Ogłoszenie


Ninja Clan Wars - Naruto PBF

W czasach na długo przed wydarzeniami z M&A kontrolę nad światem sprawują klany ninja, wojowników o nadprzyrodzonych, unikalnych zdolnościach, które swoje siedziby mają rozsiane po wielu krajach, rządzonych przez swoich Daimyō.

Najstarsi pamiętają olbrzymie wojny, w których połączone siły rodzin siały spustoszenie, zabijając się nawzajem. Od tych wydarzeń minęło wiele lat, dziś liczba klanów drastycznie zmalała, niektóre są o krok od wyginięcia. W związku z tym panuję oficjalny, często nieprzestrzegany, rozejm, dzięki któremu świat ma odzyskać dawno utracony spokój. Wspólnymi siłami udało się odbudować prastarą Szkołę Ninja, w której każdy młody wojownik szkoli się, żeby móc w przyszłości godnie reprezentować klan.

Wszystkie posty
Wszystkie tematy
Wszyscy użytkownicy
Najnowszy użytkownik
Użytkownicy online
Goście online

Dzisiaj forum odwiedzili:


#1 2018-09-28 17:47:27

Opis otoczenia

Administrator

Zarejestrowany: 2012-07-29
Posty: 206

Biblioteka

http://i.imgur.com/sBZWJkp.png



     Jest to ogromne pomieszczenie, wypełnione wzdłuż i wszerz półkami, aż po sam sufit. Trudno znaleźć lepsze źródło wiedzy zarówno dla maga jak i uczonego. Biblioteka gildii Fairy Tail, jest bezsprzecznie jedną z największych na świecie. Trzymane tutaj książki zawierają informacje na temat niemal każdej dziedziny od historii, przez uprawianie roślin, aż po czystą magię. Nie raz pomagało to w rozwiązywaniu wielu problemów członkom gildii. W tego też powodu, dostęp do tego miejsca mają tylko magowie Fairy Tail. Zasada ta oficjalnie ma na celu ochronę wszelkich niebezpiecznych tekstów, przed ludźmi o złych zamiarach. Krążą jednak różne plotki na ten temat. Mówi się, że ponoć gdzieś w gąszczu pism można znaleźć księgę, zawierającą trzy "Wielkie Magie Fairy Tail". Najprawdopodobniej są to zwykłe brednie. Sami członkowie zaś traktują je bardziej jako alegorię przyjaźni i przygody, niż prawdziwą magię.

Stan budynku: 100%

Offline

 

#2 2018-11-10 17:32:20

Nega

Gildia Fairy Tail

66559161
Zarejestrowany: 2018-09-30
Posty: 15

Re: Biblioteka

    Nadal nie doszłam do siebie po tych przeklętych zakupach. Jeszcze się odegram temu sprzedawcy! Będzie mnie jeszcze błagać, bym kupowała o niego! Kierowałam się w kierunku miejsca, o którym usłyszałam przy okazji rozmowy z jednym z członków. No proszę, Fairy Tail nie jest wcale taką bandą dzikusów jak mówią... Znaczy to nie tak, że ja tak myślałam... Spodziewałam się być ponad wszystkimi z moim ilorazem inteligencji, może oprócz mistrzyni gildii... Zresztą nie ważne! Gdy moim oczom ukazała się ogromna biblioteka gildyjna... Aż się łezka w oku zakręciła na jej widok, gdy przypominają się te lata treningu w podobnej. Tyle wiedzy, tyle nowych informacji, tyle... Wszystkiego! Nawet nowych podań i innych takich, w końcu już na wstępie usłyszałam o "Wielkich Magiach Fairy Tail", co tylko bardziej mnie zaciekawiło!
    - Hmpf, wiedziałam, że wybór tego miejsca okazać się może jedynie sukcesem. - mruknęłam dumnie pod nosem, zarzucając lekko grzywką. Jedyne co mogło mnie czekać w tym miejscu to jedynie sukces! Tylko z drugiej strony co powinnam teraz zrobić... Straciłam praktycznie wszystkie pieniądze na podróż i ten bicz z naciąganą ceną... Tch, nie pomyślałam o targowaniu. Wzięłam spokojny oddech, zbliżając się do jednego z regału, przeglądając tytuły na nim zawarte, a nóż coś zaciekawi mnie.

Offline

 

#3 2018-11-11 13:51:42

Straznik 5

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 50

Re: Biblioteka

Nega - misja prosta - #1

Nowicjuszka z Fairy Tail postanowiła udać się do biblioteki tej gildii, aby zgłębiać tajemnice magii. Gdy przez jej oczami ukazała się wielka biblioteka przypomniały jej się stare czasy, gdy w podobnym miejscu poznawała swoją. Pomieszczenie to było wzdłuż i wszerz wypełnione półkami, na których znajdowała się cała masa książek. Zdecydowanie każdy mógł znaleźć coś dla siebie, zaczynając od przeróżnych historii czy dawnych wydarzeń po wszelakie magie kończąc. Istniała nawet plotka, że można w tym miejscu znaleźć księgę zawierającą trzy "Wielkie Magie Fairy Tail", lecz czy było w tym ziarenko prawdy? Mówią, że podobno żadna plotka nie bierze się z niczego. W każdym razie dziewczyna była zadowolona wyborem, że postanowiła się tu udać. Po ostatnim jej zakupie nie miała już na nic pieniędzy, tak więc postanowiła, że oderwie się choć trochę od szarej codzienności i zagłębi się w jakąś książkę. Zbliżyła się do jednego z regałów i zaczęła szukać czegoś ciekawego. Gdy tak jeździła oczami po półkach mogła zauważyć, że jedna książka jest tak jakby bardziej wysunięta od całej reszty, zupełnie jakby ktoś się spieszył i nie docisnął książki do samego końca. Znajdowała się ona jakieś dwa regały dalej od dziewczyny i posiadała niebieską oprawkę. W dodatku leżała ona kartkami po zewnętrznej stronie, a nie tak jak każda po wewnętrznej. Czyżby skrywało to jakąś tajemnicę, czy to był tylko czysty przypadek? Co by nie mówić, ale nie można było zaprzeczyć, że cała sytuacja nie wyglądała dosyć dziwnie.

Offline

 

#4 2018-11-11 15:22:21

Nega

Gildia Fairy Tail

66559161
Zarejestrowany: 2018-09-30
Posty: 15

Re: Biblioteka

    Zbiory Fairy Tail były imponujące, trzeba im to przyznać. Naprawdę dla mnie było wielkim szokiem, że gildia o tak niszczycielskiej reputacji posiada takie ilości ksiąg... Chociaż pewnie co innego z liczbą czytelników, ale bez problemu wyrobię normę wszystkich, jestem tego pewna. Kilka tytułów już mnie właściwie zaciekawiło, bo nigdy ich nie widziałam na oczy, ale...
    - Rany, rany... - westchnęłam pod nosem, gdy tak przeszukiwałam dalej regały za kolejnymi nowościami. Kątem oka udało mi się zauważyć jedną książkę, która dosyć odstawała od wszystkich zbiorów i nie mówię tutaj o tytule czy okładce... Nawet ich nie widziałam szczerze mówiąc. Bardziej chodziło o to, że ktoś ją na chama wepchnął między pozostałe i tak zostawił.
    - Co oni sobie myślą... Co, książka była bez obrazków i już ją zostawili od tak? Mogli chociaż ją odłożyć w odpowiedni sposób... Pewnie to nawet nie jest jej miejsce. - rajciu, pomyśleć, że muszę się zając takimi sprawami, ale z drugiej strony lubiłam pracować z książkami... No nic, nikt inny przecież jej nie odłoży na miejsce, jak nie ja.
    - Jak ty się w ogóle nazywasz... - mruknęłam pod nosem, wyciągając ją spomiędzy pozostałych ksiąg, by zobaczyć tytuł na okładce. A jeżeli nawet to, by mi nie mogło zbytnio pomóc, bo książka mogła nie mieć tytułu, to otworzę ją i przejrzę, by mniej więcej rozpoznać o czym jest. Jak nie uda mi się jej odłożyć po tytule, to chociaż żeby tematycznie pasowała do reszty, a nie tak... Wisiała jak psu wyjęta z gardła.

Offline

 

#5 2018-11-11 17:12:07

Straznik 5

Strażnicy

Zarejestrowany: 2018-07-29
Posty: 50

Re: Biblioteka

Nega - misja prosta - #2

Podziwiając wielkie zbiory ksiąg dziewczyna zastanawiała się jak taka gildia jak Fairy Tail, która się tylko pakuje w kłopoty posiada ich aż takie ilości. Może w gildii mają kogoś kto zajmuje się księgami i ich studiowaniem? Jedno było pewne, dziewczynie się to jak najbardziej podobało. Postanowiła spędzić tu dużo czasu i to niekoniecznie teraz, ale skoro lubiła książki to w tym miejscu mogła w pełni oddać się właśnie im. Miała ich tutaj tyle, że nie wiadomo czy bez pomocy przeczyta je przez całe życie, choć dla dziewczyny to akurat jest plus. Przeszukując regały dziewczyna w końcu zauważyła tę księgę i zainteresowała się nią w sposób dosyć nietypowy. Oburzyła się, że ktoś ją wcisnął na chama między inne zbiory i postanowiła ją poprawić. Uważała, że jeśli ona tego nie zrobi to nikt inny nie zwróci nawet na to uwagi. Podeszła więc bliżej i sięgnęła po książkę, którą wyjęła z tego miejsca. Zainteresowana jej tytułem spojrzała na nią i mogła zauważyć taki napis.

Królestwo Fiore

Sam tytuł nic nie mówił, jednak w pewnym momencie coś wyleciało z książki upadając na ziemię. Była to lekko potargana kartka, która upadła niedaleko dziewczyny. Nie musiała się schylać, aby zobaczyć co było na niej napisane.

Masz się zjawić dzisiaj w opuszczonym budynku niedaleko katedry Kardia. Widzę Cię o równej dwudziestej i lepiej, żebyś się nie spóźnił...

Sam tekst wydawał się tajemniczy. Nie wiadomym było o co chodzi, ani co tam może się w tym momencie dziać. Tylko dlaczego ktoś włożył tą kartkę akurat między książkę? Może uważał, że i tak pewnie nikt jej nie przeczyta albo że nikt jej nie zauważy. Cała ta sprawa była dosyć podejrzana. Było południe, więc dziewczyna miała sporo czasu, aby tam dotrzeć i odnaleźć ten budynek. Oczywiście, jeśli chciała.

Ostatnio edytowany przez Straznik 5 (2018-11-11 17:12:31)

Offline

 

#6 2018-11-19 16:40:11

Mikoto

Gildia Fairy Tail

Zarejestrowany: 2018-01-30
Posty: 92
Przynależność: Fairy Tail
Magia: Jedna zwykła
Ranga: Członek gildii
Płeć: M
Rok urodzenia: Y21
Multikonta: -

Re: Biblioteka

     Po powrocie ze swojej misji młody mag miał zamiar odpocząć, bo zadanie okazało się bardziej wymagające i męczące niż mu się początkowo wydawało. Wszedł właśnie do sali głównej gildii kiedy przypomniał sobie o czymś. Wczorajszego wieczora obiecał siostrze, że spotka się z nią w bibliotece gdzie pod jej okiem po raz kolejny zasiądzie do książek, aby popracować nad swoimi umiejętnościami czytania, z którymi wciąż miał trochę problemów. Westchnął. Nie miał na to ochoty, ale skoro to obiecał to powinien słowa dotrzymać. Kompletnie pozbawiony motywacji ruszył w kierunku biblioteki.
   Kiedy dotarł na miejsce okazało się, że ktoś był w bibliotece, ale nie była to jego siostra. Nie chcąc temu komuś przeszkadzać wziął z jednej z półek książkę. Dokładnie tą samą, którą dość miernie próbował przeczytać ostatnim razem. I wraz z nią przysiadł sobie w jakimś kącie sali, tak aby nikomu nie przeszkadzać. Otworzył książkę, na zakładce którą sam w niej wcześniej zostawił. Zaczął czytać. Musiał być jednak naprawdę zmęczony, powieki coraz bardziej mu ciążyły, a literki zlewały się ze sobą. Nie wiedząc nawet kiedy zasnął z lekturą w dłoniach.

Offline

 

#7 2018-12-09 14:36:53

Dazai

Gildia Fairy Tail [NPC]

Zarejestrowany: 2018-12-03
Posty: 4

Re: Biblioteka

    We wnętrzu biblioteki było już kilka wróżek, które podobnie jak ja, przybyły tutaj by umilić sobie czas przy wyjątkowej lekturze, których akurat nie brakowało. Fairy Tail mogło pochwalić się jednym z większych zbiorów nie tylko fantastycznych opowieści ale też setkami dzienników spisanych przez poprzednich mistrzów bądź potężnych magów z całego kontynentu. Kiwnąłem głową na powitanie każdemu kogo mijałem, tak by niepotrzebnie nie tworzyć hałasu, który jedynie przeszkodziłby tym, którzy zjawili się tu przede mną. Usiałem przy pierwszym wolnym stoliku, tak by mieć oko na drzwi wejściowe gdyż czekałem na wyjątkową osobę, którą jakiś czas temu poprosiłem o małą prośbę.
    W dłoni trzymałem niewielką książeczkę w brązowej, skórzanej okładce wiązanej złotymi linami. Był to jeden z moich ulubionych egzemplarzy, który udało mi się tutaj pewnego ponurego dnia wyłapać. Skupiała się na prawdziwej naturze magii, która według jednego z pierwszych założycieli Rady Magii, polegała jedynie na niszczeniu, a jej jedyne zastosowanie powinno być w wojsku, by z użyciem potężnych zaklęć podbijać tereny i zagarniać skarby porozrzucane po świecie. Można w niej znaleźć wiele skrajnych poglądów, które w dzisiejszych czasach hucznie podważane są przez społeczeństwo. Lecz jeżeli spojrzymy dzisiaj na to wszystko nie z punktu jednostki, a bytu ogólnego to możemy dojść do wnioski, że Szanowny Pierwszy wcale aż tak bardzo się nie mylił. A przynajmniej tak mawiał mój ojciec, który chyba pogodził się po utracie dwójki potomstwa. Lecz ja nie i przyrzekłem, że któregoś dnia w progu naszej posiadłości zawitam z młodszym bratem u boku.
    Tymczasem w bibliotece dochodziło do kilku rotacji. Jedni wychodzili usatysfakcjonowani zdobytą wiedzą inni zaś zawiedzeni. Być może to co chcieli poznać okazało się zbyt błahe bądź zbyt abstrakcyjne, by ostatecznie ich zadowolić? Mimo, że spędzałem wśród książek wiele czasu to nie starałem się przenosić prawdy zawartej na kartkach do świata realnego, gdyż ten często uwielbia płatać figle. Czekałem w spokoju spoglądając na pozostałych co jakiś czas z małym uśmiechem na twarzy.

Offline

 

#8 2018-12-09 14:53:30

Kira Belmont

Gildia Fairy Tail [NPC]

Zarejestrowany: 2018-09-16
Posty: 19
Przynależność: Fairy Tail
Ranga: Mistrz Gildii
Płeć: Kobieta

Re: Biblioteka

    Wykonawszy swe obowiązki jako mistrzyni i wykonaniu kilku rozmów z wysoko postawionymi osobami opuściła swój pokój udając się do biblioteki, w której czekał jeden z wierniejszych i zdecydowanie silniejszych magów, któremu obiecała zdobyć kilka istotnych informacji na temat jego młodszego brata. Nie jest osobą, która zwykle odmawia udzielenia pomocy. Ten kto na nią zasługuje zdecydowanie Fairy Tail mu ją udzieli, a Dazai już nie raz pokazał, że jest człowiekiem, który hasło to realizuje w pełnej jego okazałości. Mimo wszystko zawszę gdy dochodzi do rozmowy między nimi, czarnowłosa jakoby przemawia szyfrem lub w postaci zagadki. Mężczyzna pochodzi z interesującej rodziny z królestwa, w którym ów gildia się znajduje. Mimo bogactwa, którym dysponowała ważniejsze dla niej były tradycje i honor, a nie sława. Kira ceniła takie wartości i chętnie przyjmowała magów z tych właśnie kręgów oczywiście nie ograniczając się wyłącznie do nich. Byli kluczowym elementem do edukacji młodszego pokolenia, które coraz częściej skupia się na własnym imieniu niż historii, która jest równie bogata i piękna co skarbce królewskie. Aczkolwiek Dazai wykazywał niewielką obsesję na punkcie odnalezienia swojego młodszego brata, dlatego lekko się wahała czy aby na pewno powinna udzielać mu tych informacji.
    Powoli i cichutko wkroczyła do ogromnego pomieszczenia jakim była biblioteka, w której to miała okazję spędzać część swojego życia jako mag Fairy Tail. Od razu spoglądając na kilka szczególnych regałów wspomnienia powracały kiedy to zrywała nocki tylko po to, by poznać zakazane sztuki medyczne, zapisane w księgach, do których dostęp mieli tylko nieliczni. Rozejrzała się dookoła szukając Tokisady aż w końcu ujrzała go siedzącego samotnie przy jednym z mniejszych stolików z nosem w książce. Uśmiechnęła się i podeszła dyskretnie tak by nie przeszkadzać pozostałym tu zebranym. Usiadła po przeciwnej stronie i położyła białą teczkę na środek stolika. Gdy ich spojrzenia spotkały się w jednym punkcie, przemówiła pierwsza.
    Nie były to łatwe do zdobycia informacje, ale mówiąc szczerze nie wiele udało mi się pozyskać. Jednakże myślę, że są wystarczające byś mógł rozpocząć poszukiwania na własną rękę, lecz mam małe ale. - Powiedziała cichym głosem skupiając się na swoim rozmówcy po czym rzuciła spojrzenie na teczkę czekając na reakcję Daizaia.

Offline

 

#9 2018-12-09 20:31:05

Dazai

Gildia Fairy Tail [NPC]

Zarejestrowany: 2018-12-03
Posty: 4

Re: Biblioteka

    Długo wprawdzie nie musiałem czekać. Mistrzyni mej gildii zjawiła się kilkanaście minut po tym jak sam przekroczyłem drewnianą kurtynę i pozwoliłem by książkowy świat pociągnął mnie razem ze sobą w otchłań druku. Odstawiłem dzieło, które miałem przed oczami, zamknąłem i położyłem obok zaś sam wyprostowany siedziałem i czekałem aż kobieta dołączy do mnie, mam taką nadzieje, z informacjami o które prosiłem wcześniej. Zjawiła się z teczką, którą natychmiast zeskanowałem odstawiając obecność głowy gildii na dalszy plan. Nieuprzejmy jest to gest, lecz obiecałem, że za wszelką cenę sprowadzę swego brata do domu, dlatego w tym momencie moje priorytety układały się zupełnie inaczej. Chciałem już wykrzesać z siebie pierwsze słowa lecz Kira uprzedziła mnie informując jednocześnie, że zapłata za to co musiała zrobić nie będzie mała. Ostatnim razem gdy usłyszałem słowa te, musiałem przez następny tydzień, od rana do wieczora pomagać na farmie jednego z rolników, którzy zaopatrują nasze miasto w żywność. Nie chciałbym już do tego wracać, a wiem, że stać ją na dużo więcej. Uśmiechnąłem się.
    Dziękuje bardzo. Nawet jeżeli byłaby to tylko nazwa państwa to i tak wystarczy. Choćby poszukiwania zajęłyby mi lata, to dotrzymam obietnicy złożonej ojcu gdy opuszczałem progi naszej posiadłości chcąc szkolić się jako mag. - Przerwałem na chwilę. Położyłem dłoń na teczce, a następnie przyciągnąłem ją powoli do siebie chcąc jak najszybciej odczytać to, co zostało zapisane na kartkach. O dziwo była bardzo lekka i cieniutka co trochę mnie zaskoczyło. Lecz przypominając sobie jej wcześniejsze słowa, to faktycznie informacji, które mnie interesują mogło być niewiele. Uniosłem ją i otworzyłem wysuwając powoli jedną kartkę, która znajdowała się w środku, jednocześnie pytając mistrzynie o wątpliwości, które zaznaczyła na końcu swej wypowiedzi.
    Myślę, że masz pełne prawo mieć nie jeden, a kilka warunków odnośnie moich poszukiwań. Zamieniam się w słuch. - Skomentowałem po czym powoli badałem znaki zapisane na papierze.

Offline

 

#10 2018-12-28 15:46:48

 Lilianna

Gildia Fairy Tail

68906504
Skąd: Trójmiasto
Zarejestrowany: 2018-10-22
Posty: 256
Przynależność: Fairy Tail
Magia: Hikari no Maho
Ranga: Członek Gildii
Płeć: K
Rok urodzenia: Y12
Multikonta: Brak

Re: Biblioteka

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Zeszła do biblioteki w Gildii. Wzięła do ręki księgę i zaczęła ją czytać niby nic, a pewna wstawka ją zaciekawiła. A konkretnie jedna umiejętność. Była dla niej na tyle intrygująca, że sama zachciała taką umieć. Co prawda nie sądziła by było to łatwe, ale na pewno nie niemożliwe do wykonania. W końcu znajdowała się w księdze do której każdy mag w tej bibliotece ma dostęp. Choć ksiąg tu tyle, że pewnie nie każdy ma czas i chęci tu zejść i coś poczytać. Z drugiej strony biblioteka wydawała się idealnym miejscem na trening. Więc skoro już tu była zamierzała tu zostać nieco dłużej.


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Akcept by Vincent
______________

Wyciągnęła się mocno na krześle i przeciągle ziewnęła. Poczuła nawet jak kilka kości jej strzeliło. Cała zdrętwiała od tego siedzenia. No, ale watro było. Wstała i zachwiała się mocno, przytrzymała się stołu. Normalnie nogi jej zdrętwiały i musiała je rozchodzić. Aż poczuła mrówki w nogach. Dopiero teraz mogła zrobić jakiś krok do przodu nie lękając się, że się gdzieś przewróci.
-Ależ zgłodniałam! Może w barze albo w karczmie mają coś dobrego... Normalnie konia z kopytami bym zjadła - rzekła, a raczej szepnęła sama do siebie. Jeszcze by się okazała, że bibliotekarka by przyszła i ją ochrzaniła za to, że się za głośno zachowuje. Tego wolała by uniknąć.

z/t karczma

Ostatnio edytowany przez Lilianna (2018-12-29 16:06:34)


Aktualny ubiór Lili:
-> Dopasowane spodnie w odcieniu ciemnego granatu, bluza zawiązana na biodrach, koszulka na ramiączkach z dekoltem w serek, trampki na nogach.
-> Na ramionach założony ma płaszcz, który jest w odcieniu ciemnego fioletu
-> Na prawym udzie przymocowany pokrowiec na sztylet.
=> Kolor Magii Lili https://i.imgur.com/h3UdVjI.jpg


Voice line Lilianna

https://i.imgur.com/Tr1XLpr.jpg
(Kliknij w obrazek, tam jest kp ;2)

Offline

 

#11 2019-01-05 23:17:35

Kira Belmont

Gildia Fairy Tail [NPC]

Zarejestrowany: 2018-09-16
Posty: 19
Przynależność: Fairy Tail
Ranga: Mistrz Gildii
Płeć: Kobieta

Re: Biblioteka

    Ułożyła się wygodnie na drewnianym krześle i oparła głowę o splecione dłonie, które trzymała nad stołem zapierając się łokciami. Poważna mina ani na chwilę nie znikała z jej delikatnej twarzy, a wręcz odwrotnie. Z każdą sekundą obserwując jak Dazai przegląda krótki raport sporządzony przez nią samą, grymas namalowany na tej pięknej buźce stawał się coraz mniej przyjazny. Nie znała jego młodszego brata, dlatego obawiała się relacji jaka między nimi panuje, bądź panowała, ale dla wróżka siedzącego przed nią wszystko wydawało się być aktualne. Trudno powiedzieć czy to dobrze czy źle, lecz niewątpliwie należy zachować ostrożność. Nie raz była świadkiem lekkomyślności Dazaia, który mimo swojej lojalności potrafił tracić zdrowy rozsądek na rzeczach, które najbliżej leżały jego sercu.
    Oczywiście, że mam. Biorąc pod uwagę lokalizację zawartą w aktach nie mogę tego od tak zostawić. Zbyt wiele wzięłam na barki z Twojego powodu i na pewno mi to wynagrodzisz. - Skomentowała jego krótką acz ironiczną wypowiedź. Obserwowała jak Dazai przygląda się uważnie każdej linijce dokumentu, który trzymał w dłoniach. Do poszukiwań młodego Tokisady kobieta musiała poprosić swojego starego przyjaciela z Rady Magii, który mimo chaosu jaki panuje wewnątrz organizacji znalazł chwilę by odłożyć swoje obowiązki na bok i skupić się na pobocznym zadaniu, z którego nie będzie miał żadnych korzyści. Mimo wszystko wierzyła, że aktualny skład najpotężniejszych magów opanuje sytuację w obrębie swych murów i wspólnie ruszymy ku utraconym ziemiom, by znaleźć wsparcie nie tylko w magach rozsianych po kontynencie, ale samych stworach, których mroczne rodzeństwo zapoczątkowało zdziesiątkowanie ludności. Ubolewała nad tym mocno, lecz wierzyła, że dobre smoki istnieją i czekają aż ktoś w końcu wysunie w ich kierunku dłoń zaufania.
    Poprosiłam o pomoc V Oddział Rady Magii, który jak zapewne zdajesz sobie sprawę specjalizuje się w tropieniu magów, którzy złamali prawo. Z racji tego, że nie mogą sobie dobrowolnie wejść na terytorium obcego państwa, zachowując wszystkie swoje przywileje, informacje zdobywają przez specjalne kontakty bądź już aresztowanych przestępców, dzięki którym na przesłuchaniach odkrywają tajemnice, zamiary, a także osoby należące do nielegalnych gildii. W ten sposób udało mi się pozyskać informacje na temat Twojego brata - Ryu Tokisada.
    Mówiła cicho. Nie chciała by słowa te rozeszły się po całej gildii i jeszcze dalej. Spojrzała na mężczyznę. Zapewne wiedział, że jego brat gdzieś tam się znajduje, ale czy przypuszczał, że należy do mrocznej gildii? Ta sama krew, a mimo to po różnych stronach barykady. Smutne aczkolwiek historia magii wspomina kilka takich przypadków gdzie doszło do bratobójczej walki w imię wyższego dobra.
    Twój brat znajduje się w Ca-Elum, a ciało jego przyozdabia szkarłatne serce Grimoire Heart. Zdjęcie, które widzisz zostało zrobione około pięć lat temu, dlatego może odrobinę różnić się od jego obecnego wizerunku. Z pewnego źródła wiadomo, że żyje acz nie zajmuje wysokiej pozycji w gildii. Dziwnym jest to, że przez tak długi czas przynależności niewiele osób o nim wie i ma pojęcie, że istnieje.
    Przerwała na chwilę prostując swą sylwetkę, po czym wzięła głęboki wdech i wydech, po części ze zmęczenia wynikającego z obowiązków, które udało jej się dzisiaj wypełnić. - Dlatego nie tyle co proszę, a karze Ci byś zachował pełną rozwagę i nie próbował działać na własną rękę. Samotna walka z mroczną gildią nie skończy się dobrze ani dla Ciebie ani dla nas. Jesteśmy jednymi z nielicznych, którym udało się zdobyć dość szybko przychylność ludu po tragedii ze smokami, a plotki o tym co dzieje się za naszą wschodnią granicą wcale nie napawają optymizmem. - Oznajmiła stanowczo.

Offline

 

#12 2019-01-06 10:12:03

Dazai

Gildia Fairy Tail [NPC]

Zarejestrowany: 2018-12-03
Posty: 4

Re: Biblioteka

    Mimo swej zamyślonej twarzy z uwagą wsłuchiwałem się w słowa mistrzyni lustrując przy tym kartkę, którą trzymałem w dłoniach. Było to coś na co czekałem bardzo długo. Myśli, które błądziły po mojej głowie wiele razy nie dawały mi spokoju. Być może było to związane z obawą jaką czułem w stosunku do swojego ojca lub samego siebie. Lata wpajania historii, a także tradycji którą kierowała się moja rodzina wzbudziły u mnie lęk, którego nie potrafiłem wyjaśnić. Być może był to swego rodzaju obowiązek? Jako starszy brat czułem się odpowiedzialny za mojego jedynego brata, który nie skończył tak samo jak biedna Eri. Do dzisiaj pamiętam jej wesołą twarz bawiącą się razem z małym Ryu, obserwowaną zza okien biblioteki umiejscowionej w domu. Posmutniałem trochę z powodu wspomnień dawnych lat.
    Zaniepokoiłem się gdy mistrzyni wspomniała o udziale Rady Magii w poszukiwaniach bliskiej mi osoby, dodatkowo był to nie byle jaki organ, bo sławny Oddział Tropiący, który mimo czasów jakie nastały odznaczał się bardzo wysoką skutecznością. Co to mogło znaczyć? Ryu jest przestępcą? Znajduje się na czarnej liście? Spanikowałem przez chwilę lecz pozwoliłem by oczy me dalej śledziły litery zapisane na kartce papieru. Być może wyciągam zbyt pochopne wnioski, lecz nie ukrywam, że zacząłem się denerwować i zamartwiać nowo poznanym stanem rzeczy. Po chwili wszystko zrobiło się jasne, a słowa Kiry potwierdziły w pełni gdzie przebywa mój młodszy brat.
    Zacisnąłem dłonie niszcząc delikatnie kartkę trzymaną w jednej z nich. Nie wiedziałem co z sobą zrobić. Dawno nie czułem się tak okropnie jak teraz. Przymknąłem oczy. Musiałem pomyśleć co zrobić z prawdą, którą dopiero co poznałem. Nie była ona łatwa, ale czy rzeczywiście cząstka mnie nie podejrzewała takiego obiegu wydarzeń?
    Przepraszam. - Przeprosiłem za zniszczony dokument starając się go wyprostować i przywrócić do porządku. Nie chciałem działać pochopnie i sam dobrze wiedziałem jak zachowuje się gdy coś prywatnego przysłoni mi zdrowy rozsądek swoim szaleństwem. Nic nie mogłem na to poradzić. To było silniejsze ode mnie i czułem się niewolnikiem takiego stanu rzeczy. Lecz wiele razy dzięki temu udało mi się osiągnąć cel, który dla innych pozostawał trudny bądź całkowicie niemożliwy do zrealizowania. Zgiąłem akta na pół i wsadziłem do jednej z moich kieszonek natomiast pustą teczkę oddałem mistrzyni.
    Muszę się z tym przespać. Nie co dzień dowiaduje się, że mój brat należy do mrocznej gildii... Prawdopodobnie ojciec będzie chciał o tym się dowiedzieć, dlatego zanim rozpocznę własne śledztwo sięgnę po jego radę. Tymczasem przepraszam raz jeszcze. - Wstałem powoli by nie przeszkadzać innym czytelnikom i będąc pełen wątpliwości wyszedłem.

Offline

 

#13 2019-01-06 15:07:34

Moulder

Członek Rady Magii

Zarejestrowany: 2019-01-05
Posty: 5

Re: Biblioteka

   
    Mężczyzna szybkim krokiem przemierzał korytarz. Na tyle szybkim, by okazało się, iż tak właściwie to on prowadzi członkinię młodą tutejszej gildii a nie na odwrót. Dziewczyna z resztą spoglądała na mężczyznę lękliwym spojrzeniem zielonego oka. W normalnych warunkach, była ona niezwykłą zwolenniczą płci przeciwnej i stwierdzenie, że była obyta we flitowaniu, to prawie tak, jak nie powiedzieć nic. Tutaj, choć jednak człowiek ten spełniał jej ogólne standardy o amorach nie mogło być mowy. Wszystko chyba przez to spojrzenie, które zamiast rozlewać się ciepłem przyjemnym po ciele wywoływało jednie dreszcz zimny… Jesteś winna, zdawało się mówić i myśl ta kołatała jej cały czas dopóki nie doprowadziła mężczyzny do biblioteki, gdzie, jak wiedziała znajdowała się Mistrzyni.
    Mężczyzna wiedział, że ta urocza istotka prowadzi, go tam z najwyższą niechęcią, skierowaną nie tylko ku jego osobie, ale również ku bezpośrednim konsekwencją tego czynu. Przecież Mistrzyni mogła się na nią delikatnie mówiąc zezłościć. On jednak świadom pełnionej funkcji bez problemu wymógł na niej żeby go w te miejsce zaprowadziła, nie przejmując się wcale a wcale reperkusjami, jakie mogą niczym głaz syzyfowy zwalić się na bardzki młodej magiczki. To z resztą było nic, co ten urodzony służbista fundował swoim podwładnym. Choć trzeba przyznać, że od karzącej ręki przełożonego mieli długi czas przerwy. Czas, który on spędzał, na podróżowaniu tu i tam, zaglądaniu w papiery i przesłuchiwaniu ludzi różnej proweniencji. Czas ten był na tyle długi, że Mężczyznę zaczynało już to drażnić… Drażnić, bo nie lubił zagadek, które pozostają nierozwiązane a ta, jak na jego gust tkwiła w mrokach niewiedzy zbyt długo.
    Jednakowoż miała się ona za niedługo rozwiązać, dla tego złagodził harde oblicze stając przed Mistrzynią Fairy Tail i człowiekiem, który z punktu zawodowego nie interesował w stopniu najmniejszym. Prawdę mówiąc nie interesował go, z żadnego innego punktu, więc całą uwagę skupił na Kirze Belmont, która za chwile miała rozwiać jego wszelakie wątpliwości.
  — Mistrzyni przepraszam, to członek Rady bardzo nalegał…
  — Fatycznie nalegałem, by z Panią porozmawiać Pani Belmont w trybie pilnym. Toteż proszę jej nie winić za przerwanie tego pewnie ważnego spotkania. — Mężczyzna przerwał członkini Fairy Tail, tak obcesowo, że ta niemal się zakrztusiła, nie mniej skłonił się z rewerencją w stronę Kiry. — Nazywam się Johan Moulder i mam zaszczyt służyć, jako dowódca sekcji oddziału piątego, desygnowanej kryptonimem operacyjnym Werewolf. Normalnie poczekałbym, aż spotkanie dobiegnie końca, ale jak to mawiają…. Służba nie drużba. — Przy słowach tych ukazał dość obszerną teczkę, która zdała się być, wypchana papierzyskami o zabarwieniu dość urzędowym. — Jeśli Pani sobie tego życzy przedstawię wszelakie plenipotencje. Ach, jeśli mogę prosić moja droga – zwrócił się do młodej magiczki. — Przynieś mi proszę kawy ze śmietanką, ale bez cukru.
    Sprawa, to musiała być ekstraordynaryjna gdyż, jak nielicznym było wiadomo sekcja ta powołana była do rozwiązywania spraw, które z pozoru nie wydawały się możliwe do rozwiązania. Mężczyzna jednak oznajmił, to tonem, tak bardzo zwyczajnym, jakby dokonywał właśnie detalicznego zakupu pieczywa. Z równym zafascynowaniem rozdział się z płaszcza i odprowadził wzrokiem człowieka, który jak widać miał zamiar odejść jeszcze przed wizytą urzędnika. To samo tyczyło się młodej magiczki, której właśnie, w tak uroczy sposób kazał się zabierać, że ta pewnie już cieszyła się na myśl od nadchodzącej podróży.
  — Niestety, obawiam się, że nie mam dla Pani dobrych wieści — mężczyzna przywołał na usta zasmucony wyraz.— Przejdę, więc do rzeczy, ponieważ uważam, że nowiny takie należy przekazywać szybko.
    Jakby pod dyktando tego dziwnego pośpiechu, zwalił się na krzesło naprzeciwko Kiry. Zaraz po tym dłonią w czarnej skórzanej rękawiczce wygrzebał z aktówki zdjęcie. Ruchem mało delikatnym położył je na stole i wychylając się lekko przesunął w jej stronę. Przedstawiało ono en face, czarnowłosego, eleganckiego młodzieńca nadzwyczaj dobrze znanego Mistrzyni Fairy Tail.
  — Pani Belmont, wiele rzeczy pozwala mi mieć pewność, że Pani zna tego człowieka. — Zaczął urzędnik głosem ściszonym, właściwym dla miejsca, w którym się znajdowali. — Choć może inna forma gramatyczna będzie bardziej odpowiednia, Pani znała tego człowieka. Prawda, Pani Belmont?

Offline

 

#14 2019-01-06 17:05:07

Kira Belmont

Gildia Fairy Tail [NPC]

Zarejestrowany: 2018-09-16
Posty: 19
Przynależność: Fairy Tail
Ranga: Mistrz Gildii
Płeć: Kobieta

Re: Biblioteka

    Kira rozsiadła się wygodnie na krześle delektując chwilą spokoju. Sprawa Dazaia poszła dosyć gładko i szybko mimo obaw, które gdzieś tam głęboko w niej siedziały i dawały o sobie znać. Być może zbyt nerwowo podeszła do tego i faktycznie powinna darzyć go większym zaufaniem niż dotychczas? Oczywiście nie znaczy to, że wcześniej wcale mu nie ufała. Po prostu sposób w jaki wywiązywał się z obowiązków pozostawiał wiele do życzenia aczkolwiek jeszcze ani razu nie zawiodła się na nim. Chociaż śmiało mogła stwierdzić, że jego wcześniejsze sprawy są niczym w przeciwieństwie do tego co spotka go w przyszłości. Rodzinne potyczki nie należą do najłatwiejszych, a sama mistrzyni była tego idealnym przykładem mimo, że mowa tutaj o zupełnie innej skali.
    Siedząc w samotności ułożyła wygodnie głowę na oparciu i przymknęła oczy. Czuła delikatne zmęczenie, lecz dzień jeszcze trwał a co za tym idzie pracy przed nią całkiem sporo. Nagle spokój jej przerwało głośne tupanie w świątyni wiedzy i ciszy. Otworzyła jedno oko, by zerknąć kto ma na tyle odwagi i niewiedzy jak powinien zachować się w podobnym miejscu, gdy cień lamp zamontowanych na wysokim suficie przysłoniła wyrazista sylwetka człowieka, którego pierwszy raz widziała na oczy. Tuż obok stała jej podopieczna, a gdy miała wydać z siebie pierwsze słowa, ta uprzedziła ją, co zapoczątkowało niekończący się istny słowotok od rudowłosego jegomościa.
    Kobieta przez chwilę poczuła się tak jakby nie siedziała wewnątrz własnej gildii, a wszyscy dookoła stali się obcy. Wyprostowała się natychmiast i nim jeszcze młoda podopieczna zdążyła opuścić bibliotekę oznajmiła krótko i wyraźnie. - Obawiam się, że nie mogę przyzwolić na spożywanie płynów pośród tylu ksiąg i delikatnych mebli, które mogłyby ulec zniszczeniu. Możemy przejść do sali głównej bądź mego prywatnego gabinetu, aczkolwiek jeżeli sprawa jest pilna, to wybór pozostawiam Panu... Johanie Moulder. - Następnie dziewczyna opuściła pomieszczenie, zaś mistrzyni mocno westchnęła. Rzuciła nieciekawe spojrzenie w kierunku przedstawiciela Rady Magii lustrując go dokładnie jak potrafiła.
    Mam kilku znajomych w Radzie Magii, nawet w pańskim oddziale, aczkolwiek nie słyszałam nigdy o Werewolf. Interesujące, ale jak sam przyznałeś przejdźmy do rzeczy. Sama jestem ciekawa co to za pilna sprawa biorąc pod uwagę fakt, że przeżywam małe déjà vu. - Spoglądając na teczkę, którą jej rozmówca bez żadnych ogródek eksponował, wiedziała że dzień ten nie skończy się tak szybko i przyjemnie jak planowała. Jednak ku jej zaskoczeniu Moulder wyciągnął tylko jedną fotografię, którą dopiero w momencie przesunięcia bliżej, młoda mistrzyni rozpoznała. Rzuciła natychmiast wrogie spojrzenie w kierunku mężczyzny. Nie mówiła nic, a chciała bardzo dużo, lecz przypomniała sobie sytuację z Lilianną, gdy ta otrzymała dobrze znaną jej chustę. Przypadek? Trudno powiedzieć, jednak było to zbyt podejrzane jak na zwykły zbieg okoliczności.
    Spojrzała raz jeszcze na zdjęcie, by po chwil kilku przemówić. - Znam... a może znałam... do czasu. Niewątpliwie wiele się wydarzyło od chwili naszego ostatniego spotkania, więc nie jestem pewna czy będę w stanie pomóc. - Odpowiedziała dość agresywnie lecz w jej głosie dało się wyczuć nie małą dawkę emocji. Skrzyżowała ręce przy piersiach i spoglądała co chwilę na mężczyznę i fotografię oczekując natychmiastowej odpowiedzi.

Offline

 

#15 2019-01-06 19:01:36

Moulder

Członek Rady Magii

Zarejestrowany: 2019-01-05
Posty: 5

Re: Biblioteka

   
    Mężczyzna tylko pokiwał głową na znak, że rozumie. Jego wydział był mały a eksponowanie go wszem i wobec nie raczej nie było wodą na młyńskie koło spraw, które prowadzili. Gdy wystudiowanym kopnięciem oficerskich butów wyłamuje się drzwi robi się sporo hałasu. Hałasu, który zawsze może zaalarmować szukany cel. Niestety istniały właśnie takie sytuacje, gdzie trzeba było wejść i porzucać tytułami żeby ruszyć cokolwiek do przodu. Moulder nie lubił takich sytuacji prawie, tak samo, jak przeziębienia, czy morowej zarazy.
  — Nie dziwi mnie to Pani Belmont, często praca, którą wykonujemy wymaga dyskrecji. — Odpowiedział mężczyzna stukając urękawicznionym palec w blat stołu. Na wieść o tym, że nie będzie mu dane spożyć ulubionego napoju westchnął sobie. — Trudno obejdę się smakiem, priorytety pozostają priorytetami.
    Po podsunięciu zdjęcia Moulder łypnął na Mistrzynie swoim zdrowym okiem, tak jakby i on starał się, niczym w książce otwartej wyczytać jej reakcje. Reakcja ta nie była taka, jak Moulder się spodziewał, co wprawiło go, w jeszcze większe niezadowolenie. Rzucę tą robotę w cholerę i pojadę z żoną na wakacje — pomyślał sobie w przypływie nagłego roztargnienia wiedząc jednocześnie, że jedne miejsce, gdzie pojedzie to, miejsce gdzie poprowadzi go następna wskazówka. Zanosiło się jednak, że obraz jej nie będzie przypominał czystego nieba, ale raczej chmurę gradową. Nie można było nic poradzić, trzeba było robić swoje. Przyglądał się beznamiętnie wycelowanemu w niego wrogiemu spojrzeniu, jednocześnie konstatując, że gdyby wzrok mógłby zabijać pewnie padłby już dawnie powalony, jakimś zawałem serca.
  — Pani Belmont… Skąd ta nagła agresja? — Spytał obojętnym tonem, kładąc jednocześnie na stole otwarte ręce, tak jakby chciał powiedzieć, że nie ma w nich żadnego noża ukrytego. — Zdaję sobie sprawę, że rzeczony osobnik — słowo to wypowiedział, jakby z niesmakiem. — Uważany jest za zaginionego, może martwego… Jeśli jednak sytuacja wygląda inaczej każda nawet najmniejsza informacja może mi pomóc. Nie przyniosłaby Pani ulgi wieść, że jest zdrowy przynajmniej na ciele? Bo przecież do tego dążę w szerszej perspektywie.
    Pomilczał chwilę czekając na odpowiedź w między czasie po raz kolejny otwierając folder z papierzyskami i bacznie i odliczając kartki na oślep, jakby dokładnie bez patrzenia wiedział, co się w nich znajduje. Czynił, taki chwilę dopóki nie uznał, że atmosfera delikatnie zleżała. Po chwili znów podjął głosem ściszonym.
  - Rozboje, napaści, handel tajemnicami przedsiębiorstw — każde słowo mężczyzna akcentował rzuceniem kolejnej kartki papieru na, stół jednocześnie z uważnym spojrzeniem w kierunku, rozmówczyni poprzez błyszczące szkło. Odezwał się po krótkiej pauzie. — O to był podejrzewany w przeszłości, nic z tego nie da się jednak formalnie udowodnić. Rzeczy takie zdarzają się do czasu dopóki osoba ta nie wstępuje do Pani Gildii, choć jeszcze wtedy Mistrzem tutaj był ktoś inny. Patrzę na to wszystko i widzę cudowną odmianę, ozdrowienie duszy. — Faktycznie spojrzał na kartki i poprawił okulary, które zjechały mu z nosa. — Pani Belmont wierzę, że to Pani sprowadziła tego człowieka na dobrą drogę, bo przecież znaliście się dobrze. Czy jest możliwe, że gdyby rzeczony osobnik popadł no nie wiem… W tarapaty, mógłby chcieć poszukać u Pani pomocy? Lub też inaczej, czy jeśli, w ogóle ten osobnik żyje myśli Pani, żeby był zdolny popełniać hmm zbrodnie? Uwalać się w tym bagnie, z którego, jak optymistycznie zakładam Pani, go kiedyś wyciągnęła.

Offline

 

#16 2019-01-07 18:53:58

Kira Belmont

Gildia Fairy Tail [NPC]

Zarejestrowany: 2018-09-16
Posty: 19
Przynależność: Fairy Tail
Ranga: Mistrz Gildii
Płeć: Kobieta

Re: Biblioteka

    Pytanie było niewygodne, a konkretnej odpowiedzi nadal brak. Mimo wszystko zdążyła już przywyknąć do takiego obrotu spraw jako mistrzyni gildii. Otóż gdy zajmuje się ważne stanowisko, to człowiek posiada więcej tajemnic, których musi strzec i odwrotnie. Mniej słyszy, mniej widzi, a bramy do świata podziemi zamykają się gwałtowanie niczym sztorm na otwartym oceanie.
    Nie wiedziała co począć. Myśląc, że wspólna gildia będzie dla nich idealnym domem, stała się po prawdzie drogowskazem, który przeciął ich uwiązane serca, puszczając każde w swoją stronę. Kira nie żałowała tej decyzji aczkolwiek ból rozłąki pozostał na długo, lecz dzisiaj jedynie ulotne wspomnienia pukają nadal niewpuszczone do środka. Czas odegrał tu kluczową rolę oraz wcześniejsze spotkanie, o którym wspominała jedna z Wróżek. To dlatego, dla jej własnego bezpieczeństwa, kobieta podarowała młodej czarodziejce specjalny sztylet dzięki któremu pewnego dnia, zarówno ona jak i Kyle spotkają się ponownie w atmosferze, którą trudno na chwilę obecną odgadnąć.
    Żyje. - Odpowiedziała jednym słowem spoglądając na fotografię oraz pozostałe kartki rzucone przez Mouldera. Oczywiście nie widziała go na oczy, ale czuła to i była pewna. Jednak co do słów swego rozmówcy miała wielkie wątpliwości. Owszem, w przeszłości był ulicznym zbójem, do wynajęcia dzieciakiem, który za kromkę chleba przyjmie każde zadanie, lecz to powód by karać za zbrodnie popełnione naście lat temu? Na słowa o ponownym nawróceniu skrzywiła się delikatnie. Trudno tu mówić o czymś podobnym. Faktycznie miała na niego oko i odwrotnie lecz nic więcej ani mniej nie zrobiła, co miałoby wpływ na niego samego.
    Nie wiem, być może dla innych tak to wyglądało, ale osobiście nie odczułam niczego takiego. Nie podjęłam żadnych kroków, które mogły wskazywać na to, co Pan sugeruje. - Zrobiła przerwę spoglądając na pozostałych członków gildii znajdujących się w bibliotece. Następnie delikatnie pochyliła się w stronę swojego rozmówcy i zaczęła kontynuować, nie co cichszym głosem. - Przez wiele lat nie utrzymywaliśmy żadnego kontaktu. Chciałabym go zobaczyć, tylko po to by zadać jedno pytanie i niezależnie od odpowiedzi raz jeszcze postawić gildię na pierwszym miejscu. Jeżeli wpadł w kłopoty, to zapewne sobie poradzi, lecz jeśli potrzebuje pomocy, to dobrze wie jak podchodzę do spraw osobistych. A tych nigdy nie przekładam nad dobro ogółu. - Powróciła do swojej wcześniejszej pozy odsuwając zdjęcie jak i pozostałe papiery dłonią w kierunku wysłannika Rady Magii. Zareagowała dość agresywnie na samą wzmiankę o Blackwoodzie, ale tylko dlatego, że wiele się ostatnio wydarzyło i nie miała ochoty tracić czasu z powodu jednego, samolubnego maga, który uciekł z podkulonym ogonem. Miała wątpliwości co do uczucia jakie między nimi zaszło, ale teraz z podniesiona głową mogła śmiało stwierdzić, że dla ich wspólnego dobra nie ma nadziei.
    Moulderze, jesteś pierwszym od dłuższego czasu, który wytrącił mnie z równowagi. Powinnam Cię pochwalić, ale nie mogę pozwolić sobie na taki wizerunek. Co do jego pobytu, a także chęci kontaktu odpowiedziałam wcześniej. Nie wiem. Jeżeli coś przez te lata się zmieniło, to tym bardziej nie mogę być niczego pewna. Aczkolwiek znam jedną osobę, która całkiem niedawno miała przyjemność porozmawiać z nim w cztery oczy. Ale najpierw chciałabym się zapytać skąd to ponowne zainteresowanie jego osobą? Wszak powiedział Pan sam, że wcześniej nie było dowodów na jego rzekome zbrodnie, a skoro nosił na ciele emblemat Fairy Tail, to mój poprzednik musiał znać prawdę nim otworzył wrota swej gildii, nieprawdaż? Nie mam zamiaru sabotować śledztwa, ale nie chce też by imię moje kojarzone było z niepotwierdzonymi domysłami. - Odparła.

Offline

 

#17 2019-01-10 20:58:58

Moulder

Członek Rady Magii

Zarejestrowany: 2019-01-05
Posty: 5

Re: Biblioteka


    Padło widać słowo klucz, bo nie trudno było zauważyć błysku drapieżnego w oku tego człowieka. Jeśli faktycznie Blackwood żył, to Moulder był praktyczne pewien, że wtedy wpadnie, w jego ręce. Na ten czas sobie porozmawiają, prawdziwie, jak członek Rady Magii z pospolitym bandytom. Zdało mu się również, że chwila, ta jest o wiele bliższa niż podejrzewał. Ta nieskrywana pewność w tym prostym słowie, które wypowiedziała Mistrzyni Fairy Tail, sprawiły, że ten gończy ogar Rady zwietrzył krew. Teraz wystarczyło się kierować węchem.
  — Zadziwiająca pewność, w tym stwierdzeniu, jak na tak długą rozłąkę… — Stwierdził z dziwną mieszanką podejrzliwości, ale i też zadowolenia w chrapliwym głosie. — Ciekawy jestem, z czego ona wynika. Z jakiś Pani niesamowitych umiejętności prekognicji?
    Następna wypowiedź trochę go rozczarowała, ale nie w żadnym razie nie zraziła. Może faktycznie tak było a może jedynie ta kobieta nie chce tego przyznać. W obecnej sytuacji, która to rozwijała się właśnie na podobieństwo mapy taktyczniej nie miało to większego znaczenia. Nie można jednak było na bok odłożyć motywu ponownego spotkania. Jednak nić sentymentalna musiała być, w jakiś sposób silna, nie chce się spotykać z ludźmi, z którymi nie chce się mieć nic wspólnego. Tak dyktowała magowi rady dedukcja a dedukcji zwykł się słuchać, ponieważ kojarzenie faktów było przecież częścią lwią jego pracy. Choć z drugiej strony tamten miał opinię człowieka silnie antyideowego, podczas gdy Mistrzyni idealizmem pachniała, jak najbardziej. Ta sprzeczność była kolejną rzeczą, która mu się nie podobała, bo psuła pewien obraz, którego chciał być pewien, jak jeden krzywy puzzel w całej układance. W sposób milczący pokiwał głową na znak, że przyjmuje do świadomości jej słowa.
    Nie mniej lista rzeczy, które mu się dzisiaj nie podobała, na tym się nie skończyła. Nie mniej nie okazał złości, co byłoby w tej sytuacji nieprofesjonalne.
  — Dla Pani, Panie Moulder, Pani Belmont — odpowiedział, w sposób tak wyważony, jak tylko mógł człowiek o anielskiej wręcz cierpliwości. — Ja tu nie przyjechałem na ploteczki i zacieśniać znajomości. Jestem tu służbowo, jestem tu, bo były trupy Pani Belmont. Ludzie, których ktoś zamordował i zrobił, to na tyle udatnie, że ciężko znaleźć sprawcę. Tak, jak Marc Valee, mag klasy S, z gildii Lamia Scale. Przypadkowy świadek zdarzenia, znaczy się pojedynku opisał sprawcę, w sposób ogólnikowy, ale bardzo pasujący do tego człowieka. — Postukał palcem w zdjęcie Blackwooda. — Machnąłbym na to ręką, wyrzucił sprawę, ale tak sobie pomyślałem, że Marc był silnym magiem, cholernie silnym. Nie można było go pokonać, od tak sobie zabić. To musiał zrobić ktoś silny, co znacznie zawęża grono podejrzanych. Zastanawiający zbieg okoliczności nie sądzi Pani? Bo proszę powiedzieć szczerze ilu ludzi mogło w tej gildii walczyć z Blackwoodem, jak równy z równym? Wasz były Mistrz? Pani? Kto jeszcze? Po za tym wygląda na to, że już raz był elementem przestępczym, więc czemu nie drugi… Ja jestem przekonany Pani Belmont, że ludzie się nie zmieniają… Jeśli już raz zgnili pozostają tacy, już na zawsze. Tak, jak właśnie rzeczony Pan Blackwood, który był jest i będzie, bandytą, mordercą i oprychem. I to jeszcze tego najgorszego sortu, który zabija dla pieniędzy…I dowiedziałem się również od pewnego kapitana statku, człowiek ten nie tak dawno jeszcze przebywał w tej okolicy.

Offline

 

#18 2019-02-05 12:22:44

Kira Belmont

Gildia Fairy Tail [NPC]

Zarejestrowany: 2018-09-16
Posty: 19
Przynależność: Fairy Tail
Ranga: Mistrz Gildii
Płeć: Kobieta

Re: Biblioteka

    Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem gdy członek Rady zwrócił jej uwagę. Nie zrobiła tego przypadkiem, celowo pominęła zwrot grzecznościowy chcąc ujrzeć reakcje jej przedmówcy. Był to swego rodzaju sygnał, który często stosuje w przypadku osób, które poruszają dla niej, dość wrażliwe tematy. Akurat przypadek Blackwooda był o tyle delikatny, że relacja, która łączyła ich wcześniej, powodowała w sercu mistrzyni Fairy Tail jedynie większą złość. Jednakże z racji miejsca, w którym przebywali nie mogła sobie pozwolić na wybuchy emocji, które często towarzyszą ludziom przy takich rozmowach. Mimo, że w bibliotece przebywała znikoma ilość jej podopiecznych, to mimo wszystko chciała jeszcze przez pewien czas trzymać w szczelnie zamkniętym kokonie bezpieczeństwa, tych którzy dopiero wkraczają w poważne życie, a co za tym idzie chronić najmłodszych członków, którzy w przyszłości staną się filarem gildii.
    Kobieca intuicja. - Odpowiedziała krótko na zarzut zbytniej pewności siebie. Nic więcej nie trzeba było dodawać. Jeżeli Moulder będzie dalej ciągnął ten temat, to sam zapyta, a kobieta nie będzie musiała mówić czegoś co mogło obrócić się przeciw niej.
    Lecz na tym się nie zakończyło. Z niedowierzaniem słuchała kolejnych słów wypowiedzianych niczym z pamięci, recytowanych przed przedstawieniem. Nie wiedziała ile Moulder służy w Radzie Magii, lecz wiedziała, że jest swego rodzaju drapieżnikiem, który poluje na ofiary za wszelką cenę, chociaż i ta często bywa dyskusyjna. Poczekała aż skończy prawić na temat zabójstwa i powinności jaką wszyscy winni czynić po czym dodała od siebie słów kilka po części wypowiedzianych jako akt kontrolowany akt złości.
    Jestem zdania, że ludzkie życie ma taką samą wartość, niezależnie czy mówimy tutaj o zwykłym żebraku któremu w życiu nie wyszło czy o dobrodusznym władcy, który sprawia, że ludowi żyje się lepiej. Każde z nich ma tą samą wartość i codziennie co najmniej jedno z nich znika, zaś władze państwowe i sama Rada interesuje się tylko tymi, które są dla nich ważne, cenne. To prawda, stała się tragedia i ktoś musi za nią odpowiedzieć, tak samo jak za śmierć magów trzydzieści lat temu, ale jakoś nikt nie kwapi się do tego, by sprawiedliwości stała się zadość. - Przerwała na chwilę po czym skupiła się na samym poszukiwanym. - Odnośnie Blackwooda nie wiem. Kiedyś nie wyróżniał się zbytnio na tle innych, miał swoje dziwactwa jak każdy, ale nie było to coś co zwróciło naszą uwagę. Jego siła również nie była duża i spokojnie połowa gildii mogła z nim rywalizować o tytuł silniejszego maga. Jeżeli uważa Pan, że ludzie się nie zmieniają to można założyć, ze dzisiaj jest podobnie. Nie kwestionuje siły członka Lamia Scale, biorąc pod uwagę, że ich obecny mistrz należał niegdyś do Was, ale prawda jest taka, że nie trzeba być wybitnie uzdolnionym wygrać pojedynek. Walki nie są pokazem siły a sprytu. Lecz jeżeli przez ten cały czas rozwijał się tak samo jak ja czy Pan, to można powiedzieć, że obecnie w gildii jest może kilka osób włącznie ze mną, które mogą z nim rywalizować jeden na jednego. Jestem świadoma jego pobytu na tych ziemiach, lecz skoro użył Pan czasu przeszłego, to chyba oboje znamy odpowiedź na to gdzie może aktualnie przebywać. Jeżeli odbiera życie dla pieniędzy to może lepiej powęszyć w gildiach łowców nagród czy najemników? Możemy dyskutować tak cały dzień, a i tak bez świeżych i aktualnych wiadomości nie zrobimy kroku do przodu. - Odparła krzyżując ramiona na wysokości piersi.

Offline

 
/* */

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.bakugan-nowa-vestroia.pun.pl www.gothic-rpg.pun.pl www.grh.pun.pl www.neurokognitywistyka.pun.pl www.bractwo-neonii.pun.pl