Mage Guild Wars

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Gry

Ogłoszenie


Ninja Clan Wars - Naruto PBF

W czasach na długo przed wydarzeniami z M&A kontrolę nad światem sprawują klany ninja, wojowników o nadprzyrodzonych, unikalnych zdolnościach, które swoje siedziby mają rozsiane po wielu krajach, rządzonych przez swoich Daimyō.

Najstarsi pamiętają olbrzymie wojny, w których połączone siły rodzin siały spustoszenie, zabijając się nawzajem. Od tych wydarzeń minęło wiele lat, dziś liczba klanów drastycznie zmalała, niektóre są o krok od wyginięcia. W związku z tym panuję oficjalny, często nieprzestrzegany, rozejm, dzięki któremu świat ma odzyskać dawno utracony spokój. Wspólnymi siłami udało się odbudować prastarą Szkołę Ninja, w której każdy młody wojownik szkoli się, żeby móc w przyszłości godnie reprezentować klan.

Wszystkie posty
Wszystkie tematy
Wszyscy użytkownicy
Najnowszy użytkownik
Użytkownicy online
Goście online

Dzisiaj forum odwiedzili:


#1 2017-02-16 21:13:05

Opis otoczenia

Administrator

Zarejestrowany: 2012-07-29
Posty: 206

Port

   Z daleka słychać gwar i krzyki, tłumiące całkowicie szum morza. Z daleka czuć zapach ryb i przeznaczonego na eksport innego towaru. Z daleka już wiesz, że zbliżasz się... do portu. Nikt nie dostaje się do kraju inaczej jak przez nie. Z tego powodu w tym mieście kwitnie handel. Wszystkie towary przeznaczone na eksport wysyłane są tu ze wszystkich zakątków kraju, jak również odbierane są tu towary z importu, które później wysyłane są dalej. Ulic jako takich, niestety się nie zastanie. Będą to raczej zabrudzone dróżki, na których utrzymanie porządku i ładu nie jest priorytetem. Port jest rozległy, podzielony na dwie części. Pierwsza to ta przeznaczona dla statków pasażerskich, którymi przypływają i odpływają ludzie. Drugą część portu zajmują statki handlowe, bo mieszkańcy z czegoś żyć muszą.

Stan portu: 100%

Offline

 

#2 2018-12-31 19:16:59

Straznik 5

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 50

Re: Port

Silver, Misja Prosta, Post Jedenasty.

Przejaśniało się. Niby nie widać jeszcze słońca, ale krajobraz wokoło robi się jaśniejszy. Tereny nieoświetlone latarniami wydawały się być mniej mroczne... a do tego znacznie bardziej widoczne! Niebo przybierało niezbyt ciekawą barwę, coś w pomieszaniu smętnej zieleni z jeszcze mniej atrakcyjną żółcią. Już widoczne były chmury daleko nad morzem, może w końcu coś popada? Wiatr nadciągał ze strony portu w przeciwnym kierunku, niż wypływały wszystkie statki. Poranek, przyjemna pora na wypłynięcie kutrem rybackim. Teren był dość... chaotyczny. Przez miasto przechodziło się dość gładko, co jakiś czas mijając mężczyzn idących w tę samą stronę. Zdarzały się jakieś indywidua idące w przeciwną, leżące na ławce bądź zataczające się, ale nie warto się nimi zajmować. Uliczki były dość szerokie, chodniki równe, przejściem do portu były schody prowadzące w dół. Zupełny kontrast, jak brama między światami. Kamienna dróżka, częściowo przysypana piaskiem i materią organiczną, nie zawsze należy wiedzieć w co prawie się wdepnęło. Kawałki rybich łbów dziobane przez czarne ptactwo wydające nieprzyjemne dźwięki. Półdzikie, wychudzone kotowate, prężące się do skoku za latającymi posiłkami, gdzieś w tle pies ganiający kota, czemu towarzyszył męski śmiech z baraku. Krąg życia? Jeśli znajdziemy ptaka zainteresowanego psią padliną, to tak. Port posiadał własny ekosystem?
   Wracając do bardziej ludzkich spraw, takich jak budowle. Silver zabłądził między małe baraki. Warto przyjrzeć się części z nich. Nie sięgała tutaj żadna zasponsorowana przez miasto lampa, światło poranka mimo wszystko wystarczyło. Dominowały dwa typy budowli. Pierwsze, bardziej handlowe, najczęściej bary i kramiki. Były dość obszerne, zwykłe długie i szerokie. Drugie, o wiele mniejsze, wyglądające trochę jak miejsca dla strażników, prawdopodobnie mieszkalne domki, były bardzo wąskie i piętrowe. Materiał? Drewno i blacha. Rozbite statki były najczęstszym materiałem budowlanym. Brak ładu? Być może. Jasnowłosy mężczyzna trafił na cienką warstwę między jedną warstwą portu, a drugą. Na lewo handel, wzmożony zapach ryb, wodorostów, żyjących i martwych wodnych stworków. Prawa? Czyściej, trochę bardziej pusta. Właściwie... to całkowicie pusta, nie licząc kilku wron na dachach. To musiała być śpiąca jeszcze część ,,turystyczna''.
- Złaaaź. - Dotychczas nikt nie zwracał uwagi na maga. Normalne, niektórzy jeszcze senni, zbyt zajęci kolejnym dniem roboty bądź są zbyt upici. Tym razem zjawił się ktoś z charakterystyczną, nosową mową i przeciąganiem samogłosek. Rzucił to w tej samej chwili, co dość silnie odepchnął się od ramienia nastolatka[siła=32]. Nie wydawał się być groźny, co najwyżej lekko podchmielony. Młodzian, prawdopodobnie nie miał więcej niż 20 lat, ustał w lekkim rozkroku i złączył ręce, pstrykając stawami z charakterystycznym dźwiękiem. Ubrany był na czarno, a na jego szyi spoczywał czerwony szalik. Posiadał znacznie bledszą cerę od większości w Pergrande. Krótkościęty, z dość wyraźną żuchwą. Czarne włosy oraz oczy, tyle można dostrzec przy obecnych warunkach. Dłonie z rękawiczkami pozbawionymi palców zacisnął dość niepokojąco.
- Nie będziesz tu żebrać! -Oznajmił twardo, chociaż lekko pijanie. Wystawił lewą pięść w górę, szarżując[szybkość=15] powoli do ataku. Robił to z... wysiłkiem, tak można sądzić po ciężkim oddechu. Żeby było komiczniej, odszedł kilka kroków w tył, dopiero ruszył do ataku. Dwa piętra wyżej, w budynku znajdującym się najbliżej walki, do parapetu podbiła pewna urocza kobieta. Owinięta ciasno czarnym szlafrokiem, co by nie pokazać za dużo. Była kurpulentna, wyglądała bardzo podobnie do spotkanych ludzi w wiosce. Duże, wydatne wargi, wyraźny nos, burza czarnych, dzikich loków... tylko trochę więcej czerwonych żyłek w oczach. Wycelowała pierwszym przedmiotem nadającym się do rzutu, w tym wypadku: jabłko! Z celnością assasyna, nienawiścią niewyspanej, satysfakcją wygranej na loterii obserwowała, jak uderzony w potylicę nastolatek kuli się, następnie odwraca głowę na boki zdezorientowany. Można przysiąc, że słabo się zaśmiała. Nowy sojusz?

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#3 2019-01-01 17:33:06

Silver

Samotnik

52075192
Zarejestrowany: 2018-02-11
Posty: 148

Re: Port

Zanim udało mi się dojść do miasta słońce zdążyło powoli wychodzić zza horyzontu oświetlając coraz to bardziej otaczające mnie rzeczy. Miasto nie było puste nawet o tej porze. Niektórzy pijani wracali gdzieś do domu, inni zmierzali w zupełnie innym kierunku. Teraz podobno był dobry czas, aby wyruszyć w morze na łapanie ryb, choć nie znałem się na tym za dobrze. Gdzieś po bokach widać było ptaki, które lubiły morze, więc pewnie gdzieś tu zamieszkiwały. Nie zwracałem zbyt dużej uwagi na otoczenie, ponieważ nie obchodziło mnie to zbytnio. Chciałem jak najszybciej zakończyć swoją misję i oddalić się od tego hałasu. Ciekawiło mnie tylko jak znajdę odpowiedni statek z zapewne kilkunastu. Idąc dalej nie wiem czemu, ale okazało się, że się chyba zgubiłem. Wyglądało to na baraki, które nie oświetlały nawet lampy. Totalne pustkowie, jednocześnie dobre miejsce na podejmowanie jakiś czarnych interesów. Westchnąłem po cichu jakby sam do siebie. Nie zamierzałem tutaj dalej przebywać. Zmierzałem do portu, dlatego odwróciłem się, aby znaleźć dobrą drogę, jednak gdy usłyszałem za sobą głos zwątpiłem w to. Zostałem silnie odepchnięty przez co poleciałem parę kroków w tył. Przede mną stał jakiś młody mężczyzna, który jak było widać był lekko pijany. spojrzałem na niego chłodnym wzrokiem, chyba nie wiedział co robi. Nie zamierzałem mu odpuszczać. Miałem gdzieś to czy znajduje się w mieście, postanowił wyprowadzić silny cios, którego chciałem uniknąć i pewnie udało by mi się z łatwością, gdyby nie kobieta, która trafiła w niego jabłkiem. Skulił się z bólu zdezorientowany co to było. Moje oczy powędrowały na niego. Miałem gdzieś to czy są świadkowie czy nie. Nie zamierzałem sobie pozwalać na takie coś. Świat miał mnie zapamiętać, a moja duma nie zamierzała tego puszczać w niepamięć. Złożyłem ręce, a następnie celując w chłopaka przed moimi dłońmi pojawił się magiczny okrąg z którego wyleciało sześć lanc (szybkość magii=56, siła magii=39, wytrzymałość magii=39). Byłem pewien, że dwie powinny trafić, lecz chciałem być pewnym, że przebiją go pozbawiając go życia.

Energia: 35.000 - 3.000 = 32.000

Offline

 

#4 2019-01-01 19:46:00

Straznik 5

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 50

Re: Port

Silver, Misja Prosta, Post Dwunasty.

Mężczyzna spróbował wykonać kolejny cios, podnosząc ręce i z wściekłością szarżującego na maga. W międzyczasie, na którymś tam piętrze, znalazło się jeszcze jedno jabłko, a po rzuceniu nim, z dość głośnym skrzypnięciem zamknęło się okno. Nawet i dobrze, potencjalny świadek właśnie poszedł dalej spać. Że też nie mam magii do zwalniania czasu, pozwoliłaby napawać się dynamizmem sceny.
I tak już nieobecny wzrok mężczyzny stał się jeszcze bardziej nieobecny, oddalony. Z nutką zapytania, niezrozumienia. Skulił się, czując dość nieprzyjemne odczucia w brzuchu. Właśnie wtedy, kiedy osuwał się w tył, wspomniane jakiś czas temu jabłko uderzyło w nieświadomego nadlatującej bomby[siła=41][szybkość=41]. Szkoda, że trafiło idealnie w lewy łuk brwiowy bladowłosego. Co do leżącej na ziemi osóbki, to zachowywała się jak trup. Po osunięciu się na ziemię zaskrzeczał coś nienaturalnie, dłońmi obejmując swój brzuch i podkulając nogi. Nic nie przeszło na wylot, to dobrze. Głębokie cięcia można usprawiedliwiać ostrzem noża, przebicia... już niekoniecznie. Wylądował w kałuży, trudno więc ocenić siłę krwotoku. Prawdopodobny trup, nie ma co robić zbiegowiska.
Co do statków, to doskonale widać je na horyzoncie. Budziły podziw, zwłaszcza największe sztuki. Były całkiem dobrze oświetlone przez wschodzące słońce. Połyskiwały, w większości na metaliczne kolory. Naturalnie, część z nich trzymała się tradycyjnej formy, czyniąc je drewnianymi. W strefie towarowej naliczy się sześć dużych pojazdów, z oddali widać flagi powiewające na maszcie. Trzy z nich były jasne, prawdopodobnie białe. Dwa inne, trochę większe statki, miały ciemną flagę z jasnym, trochę trójkątnym czymś. Ostatni zdobiło wyraźne godło Pergrande. Niedługo powinno się przejaśnić na tyle, by do końca poznać oznaczenia.

Offline

 

#5 2019-01-01 20:30:42

Silver

Samotnik

52075192
Zarejestrowany: 2018-02-11
Posty: 148

Re: Port

Mężczyzna chyba nie zdawał sobie sprawy z czym ma do czynienia. Próbował jeszcze raz zaszarżować na mnie. W międzyczasie kobieta rzuciła jabłko i zamknęła okno. Nie wiedziałem gdzie poszła, ale mam czas, żeby przynajmniej stąd uciec zanim znajdą chłopaka. Ta kobieta na pewno będzie wiedziała kto to zrobił, lecz zanim to ujrzy będzie za późno. Wracając do wydarzeń moja magia sprawiła, że ten agresywny mężczyzna, który jeszcze nie dawno był taki odważny w tym momencie osunął się na ziemię. Pech chciał, że wcześniejsze jabłko akurat trafiło wprost na mój łuk brwiowy, jednak moja wytrzymałość pozwoliła mi przyjąć ten cios bez poważniejszych ran (wytrzymałość=40). Mężczyzna leżąc zakrwawiony na ziemi był na skraju. To była tylko kwestia czasu aż wykrwawi się na tyle, że umrze. Ja nie zamierzałem na to czekać, dlatego zostawiłem go, aby poczuł co to ból i umierał powoli w cierpieniu i nie wiele myśląc ruszyłem przed siebie wprost do portu. Gdy już tam trafiłem postanowiłem poszukać statków. Znalazłem ich sześć, a każdy z nich miał inną flagę. Z tego jednak co mówił Hope to jego brat był kapitanem, dlatego postanowiłem, że zacznę od tego statku z flagą Pergrande. Zmierzałem do niego wolnym krokiem licząc na to, że to właśnie ten.

Offline

 

#6 2019-01-05 16:07:38

Straznik 5

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 50

Re: Port

Silver, Misja Prosta, Post Trzynasty.

Większość miejsc wokoło statków była zajęta przez beczki, skrzynie, worki i kufry. Rozjaśniło się na tyle, że każdy człowiek będzie w stanie dopatrzeć się szczegółów. Flagi jednoznacznie identyfikowały statki z Iceberg, Pergrande i Magnolii. Statek wydawał się przejść przez wiele, świadczyły o tym liczne zadrapania na rufie, nieznacznie pokryte małymi żyjątkami. Wystarczyło im kilka centymetrów wgłębień, a jakoś wcisnęły tam swoje czarne muszelki. Marynarzy w wyglądzie łączyła tylko jedna cecha, każdy miał gdzieś chustę w kolorze butelkowej zieleni. Znak rozpoznawczy dla załogi, całkiem przydatne. Sądząc po skórze, rysach i innych takich, była to grupa składająca się z przedstawicieli każdej możliwej narodowości. Starali się skupić na wyładunku. Po dwóch rampach dreptali dwójkami, trzymając między sobą co cięższe towary. Kilku ludzi sprawdzało przechowywane w skrzyniach towary, pewien starzec odganiał ptaki za pomocą drewnianej laski.
- Złodziej się zakrada, handlarz z reguły ma ludzi do załadunku, pasażer na gapę robi to samo, co złodziej... Nie wyglądasz na nikogo z nich, chcesz się zaciągnąć? - I tak w porannych godzinach szczytu, jeden z pracowników zwrócił uwagę na maga. Jegomość wydawał się być młody, o bardzo jasnym licu. Gdzieniegdzie piegaty, a może tylko zbyt mocno przypalony słońcem? Wyglądał dość... dziewczęco, chociaż to obraźliwe. Włosy ukrył pod chustą, jego twarz wyglądała przez to dość eliptycznie. Duże, bystre, szarawe oczy, do tego trochę dołków w policzkach podczas śmiechu. Gładkie policzki...  No, nietypowy marynarz. Był wysoki, nawet zbyt wysoki. Szarą koszulę wcisnął w spodnie i podwinął rękawy, ale ewidentnie miał na nią zbyt długie ręce. Podobna sytuacja z czarnymi spodniami. Zapisywał coś w notatniku po zajrzeniu do skrzyni. Machnął na dwóch mężczyzn z młotem, wiadrem gwoździ i czymś w stylu nożyc. Grzecznie zajęli się zapieczętowywaniem dobytku w drewnianej skrzyni.

Ostatnio edytowany przez Straznik 5 (2019-01-05 16:07:52)

Offline

 

#7 2019-01-05 16:33:42

Silver

Samotnik

52075192
Zarejestrowany: 2018-02-11
Posty: 148

Re: Port

Krajobraz tego miejsca był raczej wszędzie taki sam. Dookoła statków jakieś beczki, skrzynie czy inne worki, które zapewne miały przepłynąć na inny kontynent. Miasto zarabiało z handlu, więc było to zrozumiałe. Nie skradałem się, po prostu szedłem przed siebie, aby wejść na jeden ze statków. Widziałem wielu ludzi, którzy ładowali towary, zaglądali do skrzyń, coś liczyli i inne takie. Od rana pracowali, aby utrzymać siebie i swoje rodziny. Z czegoś musieli w końcu zarabiać, a ja? Byłem całkiem sam.

W końcu ktoś mnie dostrzegł i zwrócił się do mnie. Czy ja wyglądałem na kogoś kto chce się zaciągnąć do tej roboty? Raczej nie kręciły mnie podróże morskie czy praca. Miałem własną i właśnie byłem tu z jej powodu. Chłopak który mnie zaczepił był młody, a przynajmniej na takiego wyglądał. Był wysoki, szare oczy, lekkie dołki w policzkach, gdzieniegdzie piegaty, włosów nie widziałem, bo nosił chustę, jak wszyscy zieloną w tej załodze.
- Nic z tych rzeczy. Szukam kapitana, mam dla niego list.
Powiedziałem bez żadnego kłamania. Miałem nadzieję, że spotkam go, a chłopak nie będzie robił problemów, bo nie zamierzałem tracić niepotrzebnie czasu. Tym bardziej, że musiałem zniknąć z tego miasta jak najszybciej nim się skapną, że to ja zabiłem tamtego mężczyznę.

Offline

 

#8 2019-01-05 18:07:33

Straznik 5

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 50

Re: Port

Silver, Misja Prosta, Post Czternasty.

Młodzian przekręcił kartkę w notesie i zajrzał do drugiej skrzyni, przez chwilę licząc coś po cichu. Wyszeptał liczbę 28 i szybko zanotował. Prawdopodobnym jest, że średnio w tej pracy z czasem. Uśmiechnął się, jakby ta wiadomość sprawiła mu przyjemność.
- To masz pecha. Jest tylko jego syn i zastępca... Okręt wypłynął bez niego, sprawy rodzinne. - Wzruszył wątłymi ramionami, po chwili wskakując zadem na zapieczętowaną skrzynkę. Jego współpracownikom zostało jeszcze kilka takich do szczelnego zamknięcia, mógł więc udać się na krótką przerwę. - Tak serio... to jesteśmy z Fiore, ale pracując pod banderą tego kraju znaaacznie oszczędzamy na płaceniu portowych podatków. - Przyznał, poprawiając przy tym swój prowizoryczny czepek. Brązowe włosy z niezbyt wyraźną, mętnobłękitną grzywką. - List od wuja? Ciotki? Klienta? - Wyliczał na palcach, niezbyt dając dojść do głosu pewnemu uczynnemu magowi.
  - Młody, szybciej z tym! - Chłopiec skulił się na ten nieprzyjemny krzyk. Dochodził gdzieś z pokładu, prezentując mężczyznę w stylu staromodnego pirata przed amputacją kończyn. Jego ciemnoczekoladowa skóra pokryta była niezbyt ogarniętą szczeciną, powiększając szczękę w każdym kierunku. Przypominało to swego rodzaju kask ochronny, zostawiający odsłonięte jedynie oczy, część czoła i nos. Lekkie afro pochłonęło nawet uszy! Po ramieniu skakała sobie mała, zielona papużka z czerwonym upierzeniem pod dziobem. Zaczął schodzić z pokładu, trzeba w końcu wyjaśnić sprawę.
- Kapitan Królowej rozumie, że tak urodziwy chłopiec mógł Ci się spodobać. Nie będę mieć nic do waszej relacji, ale dopiero po skończeniu pracy. Issi ma bardzo odpowiedzialne zadanie i nie chcę go ani trochę wyrywać z rytmu, dlatego powinieneś rozmawiać ze mną.  - Jak na postawnego, okutego w czarne ubrania mężczyznę, to głos miał ciepły, spokojny i dość... uczuciowy? Może to przez tego uroczego ptaszka? Zabawne w latających stworach jest ich rozstaw oczu. Jeśli chcą się czemuś przyjrzeć, przekręcają łepek w bok i obserwują uważnie tylko jednym okiem, drugie pozostawiając zamknięte. Nie różniła się zbytnio rozmiarem od wróbla.

Ostatnio edytowany przez Straznik 5 (2019-01-05 18:08:25)

Offline

 

#9 2019-01-06 01:42:18

Silver

Samotnik

52075192
Zarejestrowany: 2018-02-11
Posty: 148

Re: Port

Chciałem skończyć sprawę jak najszybciej, lecz wyglądało na to, że chyba nie uda mi się tego szybko załatwić. Pech chciał, że akurat musiał wypłynąć... same problemy. Zdanie o tym skąd są nie obchodziło mnie zbyt wiele. Moim celem było dostarczenie listu, więc zastanawiałem się przez chwilę co mam robić zupełnie omijając pytanie chłopaka. Przecież może tu przypłynąć dopiero za parę dni... że też ja się na to zgodziłem. W pewnym momencie z zamyśleń wyrwał mnie drugi głos. Był bardziej ciepły i o wiele bardziej męski. Spojrzałem na mężczyznę, aby za chwilę dokładnie go obejrzeć. Przypominał bardziej pirata niżeli kogoś kto zajmował się tym statkiem. Zupełnie jakby wyciągnięto go nie z tej bajki. Ciemna skóra, duża szczęka, na głowie afro, a na ramieniu papuga... wyglądał naprawdę śmiesznie w moim mniemaniu. Zaczął schodzić do mnie z pokładu. Wyglądało na to, że to chyba on jednak był tutaj kapitanem, więc czyżby tamten go okłamał?
- Nie lubię gdy ktoś się ze mnie nabija - po tych słowach rozszerzyłem lekko oczy, aby wbić w niego wzrok swoim groźnym spojrzeniem - może to się źle skończyć gdy stracę nad sobą panowanie.
Tu zrobiłem chwilę przerwy, aby za chwilę przypomnieć sobie po co tutaj przybyłem.
- Wracając... Mam list do kapitana od niejakiego profesora Hope.

Offline

 

#10 2019-01-06 10:35:43

Straznik 5

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 50

Re: Port

Silver, Misja Prosta, Post Piętnasty.

Ptaszek zakołysał się złowrogo na ramieniu mężczyzny, pomagając sobie skrzydłami w złapaniu równowagi. Jego właściciel uśmiechnął się skromnie, czując lekkie trzepotanie na ramieniu.
- To dobrze, nie lubię ludzi bez charakteru. - Przyznał, podchodząc jeszcze kilka kroków. Jak na pirata, to nie unosił się wokół niego żaden charakterystyczny zapach. Lekka woń proszku do prania, to tyle. Prawdopodobnie był w jednym z worków wnoszonych/wynoszonych na pokład. - Hope? Do rąk własnych? Trochę ciężko, siedzi gdzieś w Magnolii. Zapakuj się z nami i za jakiś miesiąc go zobaczysz. - Przedstawił swą propozycję, drapiąc się wielką dłonią gdzieś po czarnej głowie, przywodzącej na myśl główkę na zapałce.
Nieciekawa propozycja, prawda? Misja może się przeciągnąć, praca na statku... zwyczajnie męczy, jeśli nie robi się tego z jakiejś większej pasji.
- Aleee… -Dorzucił szybko rosły mąż, podnosząc dłoń z wyciągniętym palcem wskazującym. - Jeżeli zależy Ci na szybkości, to możesz skorzystać z poczty. Uczciwe chłopaki, mam tam syna. - Przyznał z dumą, lekko prężąc przy tym pierś.
   Gdzieś w tle, nad drewnianą, uchyloną skrzynią małych, błyszczących przedmiotów, zaczęły unosić się niepokojąco duże, krukopodobne ptaszyska. Wystarczył jeden do odepchnięcia reszty drewnianej, niezmocowanej ścianki i całe stado, częściowo siedzące na statku, zsunęło z krakaniem na pakunek. Zwróciło to uwagę większości, w tym pana kapitana. Chociaż kilku mężczyzn już biegło na ratunek, starając się już z odległości wystraszyć ptaszyska, to kilka ptaszysk podwędziło w szpony czarne, połyskujące kamienie. Leciały na wysokości 3 metrów[szybkość=30], starając się wymijać przeszkody. Ludzie, chociaż wściekli, wydawali się być bezbronni. Papużka skuliła się w sobie, bojąc się o bycie porwaną. Drogę ucieczki z miejsca zdarzenia obrały prosto nad Silverem i kapitanem, rzucającym w kierunku trzech ptaszysk z kamykami dość groźne spojrzenie. Leciały z obstawą pięciu bez żadnego łupu, pech.

Offline

 

#11 2019-01-06 14:28:54

Silver

Samotnik

52075192
Zarejestrowany: 2018-02-11
Posty: 148

Re: Port

Właściciel widocznie nie chciał już chyba wtrącać żadnej nie przyzwoitej uwagi co do mnie. Było to mądre posunięcie z jego strony, jedno życie więcej na tym świecie, a ja sam nie musiałbym się zmagać ucieczką przed strażnikami, bo świadków by było aż nadto. Wyglądało na to, że znał profesora Hope. Jednak gdy usłyszałem, że będę musiał czekać miesiąc czasu to po raz kolejny zacząłem się zastanawiać po co wziąłem to zadanie. To kupa czasu, a ja nie zamierzałem za marne siedem tysięcy przez miesiąc szukać jakiegoś kapitana. Zacząłem rozmyślać czy nie wrócić się do tego człowieka i go nie zabić. Mężczyzna podał mi drugi pomysł. Mogłem zwyczajnie podarować ten list komuś, a ten by go przekazał. Wszystko ładnie pięknie, problem polegał na tym, że wtedy robiłbym to całkowicie za darmo. Nie zamierzałem bez żadnej zapłaty dawać komuś ten list.
- Problem polega na tym, że miałem dostać wynagrodzenie za dostarczenie tego listu.
W tym momencie zauważyłem, że gdzieś nad drewnianą skrzynią zaczęły przelatywać jakieś ptaki. Co najlepsze wyglądało to dość śmiesznie, ponieważ jakby miały jakąś zorganizowaną akcję. Trzy z nich zabrały jakieś błyszczące kamienie, a następnie jakby z obstawą przelatywały nad moją głową i kapitana. Moja twarz pozostała zimna jak zawsze. Spojrzałem tylko na przelatujące ptaki, a następnie na kapitana. Mężczyźni z załogi chyba się zdenerwowali. W każdym razie postanowiłem pomóc tej bandzie. Nie wiem czemu, ale może liczyłem, że oni mi zapłacą za ten list. Wyciągając ręce ku górze nagle wszyscy mogli zauważyć nad nimi okrąg magiczny, który wystrzeliwuje dziesięć lanc, które lecą w kierunku ptactwa (szybkość magii=56, siła magii=39). Ptaków co prawda było osiem, jednak celowałem głównie w te trzy. Dwie lance zrobiłem na wypadek gdyby jakiś inny ptak po trafieniu tego z kamieniem chciał przejąć kamień.

Energia: 35.000 - 5.000 = 30.000

Ostatnio edytowany przez Silver (2019-01-06 14:29:12)

Offline

 

#12 2019-01-06 22:55:36

Straznik 5

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 50

Re: Port

Silver, Misja Prosta, Post Szesnasty - zakończenie!

Jeszcze kilka inteligentnych, czarnych ptaszysk starało się wyrwać co lepsze z innych worków dość ułomnie. Trudno, poszczęści się im kiedy indziej. Walka ludzi z ptakami była na tym etapie wygrana, można już otwierać szampana! Nawet jeden ryży chłopak z koperkiem pod nosem już wywijał jakąś butlą, niestety... to tylko do odgonienia zwierząt. Uwzięły się na jego wisiorek, ale ktoś właśnie obronił go dużym workiem ziarna. Zgraja rabusiów wzbiła się w powietrze, obserwując uważnie wszystkich w dole. Byli drugim oddziałem, zabezpieczali tyły przed pogonią. Bardzo sprytne, nauczone na wojnach kruki! Na pyszczku przewodzącego eskapadzie pojawił się wyraz zdziwienia, kiedy to w górę pognała pierwsza lanca. Wydał rozkaz, byleby tylko zablokować strzały w stronę transportujących. Z gracją sokoła, szybkością myszołowa i niezłomną motywacją ruszyli w prawie równym rzędzie, oznajmiając swe przybycie salwą nieopisywalnych dźwięków.[szybkość=35][siła=35][reakcje=17]. Nie były zdolne do zadania śmiertelnych obrażeń, ale zadrapania to już inna bajka. Szybko zostały przepędzone przez kapitana i pochodnie. Pradawny strach przed ogniem odgonił i te bestyjki po lekkim przypaleniu kupka dwóm z nim.
   Nawet tak heroiczny, pełen poświęcenia i zaangażowania manewr, został rozgromiony za pomocą kilku dobrze uformowanych kostek lodu. Ptaszyny spadały, przed upadkiem porzucając swój kamyczek. Smutno tak umierać, słysząc gdzieś za plecami dźwięk oklasków, radosnych wiwatów... Misja całkowicie wykonana!
- Nie musiałeś się aż tak poświęcać, chłopie. - Przyznał Pan Afro, gasząc pochodnię o piaszczysto-błotniste podłoże. - Sam już pójdę z tym listem, Ty sobie gdzieś odpocznij. Ostatnio wynajmowałem maga i czekaj... ile ja mu dałem...? - Oklepał swój płaszcz, w końcu znajdując sakiewkę w ładnym, czarnym kolorze. Całkiem pojemna, to warto przyznać. Przeliczył na szybko, podnosząc go przez chwilę w dłoni. - Jak dla mnie, to będzie z siedem tysięcy. Hope obiecał Ci więcej? Możesz egzekwować od niego, dam adres. - I tak ciemnowłosy ruszył w kierunku miasta z listem, po drodze zahaczając o zgubione kamienie. Okrzyki na temat maga też ucichły, trzeba ruszyć się do pracy.


Konieec.~

Offline

 

#13 2019-01-07 18:59:52

Silver

Samotnik

52075192
Zarejestrowany: 2018-02-11
Posty: 148

Re: Port

Nie wiedziałem czemu, ale chyba jakoś sam nie mogłem w to wszystko uwierzyć. Pytanie za pytaniem, wszystko przebiegało nie po mojej myśli w dodatku miałem czekać miesiąc na kapitana albo sam go poszukać spośród tysięcy ludzi w całej Magnolii. To było niemożliwe do wykonania i w sumie byłem w ostatecznej rozterce czy porzucić to zadanie czy nie.

Wracając jednak do wydarzeń, które rozgrywały się przede mną. Moja magia bez problemu trafiła kruki sprawiając, że nie tylko umarły, ale też porzuciły swoje kamienie. Drugi ich batalion zaatakował mnie próbując mnie podrapać czy cokolwiek innego. Moja wytrzymałość jednak (wytrzymałość - 40) pozwoliła mi wyjść z tego masowego ataku bez szwanku. Ptaki za niedługo odleciały i kapitan również pomógł mi je przegonić. Nie dość, że uzyskałem wiwat w postaci okrzyków i oklasków, to jeszcze zrobiłem takie wrażenie na kapitanie, że postanowił mi pomóc z listem i dostarczyć go za mnie. Mało tego? Zapłacił mi jeszcze za to. Nie wierzyłem w to co się właśnie wydarzyło przez chwilę, jednak gdy zobaczyłem, że kapitan wcale nie żartuje uśmiechnąłem się sam do siebie po czym spojrzałem w niebo. Było błękitne ledwo co wstał poranek, więc miałem cały dzień przed sobą. Ciekawiło mnie co teraz będę robił.

Schowałem pieniądze do kieszeni po czym ruszyłem w tylko sobie znanym kierunku. Postanowiłem trochę odpocząć gdzieś w jakimś cichym miejscu. Miałem dosyć przez jakiś czas zleceń i misji. Potrzebowałem tylko trochę odpoczynku i odświeżenia umysłu. Nie patrząc na nic ruszyłem ścieżką na koniec miasta z którego od razu wyszedłem. Nogi w sumie same pchały mnie przed siebie.

z/t -> Fiore -> Wschodni las

Offline

 
/* */

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.czarny-lew.pun.pl www.hsg.pun.pl www.studenci.pun.pl www.fifa07online.pun.pl www.ppserw.pun.pl