Ninja Clan Wars - Naruto PBF
W czasach na długo przed wydarzeniami z M&A kontrolę nad światem sprawują klany ninja, wojowników o nadprzyrodzonych, unikalnych zdolnościach, które swoje siedziby mają rozsiane po wielu krajach, rządzonych przez swoich Daimyō.
Najstarsi pamiętają olbrzymie wojny, w których połączone siły rodzin siały spustoszenie, zabijając się nawzajem. Od tych wydarzeń minęło wiele lat, dziś liczba klanów drastycznie zmalała, niektóre są o krok od wyginięcia. W związku z tym panuję oficjalny, często nieprzestrzegany, rozejm, dzięki któremu świat ma odzyskać dawno utracony spokój. Wspólnymi siłami udało się odbudować prastarą Szkołę Ninja, w której każdy młody wojownik szkoli się, żeby móc w przyszłości godnie reprezentować klan.
Dzisiaj forum odwiedzili:
Administrator
Podania i teorie:
[...] Jej moc była potężna. Zwykłym spojrzeniem potrafiła przywrócić mężczyznę do pionu i zmienić jego intencje. Dwójka strażników, jeden w zielonej zbroi, a drugi w podrapanej, granatowej. Już ją mieli, kajdanki w rękach. Wtedy zarzuciła włosy, uniosła brwi i wlepiła swe ślepia w ich biedne dusze. Puścili ją, jakby nic nie zrobiła, a w końcu zamordowała wieśniaka na ulicy. Kilka elementów utknęło mi w pamięci. Te jej zimne, przenikliwe spojrzenie; fioletowe, pulchne i matowe usta, a także włosy, długie i czarne jak węgiel.
Elora, mieszkanka Desierto.
Kiedyś pragnąłem zaczerpnąć wody ze studni. Podróż była długa, słońce grzało niemiłosiernie, więc w głowie tylko woda i woda. Nim jednak nachyliłem się, ktoś wyskoczył zza pobliskich budynków. Uzbrojeni mężczyźni. Chwytam więc broń, celuję prosto w nich, lecz oni zaczynają się trząść. Z lekka spanikowany, zrobiłem krok w tył. Wtedy poczułem, jak na kogoś wpadam. Na pięknej postury niewiastę obok której malował się różowiutki okrąg. Z lekko uniesioną dłonią uśmierciła mężczyzn w ułamku sekundy. Magia jej wydawała się taka niecodzienna i potężna. Myślałem, że i mnie pragnie zabić, lecz ta uśmiechnęła się, pocałowała w czoło i jak szybko się tu pojawiła, tak szybko zniknęła.
Ottido, samotnik.
Nigdy nie zapomnę tej sztucznej, wymalowanej twarzy. Kokietowała każdego, a nawet tego nie robiła. Samym wdziękiem, byciem sobą, wabiła i kusiła do środka. Zataczała chłopaków wokoło i liczyła, odtrącała. Robili wszystko, czego pragnęła, podawali, przynosili i tańczyli nawet. Miejsce oczywiście zajęła najlepsze, na przodzie przy organizatorze. Ruszała się delikatnie, powabnie, niczym wykształcona dama z najwyższego rodu. Ale brak kultury zarzucić jej mogę. Nie swoich czarowała, a to mężów, a to partnerów. Nim dwunasta wybiła, opuściła bal, ale ja jej nigdy nie zapomnę tego, że jej obecność doprowadziła mnie do rozwodu.
Madame Laviel, szlachcianka, częsta uczestniczka luksusowych balów.
Lionel.
Offline