeliły głośno z wrażenia.
-Hai hai - mruknęła zaspanym tonem. Dobra minuta minęła nim się ocknęła. Zamrugała kilka razy wstając z miejsca i rozciągając się cała. Miała dobrych kilka minut na to żeby przyzwyczaić wzrok do ciemności. Rozejrzała się po pomieszczeniu gdzie leżały towary, swój kijek zostawiła w kantorku by jej nie przeszkadzał. Było ciemno, ale im dłużej tu była tym bardziej jej wzrok przyzwyczajał się do ciemności co ją cieszyło. Usiadła na ziemi pod jedynym oknem, które było w tym sklepie. Zapewne było też najbliżej drzwi. Wyspana była w stu procentach więc zostawiało jej nasłuchiwanie. Siedziała po turecku, miała splecione dłonie na wysokości swojego brzucha. Jej wzrok wędrował od kantorka do miejsca gdzie teoretycznie powinno stać jedzenie. Nie wiedziała czego powinna się tutaj spodziewać i czy czeka ją tutaj jakakolwiek walka. Czekała.


Aktualny ubiór Lili:
-> Dopasowane spodnie w odcieniu ciemnego granatu, bluza zawiązana na biodrach, koszulka na ramiączkach z dekoltem w serek, trampki na nogach.
-> Na ramionach założony ma płaszcz, który jest w odcieniu ciemnego fioletu
-> Na prawym udzie przymocowany pokrowiec na sztylet.
=> Kolor Magii Lili https://i.imgur.com/h3UdVjI.jpg


Voice line Lilianna

https://i.imgur.com/Tr1XLpr.jpg
(Kliknij w obrazek, tam jest kp ;2)

Offline

 

#26 2018-10-29 13:52:33

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 97

Re: Port

Misja tradycyjna prosta - Lilianna - post #8

     Przebudzenie po tej długiej popołudniowej drzemce chwilę dziewczynie zajęło, ale przygotowanie wszystkiego do zamknięcia zajęło sprzedawcy dostatecznie dużo czasu, aby Lili mogła się przeciągnąć i przygotować do swojego zadania. Przygotowań wiele nie było, jedynie zostawiła swój kijek na zapleczu, aby jej nie przeszkadzał i przeszła do głównej części sklepu. Nim mężczyzna pogasił światła miała okazję jeszcze raz dobrze przyjrzeć się temu jak poustawiane są regały. Być może zapamiętanie tego do czegoś później się przyda, a być może nie.
   Kiedy światła zostały już pogaszone, a mężczyzna wyszedł zamykając sklep dziewczyna przysiadła pod jedynym oknem ustanawiając swój posterunek w tym miejscu, zaczęła przyzwyczaić swój wzrok do ciemności jakie zapanowały w pomieszczeniu. Przez dłuższą chwilę nie widziała nic. Po kilkunastu minutach wpatrywania się w ciemność była w stanie dostrzec nico ciemniejsze kształty, były to regały na tle ścian. Po kolejnych trzydziestu minutach przyzwyczaiła swój wzrok na tyle, że mogła się jako tako po pomieszczeniu poruszać bez obawy, że w coś uderzy, albo o coś zahaczy. Była gotowa, pozostało jej jedynie czekać.
   Ciężko powiedzieć ile tak siedziała w ciemności, nie sposób było określić upływającego czasu kiedy nic się nie działo. Mogła tak siedzieć godzinę, ale równie dobrze mogło być ich kilka. Wiadomo było bowiem, że co było zupełnie niewytłumaczalne czas w zależności od tego jak się go spędzało płynął z różną szybkością. Czy raczej inaczej ten upływ się odczuwało, bo przecież czas płynął naprzód równostajnie i tak naprawdę nigdy nie przyspieszał, ani nie spowalniał. Tak więc dziewczyna nie mogła powiedzieć ile minęło od wyjścia jej zleceniodawcy, ale coś prawdopodobnie się zaczynało. Po drugiej stronie okna, pod którym siedziała coś się poruszało. Ktoś lub coś zbliżało się do okna, ale nawet gdyby Lili przez nie spojrzała zapewne z powodu ciemności niczego by nie zauważyła.

Offline

 

#27 2018-10-29 22:36:14

 Lilianna

Gildia Fairy Tail

68906504
Skąd: Trójmiasto
Zarejestrowany: 2018-10-22
Posty: 256
Przynależność: Fairy Tail
Magia: Hikari no Maho
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Brak

Re: Port

Najgorsze za nią, przyzwyczajenie do ciemności? Jest. Kij w bezpiecznym miejscu? Jest. Włamywacza? Brak. Więc oczekiwanie. Czyli według niej najgorsza część całej tej roboty. Nie musiała udawać, że jest szczęśliwa z tego powodu iż musiała czekać całą noc na jednego jegomościa, który z przyjemnością wziąłby sobie kawałek żarcia za darmo. Zmarszczyła brwi, nie wiedziała co będzie robić jeżeli dojdzie do walki, ale na pewno coś wymyśli, ale to w swoim czasie. Póki co musiała na niego czekać, a to było cholernie nużące zadanie. W tym czasie zdążyła zapamiętać to gdzie stały poszczególne rzeczy z jedzeniem oraz ile metrów dzieli nią, a kantor, w której zostawiła swoją bardzo ważną pamiątkę. Gdyby byłby tu mój ojciec doradziłby co powinnam począć. Zwłaszcza w walce eh. Starała się nie rozkojarzyć kiedy tu siedziała i pierdziała w podłogę z nudów. Podrapała się po głowie oczekując nieoczekiwanego gościa, miała tylko nadzieję, że jest sam. Chciała mieć to szybko z głowy. Ileż ja mam na Ciebie czekać?! Z nudów tu umieram... Oprócz czekania i tak nic jej nie pozostało, a ciemno było jak w dupie u murzyna, tak samo jak za oknem. Więc musiała nasłuchiwać dźwięków których ona sama nie zrobiła, skrzypiących desek, drzwi lub innych.


Aktualny ubiór Lili:
-> Dopasowane spodnie w odcieniu ciemnego granatu, bluza zawiązana na biodrach, koszulka na ramiączkach z dekoltem w serek, trampki na nogach.
-> Na ramionach założony ma płaszcz, który jest w odcieniu ciemnego fioletu
-> Na prawym udzie przymocowany pokrowiec na sztylet.
=> Kolor Magii Lili https://i.imgur.com/h3UdVjI.jpg


Voice line Lilianna

https://i.imgur.com/Tr1XLpr.jpg
(Kliknij w obrazek, tam jest kp ;2)

Offline

 

#28 2018-10-30 08:56:32

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 97

Re: Port

Misja tradycyjna prosta - Lilianna - post #9

     Czekanie na złodzieja okazało się dla Lili niezwykle nużące. Dobrze, że miała okazję zdrzemnąć się w ciągu dnia, gdyby nie to zapewne zasnęłaby z nudów teraz na posterunku. Była jednak na tyle wyspana, że nie musiała się martwić, że niechcący jej się zaśnie. Właściwie to nawet gdyby chciała i bardzo się starała przespać to teraz miałaby z tym problem. Jednak jako stróż jej pobudzenie było jak najbardziej na plus. Gdyby nie to pewnie nie usłyszałaby, że ktoś podszedł do okna, a tak właśnie się stało.
   Z zewnątrz ktoś zbliżył się do okna. Nie umknęło uwadze dziewczyny również to, że owa osóbka po drugiej stronie okna zaczęła przy nim coś majstrować. Po kilku sekundach usłyszała jak mechanizm zamknięcia okna puszcza, a w następnej chwili samo okno zaczęło się powoli otwierać. Chociaż siedziała bardzo blisko nie widziała jak to dokładnie się stało. I wcale głównym powodem nie było słabe światło, po prostu nie miała pojęcia jak ktoś mógł otworzyć okno z zewnątrz. Gość musiał być naprawdę dobry w swoim fachu. Nie zdążyła jeszcze nic zrobić kiedy w oknie pojawiła się sylwetka złodzieja. Już na pierwszy rzut oka widać było, że jest raczej niski. Nie spoglądając nawet w jej kierunku włamywacz wszedł do środka sklepu. W tym momencie Lili zrozumiała, że wcale nie był niski, to było po prostu dziecko. Takie dziesięcioletnie oceniając po sylwetce. Mały złodziej ruszył w kierunku pułki z pieczywem. Wróżka wiedziała to dzięki wcześniejszemu zapamiętaniu rozłożenia towarów w sklepie.

Offline

 

#29 2018-10-30 12:43:42

 Lilianna

Gildia Fairy Tail

68906504
Skąd: Trójmiasto
Zarejestrowany: 2018-10-22
Posty: 256
Przynależność: Fairy Tail
Magia: Hikari no Maho
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Brak

Re: Port

A więc jednak pojawił się. Zmarszczyła brwi patrząc na okno przed siebie. Za dobrze nie widziała co robił, ale słyszała to bardzo dobrze. Wdech i wydech. Spoglądała na niego, patrzyła jak wchodzi i kieruje się w stronę jedzenia. Wstała dopiero w momencie kiedy wiedziała, że jest blisko półek z jedzeniem. Wyciągnęła się mocno i to specjalnie mrucząc cicho pod nosem.
-Yo młody - rzuciła spoglądając na młodego złodzieja. Na oko to pewnie miał z dziesięć lat może mniej w tych ciemnościach ciężko było to ocenić.
-Co cię tu sprowadza, czyżby darmowe jedzenie? - spytała unosząc brew do góry, Szła powoli w jego kierunku, a odległość nie dzieliła ich duża. Bez problemu mogła by ją zmniejszyć robiąc z dwa skoki w jego stronę. Chyba nie spodziewał się towarzystwa w środku nocy. No to się chłopak zdziwi. Na razie postara się to rozegrać pokojowo zobaczymy co będzie później. Byle to czekanie pół nocy się opłacało.

Ostatnio edytowany przez Lilianna (2018-10-30 12:44:21)


Aktualny ubiór Lili:
-> Dopasowane spodnie w odcieniu ciemnego granatu, bluza zawiązana na biodrach, koszulka na ramiączkach z dekoltem w serek, trampki na nogach.
-> Na ramionach założony ma płaszcz, który jest w odcieniu ciemnego fioletu
-> Na prawym udzie przymocowany pokrowiec na sztylet.
=> Kolor Magii Lili https://i.imgur.com/h3UdVjI.jpg


Voice line Lilianna

https://i.imgur.com/Tr1XLpr.jpg
(Kliknij w obrazek, tam jest kp ;2)

Offline

 

#30 2018-10-31 10:15:37

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 97

Re: Port

Misja tradycyjna prosta - Lilianna - post #10

     Lilianna przez chwilę tylko się przyglądała. Patrzyła jak złodziej otwiera okno, wchodzi do sklepu nie specjalnie się rozglądając, a po tym udaje się w kierunku półek z jedzeniem. Dopiero kiedy zbliżył się do nich na kilka kroków dziewczyna się odezwała. W efekcie na niespodziewaną obecność innej osoby i jej głos młody złodziej dosłownie, aż podskoczył obracając się pospiesznie w jej kierunku.
   - Jak to?... - wymamrotał ściszonym dziecięcym głosem. Wyraźnie nie rozumiał dlaczego dziewczyna tutaj była, nie spodziewał się tego i chyba nie wiedział co w takiej sytuacji powinien zrobić. Być może wydawało mu się, że zaraz zostanie przez nią zaatakowany. Nie było widać jego twarzy, ale Lili mogłaby przysiąc, że pojawił się na niej cień strachu. Nerwowa cisza jaka zapadła została przerwana przez dziewczynę i jej pytanie.
   - Nie mam wyboru... - odpowiedział chłopaczek. Można było to odgadnąć bardziej po brzmieniu jego głosu niż wyglądu, bo mimo, że oczy Lili jako tako do ciemności się przyzwyczaiły to nie była w stanie widzieć szczegółów takich jak rysy twarzy dziecka przed nią. Z każdym krokiem Lili w jego kierunku on robił krok w tył, aż poczuł na plecach regał, do którego zmierzał od samego początku.
   - Zostaw mnie w spokoju! - rzucił wtedy nerwowo.

Offline

 

#31 2018-10-31 12:25:41

 Lilianna

Gildia Fairy Tail

68906504
Skąd: Trójmiasto
Zarejestrowany: 2018-10-22
Posty: 256
Przynależność: Fairy Tail
Magia: Hikari no Maho
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Brak

Re: Port

Podrapała się po głowie, chciała to zrobić ugodowo, ale praca to praca. Chciała mieć to z głowy.
-Sorry młody, ale taka praca. A  ta praca polega na łapaniu złodziei takich jak ty - rzekła. Ciągle szła w jego kierunku i mimo, że czuła iż powinna puścić go wolno to nie mogła tego zrobić. Przystanęła na chwile kiedy chłopak w końcu wpadł na regał z jedzeniem.
-Nie mogę młody - rzuciła. Podeszła do niego, złapała za nadgarstek i ścisnęła.
-A teraz pójdziesz grzecznie ze mną - dodała marszcząc brwi. Nie wiedziała czy w środku nocy jakaś straż czy coś więc w razie co będzie kombinowała. Istnieje też inna szansa, że zacznie uciekać czy coś w tym stylu.


Aktualny ubiór Lili:
-> Dopasowane spodnie w odcieniu ciemnego granatu, bluza zawiązana na biodrach, koszulka na ramiączkach z dekoltem w serek, trampki na nogach.
-> Na ramionach założony ma płaszcz, który jest w odcieniu ciemnego fioletu
-> Na prawym udzie przymocowany pokrowiec na sztylet.
=> Kolor Magii Lili https://i.imgur.com/h3UdVjI.jpg


Voice line Lilianna

https://i.imgur.com/Tr1XLpr.jpg
(Kliknij w obrazek, tam jest kp ;2)

Offline

 

#32 2018-10-31 13:15:55

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 97

Re: Port

Misja tradycyjna prosta - Lilianna - post #11

     Lili byała nieugięta względem małego złodzieja. W końcu jego poczynania były złe i nie miała zamiaru mu odpuścić. Poza tym to była jej praca i jeśli nazajutrz powie, że złapała złodziejaszka na gorącym uczynki i pozwoliła mu odejść mogła nie otrzymać wynagrodzenia. Postanowiła chłopaka złapać i unieruchomić zastanawiając się jednocześnie czy w takich godzinach znajdzie jakąś straż. Raczej ktoś powinien pilnować porządku na ulicach nawet o takiej godzinie, a jeśli nie to zawsze mogła po prostu przetrzymać złodzieja w sklepie do poranka. Musiała tylko znaleźć coś czym mogłaby go skrępować. Może na zapleczu?
   Tylko, że chłopaczyna nie miał zamiaru po prostu stać i dać się złapać. Kiedy dziewczyna próbowała podejść, aby go złapać ten rzucił jej w twarz dużym okrągłym bochenkiem chleba. Uderzenie nie było mocna, ledwie Lili je poczuła. Jednak było na tyle dezorientujące, że złodziejowi udało się nie tylko uniknąć złapania, ale nawet przemknąć obok dziewczyny. Tak jak się spodziewała próbował uciec i był na jak najlepszej drodze, aby mu się to udało. Minął Lili i nim ta zdążyła go zatrzymać był na już na zewnątrz.
   I tak oto dziewczyna stanęła przed dylematem. Ruszyć w pościg za złodziejem, albo dać mu spokój i liczyć, że wystarczy to, że dowiedziała się kto za tym stoi. Chociaż biorąc pod uwagę, że nie była nawet w stanie mu się przyjrzeć nie znała jego tożsamości, a za tak wykonane zlecenie sklepikarz mógł nie zapłacić. Ewentualnie dać jej jeszcze jedną szansę kolejnego wieczora. Tylko, że w takim wypadku musiała liczyć się z tym, że złodziej będzie ostrożniejszy o ile w ogóle ponownie się pojawi.

Offline

 

#33 2018-10-31 15:16:07

 Lilianna

Gildia Fairy Tail

68906504
Skąd: Trójmiasto
Zarejestrowany: 2018-10-22
Posty: 256
Przynależność: Fairy Tail
Magia: Hikari no Maho
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Brak

Re: Port

Ugh jeszcze tego jej brakowało żeby nieletni przestępca jej uciekł. Spojrzała na bochenek chleba, a potem na złodziejaszka. No to chyba nie mam wyboru. Ruszyła za chłopakiem wychodząc przez otwarte już okno. Teraz tylko w jakiś sposób musi go znaleźć i zacząć gonić. Nie mogła zostawić tej sprawy od tak w spokoju. Jeżeli go nie ukończy nie dostanie wystarczającej ilości pieniędzy, a mimo wszystko były one ważne dla niej i dla Gildii.
- Czekaj ty mały...! - krzyknęła w jego stronę. Rozejrzała się na boki w poszukiwaniu złodzieja. Było ciemno, ale jej oczy się już do tego przyzwyczaiły. Jeżeli tylko uda jej się dostrzec sylwetkę chłopaka ruszy za nim czym prędzej by go dogonić. W końcu nie mógł daleko uciec, nie? Jedyny minus był taki, że to on znał lepiej tą okolice niż ona sama. Nie odrywała wzroku od chłopaka. W końcu musi go dogonić albo przynajmniej zmniejszyć odległość na tyle by w jakimś stopniu mogła go złapać.
- Czekaj mówię! - krzyknęła ponownie.


Aktualny ubiór Lili:
-> Dopasowane spodnie w odcieniu ciemnego granatu, bluza zawiązana na biodrach, koszulka na ramiączkach z dekoltem w serek, trampki na nogach.
-> Na ramionach założony ma płaszcz, który jest w odcieniu ciemnego fioletu
-> Na prawym udzie przymocowany pokrowiec na sztylet.
=> Kolor Magii Lili https://i.imgur.com/h3UdVjI.jpg


Voice line Lilianna

https://i.imgur.com/Tr1XLpr.jpg
(Kliknij w obrazek, tam jest kp ;2)

Offline

 

#34 2018-10-31 19:49:49

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 97

Re: Port

Misja tradycyjna prosta - Lilianna - post #12

     Lilianna nie miała zamiaru pozwolić, aby złodziej uciekł z miejsca zbrodni. Kiedy tylko wyskoczył przez okno lądując na ulicy dziewczyna podążyła w ślad za nim. Miała nieco opóźnienia względem chłopaczka przez co kiedy ona znalazła na zewnątrz uciekinier był już w połowie drogi do wyjścia z uliczki. Przynajmniej nie straciła go z oczu i mogła za nim podążyć. Gdyby po wyjściu straciła jego ślad miałaby problem. Tak więc chyba można było powiedzieć, że nie było źle nawet jeśli miała do złodziejaszka trochę straty. Wystarczyło go po prostu dogonić.
   Wróżka ruszyła w pościg. Chłopak oczywiście nie miał zamiaru zatrzymywać mimo jej wołania, wypadł z uliczki skręcając w prawo. Kiedy Lili dotarła do wyjścia na plac widziała jak jego sylwetka porusza się wzdłuż ścian budynków kierując się prawdopodobnie do kolejnej z bocznych uliczek. Dziewczyna musiała się pospieszyć, bo jeśli młodociany przestępca zniknie jej z oczu w ciemnej uliczce mogło się okazać, że straci szanse na złapanie go. On pewnie znał te okolice jak własną kieszeń, mógł po prostu skryć się w jakiejś dziurze, którą w takich ciemnościach Lili mogła zwyczajnie przeoczyć.
   Dziewczyna krzyknęła za nim jeszcze raz widząc jak zbliża się do przerwy między domami. Było niemal pewne, że nie zdąży go dorwać zanim zniknie w ciemnej uliczce. I kiedy już miał zniknąć za rogiem budynku wpadł na coś czego się tam nie spodziewał. Odbił się od tego jak od ściany lądując na tyłku. W następnej chwili z cienia wyłoniła się sylwetka dorosłego mężczyzny. Nachylił się o podniósł młodocianego przestępce.
   - Nie słyszałeś? Panienka prosiła, żebyś zaczekał. - przemówił trzymając chłopca za fraki zapewne, aby uniemożliwić mu ucieczkę. Spokojnie czekał, aż Lilianna się do nich zbliży.

Offline

 

#35 2018-10-31 20:16:22

 Lilianna

Gildia Fairy Tail

68906504
Skąd: Trójmiasto
Zarejestrowany: 2018-10-22
Posty: 256
Przynależność: Fairy Tail
Magia: Hikari no Maho
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Brak

Re: Port

Miała szczęście, że nie  zniknął jej z oczu. Była wręcz przekonana, że chłopak znał to miejsce jak własną kieszeń i każdą dziuple w której mógłby się schować. Wtedy faktycznie była by w fatalnej sytuacji. Póki co nie było najgorzej widziała jego sylwetkę w tych ciemnościach i potrafiła go dogonić. Już myślała, że jej całkowicie ucieknie, ale ktoś jej pomógł. Dobiegła dostając przy okazji lekką zadyszkę. Nie wiedziała ile biegła ani jak daleko.
-Dziękuję panu bardzo! Ty mały złodzieju już mi nie uciekniesz! - warknęła zła. Wyprostowała się. Spojrzała na mężczyznę i ukłoniła się mu w geście podziękowań.
-Niech ja tylko znajdę tylko gdzieś straż magiczną. Wie pan gdzie ich znajdę? Nie wiem czy ktoś jest na straży o tej porze - rzekła pospiesznie z krótkimi wytłumaczeniami. Jak dobrze pójdzie to albo zgarnie go straż i właściciel sklepu będzie miał spokój. Albo dostanie ewentualnie jakąś karę od rodziców czy coś. Grunt żeby zadanie zostało wykonane.


Aktualny ubiór Lili:
-> Dopasowane spodnie w odcieniu ciemnego granatu, bluza zawiązana na biodrach, koszulka na ramiączkach z dekoltem w serek, trampki na nogach.
-> Na ramionach założony ma płaszcz, który jest w odcieniu ciemnego fioletu
-> Na prawym udzie przymocowany pokrowiec na sztylet.
=> Kolor Magii Lili https://i.imgur.com/h3UdVjI.jpg


Voice line Lilianna

https://i.imgur.com/Tr1XLpr.jpg
(Kliknij w obrazek, tam jest kp ;2)

Offline

 

#36 2018-10-31 21:51:25

Kyle Blackwood

Nous

Zarejestrowany: 2018-09-21
Posty: 6
Przynależność: Raven Tail
Ranga: Mag klasy S
Płeć: Mężczyzna

Re: Port


    Smagający twarz powiew morskiej bryzy trochę zmywał zapach sprzedawanych ryb i brudu, który zdawał mi się zawsze w magnolisjkim porcie gnieździć, jak jakieś zbiorowisko bakterii niezwykle wytrwałych, których nie da się pozbyć wybielaczem najbardziej żrącym. Odkąd pamiętam niezależnie od warunków, był ten swąd wpisany, w to właśnie miejsce. Na szczęście jednak nie palił dziś żar słoneczny, termometry nie kruszyły się w eksplozji rtęci rozpychającej się ponad miarę. Gdyby tak było, niewątpliwie całą okolicę dawno przeżarłby swąd portowy. Zapach ten nie przyprawiłby człowieka mojego typu o torsje, jednak zawsze przyjemnie i lżej się oddychało, gdy miazmaty życia wodnego, nie okazywały się, tak dotkliwe.
    Świadomość ta przestała jednak mieć znaczenie, gdy po krótkiej obserwacji wychynąłem z ciemnej uliczki i ruchem wytrenowanym i płynnym, jak ruch skrytobójcy, złapałem chłopaka za jego godne pożałowania łachy.
    Nigdy nie zażywałem kąpieli w nurtach kloaki ani nie znałem nikogo, kto mógłby się podzielić ze mną doświadczeniem podobnym, ale wyobraźnia, dzięki, której przelewałem na papier rzeczy nigdy nieuświadczone, podpowiedziała mi, że wrażenie jest podobne. Podobnie pachnie bieda, ciało niemyte i nieprane ubranie. Oto są estry finansowej beznadziei. Kompozycję tą mimo nosa zmarszczonego dało się znieść bez problemu, bo wiodła do celu, wypatrzonego wcześniej okiem bystrym. Nie puściłem, więc młodego popychla dopóki dziewczyna się nie zbliżyła.
— Nie ma, za co — odrzekłem tonem tyleż przyjaznym, co smętnym i skierowałem ku niej spojrzenie oczu, które mimo mej woli prawie zawsze stanowiły jedynie studnię, jakiejś przerażającą głębokiej melancholii — Mam dobrą pamięć do twarzy. Rzut oka wystarczył mi żeby przekonać się, że wyglądasz znajomo. Teraz jednak jestem pewien. Jesteś bardzo podobna do Michiro.
    Szturchnięciem nad wyraz niewysublimowanym uciszyłem gówniarza, który otwierał właśnie usta, by wejść mi w słowa, z jakimś skomleniem błagalnym. Nie wiedział widać, że starszym nie należy przerywać. Nigdy nie jest jednak za późno na wychowanie.
  — Pod wpływem pierwszego wrażenia zdecydowałem Ci się pomóc i widać przeczucie po raz kolejny mnie nie myliło… — Uśmiechnąłem się, by dodać dziewczynie trochę otuchy. Przecież ona zawsze mówiła mi, że nie jestem taki straszny, na jakiego wyglądam, że uśmiech zmywa to nieprzyjemne wrażenie. — Widziałaś już mnie kiedyś Lili, choć zwarzywszy na swój wiek ówczesny mam poważne wątpliwości, byś to pamiętała.
    Rozejrzałem się płynnym ruchem poprawiając jednocześnie kwiatek niezapominajki, który prawie wypadł z kieszeni marynarki, przy wcześniejszej operacji. Stróżów prawa nie było widać, choć w sumie nie poczyniło mi to żadnej różnicy.
  — Nie widziałem żadnego ku mojemu żalowi, ale możemy tu poczekać na przypadkowy patrol. Tutaj w porcie patrole zdarzają się one często. Po za tym przemieszczanie się może stworzyć temu tutaj szachrajowi okazję do ucieczki, toteż pozwól, że potrzymam go jeszcze, do tego czasu. Później zrób sobie z nim, co chcesz. — Wzruszyłem ramionami i ton też zmieniłem na dość zdawkowy. Sam dając krok i szarpnięciem tyleż silnym, co niegwałtownym przesunąłem zbira młodego do kantu muru, co jak wiedziałem z doświadczenia znacznie utrudnia ucieczkę. — Miałaś zlecenie na tego małego łobuza? Oczywiście wskazuje, na to brak emocjonalnej reakcji. Możesz mi, zatem powiedzieć, tak w ramach powiedzmy przysługi — tutaj zmieszany nad wyraz spojrzenie smętne przeniosłem w bok, jakbym miał się przyznać do rzeczy, jakiejś wstydliwej nad miarę.
  — Czy u Kiry wszystko w porządku? — Pytanie te oczywiście ku jedynej znanej Kirze w tej części świata, mistrzyni Fairy Tail. Nawet mnie zaskoczył potok smutku nieukojonego, jakiejś emocji nieokreślonej, która wylewała się wraz z słowami tymi i dalszymi. — Czy jest zdrowa? Szczęśliwa? Minęło tyle czasu, gdy ją ostatnio widziałem.


"Ja... Twego światła...
Twego ciała...
Tak głęboko...
Pragnę dotknąć..."

Offline

 

#37 2018-10-31 22:37:24

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 97

Re: Port

Misja tradycyjna prosta - Lilianna - post #13

     Światło księżyca tylko na moment przebiło się przez chmury oświetlając twarz tajemniczego mężczyzny kiedy ten wspomniał imię matki Lilianny. Przez te kilka sekund mogła przyjrzeć się jego twarzy, aby znów stała się niewidoczna ukryta w głębokim cieniu. Z jego słów wynikało, że jest jakimś starym znajomym jej rodziców, a nawet Lili wcześniej go spotkała. Po prostu była zbyt mała, żeby to pamiętać. Być może on również był magiem Fairy Tail? To wiele by wyjaśniało...
   W pewnym momencie młodociany złodziej wyraźnie chciał coś powiedzieć, ale bezgłośnie, jednym gestem został powstrzymany przez nieznajomego. Wyraźnie nie chciał, aby przeszkadzano im w pogawędce. I choć chłopaczyna odczuł to i uciszył się natychmiast to sama Lili tego ruchu nawet nie zauważyła. Jak gdyby nigdy nic Kyle kontynuował. Wyglądało na to, że stary wróżek od dłuższego czasu nie odwiedzał gildii i chciał się dowiedzieć jak miewa się Kira - mistrzyni Fairy Tail. Widocznie domyślał się, że Lilianna poszła w ślady swoich rodziców i również dołączyła do tej gildii.
   Obecnie w pobliżu nie było nikogo prócz tej dwójki. Nie licząc małego złodziejaszka, ale po tym jak został uciszony wcześniej nie wyglądało na to, aby miał zamiar się wtrącać. Dwójka magów mogła w spokoju porozmawiać. Księżyc co jakiś czas wyglądał zza chmur nieco oświetlając okolicę jak i twarz samego mężczyzny. Twarz przystojną, na której nie było niczego prócz spokoju.

Offline

 

#38 2018-10-31 22:52:04

 Lilianna

Gildia Fairy Tail

68906504
Skąd: Trójmiasto
Zarejestrowany: 2018-10-22
Posty: 256
Przynależność: Fairy Tail
Magia: Hikari no Maho
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Brak

Re: Port

Nie sądziła, że ktoś będzie taki miły i jej pomoże w tym zadaniu. Gonienie chłopaka mogło by się źle skończyć zwłaszcza. Chwilowo ma spokój z nim. Uśmiechnęła się niepewnie kącikiem ust słuchając jego słów. Nie wiedziała co o tym wszystkim sądzić. Skąd on mógł znać jej mamę?!
-Michiro? Moją mame? Znasz ją? Znaczy jesteś jej znajomym? - rzekła zszokowana. Pokręciła głową na boki energicznie. Nie sądziła, że ktoś z starych znajomych mamy ją pozna... Mama raczej się nią nie chwaliła. Z drugiej strony kiedy była w Gildii to nie wiedziała co o niej opowiadała. To pozostało tajemnicą.
-Pan... zna moje imię? Skąd? - spytała zaskoczona. Aż się cofnęła o krok do tyłu w pierwszej chwili. Co prawda wiele osób spotykała na swojej drodze. Nie każdego da się zapamiętać. Po jego słowach mogła wnioskować jakoby spotkali się kilka lat temu czy coś w tym stylu. To robiło się coraz bardziej dziwne.
-O-okej, niech będzie - rzekła kiwając głową na zgodę. W sumie pomoc w tej chwili była jej niesamowicie na rękę. Jego kolejne słowa po raz kolejny ją zdziwiły. Zna mistrzynię? Kto jest? Jej znajomy? Ktoś za starych czasów? Skoro się znali mógł ją po prostu odwiedzić czy coś.
-Ym, no. miewa się dobrze. Czy szczęśliwa to nie wiem, ale nie narzekała ostatnimi czasy na nic. Skąd Pan zna Mistrzynię? Znaczy... Skoro pan ją zna mógłby pan ją odwiedzić osobiście... - dodała drapiąc się z tyłu głowy. Nie bardzo wiedziała co o tym wszystkim sądzić.
-Wydaje mi się, że pan wiele wie na temat mojej mamy. Mojego ojca też pan znał? - zapytała. Zacisnęła dłonie w pięść. Musiała go odnaleźć, ale nie miała żadnego tropu, jednak... może teraz... Jest jakaś nadzieja. On jej pomoże! Na pewno. Wie z pewnością coś co jej pomoże...
-To ważne! Mój ojciec... - zamilkła na chwilę opuszczając nisko głowę. Widać było, że ten temat jest dla niej bolesny.


Aktualny ubiór Lili:
-> Dopasowane spodnie w odcieniu ciemnego granatu, bluza zawiązana na biodrach, koszulka na ramiączkach z dekoltem w serek, trampki na nogach.
-> Na ramionach założony ma płaszcz, który jest w odcieniu ciemnego fioletu
-> Na prawym udzie przymocowany pokrowiec na sztylet.
=> Kolor Magii Lili https://i.imgur.com/h3UdVjI.jpg


Voice line Lilianna

https://i.imgur.com/Tr1XLpr.jpg
(Kliknij w obrazek, tam jest kp ;2)

Offline

 

#39 2018-11-01 05:08:53

Kyle Blackwood

Nous

Zarejestrowany: 2018-09-21
Posty: 6
Przynależność: Raven Tail
Ranga: Mag klasy S
Płeć: Mężczyzna

Re: Port

    Nie mogło ujść mym oczom jej zakłopotanie, ale ostatecznie nie było w nim nic dziwnego. Sam też przecież byłbym zakłopotany będąc usidlonym przez nieznajomego, w ciemnej uliczce, który zdaje się wiedzieć, jakimś sposobem wszetecznym prawdę całą na temat mej osoby. Mnie w końcu też to spotkało, spotkałem ją przypadkowo a ona zdawała się widzieć od razu wszystko, co nie przebłyskiwało przez woal, który chciałem pokazać. Jednak, czy tak właśnie było naprawdę? Czy istotnie wzrok jej potrafił przeniknąć kurtynę? Mogła być to jedynie moja  fantazja romantyczna.  Jeśli byłoby tak naprawdę pewnie nie chciałby oglądać przedstawienia wiedząc, że koniec jego będzie gorzki niczym, jakiś grzyb trujący. Kpiącym uśmiechem utajonym, skomentowałem myśli własne.
  — Istotnie znałem a może lepiej powiedzieć znam Michiro, jestem też pewien, że gdybyś ją zapytała o mnie odpowiedź byłaby podobna. Jednak wiesz, w morzu tak, to bywa, że czasem się rozpływa, jak mówi pewna piosenka. To właśnie Twoja matka zdradziła mi Twoje imię, gdy jeszcze potrzebowałaś pieluch do egzystencji.
    Była to, choć częściowa odpowiedź na pytania zwalające się niczym lawina. Nie było jednak, czemu się dziwić, bo przecież jest do przewidzenia, że jeśli uderzymy w stół, to nożyce się odezwą. Dokładnie, tak samo było w tym przypadku… Przypadku trafnie przewidzianym, bo, mimo, iż strzelałem z dużą dozą niepewności utrafiłem celnie. Dziewczyna była członkiem, tej samej instytucji, co ja niegdyś. Czy się tego faktu domyślała miało obecnie, takie samo znaczenie, jak śmierć bezpańskiego kundla w rynsztoku. Ważne było, że oto nić porozumienia została nawiązana.
    Po tej nitce właśnie przeszedł impuls, który skręcił mnie dziwnie, jak porażenie piorunowe, które nie pozwala się człowiekowi przez chwilę określić, odnaleźć. Wstrząsnęła mną, jakimś sposobem wieść, że jednak ona ma się dobrze, że jest szczęśliwa, że jest szczęśliwa i potrafi wieść dalej normalne życie. Słowa, jak wino, zaprawione ledwie zauważalną domieszką cykuty. Niby oddalają troski, sprowadzają pewną ulgę, ale jednocześnie skręcają trzewia w skurczu przedśmiertnym, zapierając dech i nie pozwalając przez chwilę wypowiedzieć normalnego słowa a jednie rozkoszować się trującą refleksją przeminionej chwili. Zaśmiałem się sucho z tego wszystkiego, bo zdaje się zaczynałem się zachowywać, jak niedorostek zestresowany pierwszą randką. Głową pokiwałem na znak, że potwierdzam jej słowa, przynajmniej, w jakiejś części.
  — Owszem znam Kirę Belmont, znam bardzo dobrze. Zdaje się, że poznałem ją o wiele lepiej niż mogłem kiedykolwiek przypuszczać. — Odrzekłem wreszcie przyciskając mocniej do kantu ściany złodziejaszka miejskiego, by całkiem mu odeszła ochota na ucieczkę. Niech oczekuje w pokorze na dalszy rozwój zdarzeń. — Jednak skoro dopiero moment przed śmiercią jesteśmy w stanie powiedzieć, jacy jesteśmy tak naprawdę, to jak można znać kogoś innego? Oto właśnie groza poznawcza — skwitowałem swe słowa smętnum skrzywieniem warg okraszonym spojrzeniem melancholicznym. Wzrokiem uciekłem gdzieś w niebo na chmury czarne i bezkresne tłamszące nawet najmniejszy promień światła gwiazd.
  — Istotnie, może kiedyś ją zobaczę — powiedziałem głosem, w którym brzmiał marsz pogrzebowy. Było to o wiele bardziej emocjonalne, niż życzyłbym sobie, ale w śród znanych mi żywych istot, chyba tylko Cotaard zyskał pełną kontrolę nad swoimi emocjami a przynajmniej jego maska żelazna przywodziła taką myśl. — Dziś jestem tu tylko przejazdem, przypadkiem trafiłem tutaj na Ciebie i tego chłopaka.
    Tym bardziej nie spodziewałem się, że coś w tym spotkaniu będzie, jak nieoczekiwanie dobra książka. Coś interesującego w rzeczy, po której człowiek spodziewałby się jedynie zwykłej ordynarności. W mych oczach odbił się obraz niezwykłej determinacji poszukiwania. Tak silnej, że sam zastanowiłem się przez czasu ułamek najmniejszy, dla czego sam nie starałem się nigdy poszukać rodziców własnych. Może właśnie dla tego, że dziadek uświadomił mi rzecz, którą z nią nikt inny się nie podzielił.
   — Kuro Kuroski? Upłynęło trochę wody odkąd spotkałem, go na głównej ulicy Kazami. Jednak z nim nigdy nie dogadywałem się, tak dobrze, jak z Michiro, toteż zamieniliśmy jedynie kilka słów… Wygląda na to, że nigdy nie wrócił — bardziej stwierdziłem niż zapytałem po chwili milczenia. — Pewne zawody są obciążone ryzykiem, w przypadku maga, jak i żołnierza, jest to ryzyko śmierci… Nikt jednak, nie mówi dzieciom, że muszą się z taką sytuacją liczyć… Jeśli zaś Michiro przepadła, jak on, Ty poszukałaś sobie w Fairy Tail substytutu rodziny. Jest teraz więcej takich, jak Ty? Nowych członków, którzy szukają podobnego ukojenia?


"Ja... Twego światła...
Twego ciała...
Tak głęboko...
Pragnę dotknąć..."

Offline

 

#40 2018-11-01 08:46:09

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 97

Re: Port

Misja tradycyjna prosta - Lilianna - post #14

     Na początku Lili czuła się niepewnie po spotkaniu nieznajomego, który wiedział o niej całkiem sporo mimo tego, że nigdy się nie spotkali. A przynajmniej ona tego spotkania nie pamiętała. W pewnym momencie nawet cofnęła się o krok prawdopodobnie rozważając po prostu ucieczkę przed tym podejrzanym typem. Okazało się jednak, że ten mężczyzna był dobrym znajomym jej matki i Lili przekonała samą siebie, aby pozostać na miejscu i chwilę z nim porozmawiać. Zauważyła pewną możliwość w spotkaniu tego człowieka. Skoro znał jej matkę i był z nią w dobrych relacjach to być może znał również jej ojca. Być może był on jedyną osobą, która mogła naprowadzić ją na jego ślad? Zebrała się w sobie i zapytała o niego chociaż widać było, że temat ten  jest dla niej wcale niełatwy. Kyle odpowiedział i jego odpowiedź nie napawała optymizmem. Raczej przeciwnie, po jego słowach można było uznać, że ponowne spotkanie staruszka będzie niemożliwe. Nie dając jednak czasu, aby dziewczyna przemyślała jego słowa zadał kolejne pytanie dotyczące Fairy Tail, tym razem zainteresował się nowymi członkami gildii.
   Wokół tymczasem nie działo się wiele. Złodziejaszek grzecznie upomniany przez Blackwooda nawet nie myślał o tym, aby czegokolwiek próbować. Wiedział już, że jego jedyną opcją jest po prostu grzecznie czekać, aż ta dwójka zakończy rozmowę. Wolał też w żaden sposób się nie wtrącać w obawie przed tym jak mężczyzna mógł zareagować na coś takiego. Po prostu siedział cicho i czekał.

Offline

 
/* */

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.108bu.pun.pl www.slayersfans.pun.pl www.4ju.pun.pl www.naszezueforumowisko.pun.pl www.duel0masters.pun.pl