Ninja Clan Wars - Naruto PBF
W czasach na długo przed wydarzeniami z M&A kontrolę nad światem sprawują klany ninja, wojowników o nadprzyrodzonych, unikalnych zdolnościach, które swoje siedziby mają rozsiane po wielu krajach, rządzonych przez swoich Daimyō.
Najstarsi pamiętają olbrzymie wojny, w których połączone siły rodzin siały spustoszenie, zabijając się nawzajem. Od tych wydarzeń minęło wiele lat, dziś liczba klanów drastycznie zmalała, niektóre są o krok od wyginięcia. W związku z tym panuję oficjalny, często nieprzestrzegany, rozejm, dzięki któremu świat ma odzyskać dawno utracony spokój. Wspólnymi siłami udało się odbudować prastarą Szkołę Ninja, w której każdy młody wojownik szkoli się, żeby móc w przyszłości godnie reprezentować klan.
Dzisiaj forum odwiedzili:
Teraz, gdy spoglądamy przez okno widzimy piękny, malowany świat. Tyle lat minęło odkąd smoki straciły władzę nad światem, choć nie tak wiele, by dorośli tego świata zapomnieli, jak katastrofalny był tamten czas. Ból, cierpienie i śmierć jako codzienność przeszłości. Wydawałoby się, że zło zażegnane. Smoków od dawien nikt nie widział, stały się jedynie legendami oraz przestrogami dla młodych dzieci, które nie chcą wcześnie kłaść się spać. Jednak garstka osób wie, gdzie one przebywają, nie rozmawiając z nimi, nie odwiedzając ich. Nienazwana wyspa położona dokładnie na południowym-wschodzie kontynentu. Nie odnaleziona dotąd, gdyż magiczne moce sprawiły, że uzyskała możliwość latania. I to bardzo, bardzo wysoko. Marynarze, którzy codziennie wypuszczają łodzie daleko w morze nie zdają sobie sprawy, że nad ich głowami rozciąga się małe, nieodkryte królestwo. Nie rządzone przez ludzi. A jednak posiadające władzę z lekka totalitarną, posługujące się własnymi prawami i obyczajami, gromadzące gady, latające i potężne.
Dzień normalny i słoneczny. Wydawałoby się, że spokojny, że minie jak każdy inny. Gdzieś w Desierto trwały obrady dotyczące magii, w których to udział brała Rada Magiczna. A w niej Miyaguchi - przewodniczący, sędziwy starzec, skrywający pod maską swe prawdziwe umiejętności. Rozmawiali, a to o przyszłości, a to o podatkach, a to o magii i wykroczeniach, o więźniach o pokoju i wspólnym działaniu. Żaden z nich jak siedział przy stole, a było ich z trzydziestu, nie pomyślał, by poruszyć temat smoków. Kto bowiem byłby na tyle głupi, by rozmawiać o tym, czego w teorii już nie ma.
Posłaniec, na oko lat dwudziestu. Ubrany w długie, białe szaty ze srebrnymi znakami na ramionach i na udach. Wpada zdyszany do pomieszczenia, przerywając debatę, która winna być głośna, a jednak bardzo cicha i monotonna. Mamrocze coś z początku, dopiero czas rozwiązuje mu język. Mówi, a to władze Enca, a to Dokuritsu. Ciągnie, że smoki, że podbój i pomocy, pomocy. Lacrima, mała, złota kula umiejscowiona w samym środku drewnianego mebla zaczyna świecić. W niej ukazuje się twarz mężczyzny, brodatego z lekkim, zakręconym wąsem. Wzywa, na bój! W tle chaos, uciekające dzieci, namioty, które w prawdzie już płoną. Ktoś krzyczy, ktoś przewraca się, ale już nie wstaje.
To smoki, wróciły.
Suzue.
Offline