Ogłoszenie


Ninja Clan Wars - Naruto PBF

W czasach na długo przed wydarzeniami z M&A kontrolę nad światem sprawują klany ninja, wojowników o nadprzyrodzonych, unikalnych zdolnościach, które swoje siedziby mają rozsiane po wielu krajach, rządzonych przez swoich Daimyō.

Najstarsi pamiętają olbrzymie wojny, w których połączone siły rodzin siały spustoszenie, zabijając się nawzajem. Od tych wydarzeń minęło wiele lat, dziś liczba klanów drastycznie zmalała, niektóre są o krok od wyginięcia. W związku z tym panuję oficjalny, często nieprzestrzegany, rozejm, dzięki któremu świat ma odzyskać dawno utracony spokój. Wspólnymi siłami udało się odbudować prastarą Szkołę Ninja, w której każdy młody wojownik szkoli się, żeby móc w przyszłości godnie reprezentować klan.

Wszystkie posty
Wszystkie tematy
Wszyscy użytkownicy
Najnowszy użytkownik
Użytkownicy online
Goście online

Dzisiaj forum odwiedzili:


#1 2017-02-16 21:38:19

Opis otoczenia

Administrator

Zarejestrowany: 2012-07-29
Posty: 206

Karczma

http://i.imgur.com/AFspmHB.png



     Średniej wielkości karczma, która pomimo swoich małych rozmiarów pęka w szwach. W tym niczym nie wyróżniającym się z zewnątrz zajeździe można znaleźć posiłek, nocleg, a także ogromny wybór alkoholów. Trzeba oddać honor właścicielowi za to, że pomimo wielu pijanych bywalców, w środku panuje prawie nienaganna czystość. Tawerna od środka wygląda na o wiele większą, niż od zewnątrz. Została w całości wybudowana z marmuru, którego na wyspie zawsze jest pod dostatkiem. Warto zwrócić uwagę na hebanowe meble, sprowadzane z dalekich zakątków świata. Cała podłoga natomiast została wykonana z łatwo dostępnego, taniego drewna z pobliskich lasów.




Karczma Miasta Hantō

Nazwa trunku/dania - Cena


Lista trunków:

Piwa:
Kufel piwa "Mała dziewczynka" (bezalkoholowe) 500 Klejnotów
Kufel piwa "Mały chłopiec" (zawartości alkoholu 3,8%) 600 Klejnotów
kufel piwa "Twarda Chłop" (4%) 750 Klejnotów
kufel piwa "Mroczna intuicja" (4,5%) 850 Klejnotów
kufel piwa "Smoczy artefakt" (5,6%) 1000 Klejnotów - smak jabłkowy
kufel piwa "Przygaszacz bogów" (8%) 1200 Klejnotów
kufel piwa "Mroczny smak" (11%) 1500 Klejnotów

Wina:
butelka wina "Potęga Hantō" (8%) 1000 Klejnotów
butelka wina "Częsty bywalec" (9%) 1100 Klejnotów
butelka wina "Zło konieczne" (9,5%) 1150 Klejnotów
butelka wina "Fioletowe piękno" (10,7%) 1350 Klejnotów
butelka wina "Zła inwestycja" (11%) 1400 Klejnotów
butelka wina "Mieszkaniec miasta" (11%) 1500 Klejnotów
Wódka "Smocza" (30%) 1000 Klejnotów
Sake (50%) 1500 Klejnotów
Czysty spirytus etylowy (100%) 2000 Klejnotów
Bimber "Specjalność Samotników" 2300 Klejnotów
Whisky 2400 Klejnotów
Nalewka zielonookiego smoka 2500 Klejnotów

Jedzenie:
Dango 400 Klejnotów
Kurczak z rożna 600 Klejnotów
Miska ryżu 200 Klejnotów
Gulasz 800 Klejnotów
Mięso z dzika 2500 Klejnotów
Ramen 705 Klejnotów
Takoyaki 700 Klejnotów
Tempura 900 Klejnotów

Stan budynku: 100%

Offline

 

#2 2018-10-18 12:15:07

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Karczma

Czułam się zmęczona i poirytowana. To drugie może być spowodowane samotnością. Dlaczego? Mój głupi brat poszedł na jakąś misję i mnie zostawił. Samą. Zastanawia mnie co to za zlecenie, na które nie mógł mnie wziąć i teraz muszę się szwendać sama po tym nieprzyjaznym miejscu. Nie cierpię Ca-Elum i chyba z wzajemnością.
Powoli przeszłam przez próg przybytku. Większość stolików była zajęta. No to cudownie. Mam nadzieję, że będę miała gdzie usiąść. Na początek jednak podeszłam do baru w celu zakupienia czegoś do picia. Przeleciałam wzrokiem po dostępnych trunkach. Zdecydowałam się na coś taniego i czym się nie upiję.
- Poproszę Smoczy Artefakt. - odparłam, patrząc na barmana zza okularów przeciwsłonecznych. Nie zamierzałam ich ściągać pomimo, że byłam w pomieszczeniu. Pewnie wyglądałam dziwnie w oczach obecnych tu ludzi, ale zwisało mi to.
Zapłaciłam 1.000 klejnotów za napój, a gdy go otrzymałam usiadłam przy wolnym stoliku. Obok siebie posadziłam mój plecak, a na nim mojego nowego towarzysza, czyli magiczny totem z duszą psa w środku. Nikt teraz nie może powiedzieć, że piję sama ze sobą.
- Nadaję ci nowe imię. Niech będzie Riki. No więc Riki, witam cię w nowej rodzinie. Od dzisiaj będziemy nierozłączni. Za nasze przyszłe partnerstwo! - wzniosłam toast do totemu i napiłam się porządny łyk piwa. Paskudztwo. Mam nadzieję, że nic mi tam nie dosypali, ani nie napluli.
Chcę do domu...! Westchnęłam zrezygnowana, wpatrując się w swojego nieruchomego towarzysza. Pewnie trochę minie, nim się przyzwyczai do nowego ciała.

Offline

 

#3 2018-10-18 17:02:39

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 97

Re: Karczma

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Misja prosta - Seda - post #1

     Wnętrze miejscowej karczmy faktycznie było zapełnione. Choć biorąc pod uwagę, że zapadał już zmrok nie było w tym nic dziwnego. Takie miejsca zwykle ożywały nocą i zapewne w miarę upływu czasu pojawiać się będzie tylko więcej gości. Na razie jednak lokal nie był pełny i Seda bez większych problemów była w stanie znaleźć sobie wolne miejsce przy stoliku, który akurat nie był przez nikogo zajęty. W spokoju mogła cieszyć się swoim piwem i towarzystwem nowego partnera. Nikt jej nie przeszkadzał. Faktem było, że dziewczyna wzbudzała pewne zainteresowanie, mogła odnieść wrażenie, że część gości ją obserwuje. Zauważyła nawet, że kilka stolików dalej czwórka mężczyzn szeptała między sobą spoglądając na nią, ale jak wyżej wspomniano nie miała zamiaru zwracać na to uwagi. Spodziewała się, że w okularach może wydawać się dziwaczką, ale miała to gdzieś. Zamiast przejmować się czymś takim postanowiła cieszyć się towarzystwem nowego towarzysza i piwa. Chociaż po jej reakcji można było odnieść wrażenie, że piwem nie cieszyła się wcale. Dlatego być może wcale nie będzie rozpaczać z powodu jego utraty kiedy przez zajęty przez nią stolik przeleciał jeden z gości zatrzymując się na ścianie. Ale nawet jeśli nie była to bolesna strata to z pewnością coś takiego ją zaskoczy. A, może jednak nie? W każdym razie po chwili miała okazję poznać osobę odpowiedzialną za całe zamieszanie.
   - No, i ani się waż podnosić. - powiedział wysoki mężczyzna o średnio-długich włosach zaczesanych do tyłu. Nosił szary płaszcz spod którego wystawło porządne i czyste ubranie. Lepsze niż większości tu zebranych. Jego zielone ślepia z wyższością spoglądały na leżącego nieopodal Sedy mężczyznę. Mimo tego co powiedział zdawało się, że czekał, aż tamten się podniesie. Seda, która siedziała bliżej tamtego faceta mogła powiedzieć, że czeka niepotrzebnie, bo biedaczyna chyba stracił przytomność. Ona sama jednak póki co była zupełnie ignorowana przez stojącego przy jej stoliku mężczyznę.

Offline

 

#4 2018-10-19 08:26:00

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Karczma

Ludzie w Hanto mają inne kubki smakowe niż ja. Patrząc po tym jak inni ze smakiem piją swoje trunki. W sumie może wybrałam po prostu coś niedobrego, co nikomu by nie zasmakowało. A mogłam wybrać Małego Chłopca, chociaż nie jestem pewna czy oby na pewno chodzi o piwo, a nie o żywego, prawdziwego, małego chłopca. z drugiej strony przynajmniej bym się do niego poprzytulała, bo kto nie lubi małych chłopców!
Oczywiście pojawił się ktoś, kto wybawił mnie od picia tych jabłkowych szczyn. Przy okazji niestety pozbawił mnie także stolika, ale narzekać nie będę. Przez chwilę serce zabiło mi szybciej. Pewnie z zaskoczenia. To miasto co chwilę mnie zaskakuje, ale nie pozytywnie.
- Dziękuję... - wymamrotałam cicho, nawet nie wiedząc, że powiedziałam to na głos. Zmierzyłam mojego rycerza zza okularów. Wydaje mi się, że ma całkiem ładne ciuchy. Dobrze wykonane. Chyba naprawdę jest rycerzem, albo jakimś szlachcicem w przebraniu. Widać, że lubi dobrą jakość materiału, tak jak ja. Chciałabym go jeszcze dotknąć, by móc potwierdzić moje przypuszczenia, ale lepiej jak tego nie zrobię.
Przeniosłam wzrok na nieprzytomnego mężczyznę, który się przytulał do mojego stolika. Przez chwilę się zastanawiałam czy oby nie stracił przytomności bo napił się mojego piwa w locie. To by mnie nie zdziwiło. Biedactwo.
- Widzisz Riki. Nie pij alkoholu, bo skończysz tak samo. Bierz przykład z siostrzyczki. - odparłam inteligentnie do swojego towarzysza - totemu. Raczej nie jestem pijana, bo kto by się upił połową piwa. Pewnie mi coś dosypali, bo nagle nabrałam ogromnej ochoty na prowadzenie inteligentnej rozmowy z moim niemym, drewnianym towarzyszem.
- Chociaż trzeba przyznać, że troszkę mnie to rozpaliło... - burknęłam pod nosem. chciałam powiedzieć "rozgrzało", no ale trudno. Nie będę się teraz poprawiać. Pewnie i tak inni uważają, że jestem kolejną wariatką w tym psychiatryku zwanym Hanto.
Przechyliłam główkę w stronę nieznajomego rycerza, obserwując co robi. Miałam nadzieję, ze się mnie wystraszy i sobie pójdzie.

Offline

 

#5 2018-10-19 11:01:57

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 97

Re: Karczma

Misja prosta - Seda - post #2

     - Ohh? - mężczyzna spojrzał niezbyt przytomnie w kierunku Sedy kiedy ta się odezwała. Łatwo było odgadnąć, że nie był do końca trzeźwy. Zarówno dlatego, że zauważył dziewczynę dopiero po dłuższej chwili stania przy jej stoliku (tak, stolik nadal tam był. Lekko przesunięty w porównaniu do wcześniej, ale nic poza tym), ale wystarczyło też spojrzeć na jego twarz. Z pewnością zabawiał w karczmie już od dłuższej chwili i w międzyczasie nie poił się wodą.
   Przez kilka sekund patrzył na dziewczynę być może próbując przetworzyć jej słowa. Po chwili kiedy proces myślenia dobiegł końca uśmiechnął się i odezwał.
   - Panienka musi być samotna skoro rozmawia z jakąś dziwną lalką. - w międzyczasie mężczyzna, który przeleciał przez stolik Sedy jęknął. Jęknął po czym zaczął powoli odczołgiwać się w kierunku wyjścia. Widocznie wcale nie stracił przytomności tylko chwilowo go zamroczyło. Czarnowłosy jednak wcale nie zwracał na niego uwagi swoje zainteresowanie kierując na magiczkę Lamia Scale. - W takim razie może dotrzymam panience towarzystwa? - zapytał grzecznie kłaniając się w jej kierunku. Jego maniery nie pozostawiały wątpliwości, że wywodził się z wyższej warstwy społecznej. Kiedy zbliżył twarz do Sedy ta mogła powiedzieć, że wyglądał też wcale nie brzydko. Włosy zaczesane do tyłu miał zadbane, twarz przyjemną dla oka, a zielone ślepia przyciągały uwagę. Dodając to do jego porządnego i zadbanego stroju nie pasował tu. Lepszym miejscem dla kogoś takiego byłaby lokal o wyższych standardach. Chociaż z drugiej strony nie należało oceniać ludzi po wyglądzie. Może nie był mile widziany w lepszych karczmach, bo sprawiał problemy? Niby zachowywał się przyzwoicie (nie licząc tego, że posłał kogoś na stolik czarodziejki) i zmieni się to kiedy popije sobie jeszcze trochę?
   - Chciałbym też panience zrekompensować stratę, wygląda na to, że z mojej winy nie ma panienka nic do picia. - dodał prostując plecy i tak czekał na odpowiedź.

Offline

 

#6 2018-10-20 18:57:30

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Karczma

Niestety nie zostałam wzięta za wariatkę, a wręcz przeciwnie - okazało się, że wzbudziłam zainteresowanie w nieznajomym, czyli przeciwieństwo tego, co chciałam osiągnąć. Nie wiem czego się spodziewałam po pijanym mężczyźnie. Z pewnością ma wyłączone logiczne myślenie, albo jest jeszcze bardziej szalony ode mnie.
- Rób co chcesz. - mruknęłam leniwie, obserwując go uważnie. Przecież mu nie zabronię usiąść, bo jeszcze mną rzuci. Z drugiej strony trzeba przyznać, że od czasu do czasu miło popatrzeć na tak zadbanego mężczyznę, który przede wszystkim nie jest moim bratem. Miła odmiana, szczególnie w takim miejscu jak to. Szkoda tylko, że był pijany. Mam nadzieję, że nie będę miała z nim problemów. Na razie będę tolerować jego towarzystwo, dopóki się dobrze zachowuje.
- Nie trzeba. Sama miałam ochotę pozbyć się tego piwa. Nie przypadło mi do gustu. Mam ochotę na sok z ananasa, ale wątpię by mieli to coś takiego. - odparłam powoli by mnie mógł zrozumieć i na końcu westchnęłam zrezygnowana. Nie można mieć wszystkiego i nie zawsze ma się to, czego by się chciało. Więc na razie zadowolę się towarzystwem mężczyzny i niczym do picia.

Offline

 

#7 2018-10-21 12:48:31

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 97

Re: Karczma

Misja prosta - Seda - post #3

     - Faktycznie, wątpliwe żeby mieli tu coś takiego. - wesoło zgodził się mężczyzna i przysiadł do Sedy. Wyglądało na to, że skoro dziewczyna niczego nie chciała sam też nic nie będzie zamawiał.
   - Mam dla ciebie dwie wiadomości, dobrą i złą. - powiedział nachylając się nad uchem. Brzmiał zupełnie inaczej niż przed chwilą. Miał poważny i rzeczowy ton nie pasujący do pijaczyny, który przed chwilą ją zagadnął. Prócz tej drobnej zmiany dziewczyna mogła zauważyć coś jeszcze. Mimo, że pochylił się nad nią tak, że mogła poczuć jego oddech na twarzy to nie wyczuwała zapachu alkoholu. - Zła jest taka, że źle zrobiłaś przychodząc do takiego miejsca sama. Pewna grupka obserwuje cię odkąd się tu pojawiłaś i założę się, że nie tylko po to, aby nacieszyć oczy. Zgaduje, że jak tylko wyjdziesz pójdą za tobą czekając, aż nikogo nie będzie w pobliżu. - mówił cicho i szybko, cały czas pochylony nad uchem dziewczyny. - Dobra jest taka, że chętnie ci pomogę jeśli i ty mi z czymś pomożesz. - po tym wyprostował się i zapytał - Zainteresowana? - nie szeptał już, ale nie mówił też specjalnie głośno. Bujał się przy tym lekko na boki, a rozluźniony wyraz twarzy kompletnie nie pasował do jego poważnego głosu sprzed chwili.

Offline

 

#8 2018-10-21 13:46:33

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Karczma

    Swe kroki skierowałem w kierunku pobliskiej karczmy, która szczyciła się ogromnym szacunkiem i sympatią tutejszych mieszkańców. Sam niezliczoną ilość razy odwiedzam ją za każdym razem gdy umyślę sobie szlajanie się po mieście bez większego celu. Można powiedzieć, że poza gildią jest to drugie, najczęściej odwiedzane przeze mnie miejsce, w którym prawie zawszę dzieje się coś ciekawego. W drodze rozmyślałem nad słowami Maeve, które padły podczas naszej rozmowy. Wciągnięcie mnie do takiego przedsięwzięcia jest bardzo ryzykownym posunięciem, ale z drugiej strony czy samo bycie magiem Grimoire Heart nie jest czymś równym?
    Po bliżej nieokreślonym mi czasie znalazłem się przed drzwiami budynku. Wyciągnąłem jedną dłoń z kieszeni by otworzyć wrota prowadzące do wnętrza karczmy i gdy tylko przekroczyłem marmurowy próg, ponownie schowałem ją tam gdzie jej miejsce było przedtem. Powolnym ruchem kroczyłem bliżej lady, za którą stała ta sama facjata co zawszę. Uśmiechnąłem się delikatnie. Zacząłem rozglądać się dookoła obserwując zachowanie każdego z klientów. Większość to była starzy wyjadacze, z którymi nie raz wypiłem jeden kufel, lecz prawdopodobnie niewielu mnie kojarzy z powodu upojenia, które towarzyszyło im podczas tego momentu.
    Szedłem dalej przed siebie zerkając mym okiem na zawartość stolików ludzi, których mijałem. W pewnym momencie ujrzałem pewnego biedaka, który o własnych siłach czołgał się ku wyjściu, niczym ranny wąż, po nawet czystej podłodze. Spojrzałem na niego z minął zażenowania i zrobiłem duży krok przechodząc nad nim. Jeżeli nie jest w stanie wypić dużo to niech tego nie robi, oszczędzi sobie wstydu, którego właśnie w moich oczach sobie narobił. Idąc dalej ujrzałem kilka dziwactw będących na porządku dziennym, lecz pierwszy raz widziałem kogoś kto specjalnie zajmował miejsce dla swojej drewnianej laleczki. Zatrzymałem dłużej wzrok, by następnie skomentować to zwykłym westchnięciem.
    Chwilę później dotarłem do baru. Wyciągnąłem dłonie z kieszeni i usiadłem bokiem mając oko na większość osób znajdujących się w środku. Zwykle tak robiłem. Odwróciłem głowę w kierunku barmana i z lekkim zmęczeniem w głosie przemówiłem. - To co zwykle, bez żadnych dodatków, w szklanym kuflu. - Po chwili otrzymałem swój trunek "Smoczy Artefakt", który wyjątkowo przypadł mi do gustu i jednocześnie w kilku ilościach pozwalał na zbicie pysznego, aczkolwiek gorzkiego smaku wina, które miałem okazję uraczyć wcześniej. Zapłaciłem i wziąłem łyk.

- 1.000 za alkohol.


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#9 2018-10-21 17:57:49

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Karczma

Przeszły mnie ciarki, gdy zbliżył się do mnie i nachylił tuż nad moim uchem. Nie wiem jednak czy były one przyjemne, czy wręcz przeciwne. Czułam się jednak niezręcznie i poddenerwowana jego bliskością, która mi się nie podobała. Złapałam się dłońmi stołu i zacisnęłam mocno palce na jego brzegu. To trohę wyglądało jakby mi zagroził, że mi zabierze stół, a ja go próbuje przed tym powstrzymać.
Dziwne było to, że nie czułam od niego alkoholu. Zaniepokoiło mnie to, że tylko udaje pijaczynę. Wszystko zmierza w bardzo złym kierunku. Będę się musiała jakoś niepostrzeżenie ewakuować. Przybycie do tego miasta to był błąd. Sami wariaci dookoła!
Poczekałam aż skończy mówić i policzyłam w myślach do dwudziestu by się uspokoić. Dopiero wtedy miałam pewność, że głos mi nie będzie drżał, więc się odezwałam.
- Mylisz się... nie jestem tutaj sama. Jest ze mną Riki. Mój partner. I mówi, że cię nie lubi. - odpowiedziałam cicho i wskazałam na mojego drewnianego przyjaciela. Przynajmniej w ten sposób zmusiłam dłonie do oderwania się od stołu. Szczerze to miałam teraz ochotę przytulić Rikiego i uciec w siną dal, ale się powstrzymam.
- Z czym niby miałabym pomóc? - zapytałam i ugryzłam się w język by nie wypalić w jego stronę jakiegoś sarkastycznego lub niemiłego tekstu. Nie byłam zainteresowana jego podejrzanymi interesami, ale nie chciałam mu tak po prostu odmówić. Mam tylko nadzieję, że nie chodzi o nic za co matka zbiłaby mnie po gołym tyłku. Pomimo, że jestem już dorosła. Najwyżej ucieknę przy pierwszej nadarzającej się okazji. Ewentualnie będę udawać wariatkę i może sam się odczepi, chociaż pewnie pełno tu wariatów i to nie zrobi na nim wrażenia.

Offline

 

#10 2018-10-22 10:44:58

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 97

Re: Karczma

Misja prosta - Seda - post #4

     Mężczyzna spojrzał w kierunku kukiełki, którą wskazywała Seda. Spoglądał na niego kilka sekund zanim wrócił spojrzeniem do dziewczyny. - Całkiem ciekawy towarzysz. Szkoda, że nie przypadłem mu do gustu. - odpowiedział poważnie. Cały czas miał rozluźnioną minę i bujał się lekko na boku. To zupełnie nie pasowało do jego poważnego tonu, ale zdawał się tym nie przejmować. Pewnie dlatego, że mówił cicho i tylko Seda mogła go usłyszeć, a reszta gości widziała w nim po prostu lekko wstawionego paniczyka. Tylko po co udawał, że jest  pijany? Seda mogła co najwyżej zgadywać, bo nie wyglądało na to, żeby miał jej to powiedzieć. Chociaż pewnie też niespecjalnie ją to interesowało skoro jedyne czego w tym momencie chciała to znaleźć się jak najdalej od tego miejsca.
   - Niczym specjalnym. - zaczął. - Kiedy wyjdziesz z tego lokalu chce jedynie, żebyś udała się na pewną konkretną ulicę. Jeśli się nie mylę ta czwórka będzie szła w ślad za tobą. Chcę, żebyś ich tam przyprowadziła. A jeśli się mylę to po prostu zapłacę ci za zmarnowany czas. - wyjaśnił czego oczekuje w zamian za swoją pomoc. Obiecał nawet rekompensatę w razie gdyby się mylił. Brzmiało całkiem sensownie. Gorzej jeśli był w zmowie z tymi, o których mówił i chciał wciągnąć ją w pułapkę. Może lepiej było po prostu wstać narobić zamieszania i się ulotnić?

Offline

 

#11 2018-10-27 10:40:04

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Karczma

Przechyliłam na bok głowę i wsłuchałam się w to, co ma do powiedzenia. Dobrze, że mam okulary na nosie, bo przynajmniej nie widział niedowierzania w moich oczach, chociaż i tak miałam ochotę się roześmiać. Powstrzymałam się jednak, gdyż mogłoby to zostać źle odebrane. Mam tylko nadzieję, że wytrzymam bez zaśmiania mu się w twarz. W końcu udawał tylko pijaka, a kto wie co tam jeszcze ukrywa.
- Em... przepraszam bardzo szanownego pana, ale czy patrzył pan ostatnio w lustro...? - zapytałam powoli, trochę zbyt rozbawionym tonem, ale nie mogłam się powstrzymać. Kontynuowałam powoli, głosem pełnym zwątpienia - Do czego zmierzam... tak w skrócie... chcesz, żeby jakaś młoda kobieta udała się na pewną ulicę sama, najpewniej będzie to jakaś odosobniona alejka i czekała grzecznie aż jakaś banda ją napadnie, żebyś ty... - W tym miejscu na chwilę przerwałam, wskazując dłonią całą jego postać. - ...miał okazję mnie uratować z opałów. Wiesz, że na rycerza na białym koniu to ty nie wyglądasz. Brakuje ci konia i lśniącej zbroi. Pasujesz za to do innego opisu. Wyglądasz jak szef owej bandy. Jest chyba nawet na to pewne określenie... herszt? Chyba tak to jakoś szło. Jednak cokolwiek nie planujesz muszę uprzedzić, że nie lubię takich grupowych zabaw. Znajdź sobie inną ofiarę. Ja jeszcze nie jestem wystarczająco pijana, by nabrać się na tak słabą próbę oszukania mnie.
Gdy skończyłam mówić wstałam i podeszłam do swojego plecaka i kukiełki, która na nim siedziała. Spakowałam się, założyłam bagaż na plecy i postanowiłam się stąd ewakuować jak najszybciej. Nie mam pojęcia co ten tym sobie we mnie upatrzył, ale trochę mnie przerażał. Sami niebezpieczni ludzie w tym mieście, albo jacyś szaleńcy.

[z/t > Hantō > Stara świątynia]

Ostatnio edytowany przez Seda (2018-10-27 10:45:47)

Offline

 

#12 2018-10-28 12:25:51

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 41

Re: Karczma

Misja prosta - Ryū - post #1

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Dalsza część wieczoru przebiegała spokojniej. Dziewczyny z laleczkami wyszły, pewni klienci wypełzli z baru, a pozostała klientela grzecznie się upijała w przyjemnej atmosferze. Zapowiadał się cudowny wieczór. Wydawałoby się, że nic nie zakłóci Twojej chwili relaksu, dopóki właściciel lokalu nie zaczął nalewać do szklanego kulka zamówionego trunku. Nalał do połowy i przestało lecieć. Mężczyzna spojrzał na Ciebie przepraszająco. Przynajmniej jeszcze nie straciłeś swoich pieniędzy.
- Sprawdzę czy jeszcze mamy zapad w piwnicy. - odparł znany Ci dobrze mężczyzna, a przynajmniej często widziany. - Herman! Idź do piwnicy po Smoczy Artefakt! - zakrzyknął do drugiego barmana. Ten spojrzał na niego zmieszany i podszedł nieco bliżej.
- Muszę? Tam straszy. - odparł niepewnie mężczyzna w średnim wieku i był nieco masywny. Wyglądał raczej na takiego, który niczego nie powinien się bać. Mimo to mówiłściszonym głosem, żeby nikt nie usłyszał. Prócz ciebie i właściciela, który zdzielił go szmatą przez twarz.
- Nie gadaj głupot! Zaraz nie wytrzymam! Nic tam nie ma! Złaź mi tam zaraz po to piwo! - sapnął na niego zły. Barman nie mając wyjścia poszedł na zaplecze. Właściciel westchnął ciężko. - Nie wiem co się z nim dzieje. Wydziwia. Duchy w piwnicy. Też mi coś. - odparł, ale jakoś sam nie rwał się, żeby pójść do piwnicy. Wtedy jednak światła w całej karczmie zaczęły migać, jak w jakimś horrorze. - No nie, znowu? Zaraz wracam. - burknął w zrezygnowaniu właściciel. Sam zniknął za zapleczem. Wszystkie światła na chwilkę zgasły. Były to jakieś 4 sekundy, ale przez ten czas byłeś skąpany w całkowitej ciemności. Gdy oświetlenie wróciło pozornie nic się nie zmieniło, ale przynajmniej żarówki przestały mrugać.
Właściciel wrócił zza zaplecza, ale po drugim barmanie nie było ani śladu. Nie zapowiadało się, żebyś otrzymał swoje piwo w najbliższym czasie. Może pora zamówić coś innego. I może wtedy zauważysz, że straciłeś swoje pieniądze. Nawet nie wiesz kiedy i jak, bo nic nie poczułeś.

Ryū: Traci wszystkie swoje klejnoty.

Offline

 

#13 2018-10-28 13:32:55

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Karczma

    Z biegiem czasu coraz więcej miejsc pozostawało pustych, co pozwoliło mi bardziej skupić się na osobach, które postanowiły upijać się tego wieczora w kątach budynku. Niezbyt zwracałem na nich uwagi, raczej interesowało ich to ile jeszcze maja trunku i za ile będą musieli raz jeszcze zgłosić się do barmana. Na podejrzanych również nie wyglądali chociaż kilka razy zdarzyło mi się wplątać w awantury, w których słowa wypowiadane były z nutką chmielu. Dlatego też mimo małego zagrożenia, starałem się chociaż przez chwilę mieć ich na oku. Było wyjątkowo spokojnie jak na tą godzinę, co niezbyt mi przeszkadzało. Przynajmniej można było w spokoju pomyśleć o rzeczach ważnych, o których zwykły człowiek nie ma bladego pojęcia.
    Zerknąłem jedynie na chwilę sprawdzając status mego zamówienia. Kufel był w połowie pełny, a beczka pusta. Westchnąłem głośno i poczekałem aż barman zajmie się tym. Chcąc nie chcąc byłem świadkiem krótkiej rozmowy, która niezbyt mnie interesowała. Duchy? W jednej z najpopularniejszych karczm w Hantō i nikt w gildii o tym nie wiedział? Ba, nawet właściciel nie pomyślał by zlecić to, któremuś magowi z Grimoire Heart żeby tym się zajął? Siedząc na krześle odwróciłem się całym ciałem w kierunku barmana i spojrzałem na niego z lekkim rozczarowaniem.
    Postanowiłem poczekać nieważne ile czasu bym przy tym stracił. Nagle zaczęły gasnąć światła w całym pomieszczeniu. Uznałem to za zwykły zbieg okoliczności, a patrząc na twarze klienteli, wybuch paniki był znikomy. Lecz po krótkiej serii zapadła ciemność na kilka sekund. Nie jestem pewien dokładnego pomiaru, aczkolwiek nie trwało to długo. Zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. W Hantō nadal można było spotkać mniejsze zorganizowane grupy przestępcze, a sytuacja w karczmie może być jednym z ich planów. Z racji tego, że czasu nie było wiele nic podejrzanego nie udało mi się dostrzec. Odwróciłem się w kierunku baru kładąc jedną dłoń na ladzie. Chciałem zapytać co z moim zamówieniem przy okazji starając się zabrać pieniądze by móc odliczyć odpowiednią sumę w razie gdybym musiał zamówić coś innego, ale one znikły. Westchnąłem raz jeszcze i sięgnąłem do kieszeni, ale ta również była pusta.
    Wstałem. Rozejrzałem się dookoła, nikt nie wyglądał na podejrzanego, lecz nie zamierzałem tego zostawić w spokoju. Ruszyłem powoli w kierunku drzwi wejściowych, a następnie przystawiłem kilka krzesełek z pobliskiego stolika uniemożliwiając otworzenie ich zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz. Sam zatrzymałem się jakiś metr bądź dwa od nich i raz jeszcze zerknąłem na gęby zgromadzone w budynku.
    Panowie... - jeżeli w środku były jakieś panie, to również to zaznaczyłem - i Panie. Jesteśmy dorośli i nie zachowujmy się jak dzieci. Więc? Kto był na tyle głupi i sięgnął do tej kieszeni co nie powinien? - Swoje spojrzenie przeniosłem również na personel karczmy, wśród nich brakowało jednego barmana, lecz o ile pamięć mnie nie myli był na tyle przestraszony, że wypełznięcie z piwnicy pewnie trochę czasu mu zajmie. Czekałem.


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#14 2018-10-30 09:56:43

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 41

Re: Karczma

Misja prosta - Ryū - post #2

Nikt się nie zmartwił brakiem światła przez te kilka sekund. Możliwe, że niektórzy nawet tego nie zauważyli. Nie było jednak paniki, co najwyżej lekkie zdziwienie na twarzach niektórych klientów karczmy. Każdy powrócił do swoich zajęć równie szybko, co powróciło światło. Ty również chciałeś się zainteresować stanem swojego zamówienia, ale coś innego zwróciło Twoją uwagę - brak pieniędzy.
Nie minęło dużo czasu, a wejście do karczmy zostało zabarykadowane. Większość spojrzeń zwróciła się ku Tobie, chociaż niektórzy mieli wzrok jakby nie do końca wiedzieli o co chodzi i co się stało. Zapadła jednak kompletna cisza. Jakoś każdy chyba zrozumiał powagę sytuacji.
Jedna osoba całkowicie Cię zignorowała i wlazła pod stół.
- Gszie jeszteśśś... ślliiii-sznosko... - bełkotał sam do siebie, szukając czegoś lub kogoś pod stołem. Po chwili próbował spod niego wyjść, ale jego głowa spotkała się z blatem stolika, pod który ponownie wpadł zdziwiony. - Njeee... nje zostawiaj mjeeee... - zajęczał zdesperowany, próbując wypełznąć spod stolika. Jako, że w lokali panowała bezwzględna cisza, każdy go doskonale słyszał. Ludzie patrzeli a to na Ciebie, a to na pijaka spod stołu, a to po sobie. Każdy sprawdził czy ma swoje pieniądze i nikt poza Tobą, nie wyglądało na zadowolonego. Wygląda na to, ze tylko Ty zostałeś okradziony i nikt nie zamierzał się przyznać.

Offline

 

#15 2018-10-31 11:42:27

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Karczma

    Przegryzłem delikatnie wargę po czym wydałem z siebie charakterystyczne syknięcie. Chciałem nie rzucać się w oczy, a to co zrobiłem mocno przeczyło tej zasadzie. Mimo wszystko mocno przywiązany jestem do swoich rzeczy, a zwłaszcza pieniędzy, które w dzisiejszych czasach mogą załatwić dosłownie wszystko. Od trywialnych rzeczy jak alkohol, dziwki czy luksus po władzę, która zajmuje najwyższe miejsce wśród celów zwykłego śmiertelnika.
    Spojrzałem na zabarykadowane drzwi. Potrzeba usunąć dwa krzesła by móc je otworzyć dlatego postanowiłem przenieść swoje spojrzenie jak i całe ciało na barmana stojącego za ladą. Wciąż brakowało jego współpracownika, oraz jako jedyny nie zareagował na moje pytanie. Nie zamierzałem nikogo stąd wypuszczać do czasu aż nie odzyskam skradzionej zguby, a jeżeli działanie to sprawi, że mój największy atut, czyli mała rozpoznawalność pryśnie niczym proste zaklęcie dziecka, to pluje na to. 
    Zatrzymałem się przy ladzie i spojrzałem na mężczyznę. - Nie od dzisiaj tu przychodzę i zwykle nie mam na co narzekać, ale to? Mimo, że to pierwszy uszczerbek na waszej reputacji w moim odczuciu, to zapewniam Cię, że ostatni... - W moim głosie słychać było rozczarowanie i zdenerwowanie. Nie chciałem nikomu odbierać życia bądź nawet patrzeć jak o nie błagają, ale jeżeli zwykłe słowa nie trafią do ich pustych głów, to będę zmuszony przejść do rękoczynów, a te nie skończą się przyjemnie, bynajmniej nie dla mnie.
    Gdzie Twój współpracownik? Czy może zdążył już ewakuować się tylnym wyjściem z nie swoją zawartością portfela? - Zapytałem spokojnym głosem prezentując wrażenie, że wszystko jest pod kontrolą. Zerkałem co chwilę na zabarykadowane drzwi by mieć pewność, że nikomu nie przyjdzie do głowy by teraz opuszczać lokal. Wyciągnąłem dłoń ku właścicielowi i zapytałem. - Można prosić klucze? - Cóż, krzesła jak to krzesła można je w każdej chwili przestawić. Narobią hałasu i trochę czasu zabiorą, ale można je ominąć w każdym bądź razie. Co innego gdy masywne drzwi są zamknięte na klucz. Myślę, że ta pijana zgraja nie będzie miała na tyle odwagi by ruszyć na zamknięte wrota.


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#16 2018-11-04 17:50:51

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 41

Re: Karczma

Misja prosta - Ryū - post #3

Barman spojrzał na Ciebie zdziwiony, jakby nie do końca do niego docierało o czym mówisz i dlaczego odstawiasz taką scenę.
- Więc pana okradziono? Jeżeli tak to oczywiście pomogę w tej sprawie. Proszę się tak nie denerwować. Już zamykam drzwi wejściowe. - odparł mężczyzna i wyciągnąć z kieszeni klucze. Trochę ręce mu się trzęsły, ale zamiast Ci je podać, to sam podszedł to drzwi i je zamknął na klucz. Drzwi od karczmy były dość masywne i raczej nikt nie opuści tego przybytku bez Waszego przyzwolenia.
- Rzeczywiście Herman jeszcze nie wrócił. Nie sądzę jednak by to był on. Pracuje tu już 5 lat. Nie miałby powodu by zrobić coś takiego i ryzykować stratę pracy... czy życia... - odparł mężczyzna, lekko się pocąc. Nie wiadomo było czy to Ty tak na niego działałeś, czy ta cała sytuacja go tak stresowała, a może jeszcze coś innego. Schował klucze do kieszeni i zasunął zamek. Potem schował się za swoją ladą.
- No dobrze. Okradziono tego tu człowieka i nikt stąd nie wyjdzie, dopóki nie znajdziemy winnego. Czy ktoś wie kto mógł to zrobić? Widzieliście coś podejrzanego? - zapytał głośno barman, patrząc uważnie po klientach. Pewnie w duchu modlił się by szybko oddano Ci pieniądze.
- W sumie... obok siedziała kobieta, przed tym jak zgasło światło. A teraz jej nie ma. - odparł jeden z podejrzanych. Wskazał na stolik, pod którym aktualnie leżał pijak, który chwilę wcześniej mówił do siebie i szukał kogoś lub czegoś pod stołem. Kilku innych podejrzanych przytaknęło mu, jakby sobie przypomnieli o kobiecie.

Ostatnio edytowany przez Straznik 4 (2018-11-04 17:52:24)

Offline

 

#17 2018-11-04 19:00:43

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Karczma

    Ani na moment nie strąciłem spojrzenia swego z facjaty właściciela, który równie podejrzanie śmierdział mi, co cała ta kradzież. Czułem się winny. Winny tego, że dałem się podejść i nie czuć zupełnie nic okraść z funduszy, których zarobienie zabrało mi trochę czasu. W aktualnym momencie byłem plamą na honorze Grimoire Heart, choć w kościach czułem, że gdyby tylko właściciel wiedział z przedstawicielem jakiej gildii rozmawia, jego ton jak i postawa stałaby się jeszcze bardziej uległa. Nie trzeba wspominać, że to właśnie, lokalnie nazywane Czerwone Serca, szczycą się w zadaniach, które polegają na eliminowaniu niewygodnych przedstawicieli politycznych jak i cywilnych, a kto wie, może wgląd na stare czasy i szacunek darują komuś życie? Jednak jak wspomniane zostało wcześniej, prawdopodobnie nikt z tu obecnych nie jest w stanie potwierdzić mojej przynależności i mimo agresywnej postawy musiałem się tego trzymać. Być może potraktują mnie jak zwykłego przybysza, który bardzo często odwiedza lokal ten w celu zaspokojenia swoich pragnień?
    Nie odparłem zupełnie nic. Kiwnąłem jedynie głową na znak potwierdzenia słów właściciela karczmy i splotłem ramiona na wysokości klatki piersiowej. Razem z nim obserwowałem uważnie każdego klienta. Być może wcześniej byłem za mało przekonujący i trzeba było zasięgnąć zupełnie innych środków, choć z drugiej strony sposobem obecnym nie rzucałem się aż tak bardzo w oczy gdybym na przykład spowodował bójkę. Drzwi zostały zamknięte i nie zamierzałem kwestionować tego przez kogo zostały zablokowane do czasu wyjaśnienia śledztwa. Prawdopodobnie osobiście nie podarowałbym komuś obcemu kluczy do maszynki, na której zarabiam, bo jakże inaczej nazwać usługę, z której pochodzi pokaźny dochód?
    Wreszcie do mych uszu dotarła przydatna informacja, która była wstanie przymknąć oko na wcześniejsze zachowanie klienteli. Zerknąłem na miejsce, które wskazał mężczyzna i próbowałem sięgnąć pamięcią wstecz, by przypomnieć sobie personę będącą kobietą. Mogła mi umknąć mimo, że starałem się bacznie obserwować wszystkich tu zgromadzonych, lecz jestem pewny, że nikt nie opuszczał budynku gdy ten ogarnięty został przez ciemność na sekund kilka.
    Coś więcej? Wewnątrz nadal panuje to samo powietrze więc nikt nie używał przez ten czas drzwi, które obecnie są zamknięte, a zniknąć od tak sobie nie mogła. - Skomentowałem krótko. Chciałem zapytać mężczyznę o więcej szczegółów odnośnie kobiecej sylwetki, lecz skoro wypowiedź są ograniczył do kilku słów, to jego wiedza mogła okazać się niewystarczająco pomocna. Natomiast właściciel mógł posiadać to co mnie interesuje, wszak razem z partnerem obsługiwał każdego kto składał zamówienie, więc musiał zauważyć coś charakterystycznego, dlatego też skierowałem na niego swoje podejrzliwe spojrzenie. Syknąłem.


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#18 2018-11-10 11:51:17

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 41

Re: Karczma

Misja prosta - Ryū - post #4

Nikt nie chciałby by jego reputacja ucierpiała. Nie w taki sposób. W końcu pozwolenie komuś na ukradzenie swoich pieniędzy i jeszcze niemożność złapania złodzieja nie wyglądałoby dobrze w kartotece kogoś takiego jak Ty. Ucieczka złodzieja w ogóle nie wchodziła w grę. Kiedy już karczma została zamknięta skupiłeś się na próbie wyciągnięcia informacji od reszty zebranych. Każdy był podejrzany, nawet właściciel.
Pierwszy ze świadków, który podobno widział jakąś kobietę zamyślił się na chwilę. - Emmm... eeee... no nie mogę sobie nic przypomnieć. Dziwne... jak ona wyglądała? - mamrotał  mocno zamyślony. Nie wyglądał na bardzo pijanego. Mówił normalnie, nie miał nawet pijackiego rumieńca. Równie dobrze mógł być całkowicie trzeźwy, jednak to jest mało prawdopodobne w takim przybytku jak ten. - Tej, pamiętasz ją? - zapytał swojego towarzysza, szukając u niego pomocy.
- Coś tam pamiętam. Była taka... zwykła. Miała czarne włosy... albo blond. Nie wiem. - odparł obojętnie drugi świadek i wzruszył ramionami. Ten wyglądał już na lekko wstawionego.
- Nie wiem jak mogła tak po prostu zniknąć, no ale była tam! - odparł znowu pierwszy świadek, próbując się przed Tobą jakoś wytłumaczyć.
- A może to... - zaczął drugi świadek i przerwał na chwilę, robiąc dramatyczną pauzę. W tym momencie zauważyłeś, że żarówka w lampie nad jego głową zaczęła świecić mocniej. Przez chwilę także poczułeś delikatne źródło magii w żarówce. Było jednak tak małe, że równie dobrze mogło Ci się zdawać, że je czujesz. Drugi świadek natomiast niczego nie zauważył i kontynuował swoją dramatyczną wypowiedź - ...może to duch? - i w momencie kiedy wypowiedział słowo "duch" żarówka się przepaliła, wydając z siebie w ostatnich chwilach głośny syk. Kilka osób nabrało powietrza z zaskoczenia i ktoś nawet krzyknął krótko w strachu. Właściciel lokalu przycisnął się mocniej do swojej lady.
- Co wy opowiadacie. Tutaj nie ma duchów. To tylko wasza- -zaczął mówić barman, ale nie zdołał dokończyć. W tym momencie z dołu, jakby spod posadzki można było usłyszeć Głośny, stłumiony huk. - T-to pewnie Herman upuścił beczkę z piwem... - wybełkotał barman, ale wiedziałeś, że coś jest nie tak. Próbował zachować spokój, ale widziałeś to w jego oczach. Dobrze było ci to znane - strach. Uczucie, które często towarzyszyło innym, gdy słyszeli nazwę Twojej gildii. - Może... pójdzie pan to sprawdzić? - właściciel wydobył z siebie resztki odwagi i zaproponował Ci wycieczkę do piwnicy. Biorąc pod uwagę zebranych w tym pomieszczeniu ludzi, jesteś najbardziej kompetentną i odważną osobą na sali. Nie było co do tego wątpliwości, nadawałeś się do tego najlepiej. Mogła to jednak być też dobrze zagrana próba pozbycia się Ciebie, by uciec z Twoimi pieniędzmi. Decyzja należy do Ciebie.

Offline

 

#19 2018-11-10 17:24:33

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Karczma

    Przyglądałem się uważnie świadkom, którzy postanowili zabrać głos w tej dziwnej, acz z drugiej strony, zwyczajnej sprawy kradzieży nieswojego majątku. Być może nie było tego widać po mnie, lecz nie chciałem dać za wygraną i za wszelką cenę zdobyć to co oficjalnie jest moją własnością. Utrzymywanie kamiennej miny do łatwych nie należy, ale z drugiej strony wśród pijanej bandy robiącej w gacie ze strachu, do ciężkich również, więc jakoś dawałem sobie radę. Zwykle opanowany, nie podejmuje pochopnych działań, a także nie wychylam się ponad szereg, dzisiaj coś jednak we mnie wstąpiło, co złamało schemat, którym działałem do tej pory. Być może wcześniejsza rozmowa z Maeve spowodowała, że krew wewnątrz mnie zaczęła buzować przez co działałem pod wpływem impulsu? Z resztą nawet jeśli tak było, to nie powiem, że nie jest to przydatne doświadczenie. Dzięki temu będę mógł popracować nad samokontrolą w momencie gdy dojdzie do realizacji zadania ostatecznego, razem z pozostałymi.
    Nie każdy był tak samo rozmowny jak dwójka klientów, którzy jako pierwsi zdecydowali się przełamanie ciszy. Zapewne nikt nie chciał narobić sobie kłopotów, lecz milcząc sami sprawiali wrażenie podejrzanych, więc im więcej mówili tym bardziej oczyszczali się z zarzutów. Problem był taki, że detektywem nie jestem. Dla mnie wszyscy zebrani w tej sali byli oceniani tak samo, bez żadnych wyjątków. Czasy są trudne, więc trzeba myśleć nad lepszą przyszłością, co powoduje załamanie moralne u niejednego, zdawałoby się, prawego obywatela. Lecz nie robiło to na mnie jak najmniejszego wrażenia. W podobnej sytuacji znajdują się tysiące ludzi i jakoś nikt nie chce w ich kierunku wystawić pomocną dłoń. Sześć lat życia wśród magów Grimoire Heart nauczyło mnie niewrażliwości na tak błahe sprawy, a jednocześnie karać za złamanie zasad.
    Duch? Może jeszcze okaże się, że cała ta karczma jest jedynie tworem czyjejś magii, a ja przez ten cały czas znajdowałem się w pułapce iluzji? Dobre sobie. Jednakże sytuacja z lampką wymusiła wyciągnięcie pewnych wniosków z krótkiej, acz treściwej rozmowy. Barman chciał wszystko złagodzić lecz w jego głosie czułem smród strachu, ten sam emanowany przez niewolników piramidy. Herman nie wracał jakiś czas, a zapewnienie barmana o jego niewinności do wiarygodnych również nie należało, dlatego spojrzałem w kierunku zaplecza, w momencie zaproponowania zejścia na dół. Oczywiście nie chciałem tego wszystkiego tracić, ale stojąc w miejscu do niczego nie dojdę. Jedyne wyjście z budynku zostało zamknięte, a próba ucieczki będzie bardzo dobrze słyszalna. W końcu mowa tutaj o zniszczeniu masywnych, drewnianych drzwi, które w pojedynkę są nie do przejścia.
    A więc prowadź człowieku. - Skierowałem te słowa w kierunku barmana, który przytulał ladę niczym kobietę o pokaźnych piersiach, nie chcąc ich puścić za wszelką cenę. Lecz spojrzałem na niego mym czujnym okiem posyłając w jego kierunku znak, że jeżeli po dobroci nie zejdzie, to zmuszę go do tego, nawet jeśli miałaby zapanować panika wśród pozostałych. Ponadto nikt nie zna tak dobrze zaplecza i piwnicy jak właśnie on, więc taki ruch powinien działać na jego korzyść. Im szybciej sprawa zostanie wyjaśniona tym prędzej wszyscy wrócimy do normalności.

Ostatnio edytowany przez Ryū (2018-11-10 17:24:49)


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#20 2018-11-19 19:59:26

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 41

Re: Karczma

Misja prosta - Ryū - post #5

Postanowiłeś zejść do piwnicy. Najwyżej puści się cały ten przybytek z dymem jeżeli właściciel Cię oszukał, prawda? Na początek jednak musiał puścić blat, w który niemalże już wrósł. Widząc jednak Twój wymowny wzrok i gest, który zrozumiał jako "co ty odwalasz?", puścił się swojej przytulanki. Przez chwilę stał w bezruchu i wyglądało to jakby się zastanawiał czy nie przytulić się do Ciebie. Zmierzył Cię jednak wzrokiem i widząc Twoje spojrzenie równie szybko zrezygnował z tej myśli. Odchrząknął.
- No więc tak... klucze... - mruknął, skupiając swoją uwagę na przedmiocie w kieszeni, czyli pęku kluczy. Na szczęście nie znikły. Potem przeniósł wzrok na klientelę. - A wy mi stąd nie wychodzić! W ogóle tyłków nie podnosić! - zakrzyknął do nich. Chyba próbował sprawiać wrażenie groźnego lub odważnego. Upewnił się, że gotówka w pancernej kasie jest bezpieczna i dopiero potem poszliście na zaplecze. Właściciel na nieco chwiejnych nogach. Drzwi do piwnicy były zamknięte, ale nie na klucz. Chwycił za klamkę, a te otwarły się. Widać było kamienne schody, które tonęły w ciemności. Pstryknął przełącznik światła, ale jasność nie nastała.
- Herman? - zakrzyknął z nutką strachu. Odpowiedziała cisza. Z piwnicy słychać było jedynie jakieś ciche drapanie. Najpewniej jakiś szczur się tam dostał, ale on by raczej nie wyłączył światła w piwnicy, prawda? No chyba, że przegryzł kable lecące w ścianie. - L-latarka? Jakaś latarka. Masz latarkę? - zaczął mamrotać pod nosem właściciel, już mocno poddenerwowany sytuacją. Ledwo go zrozumiałeś.

Offline

 

#21 2018-11-23 12:16:19

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Karczma

    Czekałem na odpowiednią reakcję ze strony właściciela karczmy. Moja mina nie wyrażała żadnych pozytywnych emocji, nie było powodu bycia wesołym chłoptasiem. Być może w tym budynku pod lupą znajdowała się reputacja zarówno moja jak i całej gildii, dlatego nie chciałem odpuścić, wręcz odwrotnie. Iść na przód nawet jeśli miałby zostawić za sobą stosy trupów. Życie wśród pozostałych członków Grimoire Heart nauczyło mnie wielu przydatnych rzeczy, ale przede wszystkim zachowania reputacji. Gdy choć jedna owca przestaje się bać wilka, stado pójdzie za nią. Na to nie mogłem pozwolić.
    Gdy mężczyzna był gotowy ruszyliśmy w kierunku piwnicy, której tak bardzo się obawiał i w której Herman przesiadywał o wiele za długo. Dał wyraźne ogłoszenie dla swoich klientów, po czym ja jedynie skierowałem swój wzrok w ich kierunku i jakby od niechcenia westchnąłem. Co to dokładnie miało oznaczać? Sam nie wiem. Być może byłem lekko rozczarowany ich inteligencją, a może po prostu zmęczony od tego wszystkiego mimo, że nie było ku temu powodów. Żałowałem, że życie nie polega na wyciągnięciu ręki i dostaniu to czego się pragnie. Lecz jest w tym mały paradoks w moim przypadku. Bycie szlachtą oznacza powrót do korzeni, a nie po to uciekłem przecinając wstążkę niewidzialnymi nożyczkami, by po kilku latach powrócić jako syn marnotrawny.
    W końcu dotarliśmy na miejsce. Drzwi od piwnicy były zamknięte co wydało mi się odrobinę dziwne biorąc pod uwagę, że w środku znajduje się jeden człowiek, który może w każdej chwili potrzebować pomocy. Nie wiem ile ważą beczki z winem, ale zapewne do lekkich nie należą, a nie słyszałem nigdy o jakimś innowacyjnym mechanizmie, który ułatwiałby ich transport na samą górę. Po otworzeniu drzwi przywitała nas ciemność, która rozpościerała się już po kilku stopniach od progu wejściowego. Syknąłem i zwróciłem się do mężczyzny.
    Herman musi mieć dobry wzrok skoro pracuje po ciemku. - Powiedziałem pełny irytacji. Czułem się jakbym był obiektem żartu i kpin ze strony zwykłych wieśniaków. Barman nie reagował na wołanie, a pytanie o latarkę przemilczałem. Albo lepiej będzie powiedzieć, że zignorowałem. Zacisnąłem pięść, a następnie wepchnąłem mężczyznę przed siebie (Siła: 30), by mieć go idealnie przed sobą, a nie za plecami. Natomiast o źródło światła nie musiał się martwić. Skupiłem się na chwilę by po około dwóch sekundach moje ciało zaczęły otaczać liczne błyskawice, świecące jasnym blaskiem, które pozwalały ujrzeć najbliżej położone elementy bądź przestrzeń (Szybkość pojawiania się błyskawic: 70). Zachowywałem bezpieczny dystans tak by właściciel karczmy widział przed sobą kilka stopni oraz by przypadkowo jedna z moich błyskawic nie poraziła go w najmniej oczekiwanym momencie.
    Dalej. - Oznajmiłem krótko i zrobiłem krok.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#22 2018-12-02 12:37:57

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 41

Re: Karczma

Misja prosta - Ryū - post #6

Właściciel lekko podskoczył, wystraszony Twoim syknięciem. Spojrzał na Ciebie wystraszony. Zupełnie jakbyś obwieścił, że właśnie zamierzasz go zabić.
- Światło jeszcze wczoraj działało. Nie wiem co się stało... może to miejsce naprawdę jest nawiedzone. - mruknął niepewnie, ze skrzywioną miną, jakby sam nie do końca wierzył w to, co powiedział.
Pokierowałeś mężczyznę, by szedł przed Tobą, a on się nie opierał. Szedł jednak dość wolno, patrząc uważnie pod nogi. Schodziliście w dół, stopień po stopniu. Błyskawice były Waszym jedynym źródłem oświetlenia.
Znajdowaliście się gdzieś w połowie, gdy w dole, tuż u podnóża schodów zauważyłeś jakiś spory, ciemny kształt rozpostarty na podłodze. Nie mogłeś jednak okazji się temu dłużej przyjrzeć, ani zastanowić nad tym co tam leży, gdyż właściciel wysmyknął się Twojej dłoni, po czym runął z ogromnym hukiem - i pędem godnym toczącej się beczki - w dół schodów. Zatrzymał się na wcześniej zauważonym u podnóża czarnym kształcie, który był ciałem Hermana. Jednak czy żył? Czy obaj żyli? Tego na razie nie wiedziałeś.
Pomijając dwa ciała leżące obecnie na posadzce, one mogę poczekać, bo przecież nie uciekną, Twoją uwagę przykuła pewna rzecz. Na schodku, który właśnie mijał właściciel była rozwieszona ledwo widoczna żyłka, od której minimalnie odbijało się światło z błyskawic. Z pewnością sama się tam nie pojawiła i mało brakowało, żebyś sam na nią wpadł. Prosta, prymitywna pułapka, która pewnie bardziej uraziłaby Twoją dumę, niż ciało, gdybyś w nią wpadł.

Offline

 

#23 2018-12-02 13:43:48

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Karczma

    Niewzruszony niczym ruszyłem do przodu dając tym samym sygnał mężczyźnie by i ten zaczął kroczyć nim błyskawice omyłkową porażą go na tyle, by przestał być użyteczny, a stał się kolejnym problemem, który będę mieć na głowie. Szliśmy powoli, co początkowo nie przeszkadzało mi na tyle by nerwowo reagować, lecz po chwili stało się strasznie irytujące, a ja osobiście miałem wrażenie, że spędzimy w tej piwnicy całą noc nim dojdziemy na sam dół. Schody rozciągały się w nieskończoność jakby końca nie miały. Błyskawice mimo, że nie były najlepszym źródłem światła były wystarczające do tego by widzieć kilka schodków przed nami, co nie powinno sprawiać żadnych problemów podczas drogi.
    W połowie drogi zatrzymaliśmy się widząc przed naszymi oczami, oddaloną o kilka lub kilkanaście metrów (?) przeszkodę, którą początkowo chciałem zwyczajnie ominąć biorąc ją za jeden z worków, w którym znajdował się konkretny towar. Lecz w pewnym momencie zauważyłem jak mężczyzna runął na dół turlając się niczym pełna beczka piwa, zatrzymując się na wspomnianym wcześniej obiekcie. Wzruszyłem ramionami i już chciałem zrobić krok do przodu, gdy dzięki światłu błyskawicy, blask rzuciła cieniutka żyłka przymocowana kilka centymetrów od schodku tworząc tym samym idealną, acz amatorską pułapkę.
    Syknąłem.
    Rozejrzałem się dookoła szukając podobnych, charakterystycznych blasków. Swoją uwagę zwróciłem również ku pozostałym schodkom chcąc upewnić się, że nie jest to jedyna niespodzianka na naszej drodze. Mówiąc szczerze nie bardzo przejmowałem się losem mężczyzny, nie spadł na sam dół więc teoretycznie winien być zdrowy, może z kilkoma siniakami, ale w pełni zdrów. Przykucnąłem sobie przed żyłką po czym wyciągając niewielki nóż z pokrowca przyłożyłem go do pułapki, a następnie pchnąłem do przodu chcąc naciąć i sprawdzić czy wywoła to jakąkolwiek niepożądaną reakcję (SB: 3). Następnie trzeba było sprawdzić jak sprawy miewają się z właścicielem karczmy.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#24 2018-12-07 09:38:16

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 41

Re: Karczma

Misja prosta - Ryū - post #7

Rozejrzałeś się i przyjrzałeś otoczeniu, jednak w tej ciemności nie mogłeś dostrzec nic więcej. Błyskawice nie pomogły w ujawnieniu innych pułapek, o ile jakieś były. Na razie żadnych nie widziałeś.
Na chwilę obecną skupiłeś się na rozbrojeniu pułapki na schodach. Nóż na początku napotkał opór. Musiałeś nieco mocniej naprzeć ostrzem na żyłkę, która w końcu ustąpiła z cichym dźwiękiem przerwanej struny. Żyłka nie była byle jakiej jakości. Czyżby czekało cię więcej podobnych niespodzianek?
Dalsza droga w dół schodów przebiegła bez problemów. W piwnicy nadal było ciemno a jedynym źródłem jakiegokolwiek światła była Twoja magia. Właściciela lokalu i jego pomocnik żyli, ale byli nieprzytomni i na szczęście tylko lekko poobijani.
Usłyszałeś dźwięk dochodzący z wnętrza piwnicy. Skrzypienie starej skrzyni, które było bardzo wyraźne ze względu na kompletną ciszę przerywaną jedynie Twoim oddechem. W następnej sekundzie zobaczyłeś blask błękitnego światła dochodzący z tyłu piwnicy, około 7 metrów od Ciebie. Od źródła oddzielało Cię kilka półek i wiele beczek z rożnymi trunkami. Pomimo to zauważyłeś sylwetkę spowitą w czerń przy nieznanym źródle światła, które emanowało słabą energią magiczną. Osoba sięgnęła ku światłu i coś zabrała w pośpiechu. W kolejnej sekundzie poczułeś wybuch energii magicznej, a źródło światła znikło. Podobnie jak nieznana postać, która utonęła w ciemności otaczającej piwnicę. Masz jednak tą przewagę, że swoją osobą blokujesz jedyne wyjście z pomieszczenia. Szkoda tylko, że Twoje błyskawice oświetlają tylko około 1 metra wokół Ciebie, a piwnica była dużo większa.

Offline

 

#25 2018-12-07 20:23:10

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Karczma

    Ciemność, która ogarnęła piwnicę była tak gęsta, że moje błyskawice były niczym malutka gwiazda odbijająca się od ogromnej tafli oceanu. Nic nie byłem w stanie zobaczyć na odległość większą niż metr. Syknąłem pod nosem po czym rozbrajając pułapkę udałem się w kierunku leżących mężczyzn, by ocenić czy będzie z nich jakikolwiek pożytek. Żyli, ale niestety byli nieprzytomni. Pomijając kilka siniaków to nic im nie zagrażało, aż do czasu...
    Wnet skierowałem swoje spojrzenie w otchłań, z której usłyszałem jeden, malutki dźwięk. Skrzypiąca skrzynia sugerowała, że ktoś jeszcze znajdował się na dole i najwyraźniej wyczekiwał. Następnie kilka metrów ode mnie rozbłysnęło niebieskie światło obok, którego znajdowała tajemnicza postać. Czułem od niej energię magiczną lecz była bardzo słaba niż w przeciwieństwie do początkującego maga. Wyciągnęła dłoń po coś czego nie byłem w stanie ujrzeć i zniknęło razem z tajemniczym blaskiem, tak samo szybko i nagle jak się pojawiło.
    Natychmiast wyprostowałem się i wyciągnąłem dłoń w tamtym kierunku by następnie posłać dwie lub trzy niewielkie błyskawice (Szybkość: 70), które otaczały moje ciało (Siła: 45). Ich zasięg był niewielki, gdyż wynosił jedynie dziesięć metrów i nawet jeśli nie uda mi się trafić bezpośrednio tego co widziałem, to pozwoli mi przez chwilę ujrzeć to co skryte jest pod płaszczykiem ciemności. Następnie zrobiłem kilka kroków do tyłu zbliżając się do jedynego wyjścia z tego pomieszczenia. Nie widziałem niżej żadnego innego źródła światła czy to od pochodni czy lamp, więc śmiem twierdzić, że drzwi znajdujące się za mną są jedynymi, które pozwalają opuścić mroczną piwnicę.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#26 2018-12-10 09:01:16

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 41

Re: Karczma

Misja prosta - Ryū - post #8

Posłałeś swoją magię w kierunku nieznajomej postaci, a przynajmniej w miejsce w którym ostatnio ją widziałeś. Kule przemierzyły ciemność, rozświetlając przez chwilę niewielki obszar wokół siebie podczas podróży. Z początku były to same półki i beczki, jednak kiedy błyskawice rozbiły się z sykiem o ścianę przez chwilę rozbłysły, oświetlając otoczenie. Postać nadal była w pobliżu i pisnęła dziewczęco zaskoczona Twoją magią, zupełnie jakby się tego nie spodziewała. Ty za to od boku zobaczyłeś sprawczynię zamieszania (>klik<), która miała na plecach niewielki czarny plecak, a ja oczach dziwne gogle. Rzuciła Ci zaskoczone spojrzenie, a następnie znikła w mroku piwnicy, tak jak i światło z błyskawic.
W piwnicy nadal wyczuwałeś niewielkie źródło magii, które delikatnie pulsowało, jakby było niestabilne. Nie potrafiłeś jednak określić dokładnie skąd dochodzi.
- Lepiej jeśli sobie stąd pójdziesz. Ta sprawa ciebie nie dotyczy. - usłyszałeś kobiecy głos z bliżej nieokreślonego kierunku. Zupełnie jakby się poruszała podczas mówienia. Ty jednak nie słyszałeś żadnych kroków. W dodatku nie potykała się o nic, jakby wszystko widziała.
- To sobie pójdziesz. Ja sobie pójdę. I nikomu nie stanie się krzywda. - kontynuowała, a ty słyszałeś ją ponownie z innej strony, która się zmieniała. Trafienie jej z magii w takim przypadku graniczyło z niemożliwością.

Offline

 

#27 2018-12-10 10:51:26

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Karczma

    Kobiecy pisk dotarł do mych uszu malując na mej twarzy małe zaskoczenie, a może zdziwienie? Niewątpliwie było to coś czego się zupełnie nie spodziewałem i można powiedzieć, że poczułem małą dezorientację. Spojrzałem raz jeszcze na pracowników karczmy i nie mogłem uwierzyć, że jeden z nich skończył nieprzytomny za sprawą kobiety. Chociaż dwuznacznie to brzmi, to jednak mam na myśli jego słabość w rozumieniu czystej siły. Dzięki mojej magii byłem w stanie ujrzeć prawdziwą postać sprawczyni. Niewątpliwie gogle, które nosiły pozwalały jej w swobodzie manewrować między skrzyniami mając zerowe pole widzenia. Może też służyły jako wzmacniacz dla magii, którą dysponowała, wszak może istnieje taka zdolność, która potrzebuje katalizatora, by móc rozwinąć swe skrzydła.
    Nie mniej było to o tyle problematyczne, że musiałem coś z tym zrobić. Mrok działał na moją niekorzyść. Nie odpowiedziałem na żadne z jej słów skierowane do mnie, nadchodzące z różnych kierunków. Jednego byłem pewien, mogła znajdować się przede mną lub z boku. Skupiłem się by zwiększyć zasięg mych błyskawic. Zamiast skupiać je przy własnym ciele, to rozproszyłem je na kilka metrów od siebie zwiększając tym samym pole widzenia. Nie było to idealne zagranie gdyż w żaden sposób nie mogłem nimi kontrolować bardziej niż zwykłą liną, którą można rzucić przed siebie, przyciągnąć bądź rzucać na boki. Strój, który miała na sobie bądź ekwipunek powinien emitować niewielkie odblaski podczas zetknięcia ze źródłem światła, dlatego liczyłem, że w ten sposób uda mi się ją zlokalizować.
    Niestety, ale myślę, że ta sprawa dotyczy bardziej mnie niż ich. Biorąc pod uwagę, że wybrałaś sobie nie tą ofiarę co trzeba, to radzę zwrócić to co ukradłaś nim będzie za późno. - Odparłem krótko błądząc wzrokiem w ciemności szukając swojej przeciwniczki.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#28 2018-12-29 12:58:50

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 41

Re: Karczma

Misja prosta - Ryū - post #9

Magia Błyskawic, a przynajmniej jej podstawy, miała pomóc w walce z mrokiem. Stworzone błyskawice powoli oddalały się od Ciebie, rozpraszając mrok. Złodziejka widząc to, postanowiła się wycofać za regały. Nie umknęło Ci jednak, że znajdowała się tylko 2 metry po Twojej prawej, kiedy ujrzałeś cień wycofującej się sylwetki. Była szybka i zwinna na tyle, by umknąć goniącym za nią błyskawicom. Ponownie nie wiedziałeś gdzie jest, jednak teraz Cię już nie zaskoczy, bo widziałeś co jest dookoła.
- Mówisz o skradzionych pieniądzach? Przyznam, że to był na tyle łakomy kąsek, że nie mogłam się powstrzymać. Musisz mi jednak darować moją zachciankę, bo bardzo prawdopodobne, że uratowałam wam wszystkim życie. Stary grubas trzymał w piwnicy uszkodzoną lacrimę wypełnioną magią, która wyciekała przez szczeliny. Niewiele brakowało, żeby wybuchła. Więc może w podzięce za uratowanie życia sam powinieneś oddać mi dobrowolnie wszystkie swoje pieniądze. - mówiła zza regałów, skąd nie mogłeś jej dostrzec bo tam źródło oświetlenia nie docierało.
Właściciel karczmy stęknął i zaczął się wiercić. Zupełnie jakby się wybudzał i miał potwornego kaca. Złapał się za głowę i powoli usiadł. Próbował otworzyć oczy, żeby sprawdzić co się dzieje.

Offline

 

#29 2018-12-30 15:01:24

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Karczma

    Błyskawice choć ograniczone moimi umiejętnościami magicznymi, to okazują się być bardzo przydatne i uniwersalne w takich sytuacjach jak te. W prawdzie nie jestem w stanie skupić się na tyle by móc wyrządzić nimi poważniejszą krzywdę niż zwykłe porażenie i dezorientację, jednak w tych okolicznościach uważam, że są to wystarczające możliwości. Niestety jedno mnie niepokoi w całym tym zamieszaniu. Moja rozmówczyni nie należy do amatorów co pokazała wykorzystując mrok na swoją korzyść i z gracją poruszać się w nim, zapewne nie tylko za pomocą swoich zmysłów. Ponadto jest zwinniejsza niż mi się wydawało, za każdym razem z łatwością uniknęła moim błyskawicom przez co nie wydaje się być łatwym przeciwnikiem, z którym mógłbym się uporać w przerwie na kawę.
    Skoro uważasz się za bohaterkę, to gdzie podziała się twa duma? Skrywasz się pośród cieni niczym robak unikając spotkania twarzą w twarz ze swym rozmówcą. Zachowanie podobne jak u... tchórzy. - Zaakcentowałem ostatni wyraz z powodów czysto psychologicznych. Niemniej tak właśnie jest. Nie mając odwagi pokazać się publicznie, po jakże heroicznym czynie, który osobiście według mnie jest zwykłym kłamstwem i błądzić wśród mroku niczym zabójcy, psy niemające honoru, nie zasługuje się na nic dobrego co ludzkie.
    Poza tym moja droga... Lacrimę ociekającą energią magiczną wyczułby nawet początkujący mag, który niedawno odkrył w sobie zdolności magiczne. A tutaj? Od początku wejścia do środka nic takiego nie miało miejsca. Nawet teraz, cząstki ethernano powinny silnie emanować nawet jeśli zdołałaś, jak twierdzisz, zneutralizować działanie bomby. - Dodałem, by po chwili wycelować dłonią w stronę, z której dochodziły głosy i tym samym kierunku, gdzie ostatni raz widziałem kobiecą postać. W ułamku sekundy jedna z moich błyskawic powędrowała w tamtą stronę uderzając bezpośrednio w przeszkodę (Szybkość: 70), która stała jej na drodze i tym samym raniąc, choć trochę, moją przeciwniczkę (Siła: 45). Nie chciałem jej zabijać aczkolwiek puścić wolno z moją własnością również.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#30 2019-01-01 16:07:09

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 41

Re: Karczma

Misja prosta - Ryū - post #10

Ciemność nie była Ci sprzymierzeńcem, ale też nie wrogiem. Otaczające Twą postać błyskawice oświetlały okolicę, chociaż w niewielkim stopniu oraz powstrzymywały złodzieja od zbliżenia się. Na tym jednak nie zamierzałeś poprzestać. Postanowiłeś użyć ataku werbalnego, który wydawał się być najbardziej skuteczny w obecnej sytuacji. Jednak z pozoru wyglądało na to, że Ci się nie udało.
- Ahahahaha! - zaśmiała się. Jej śmiech był głośny i donośny. Dochodził z jednego kierunku. - Mam swoje metody obchodzenia się z artefaktami. A jeżeli mowa o tchórzostwie, to wyszłabym na masochistkę gdybym wyszła z ukrycia, czyż nie? Bo nie wyglądasz na takiego co-... - mówiła, ale jej nieładnie przerwałeś. Wykorzystałeś moment, że przestała się przemieszczać i posłałeś tam swój atak. Trafiłeś i kobieta przez chwilę się nie ruszała, ale nie wyglądała na jakoś mocno porażoną. Bardziej na taką, co była w szoku. Miałeś odrobinę czasu, ale czy wystarczająco by złapać złodzieja? Co zrobisz?

Offline

 

#31 2019-01-04 19:22:14

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Karczma

    Czekałem w ciszy słuchając jak moja rozmówczyni szyderczo śmieje się z mojej wypowiedzi. Lecz dzięki temu wiedziałem gdzie dokładnie się znajduje albo przynajmniej gdzie powinna i tam właśnie zamierzałem ruszyć gdy tylko nadarzy się odpowiednia okazja, a ta nastąpiła nie późno. Otóż błyskawicę, którą posłałem w stronę regałów i beczek z zaopatrzeniem trafiła w sylwetkę złodziejki i rozświetliła okolicę dając mi podgląd na miejsce jej pobytu. Nie zamierzałem tracić ani chwili dłużej i wybiłem się ze stopnia (Szybkość: 60), na którym aktualnie stałem i wyskoczyłem w kierunku kobiety. Otaczające mnie błyskawice rzucały światło dookoła pozwalając mi mieć czyste pole obserwacji i uniknąć zderzenia z niechcianym obiektem.
    Oczywiście nie był to najlepszy manewr na który mogłem sobie pozwolić. Droga prowadząca do jedynego wyjścia z pomieszczenia była teraz wolna, a raczej pracownicy karczmy nie stwarzali dla nie żadnego zagrożenia. Dlatego też musiałem się szybko uwinąć i mieć nadzieję, że porażenia którego doznała było na tyle silne by oszołomienie, w którym się znalazła trwało wystarczająco długo.
    Wyciągnąłem rękę równie szybko co wcześniejszy manewr i pokierowałem ja w okolicach głowy bądź szyi chcąc unieruchomić swoją przeciwniczkę (Siła: 30). Nie zamierzałem jej zabijać lecz niewątpliwe, że ciągła dawka ładunku elektrycznego jakiego zapewniała moja magia może spowodować niemałe urazy (Siła błyskawic: 45), mimo że moja moc była jeszcze na niskim poziomie. Dzięki błyskawicom miałem widok na wszystko dookoła dlatego też zacząłem szukać torby, w której to znajdowałyby się moje skradzione pieniądze.
    Jak się nie będziesz wiercić, to wszystko pójdzie sprawnie i oboje nie będziemy się widzieć już. - Skomentowałem podczas poszukiwań. Gdyby udało mi się zlokalizować plecak bądź torbę, w zależności od tego co nosiła, to postanowiłem go wyrwać a następnie obrócić do góry nogami pozwalając by cała zawartość wypadła na ziemię.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#32 2019-01-09 20:59:00

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 41

Re: Karczma

Misja prosta - Ryū - post #11

Znalazłeś się przy złodziejce, zanim ta zdążyła się otrząsnąć i uciec. Złapałeś ją za szyję i ścisnąłeś, na co ta jęknęła cicho. Byłeś od niej wyższy o jakieś 10 centymetrów, a ona złapała Cię za nadgarstek, jakby próbowała pozbyć się Twojej ręki. To jednak było niemądre posunięcie, gdyż w momencie gdy została porażona błyskawicami jej palce samoistnie zacisnęły się na Twojej ręce i nie potrafiła się odczepić. Na plecach miała plecak, więc w tej sytuacji mogłeś do niego zajrzeć. Ciężko było wysypać zawartość, gdy miała plecak na sobie. W środku znalazłeś pękniętą lacrimę, która była zawinięta w dziwny materiał, jakieś narzędzia włamywacza i linki oraz Twój portfel wraz z zawartością. W szczególności interesował Cię ten ostatni przedmiot. Po oględzinach mogłeś stwierdzić, że na szczęście nie ubyło z niego ani grosza.
- Mmm... co się stało...? Kto to? - właściciel karczmy w końcu oprzytomniał na tyle, że był w stanie normalnie usiąść. Patrzył na Ciebie i złodziejkę z szokiem na twarzy. Oczekiwał wyjaśnień, gdyż przespał całe zajście. Kobieta za to wyglądała jakby przez chwilę straciła zdolność mówienia z powodu Twojego ataku.

Ostatnio edytowany przez Straznik 4 (2019-01-09 20:59:33)

Offline

 

#33 2019-01-09 22:32:23

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Karczma

    Jak przypuszczałem osóbka, z którą przyszło mi się zmierzyć, swe wyjątkowe oblicze potrafiła pokazać tylko w cieniu będąc schowana. Być może uścisk, który zastosowałem okazał się zbyt silny, aczkolwiek uznałem, że to konieczne. Czasem trzeba pokazać owieczkom kto jest ich panem, a brutalna siła jest jedynym środkiem, który przynosi efekty. Jednakże nie przewidziałem jednego, że paraliż na skutek mocy, którą władałem będzie na tyle silny, że jej drobne dłonie mimo niemałego wzrostu zacisnął się na mojej ręce jak pułapka na niedźwiedzie. Rzuciłem jedynie okiem i westchnąłem. Nie było potrzeby bym teraz musiał się siłować tylko po to, by pozbyć się zbędnego zaczepu.
    Plecak, który najbardziej mnie interesował wcale nie był takim łatwym celem. Musiałem się mocno natrudzić, by ostatecznie na ślepo obmacać całą zawartość, którą nie interesowała mnie tak bardzo jak skradziony portfel, w którym znajdowały się moje jedyne oszczędności. Nim jednak me zręczne palce dosięgły materiałowy przedmiot, wyrzuciłem z środka to co było zbędne w mojej ocenie. W końcu gdy pochwyciłem to co chciałem sprawiłem, by błyskawice otaczające mnie od początku tej niewygodnej przygody zniknęły, ponownie ustępując miejsca ciemności, która tliła się w piwnicy. Lecz zanim to zrobiłem, wyciągnąłem rękę z pustego już plecaka i chwyciłem za gogle, które złodziejka miała na czole. Szarpnąłem do góry (Siła: 30) nie zważając na nic, by następnie odrzuć je w kierunku mężczyzny, który jak widać obudził się z zimowego snu.
    Czekałem aż puści mą rękę lecz gdy to nie nastąpiło, a uścisk stracił na sile, wykonałem niewielki zamach, by ostatecznie odrzucić kobietę na bok, niczym lepką substancję, która przylepiła się do dłoni. Schowałem portfel do kieszeni i udałem się w kierunku mężczyzny zatrzymując około metr przed nim. Odwróciłem się i spojrzałem w kierunku pękniętej lacrimy, o której wspominała dziewczyna chwilę wcześniej. Westchnąłem jedynie i wróciłem po nią, by zawiniętą idealnie umieścić pod pachą i ruszyć w kierunku wyjścia.
    Nie wiem. Jeżeli masz problem ze złodziejami to wezwij straże albo zatrudnij ochronę albo wystosuj odpowiednie zlecenie do gildii i organizacji. Ja zdobyłem to co chciałem, a ona nie wygląda na taką, która mogłaby uciec o własnych siłach. Jakiś patrol powinno udać się złapać na ulicy, a oni zajmą się już tym za Ciebie i za mnie. - Dopowiedziałem zmierzając ku górze.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#34 2019-01-10 22:22:51

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 41

Re: Karczma

Misja prosta - Ryū - post #12

Portfel został odzyskany. Przy okazji wyrzuciłeś większość innych rzeczy z plecaka, ale kto by się tym przejmował - pewnie tylko właścicielka rzeczy, które i tak najpewniej ukradła.
Po odzyskaniu swojej własności musiałeś siłą odczepić kobietę od swojej ręki, pozbawiając ją gogli i rzucając nią gdzieś w kąt. Właściciel oberwał goglami w czoło i wydał z siebie zaskoczony okrzyk, myśląc najpewniej, że ktoś go atakuje, ponieważ nic nie widział.
Złodziejka otrząsnęła się szybciej niż planowałeś i postanowiła uciec schodami, zgrabnie przeskakując barierkę iście akrobatycznym ruchem. Zanim jednak wybiegła przez jedyne wyjście, to zatrzymała się w progu wejścia, skąd padało jedyne światło, które i tak nie oświetlało wnętrza piwnicy. Obróciła się w Twoją stronę i wyciągnęła dłoń z wyprostowanym palcem wskazującym, stając w bojowej pozie.
- Jeszcze tu wrócę! - krzyknęła, jakby rzucając Ci wyzwanie, po czym uciekła nim zdołałeś zareagować.
- Poczekaj! - zatrzymał Cię właściciel. - Nie wiem co tu się do końca stało... ale dziękuję. Powstrzymałeś ją. - odparł właściciel, podnosząc popękaną lacrimę, która wydzielała niewielkie światło. Podszedł powoli do Ciebie. Wyciągnął mały mieszek z kieszeni. - Wiem, że to niewiele, ale proszę przyjmij to. Chcę ci podziękować za pomoc i zrekompensować straty. Nie chcę stracić tak dobrego klienta. - zakończył swoją przemowę i wcisnął Ci mieszek z pieniędzmi w dłoń. Następnie poszedł wybudzić swojego pracownika, któremu na szczęście nic nie było, tylko wykorzystał sytuację by się porządnie wyspać.
Po kilku minutach drzwi karczmy na nowo zostały otwarte, a przetrzymywali w środku klienci mogli w końcu wrócić spokojnie do domów. Tak jak Ty.

Nie będę przedłużać. Misja zakończona sukcesem. Dziękuję za wspólną zabawę.

Offline

 

#35 2019-01-13 11:54:07

Ryū

Gildia Grimoire Heart

Zarejestrowany: 2018-03-02
Posty: 113
Ranga: Członek Gildii
Płeć: Mężczyzna
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Vincent

Re: Karczma

    Wzruszyłem jedynie ramionami na słowa, które dziewczyna skierowała w moim bądź naszym kierunku, przed swoją szybką ucieczką. Nie miałem w planach gonić ją. Niech sobie ucieka jak robak, lecz jestem pewien, że zastanowi się drugi raz nim postanowi obrać sobie za cel niniejszą karczmę. Dopóki nikt z gildii nie będzie kazał mi się zająć tym problemem bądź nie wpłynie odpowiednie zlecenie z zadowalającą sumą, to nie zamierzałem tykać się tego gówna. Miałem o wiele ważniejsze sprawy na głowie niż użeranie się ze złodziejami niskiej klasy.
    Mimo, że mężczyzna niedawno powrócił do świata żywych, to dość szybko reagował na to co dzieje się dookoła niego. Szybciej niż ja chwycił pękniętą lacrimę o której wspominała włamywaczka i owinął ją starannie, by delikatne światło wydobywające się z kryształowej kuli zakryć przede mną. Powoli zacząłem myśleć czy aby na pewno nie mówiła prawdy? W końcu mógł to być zwykły zbieg okoliczności i po prostu wcześniej udało jej się podkraść komuś magiczny przedmiot, jednakże taki stan rzeczy nie pasował mi zbytnio.
    Lecz nie zamierzałem się tym przejmować. Odzyskałem swoją zgubę więc mogłem ruszyć dalej mimo niedokończonego zamówienia. Po tym co się wydarzyło nie mam ochoty na żadne trunki. Być może minie trochę czasu nim raz jeszcze zawitam do drzwi tutejszej karczmy, aczkolwiek właściciel myślał zupełnie inaczej i dodatkowo wynagrodził mnie nie tylko dodatkową gotówką, ale słowami, które zapewne miały podziałać jak magnes na lodówkę. Westchnąłem jedynie i ruszyłem ku wyjściu czekając aż główne drzwi zostaną otwarte, by skierować swe ciało w kierunku gildii kupieckiej. Nie warto trzymać majątku przy sobie jeżeli nie zamierza się go spieniężyć.

[z/t » Hantō » Gildia kupiecka]


Mowa: #e74c3c

https://i.imgur.com/Ie7bUhE.jpg

Offline

 

#36 2021-06-13 15:11:09

Cromwell

Gildia Raven Tail

Zarejestrowany: 2018-11-27
Posty: 63
Przynależność: Raven Tail
Ranga: Członek Gildii
Płeć: M
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Nihil

Re: Karczma

    - Tak coś mocniejszego chyba byłoby wskazane, a obwiesiów proszę się nie martwić Mademoseille – odpowiedziałem wesoło, wciskając ręce w kieszeń, po czym ruszyłem do przodu raźno stukając obcasami lakierków o chodnik.  — Ja też nie lubię, gdy mi się przeszkadza takich momentach, ale z pewnością przekonam takowych osobników, że przerywać Nam nie należy. Sama Pani wie, jaki potrafię być przekonujący. - Okrasiłem to wszystko swym uśmiechem najlepszym.
    Jak się o tym myślało, to jednak strasznie głupie było to wszystko. Nie trzeba było się upierać, żeby wzięła ten krawat, bo przecież po co jej taka szmata tak właściwie? Ni jej pewnie nie założy, wyrzucić też nie wypada chociaż niepotrzebna. Pomyśleć wystarczyło. Nie podobało mi się, że tak nagle z nieznanego powodu się zrobiłem taki nieprzebiegły. Była to zawsze ważna dla mnie funkcja duszy, ponieważ wiedziałem, że jej braki ściągają na wybrakowanego kłopoty. Może faktycznie nie należało mi się żadne oszczędzenie, a flaszka wódki wylana na łeb, aby wreszcie otrzeźwieć. Tutaj co prawda żadnej awantury poważnej nie było, ale pewnie niesmak pozostał.
    Nie mniejszy pewnie miałem ja sam, gdy jeszcze przyszło mi po tym pożal się boże przedstawieniu obcować jeszcze z grubasem van Djikiem. Zadziwiające jak to można człowieka w jednym dniu spotkać i go znielubić. Sympatii mojej nie wzmagał fakt, że nie lubiłem też jego synalka, którego znowu przyjdzie nam bronić. Młodzieniec ten kierowany jakąś przepotężną siłą starał się zawsze pchać palce między drzwi a futrynę, jednocześnie nie będąc szybkim na tyle żeby je wyciągnąć. Siła ta zwie się głupotą i generalnie jest, jest motorem napędowym wielu ludzi w tym uniwersum. Do zmiany takiego ułożenia najczęściej potrzebny jest argument sił o tym samym kierunku, ale przeciwnym zwrocie. Pomyślało mi się, że trzeba było poderwać mu tę panienkę porcelanową, ot tak, ku czystej złości.
    Takie to ciemne myśli mnie nachodziły, gdy wędrowaliśmy uliczką, w której umierało już światło dzienne, gdzie w ciszy podejrzanej, w której tylko echa naszych kroków dobijały się od ścian monumentalnych kamienic. Cisza ta jednak musiała zostać koniecznie zwalczona przez gwar niepodzielnie w karczmie panujący. Wszedłszy pierwszy, jak nakazywał obyczaj skierowałem się do wolnej loży hebanowej, jak się zdaje cudem ocalonej od okupacji. Czekając, aż towarzyszka moja usiądzie, zdjąłem fraka marynarkę dopiero później, gdy już Sedi znalazła swoje miejsce w tym całym mikrokosmosie sam usiadłem naprzeciw niej.
   Dopiero teraz czując miękkość skórzanego obicia mebla, nerwy wszystkie puściły. Założywszy nogę na nogę zatonąłem w oparciu patrząc się przez chwilę w sufit, przyłożyłem rękę do czoła, jakbym chciał się upewnić, czy nie mam gorączki i czy czasem na chorobę, jakąś nie zapadłem przypadkiem.
   — Och przepraszam — powiedziałem przepraszająco ocierając twarz dłonią.  — To paskudne przedstawienie strasznie mnie umęczyło. Rodzina van Djik też zresztą.
    Powiedziałbym pewnie coś jeszcze, ale sposobem magicznym zjawiła się kelnerka. Gdy młode dziewczę — dziwne, że ktoś tak młody pracuje w miejscu tak niebezpiecznym — odwzajemniłem jej uśmiech. Podczas, gdy Sedi składała zamówienie przyglądałem się, jak stawiając okrągłe eleganckie znaki zerka co chwilę w mą stronę.
  — Ja chciałbym poprosić whiskey całą butelkę i oczywiście lód, lód koniecznie i… tempurę. – Z twarzą pozbawioną jakiejkolwiek emocji obserwowałem, jak się oddala. Zastanawiało mnie, czy jest szczęśliwa robiąc, to co robi. Czy nie sprawia jej problemu, że pijani obleśni jegomoście oblepiają jej tyłek wzrokiem za każdym razem, gdy gdzieś odchodzi, albo nieustannie próbują zaglądać jej w dekolt… Czy może nie zasługiwała na coś lepszego? A może właśnie to najlepsze, co może ją spotkać?
     Później przeniosłem wzrok na Pannę Sedi przypatrując jej się przez chwilę. Dziwnie się człowiek czuje w takich okazjach, jak na randce w ciemno. Dziwnie, tym bardziej że rzadko w takich rzeczach miałem okazję uczestniczyć.
   — Może skończmy z tymi formalnościami, mów mi proszę Neil, albo Cromwell, jak Ci wygodnie. — Gdy odbyły się wstępne wymiany formalności, przyszedł wreszcie czas, aby zadać pytanie, które paść wreszcie musiało.  — Jeśli mogę wiedzieć, jakież to sprawy każą Ci pozostać tutaj przez czas jakiś? Nie to żebym był wścibski… No dobrze jestem z natury, ale w sposób mało niedogodny. — Zobrazowałem to gestem, który miał wskazać, jak w bardzo małym stopniu wścibski i niedogodny jestem.  — W każdym razie chodzi o kwestie czysto utylitarną, jeśli mam pomóc realizacji, jakiegoś przedsięwzięcia dobrze było abym wiedział, co to jest za przedsięwzięcie.

Offline

 

#37 2021-06-13 16:02:51

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Karczma

  Potrafił być przekonujący. Podobało mi się wcześniejse przedstawienie, chcoiaż i tak zbyt długie obcowanie z idiotami było męczące. Odpowiedziałam uśmiechem na jego uśmiech i skinęłam głową. Czułam się zniesmaczona i jakaś taka zmęczona.
   Ruszyliśmy jednak w stronę jakiegoś przybytku, w którym podawali jedzenie i coś ciekawego do wypicia. Po drodze wstąpiliśmy w miejsce, w którym otrzymałam wcześniej sukienkę i przebrałam się w swoje codzienne ciuchy. Od razu poczułam się lepiej.
Oczywiście trafiliśmy do znanej mi karczmy. Moja przygoda była całkiem ciekawa, ale nie chciałam powtórki z rozrywki. Każdemu przyda się czasem trochę odpoczynku.
   Rozsiadłam się wygodnie, ale nie ściągnęłam okularów. Było tu trochę prywatności, więc może za chwilę to uczynię, ale jeszcze nie teraz. Nie chciałam wystraszyć kelnerki swoimi ślepiami, które wyrywają dusze z istot żywych. Potrząsnęłam głową w zrozumieniu. Nie musiał przepraszam. Oby tylko mi tu nie padł, bo nie miałam ochoty na reanimację, ale chyba dobrze wyglądał... przez okulary ciężko stwierdzić, mało widzę.
   Kelnereczka do nas podeszła.
- Poproszę gulasz i... - nie dokończyłam zdania i przechyliłam głowę w stronę Cromwella. - Będzie Pan zamawiał coś mocniejszego? Może zamówimy butelkę i zapłacimy po połowie, a jak będziemy mieć ochotę na więcej to zamówimy więcej? - zaproponowałam. Nie zamierzałam dużo wypić. Jeżeli się zgodził podzielić butelką whiskey na pół to jeszcze dodałam z uśmiechem - I jeszcze butelka czystego spirytusu etylowego. - Oby tylko nie pomyślał, że zamierzam to wypić, albo że go tym obleję. Spirytusu nigdy za mało.
   Kelnerka odeszła a ja poczułam na sobie spojrzenie niebieskich oczu. Wysłuchałam co ma do powiedzenia z powagą na twarzy. Czy muszę mieć powód by tu przebywać? Raczej tak, biorąc pod uwagę, że jestem z Lamia Scale i nie przebywam na zbyt przyjaznym dla mnie terenie. Mogło to wydać się co najmniej podejrzane. Nie znam go i nie wiem co zrobi z informacjami o mnie, ale chciałam zakładać, że i on chce mi zrobić krzywdę. Jeszcze trochę i popadnę w paranoję. Nie będę szukać sobie wrogów na siłę.
- Mi to pasuje. Jestem Seda. Niestety nie pochwalę się nazwiskiem. Więc... Neil. - odparłam z lekkim zadowoleniem. To jest imię? Czy nazwisko? Nie jestem pewna, przynajmniej jest krótkie i łatwe. Sama nie wyjawiłam zbyt wiele, ale przynajmniej zdradziłam swoje poprawne imię. Trochę dziwnie bym się czuła jakby cały czas do mnie mówił tym delikatnym zdrobnieniem "Sedi".
- Szukam pewnej osoby, z mojej gildii. "Zgubił" się w tych rejonach. Muszę ustalić co się z nim stało... - odparłam ponuro. Jakby czekała mnie co najmniej gilotyna za niewypełnienie tego zadania. Wolę sobie nie wyobrażać reakcji matki, gdy się dowie, że zgubiłam brata. To będzie katastrofa.
   Czekałam niecierpliwie aż przybędzie zamówienie, żebym mogła zdjąć okulary. Moje oczy już prawie zapomniały, jak wygląda światło.

Offline

 

#38 2021-06-13 18:23:08

Cromwell

Gildia Raven Tail

Zarejestrowany: 2018-11-27
Posty: 63
Przynależność: Raven Tail
Ranga: Członek Gildii
Płeć: M
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Nihil

Re: Karczma

    Spirytus etylowy… Nie spodziewałem się, że w takim miejscu serowali coś takiego… Ciekawe czy dają w zestawie chlebek, żeby było przez co przesączyć. No i pytanie wieczoru, po co uroczej pannie Sedi trunek o mocy już nie tyle obalającej, co mordującej. Uniosłem jedną brew do góry, ale nie zapytałem się o nic uznając, że ciekawiej będzie, jeśli jego zastosowanie wyjdzie w praniu. A może raczej w odkażaniu?
Z resztą tajemnica spirytusu etylowego nie była jedyną zagadką, z którą przyszło mi się mierzyć. Widać było od razu, że się tutaj nie grywa w otwarte karty. Trudno nie ma się, co obrażać i trzeba z tym żyć, bo do podobne do dąsania się na śnieg za to, że pada. Nazwiska swojego mogła nie zdradzić z kilku powodów. Po pierwsze nie ufa mi, co jest zrozumiałe, lub nazwisko to cieszy się niejaką sławą i jest rozpoznawalne. A może jednak jedno i drugie?
    Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi. Chociaż technicznie rzecz ujmując relacje nasze pozostawały równe. Nie wiedzieliśmy nic o sobie praktycznie nic. Chociaż przejście na ty, które przyjąłem z niejaką ulgą i zadowoleniem oznaczało, że jesteśmy być może na dobrej drodze, aczkolwiek droga ta równie dobrze mogła nigdzie nie prowadzić.
  — Ja wcale nie wymagam, abyś się nim chwaliła Sedo — powiedziałem wzruszając ramionami. — Jeśli uważasz, to za stosowne zachowaj je dla siebie. Nie zamierzam nalegać.
Jakąś odpowiedź jednak uzyskałem. Już ton jej grobowy nie zwiastował powodów do radości i nawet mnie się trochę udzielił ten nastrój ponury, jak gradowa chmura. Słysząc zaś, jak wykłada sedno problemu poczułem się trochę, jakby ktoś mnie uderzył szpadlem w potylicę i to bardzo mocno uderzył. Nie mogłem na początku tego konceptu ogarnąć w ogóle umysłem, bo przerastał moje zdolności kalkulacjne. Raz, dwa, trzy, cztery — z nieprzeniknioną miną stukałem sobie palcem po powierzchni stołu w nadziei, że to jakoś pomoże mi skleić kropki.
  — Hmm w takim razie współczuję… — Odrzekłem z faktyczną nutą melancholii w głosie. [color=#2980b9]— Spodziewałbym się, że raczej zabić chcesz kogoś i to byłoby średnio problematyczne, ale znaleźć… — Przeczesałem włosy palcami. — Ale znaleźć… Oj Sedi Sedi…  Może być trudno, nawet bardzo trudno w zależności od tego, jak bardzo ten ktoś się zgubił. Zakładając, że można przypadkiem zabłądzić na tę wyspę.
    Myśli moje w naturalny sposób pobiegły do portu. Przecież chyba nie teleportował się tutaj ten członek gildii, tylko przypłynął. Jeśli przypłynął może ktoś go widział… Problem w tym, że to nie była, jakaś wiocha, gdzie wszyscy się znają, ale jedno z największych miast świata.
  — Kiedy mieliście z nim ostatni kontakt? — Spytałem, żeby przejść do konkretów, bo jak na razie padły same komunały. — To jakaś bliska Ci osoba? Jeśli dobrze ją znasz, to podnosi w jakiś sposób prawdopodobieństwo, że zostanie znaleziona.
    Mogłem sobie tylko pogratulować zaradności życiowej. Zaangażowałem się w sprawę zawiłą na miarę problemu… Czy uniwersalia istnieją naprawdę jako istoty konkretnych rzeczy, czy może są tylko wytworem umysłu? Coś na miarę tego było to zagadnienie. Nie to jednak było najśmieszniejsze w tym wszystkim.  Najśmieszniejsze było to, że nie chciałem za to pieniędzy.

Offline

 

#39 2021-06-13 20:44:11

 Seda

Gildia Lamia Scale

2548944
Call me!
Zarejestrowany: 2018-09-27
Posty: 123
Przynależność: Lamia Scale
Magia: Figyua Aisu
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Narisa

Re: Karczma

  Zauważyłam uniesioną brew gdy złożyłam swoje zamówienie na spirytus. Nie chciałam wyjść na tajemniczą, więc pewne rzeczy mogę mu powiedzieć.
- No bo widzisz... w Pergrande torturuję ludzi na pełen etat. Chociaż nie, jednak wolę magów, ale że niestety nie ma aż tylu magów, to biorę co dają. - odparłam z uśmiechem. No dobra, może jestem trochę tajemnicza. Chciałam jednak zasiać ziarenko ciekawości by potem rozsiać jego wątpliwości. Ciekawe co sobie o mnie teraz myśli.
   Niby nie nalegał na poznanie mojego nazwiska tylko że i tak wyczułam jakieś "ale".
  - Pewnych rzeczy lepiej nie wiedzieć. Tak będzie dla nas lepiej. Może kiedyś Pan pozna moje nazwisko i może polubię.... ah, mieliśmy przejść na "ty". - poprawiłam się szybko, musiałam się przestawić - Chciałam powiedzieć, że może polubię Cię na tyle że poznasz moje nazwisko i zostawię Cię przy życiu. Żeby zabrzmiało tajemniczo i dramatycznie. - odparłam krzywiąc się lekko. - A tak naprawdę po części, po prostu nie mam się czym chwalić. Ciężkie dzieciństwo. Takie życie. Niektórzy rodzą się potworami, jak ten z bagien, o którym wspominałeś. - powiedziałam obojętnie, zdradzając choć część swojej historii. Jak będzie chciał wiedzieć więcej to zapyta, a ja może mu odpowiem.
   Zaśmiałam się krótko, gdy wspomniał o morderstwie. Skłamię jeżeli powiem, że nigdy nie pomyślałam o tym by się pozbyć mojego braciszka.
  - Tak, uwierz mi, że czasami chciałabym się go pozbyć. Niestety mnie i jego łączy najgorsza możliwa więź i nie pozbędę się go tak łatwo. A co do zniknięcia. Widziałam go ostatnio wczoraj rano. Poszłam zanieść przesyłkę, a on się zmył z pokoju, zostawiając karteczkę że cytuję "idę pozwiedzać, wrócę za 3 dni" i zostawił buziaczka na końcu. Niby to już dorosły "chłopak", no ale nie jesteśmy w zbyt bezpiecznym miejscu i się po prostu obawiam, że mogę go znaleźć martwego w jakimś rowie. Nie jest słaby no ale wiesz... po prostu... Jak go nie mam na oku to mam same najgorsze myśli. Może przesadzam, ale jak nie wróci za te trzy dni, to sama będę musiała zniknąć. Więc na razie postaram się skorzystać z okazji, że mam parę dni wolnego i spróbuję odpocząć i się zrelaksować. - powiedziałam poirytowanym głosem. Westchnęłam ciężko. Akurat wtedy przed nami pojawiło się zamówienie.
  - O tak, o tym marzyłam. Dziękuję. - odparłam zadowolona, biorąc swoją porcję. Kelnerka poszła a ja w końcu ściągnęłam okulary. - Musisz mi wybaczyć, ale muszę dać odpocząć oczom. - próbowałam się wytłumaczyć Cromwellowi. Raczej nie ucieknie, bo już chyba widział moje oczy. Obecnie mnie trochę szczypały, no ale może się nie rozpłaczę. Popatrzyłam na gulasz i trochę go przemieszałam, sprawdzając czy nie pływa tam nic dziwnego.
  - Czasami lepiej nie wiedzieć pewnych rzeczy. Na przykład z czego tak naprawdę jest ten gulasz. No ale co mnie nie zabije... - powiedziałam i wzięłam łychę do buzi. Gulasz całkiem smaczny. Dam mu 4+, bo nawet jest chlebek. Jakbym wiedziała, jakie zastosowanie Neil znalazł dla chleba w połączeniu ze spityrusem, to pewnie zaczęłabym się śmiać jak jakaś wariatka, bo sama nigdy o tym nie pomyślałam. No ale skoro nie potrafię czytać w myślach to jadłam ze spokojem.
   Gulasz bardzo szybko znikał, głodna ze mnie była kobieta. Jednak uważałam by się zbytnio nie ubrudzić. Oczywiście odkąd zaczęłam jeść to ani razu nie spojrzałam na blondyna.
  - Więc... wracając do rzeczy przyjemniejszych... - odparłam, czując się szczęśliwa. Byłam najedzona, miałam dobre towarzystwo, alkohol, spokój. Czegóż chcieć więcej?
   Popatrzyłam na butelkę spirtusu i położyłam swój plecak na kolanach, wyciągnęłam swój zestaw medyczny by włożyć butelkę spirytusu w odpowiednie miejsce, żeby jej potem nie szukać jak będzie potrzebna.
  - Czy już zgadłeś czym się zajmuję? I z pewnością nie jestem zabójcą na zlecenie, chociaż pewnie byłaby to ciekawsza i bardziej satysfakcjonująca praca. - odparłam, wyciągając z plecaka jeszcze jedną rzecz, a mianowicie Riki'ego, moją laleczkę. Postawiłam go na stole i odstawiłam plecak. A oczy mojego magicznego towarzysza wlepione były w Crolwella jakby był kawałkiem kiełbasy. Wyczułam od Riki'ego zainteresowanie. Pewnie gdyby nadal był psem to chciałby obwąchać Neila. Albo zjeść. Nie jestem pewna.
  - I może powiesz coś o sobie? Na przykład czym się zajmujesz w wolnym czasie? Albo zawodowo? - zapytałam, również będąc ciekawa swojego nowego partnera. Pewnie zauważył, że rozmawiając z nim w ogóle na niego nie patrzę, tylko moje oczy utkwione są gdzieś w okolicy alkoholu. O ile Neil wcześniej mi nie nalał alkoholu, to zrobiłam to sama i nalałam również jemu. Uraczyłam się łykiem i czułam jak pali mi przełyk. Czysta przyjemność.

-1.200 za whisky (połowa)
-800 za gulasz
-2.000 za czysty spirytus etylowy (100%)

Ostatnio edytowany przez Seda (2021-06-13 21:40:37)

Offline

 

#40 2021-06-14 15:34:56

Cromwell

Gildia Raven Tail

Zarejestrowany: 2018-11-27
Posty: 63
Przynależność: Raven Tail
Ranga: Członek Gildii
Płeć: M
Rok urodzenia: Y9
Multikonta: Nihil

Re: Karczma

    Sam się uśmiechnąłem słysząc, że torturuje ludzi na pełen etat. W takim razie butelka spirytusu musiało być chyba trochę mało. A może żartowała po prostu? Nie wiadomo, jednak pewnie w najbliższym czasie pewnie przyjdzie mi się przekonać. Przecież widziałem już, co potrafi.
Sugestię, jakby jednak przeszkadzało mi, że nie podała swego nazwiska przyjąłem ze spokojem i godnością. Nie było się w gruncie rzeczy o co spierać. Być może na jej miejscu zareagowałbym tak samo. Jednak nie miałem jeszcze okazji tego poglądu zweryfikować. Gdy skończyła westchnąłem sobie ciężko, po czym podjąłem najbardziej wyważonym tonem na jaki było mnie stać.
   — Ja to doskonale rozumiem. Ja  też mam rzeczy, o których od razu bym Ci nie powiedział… Podasz mi je, kiedy faktycznie polubisz mnie na tyle, żeby nie musieć mnie zabijać przy tej okazji… Cenię sobie moje życie. — Wzruszyłem ramionami. — Jednak w jednym uważam, że się mylisz. Ta opera, to cóż bajką, wymyślona po to, żeby było hmm romantycznie. W rzeczywistości człowiek nigdy nie rodzi się kimś, nie ma czegoś takiego, jak ludzka natura i nikt też człowieka uczynić niczym nie może, gdyż tylko on stanowi dla siebie ostateczną instancję. Nawet jeśli poddajemy się czyjemuś osądowi czynimy, to poprzez akt własnej woli. Człowiek jest tylko taki, jakim sam siebie uczyni.
     Uznałem cennym, że udało mi się ją rozbawić moją sugestią, nawet po rozmowie na tak cierpki temat. Postanowiłem sobie doliczyć, to do listy swoich życiowych osiągnieć. Z jej słów słuchanych przeze mnie bacznie wynikało faktycznie, że faktycznie jest ta osoba jej bliską. Gramatyczna forma męska i użyte określenia wskazywałby na przyjaciela lub życiowego partnera, jeśli nie życiowego to przynajmniej tymczasowego. Niemniej były to jedyne konkrety, które się dało z tych słów wyciągnąć. Co do samych poszukiwań nie wiedziałem, jeszcze jakby można było te informacje spożytkować. Poza tym jedna rzecz zdała mi się nie jasną.
   — Przepraszam, ale nie wiem, czy dobrze rozumiem. Jeśli nie odezwie się wciągu trzech dni dopiero wtedy zamierzasz go szukać? Naiwnie zakładam, że masz pewność, iż rzeczona osoba nie siedzi właśnie w czarnej piramidzie a roznegliżowane niewolnice nie polewają mu trunków do kryształowych kieliszków z emblematem serduszka, prawda?
     Kolejnym dystyngowanym uśmiechem podziękowałem kelnereczce, która rozstawiła przed nami zamówienia i był tu chleb! Szok i niedowierzenie, ale dopiero gdy połączyłem go z gulaszem zadałem sobie sprawę z własnej głupoty. Z niesmakiem powodowanym omylnością własną przyglądałem się, jak ściąga okulary, jeszcze za to przepraszając. Z początku nie powiedziałem nic, tylko złapałem za butelkę i odkręciwszy korek rozlałem wpierw Sedzie, później sobie, na oko równowartość pięćdziesiątki. Uczyniwszy to wychyliłem własną szklankę jednym haustem krzywiąc się przy tym. Dobra oznaka, nie jest jeszcze ze mną tak źle…
   — Nie znasz mnie i nie jest to w żadnym razie dziwne. — Powiedziałem ponownie łapiąc za butelkę i nalewając sobie tę samą ilość płynu.  — Myślisz sobie pewnie, że boję się twoich oczów, że budzą we mnie instynktowne obrzydzenie, że pokazując je zbyt długo będę patrzył na Ciebie, jak na jakieś dziwadło, bagiennego potwora, ale jak powiedziałem nie znasz mnie. Nie proś mnie o wybaczenie, bo ja nie uważam, że muszę Ci cokolwiek wybaczać…
    Napiłem się jeszcze trochę ze szklaneczki i sam zacząłem się przyglądać krytycznie swojemu daniu. Trzeba było zjeść coś koniecznie, bo niedługo będą mnie na taczce wywozić z tego przybytku.
   — Ja widzisz jeszcze chwilę temu dałbym głowę, że ten chlebek jest tutaj po to, żeby przesączyć sobie przez niego spirytus. Gdybym się nie dowiedział nie miałbym teraz głowy. — Odparłem z całkowitą powagą na uwagę na temat składu jedzenia, po czym sam skonsumowałem, jakieś bliżej niedookreślone warzywo. W tempurze wszystko dla mnie wyglądało tak samo. Gdy zaś skończyliśmy posiłek pokiwałem głową na znak, iż rozumiem do czego właściwie ten trunek morderczy miałby służyć.
   — Ale wiesz każde z tych narzędzi ma jeszcze jedną dodatkową funkcję, ale ukrytą. Jak większość rzeczy, które człowiek wymyślił mogą służyć swemu celowi, albo do zabicia innego człowieka. Ale nie bój się, rozumiem, że wykorzystujesz je raczej do leczenia.
     Opowiedzieć o sobie — powiedziałem wycierając ręce i biorąc szklankę z trunkiem. Upiłem łyka. Mogłem coś powiedzieć i owszem pytanie tylko, jak dużo. Wszak przecież przed chwilą było powiedziane, że niektórych rzeczy lepiej nie wiedzieć.
   — Jestem kimś kogo się nazywa przyjacielem przyjaciół… Znaczy rozwiązuje różne problemy bogatych ludzi, którzy znają innych bogatych ludzi z problemami i którzy polecają moje usługi dalej. Spytasz się pewnie, co z tym bycie magiem ma wspólnego. Odpowiem Ci więc, że nic, bo choć talenty moje były oczywiste magiem zostać nie planowałem. Niesłusznie uważałem, iż jest to zajęcie przede wszystkim trudne i mało dochodowe… Jednak koniec końców oczarowany nauczyłem się tego i owego o czarowaniu… Z przyczyny bardzo prozaicznej, ale w swej istocie nie typowej. Zrobiłem to z powodu no cóż kobiety. — Spłukałem drineczkiem wizję tejże kobiety, bo wspomnienie o niej pytania, których bardzo nie chciałem. Podjąłem swą wypowiedź dopiero po chwili, otrząsnąwszy się z melancholii.  — Zabawne nie? Nie żałuję jednak, to była cenna lekcja, dzięki której otrzymałem cenne narzędzie.

Offline

 
/* */

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.wiedzminn.pun.pl www.extremeots.pun.pl www.lineage2noobs.pun.pl www.mamuski.pun.pl www.envoysofsky.pun.pl